Przemyślenia do przemyślenia

1
Witam,

Nie wiem czy dział słusznie wybrany, w razie czego proszę przerzucić gdzie wola.
Nurtują mnie dwie sprawy.

1. Czy tutaj na Wery patrzymy na teksty także z perspektywy "zwykłego czytelnika" ?
Nie dalej jak wczoraj jeden z użytkowników (pozdrawiam!) skrytykował strasznie mój tekst (całkowicie słusznie - stwierdzam po przeczytaniu argumentacji).
Co ciekawe, ten sam tekst ukazał się na jednym z portali o tematyce fantastycznej i uzyskał kilkanaście bardzo dobrych opinii i żadnej negatywnej. Dlaczego nikt tam nie zauważył nieścisłości, braków stylistycznych itd. ?
Teraz pytanie - dla kogo piszemy?
Kto jest naszym targetem?
Czy Ci "zwykli" , którzy nie rozbijają zdań, nie analizują frazeologii, a nasz tekst oceniają w kategoriach podoba się/nie podoba się? Czy może Ci "posiadający wiedzę tajemną, pozwalającą na prześwietlenie tekstu od A do Z"?
No więc, kto? Bo jako naszych potencjalnych czytelników w 90% możemy się chyba spodziewać "zwykłych" , prawda?
Konkluzja. Skoro 90% naszych czytelników nie podchodzi do tekstu analitycznie, to staranność super-doskonałości staje się potrzebą naszą, czy też faktycznie jest dla czytelnika?
Mam nadzieję że nie zamieszałem za bardzo sensu ;)

2. Początkujący "piszący" czyta Wery.
Uczy się uważać na setki pułapek, uczy się mnóstwa zasad "pisania wysokiego poziomu".
Czy to Waszym zdaniem nie zaburza "autorskości" tekstu. Nie chodzi o to że tekst musi mieć błędy żeby być autorski. Chodzi o to czy początkujący, który ze stresem w piórze, stara się stosować wszelkie prawidła sztuki i nie wpaść w bagna błędów wszelakich, nie traci z horyzontu tego co chce pisać i jak chce pisać, nie traci w tym pisaniu siebie?

Pozdrawiam,

Godhand

2
1.
Dlaczego nikt tam nie zauważył nieścisłości, braków stylistycznych itd. ?
Bo Wery jest forum specyficznym - tutaj wiadomo, że jeśli wytknie się komuś błąd, to ma to na celu nauczenie czegoś autora - na innych stronach mogłoby to zostać odebrane jako atak zazdrości czy czegoś podobnego, więc po prostu wypowiadają się osoby, którym tekst przypadł do gustu.
Nie wszystkie osoby, które czytają Twój tekst będą wyłapywać z niego błędy, a jeśli wytkną, to raczej te rażące/przeszkadzające w czytaniu/wprowadzające niepotrzebny zamęt.
Kto jest celem? To już zależy od Ciebie - od tego w jaką grupę osób będziesz celował tematyką książki(ale raczej mało osób czytając hobbystycznie będzie sprawdzało zgodność przecinków itp - bo przecież książka przechodzi przez profesjonalną korektę - co prawda i tak można znaleźć błędy, ale zazwyczaj się ich nie zauważa).
2.Nie. Chyba, że jego stylem są błędy w zdaniach. Jeśli ktoś lubi utrzymywać szybkie tempo narracji to może to robić zarówno bez znajomości zasad jak i z nimi - w drugim wypadku po prostu pójdzie mu/jej lepiej.

PS.
to staranność super-doskonałości
superdoskonałości :P

3
Na oba pytania odpowiem jednako: to jest wybór konkretnego Autora. Twój wybór.
Piszesz dla kogo chcesz. Jedni piszą dla znawców, inni dla szerokich mas.
Czy tracisz "autorskość", czy nie - to także Twój wybór. Trzeba się nauczyć odpowiednio przyjmować uwagi. Odpowiednio - czyli wybiórczo. Zasada jest taka, że za wszystkie uwagi ładnie dziękujemy, jakieś 80 procent wyrzucamy do kosza, bo są niedorzeczne, a pozostałe bierzemy i skutecznie wykorzystujemy. I tyle. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

4
Tahana:
Tyle że uwagi Adama (chyba mogę Adamie, prawda?) były jak najbardziej prawidłowe i co dziwne, Adam uznał tekst za bardzo zły a ludzie z X (w tym część bardzo oczytanych) za niezły. Nikogo stamtąd nie znam osobiście. Skąd ta rozbieżność?
Czy to trochę nie tak (bez podlizywania) , że Wery to elita elit jeśli chodzi o konstrukcję tekstu i wpadanie tutaj z takowym to jak zapytać Hugh Hefnera - "czy moja dziewczyna jest ładna?"

Zaqr:
PS.
Cytat:
to staranność super-doskonałości
superdoskonałości :)
To podsumowuje wspaniale naszą dyskusję ;)

Pozdrawiam,

Godhand

5
to jak zapytać Hugh Hefnera - "czy moja dziewczyna jest ładna?"
Wstrzeliłeś się w klucz ;)
Tak samo jak z urodą, tak samo każda osoba inaczej odbierze to, co napisałeś. Ja nie lubię zbytniego chaosu i przesadnych metafor, a ktoś może je uwielbiać - nie ma tekstu, który dogodziłby wszystkim. Zawsze znajdzie się jeden maruda, ale dla równowagi znajdzie się też osoba, która uzna, że "to jest to".

6
Godhand pisze:Skąd ta rozbieżność?
Może to wcale nie jest rozbieżność, tylko delikatność/brak delikatności? Zresztą, co Cię to, w sumie obchodzi? Określenia wartościujące typu "zły/dobry", "podoba się/nie podoba się" itp. tak naprawdę nic kompletnie Autorowi nie dają. Liczy się, jak sam zauważyłeś, argumentacja. Albo Cię argumenty przekonują i wtedy poprawiasz, albo nie i wtedy nie poprawiasz, bo uważasz, że krytyk bredzi. I wszystko. Ja zauważyłam, Godhand, że Ty oczekujesz, że przyjdzie Wielki Autorytet i Ci powie: "pisz" albo "nie pisz". Jedynie Słuszną Prawdę o Twym talencie lub jego braku Ci objawi. A żebyś Ty wiedział, ilu wielkich pisarzy było permanentnie flekowanych i mieszanych z błotem... A oni nadal robili swoje. Dlaczego? Bo oni wiedzieli. Bez autorytetów i objawień.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

7
Jest jeszcze jedna kwestia. Książka napisana dla mas nie ma najmniejszych szans zapisać się w historii, a napisania zgodnie z arkanami sztuk, przynajmniej minimalne.
Thana pisze:A żebyś Ty wiedział, ilu wielkich pisarzy było permanentnie flekowanych i mieszanych z błotem... A oni nadal robili swoje. Dlaczego? Bo oni wiedzieli. Bez autorytetów i objawień.
Ot.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

8
Seprioth pisze:Książka napisana dla mas nie ma najmniejszych szans zapisać się w historii,
Ale za to pisarz ma szanse spłacić kredyt mieszkaniowy. Co bywa niekiedy bardziej istotne, niż ewentualna chwała w terminie późniejszym. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

9
Thana pisze:Ale za to pisarz ma szanse spłacić kredyt mieszkaniowy. Co bywa niekiedy bardziej istotne, niż ewentualna chwała w terminie późniejszym.
To już inna para kaloszy i materiał na inną dyskusję, zresztą maglowaną już tutaj kilkadziesiąt razy. :P
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

10
Thana:
To nie do końca tak. Ja będę pisał bo: po pierwsze, lubię bardzo, po drugie mam do tego swojego pisania dystans, po trzecie nie mam ambicji bycia pisarzem - jakby udało mi się kiedyś dojść do poziomu publikacji dwóch opowiadań miesięcznie w jakimś pisemku + normalna, dobra praca to byłoby osiągnięcie wyznaczonego celu.
Bardziej chodzi o to że pomimo dystansu do tekstu, moją opinię na jego temat kształtują głosy "innych".
I myślę sobie - fajny tekst, podoba mi się, czuję z jego napisania satysfakcję. I przychodzisz Ty, przychodzi Adam, oceniam Wasze osoby na podstawie wielu rzeczy jako wiarygodne i posiadające wiedzę i wypowiadacie się.
I nagle widzę - jakby ktoś otworzył mi oczy - że ten tekst jest kiepski.
I pytanie jakie mi się tylko nasuwa to - co byłoby gdybym nie poprosił o Waszą opinię?
Trwałbym w przeświadczeniu że to dobry tekst? Jak to wpłynęłoby na to co później zostałoby napisane?

Pozdrawiam,

Godhand

P.S.
Zaqr:
"Wstrzeliłeś się" w kontekście Hugh Hefnera (i rzeczy "okołohefnerowskich") to nie jest dobre określenie ;)
Seprioth:
Jest tu na tym portalu kilka osób, które osiągnęły jakiś tam sukces pisaniem od zasad arkanów dalekim.
P.S. 2
Za dużo "I" - wiem.

11
Ja rozumiem. Ale czy gdy już uznasz, że Twój tekst jest jednak kiepski, to nie możesz go poprawić tak, by sprawdzającym szczena opadła?
Możesz potraktować to jako coś konstruktywnego, a możesz się załamać. Polecam to pierwsze. Ale to kwestia indywidualna.

12
Godhand pisze:Jest tu na tym portalu kilka osób, które osiągnęły jakiś tam sukces pisaniem od zasad arkanów dalekim.
Ja nie mówię o "jakimś tam sukcesie", ja mówię o tym, co za 50 lat będzie w podręcznikach do języka polskiego.
Trwałbym w przeświadczeniu że to dobry tekst? Jak to wpłynęłoby na to co później zostałoby napisane?
Nijak. Niczego byś się nie nauczył i dalej pisałbyś chałę, zdeprymowany, że nikt nie chce tego wydawać. Takich ludzi, którzy utknęli na niskim poziomie, nie umieją/nie chcą robić postępów i są przekonani, że piszą dobrze/bardzo dobrze/wybitnie, nazywamy grafomanami. :P Ich rasowym argumentem jest "nie umiecie się poznać na moim geniuszu". ;p

13
Godhand pisze:I pytanie jakie mi się tylko nasuwa to - co byłoby gdybym nie poprosił o Waszą opinię?
Trwałbym w przeświadczeniu że to dobry tekst? Jak to wpłynęłoby na to co później zostałoby napisane?
Jeżeli pokazałbyś ten zły tekst odbiorcom, to prędzej czy później ktoś by go skrytykował. Ale dokładnie to samo zdarzyłoby się, gdybyś pokazał dobry tekst. Jak to wpłynęłoby na Twoje pisanie? Przestałbyś pisać dobrze i zaczął źle?

I druga sprawa: to naprawdę nie jest zbrodnia - napisać zły tekst. Wszystkim się to zdarza. I nic się nie dzieje. Po prostu napisało się zły tekst. Od czasu do czasu tak się dzieje. To normalne. I normalnym jest też, że przez jakiś czas wydaje nam się, że ten zły tekst jest całkiem fajny. Potem piszemy pięć nowych i nam przechodzi, bo fiksujemy się na tych nowych. I tak w kółko. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

14
Dzięki wszystkim.
To nie miał być tekst - "ktoś podeptał mój utwór, ojej" - a trochę tak wyszło.
Oświadczam zatem: nie gniewam się, nie załamuję, nie robię innych, podobnych bzdur.
W jednym z postów napisałem:
A zaopiniowanie komuś kto pisze lub zaczyna przygodę z pisaniem, że robi to dobrze, podczas kiedy jest zupełnie inaczej, jest największą krzywdą jaką temu piszącemu można wyrządzić
Bardziej chodziło mi rolę "czynników uświadamiających" (lub ich brak) napotkanych na swojej drodze.

Pozdrawiam,

Godhand

15
Godhand pisze:Bardziej chodziło mi rolę "czynników uświadamiających" (lub ich brak) napotkanych na swojej drodze.
Oj, po prostu w życiu każdego człowieka zajmującego się pisaniem nadchodzi taki moment, w którym ktoś mu uświadamia, że wcale nie jest Mickiewiczem i robi mnóstwo błędów. To, co się dalej z tym zrobi, to już kwestia indywidualna. Jedni, tak jak wyżej opisałem, uznają, że są niezrozumianymi geniuszami i dalej produkują badziew. Inni się załamują i przestają pisać w ogóle. A inni biorą się ostro za siebie, doskonalą warsztat i nawet zwykle do czegoś-tam dochodzą, a jeśli do tego mają w sobie iskrę Bożą, to mogą zostać wielkimi pisarzami.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron