Pożegnanie

1
http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... hp?t=12927 - pierwszy fragment
http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... hp?t=13044 - drugi
Trochę nadużywam waszej pomocy, ale to już na razie ostatni raz. Jan jest jakby co stryjem Stanisława, mężem Anny. Stefania i Józef to małżeństwo, przyjaciele rodziny.

WWWAnna spytała męża, jak minął mu dzień. Odpowiedział jej dość szczegółowo. Staszek bardzo zaciekawił się pracą leśnika.
- Najprościej będzie jak pójdziesz ze mną – powiedział Jan, kiedy zmęczyły go już pytania bratanka. – Jutro wychodzę o siódmej rano, pójdziesz ze mną, to pokażę ci, jak to wygląda.
WWWBardziej rozgadała się Stefania, opowiadając nie bardzo wiadomo komu o pracy na gospodarstwie. Była błaznem. Chłopak pośmiał się nieco z tych wygłupów, ale nie polubił jej. Było w niej coś z żaby, jakaś oślizgłość. Jej głupota nie wiązała się z prostotą ducha.
WWWWreszcie Józef zdecydował, że wrócą z żoną nocą do domu. Pożegnanie było wylewne, ale między nimi a Stanisławem nie zawiązała się nić porozumienia. Z satysfakcją patrzył jak znikają między drzewami.
- Cóż, poszli. Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo zniesmaczony. Tacy są teraz moi przyjaciele. – Wódka wyzwoliła w Annie trochę szczerości. – Będziesz musiał przyzwyczaić się do ich obecności, zdarza się, że wpadają codziennie.
WWWChłopak odburknął coś grzecznościowego, i uśmiechnął się do niej szeroko. Chciałby zostać z ciocią, ale Jan trącił go w ramię i kazał iść ze sobą.
- Dobrze, stryju. Już idę. – W głosie Stanisława dało się wyczuć lekceważenie. Przeszli chwiejnie do kuchni.
- Chodź synu. Pij i opowiadaj wreszcie, co cię tu sprowadza. – Położył mu rękę na ramieniu. Gest ojca. Głos przepity, czerwona twarz, wyglądasz tak samo. – Trudno wytrzymać ze starym, hę? Z nami też nie będzie bardzo łatwo, co? Ha, ha. Ale postaramy się, żeby ci było dobrze, postaramy. – Zamyślił się trochę nad swoimi słowami i wydawało się nawet, że przysnął na chwilę. – No, opowiadaj.
- Jutro ci opowiem, będzie dużo czasu. – Stanisław wyślizgnął się spod ręki stryja, nie potrafiąc ukryć obrzydzenia zapachem mężczyzny. Cofnął się kawałek. – Dziś już jestem zmęczony i ty chyba też. – Jan spoglądał na niego z wyrzutem przez ułamek sekundy potrzebny, by chłopak dodał: –…stryju.
- No! Z szacunkiem, dzieciaku – burknął pod nosem Jan i zawlókł się na górę.
WWWPrzez krótką chwilę chłopaka opanowała niechęć, ale zaraz wróciła wdzięczność, aż zwilgotniały mu oczy. Chciał pobiec za nim i powiedzieć coś miłego. Trzymając się poręczy dla zachowania równowagi poszedł po schodach, ale stryj zniknął już za zamkniętymi drzwiami swojego pokoju. Stanisław miał ochotę wrócić do cioci, ale poczuł jakieś niejasne poczucie winy. – Rywalizują ze sobą, nie będę mu robił przykrości – wytłumaczył sobie. Pamiętał dobrze, jak potrafią się zachowywać małżeństwa z dłuższym stażem.
WWWUmył się pobieżnie. Gdy wracał, kątem oka dostrzegł jeszcze Annę wchodzącą po schodach. Nie zwróciła na niego uwagi.

*
WWWPolska wieś, pierwszy wieczór i już najebany jak świnia. A jutro do lasu, nie pośpię długo. – Spojrzał na zegarek. Za pięć godzin miał wstać. Zawsze kiedy się denerwował, że będzie następnego dnia zmęczony, za nic nie potrafił zasnąć. Postarał się o tym zapomnieć. Wspomniał swoją pierwszą miłość i ich żałosną, internetową relację.
- Co u ciebie? – napisałby.
- Nic wielkiego. Strasznie długo się nie odzywałeś!
- Może umówimy się gdzieś na piwo albo jakiś... Boże, to się nie uda. Musi być coś nowego. Nowa osoba. Poczuł ucisk w sercu i ból brzucha. Jak mi żal. Za utratą tych kilku marnych chwil, które…. ale się najebałem, którymi pogardził. Czemu pogardził, może po prostu, które wstydził się wziąć. Za dobre dla mnie kochani. Nie, chyba nie.
WWWPo prostu nie wiedziałem czego chcę. Ludzie boją się być szczęśliwi, przynajmniej czasami. Przypomniał sobie jej chłopaka. Stanisław kochał go pewnie nawet bardziej niż tamtą. Jak pozbyć się tych śmieci? – Kiedyś pijany całował jego nogi. Przynajmniej inni tak mówili. Nawet nie wiem czy to się stało, a wstyd odbiera mi chęć do życia. A on był zadowolony. Chciał mi wybaczyć, musi lubić takie gesty. Nie, tak nigdy nie zasnę, już lepiej nie myśleć wcale. Udało mu się wyciszyć, ale nieokreślone monosylaby wciąż pobrzmiewały rytmicznie w głowie. Mogę zatrzymać ich potok, ale tylko słowami. Tylko co jakiś czas trzeba przełknąć ślinę, wtedy jest najtrudniej. Jakby najmniejszy ruch głowy wyzwalał jakieś ruchy pamięci, wytrząsał całe to gówno na zewnątrz. Wewnątrz.
WWWNajchętniej zabiłbym jego. Gwałtowny odruch nienawiści i wstydu kazał mu zacisnąć pięści i wykrzyknąć w myślach błagalnie: zapomnij! Wszyscy jesteśmy już martwi, nie stać nas na żaden czyn. Tysiąc przeczytanych książek, setki filmów, a nie potrafiłbyś bronić honoru własnej matki. Może rozsądny protest. A i tak uznaliby cię za sztywniaka. Przed oczami ujrzał znów swoją kuchnię i ojca wyzywającego ją od kurw i siebie siedzącego cicho za drzwiami, bojącego się choćby wyjrzeć przez szparę.
- Zostaw ją! – wyszedł wyprostowany, tylko głos zadrżał mu trochę i kolana miał miękkie.
WWWOjciec odwrócił się zdziwiony, ale nie utracił spokoju. Nigdy nie tracił spokoju.
- Wracaj do pokoju.
- Zostaw moją matkę. – Ona patrzyła się wymownie ze łzami w oczach i wdzięcznością w sercu.
- Twoja matka to kurwa, czemu nie bronisz raczej honoru ojca? – Racja, czemu? Bo ona umarła, nie ty tato. Poza tym krzyczałeś na mnie jak wybrałem studia. Jesteś żałosny Stanisławie. Ale teraz nie o to chodzi.
- Właśnie go straciłeś, skurwielu.
- Coś ty powiedział?
WWWOjciec ruszył w jego stronę prężąc się groźnie. Stanisław nie czekał ani chwili i rzucił się na niego z pięściami. W bójce podarł mu się rękaw koszuli i widać było jak mięśnie chłopaka napinają się, by uderzyć ojca jak najmocniej, jak najmocniej.
- Zostaw go synku, zostaw! – Matka próbowała go odciągnąć, zarabiając przy tym od syna łokciem w brzuch. Stanisław oparł się o drzwi i ciężko dysząc, napluł przed leżącego ojca gęstą śliną zmieszaną z krwią. – Mieliście się kochać, przyrzekliście sobie. – I rozpłakał się żałośnie.
WWWZapadał powoli w sen i śnił jakieś głupoty, jak zawsze po alkoholu.
Ostatnio zmieniony ndz 18 maja 2014, 21:34 przez barneym, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Nie wiem: czy za bardzo się przejąłeś poprzednimi weryfikacjami; czy też odpuściłeś sobie - bo ten tekst wyszedł lichutko. Brakuje mu tej magi, która była w poprzednich odcinkach :(
barneym pisze:Anna spytała męża, jak minął mu dzień. Odpowiedział jej dość szczegółowo
za to ty oszczędziłeś mi radości czytania
barneym pisze:Staszek bardzo zaciekawił się pracą leśnika.
kiedy? dlaczego? zdanie nie pasuje do tekstu
barneym pisze:- Najprościej będzie jak pójdziesz ze mną – powiedział Jan, kiedy zmęczyły go już pytania bratanka. – Jutro wychodzę o siódmej rano, pójdziesz ze mną, to pokażę ci, jak to wygląda.
WWWBardziej rozgadała się Stefania, opowiadając nie bardzo wiadomo komu o pracy na gospodarstwie. Była błaznem.
Skopałeś cały tekst - o co w tym wszystkim chodzi? -o luźne rzucanie myśli z niczym nie powiązanych?\
Wybacz, dalej nie będę komentować -to co tu pokazałeś nie jest dla mnie tekstem, który chciałabym przeczytać.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

3
Cóż, szczególnie przykro przeczytać coś takiego od jedynej osoby, której to co pisałem się rzeczywiście podobało. Tłumaczę to sobie faktem, że poprzednie teksty były same w sobie jakąś całością. Ten jest zakończeniem poprzedniego rozdziału i musiałem po prostu rozwiązać fabularnie sytuację. Widocznie przesadziłem z nudą i oszczędnością. Bardziej interesował mnie jednak komentarz do drugiej części tego tekstu niż do pierwszych paru zdań.
kiedy? dlaczego? zdanie nie pasuje do tekstu
Pasuje. Wrócił z pracy i o niej mówi, Staszek o nią pyta.
Ale oczywiście dziękuję za opinię.

4
Staszek bardzo zaciekawił się pracą leśnika.
staszka bardzo zaciekawiła praca leśnika? albo "zainteresował się"? "zaciekawił się" brzmi jakoś tak kulawo.
Najprościej będzie jak pójdziesz ze mną – powiedział Jan, kiedy zmęczyły go już pytania bratanka. – Jutro wychodzę o siódmej rano, pójdziesz ze mną, to pokażę ci, jak to wygląda.
powt.
Chłopak odburknął coś grzecznościowego,
"odburknął" sugeruje mało uprzejmą odpowiedź. moze "wymamrotał"?
poczuł jakieś niejasne poczucie winy.
poczuł poczucie winy?
Udało mu się wyciszyć,
to od nowego akapitu.
Najchętniej zabiłbym jego
najchętniej bym go zabił.
Ona patrzyła się wymownie
bez zaimka.

jakos lżej to napisane niż poprzedni kawalek, lepiej sie czyta.
podoba mi sie fragment z gonitwa myśli, świetnie napisany, zupełnie, jakbyś tworzył pod wpływem ;-) realnie oddaje co się dzieje w głowie bohatera, rwące się myśli, koncepcje, obrazy. szum informacyjny. dobre.

trochę przeszkadza ilosc miejsca poświęcona wchodzeniu po schodach, dość to charakterystyczne, a przestrzeń między jednymi a drugimi mała, moze warto pozbyć się schodów nr2?

wsio :-)
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

5
Całkiem, całkiem, chociaż jakoś bardziej "trafiły" do mnie poprzednie części.

Ta końcówka rozdziału jest nudna. Gdzieś uciekły Ci te wcześniejsze uczucia, emocje. Przynajmniej tak to odczuwam. Są oczywiście takie przebłyski klimatu:
barneym pisze:Bardziej rozgadała się Stefania, opowiadając nie bardzo wiadomo komu o pracy na gospodarstwie. Była błaznem. Chłopak pośmiał się nieco z tych wygłupów, ale nie polubił jej. Było w niej coś z żaby, jakaś oślizgłość. Jej głupota nie wiązała się z prostotą ducha.
Ale jakoś na przykład scena ze stryjem nie ma w sobie "tego czegoś".

Co do drugiej części, to po, jak dotąd, płynnej narracji, trochę trudno było mi się przestawić na tę gonitwę myśli. Jak się jednak wczytać, to wychodzi ciekawie. Skakanie między tematami - bez wyjaśnień, za to z emocjami - to według mnie wyszło. Momentami chyba się zapędziłeś i język zaczął wywijać fikołki:
barneym pisze:Najchętniej zabiłbym jego
Najchętniej bym go zabił albo ewentualnie "zabiłbym go"
barneym pisze:Ojciec ruszył w jego stronę prężąc się groźnie. Stanisław nie czekał ani chwili i rzucił się na niego z pięściami. W bójce podarł mu się rękaw koszuli i widać było jak mięśnie chłopaka napinają się, by uderzyć ojca jak najmocniej, jak najmocniej.
Powtórzenie, zaimków trochę ogólnie w tekście za dużo.
barneym pisze:Racja, czemu? Bo ona umarła, nie ty tato. Poza tym krzyczałeś na mnie jak wybrałem studia. Jesteś żałosny Stanisławie. Ale teraz nie o to chodzi.
Tutaj się, szczerze mówiąc, trochę pogubiłam. Dlaczego ta wstawka akurat tutaj? Jak się ma do reszty wspomnień, które się aktualnie rzuciły bohaterowi przed oczy? No coś zazgrzytało.

Ogólnie to nadal jestem ciekawa, co tutaj dalej będzie się działo. Chociaż ten fragment nieco mniej mi przypadł do gustu, to zabieg z rzutami wspomnień przed snem, wyszedł Ci całkiem ciekawie.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”