Na samym wstępie chciałbym przybliżyć wam moje miejsce i role w wydarzeniach, które zamierzam opisać. Jestem młodym studentem skazanym na tymczasowe zaprzestanie swoich starań o ukończenie kierunku prawnego na naszym szanowanym w całym kraju uniwersytecie i wegetowanie w zatęchłym domu mojego wuja prowincjusza. Wir wydarzeń a przede wszystkim człowiek, który zapędził mnie w to zapomniane przez Boga miejsce są tak niezwykłe, że muszę je spisać. Dla swojego spokoju, który jest zmącony ciągłym wspominaniem tej historii, ale także by przerwać swój odpychający marazm. Poza tym pieniądze ze sprzedaży sprawozdania, tej sensacyjnej dla miejscowych gazet awantury opłacą mojego chciwego wuja, który każe mi płacić za mieszkanie u niego. Tak! Też sobie nie wyobrażam gorszego czynu niż pobieranie pieniędzy za pomoc człowiekowi w potrzebie i do tego członka rodziny.
Mam szczęście, że mieszkam teraz niedaleko miejscowości w której żył bohater mojego niedoszłego artykułu. Musicie docenić moje poświęcenie się dla sprawy ponieważ, ja zmęczony i w naprawdę czarnym humorze zamiast zaraz z sądu jechać odpocząć w domu mojego prześladowcy (wypadałoby podać imię tej szelmy, Jan Fydyrewicz) pojechałem do tej równie obskurnej co wieś w której przesiaduje, mieściny. Nie, nie jechałem tam jeszcze z myślą o pracy dla gazety, ale raczej pchała mnie tam irracjonalna siła moich emocji, którą jakiś niedzisiejszy romantyk mógłby nazwać przeznaczeniem czy czymś w tym rodzaju. Na początku błądziłem jak pijany po zakurzonych ulicach a upał tak mnie umęczył, że musiałem przysiąść w jedynej chyba w całym mieście kawiarni i odetchnąć. Pijąc zamówioną przeze mnie wodę zauważyłem dość niecodzienny obraz, który może idealnie opisać społeczność pośród której wychowywał się nieszczęsny Zycran Perła (tak to nasz bohater). Zauważyłem jak do małego dziecka ubranego w łachmany, które jeszcze niedawno wyżebrało ode mnie dwa złote, podchodzi jakiś podejrzany jegomość, obwieszony złotem jak niedoszły król przed koronacją. Skinął na dziecko a te wstało z chodnika i podało mu wszystkie pieniądze jakie zdołało wyżebrać przez cały dzień. Wielki pan liczył miedziaki tak długo i marszcząc przy tym swoje czoło, iż mogłem z pewnością stwierdzić, że pomylił się przy tym ze dwa razy. Niezadowolony schował pieniądze schylił się do dziecka i powiedział mu coś do ucha, na pewno coś paskudnego bo dziecko wystraszone padło na kolana i zaczęło błagać go składając szare od brudu rączki jak do modlitwy. Niedoszły król dał dziecku jedną monetę, chyba dwa złote i leniwie machnął ręką jakby chciał zasygnalizować malcowi by ten odszedł. Gdy uradowane dziecko odwróciło się i zrobiło dwa chwiejne kroki w stronę którą wskazał mężczyzna i wtedy zostało z całych sił kopnięte i upadło raniąc swoje wysuszone policzki. Nie próbował nawet ochronić się rękoma ponieważ kurczowo zacisnął piąstkę w której spoczywało dwa złote i ukrył ją w drugiej dłoni, obie przyciskają do piersi.Chłopaczek powoli odwrócił się na bok a jego pan, bo na pewno tak można go nazwać tylko wyciągnął rękę. Nie, nie chciał pomóc mu wstać, chciał tylko odzyskać swoje dwa złote i dostał je a chłopiec pokornie wstał patrząc w ziemie cały blady z rozciętym policzkiem poszedł dalej u boku tego okrutnego wieprza.
Wiem, że takie rzeczy mają miejsce wszędzie nawet w takich cywilizowanych miejscach jak Paryż, stolicy kultury i elegancji do której zjeżdżają najjaśniejsi dobrodzieje z całego bożego świata, ale ten widok i sposób w jaki ten potwór potraktował tego chłopca tak mnie przejął, że chciałem wołać na policję, ale zrezygnowałem z tego bo wiedziałem, że oni nie będą w stanie nic zrobić a przez skargę te biedne dziecko bardziej ucierpi niż on. Jednak o wiele bardziej oburzało mnie zachowanie tłumu. Tak tłumu, kawiarnia była w centrum, który tylko popatrzył na te zajście jak na powtórkę przedstawienia, które na chwile oderwało ich od nudnego mieszczańskiego życia i tak pisze powtórka ponieważ łatwo można się domyślić, że takie hece są tutaj na porządku dziennym.
4
Taki wstęp nie zainteresowałby mnie na tyle, żebym sięgnął po dalszą lekturę. Jeśli już musisz napisać wstęp, to niech będzie mocny i wciągający - niech uderzy w czytelnika tak, żeby ten chciał wiedzieć więcej. A tutaj sam sprowadzasz całość do "to normalna tutaj sytuacja" - zaszokuj, zbulwersuj, zaintryguj, nieważne - niech będzie ciekawie i nieszablonowo, a czytelnik będzie chciał przejść do pierwszego rozdziału czy też właściwego początku.
5
Wiem, że trochę się pośpieszyłem z tym wstępem i ominąłem jedne z ważniejszych aspektów historii a mianowicie to, że toczy się ona w alternatywnej rzeczywistości stylizowanej na początek drugiej połowy XIX wieku z dodatkami z steampunku.
Możecie się trochę przestraszyć wątkiem politycznym, który tam występuje, ale nie będzie on się potem pojawiał zbyt często a główny wątek wyjawi się trochę później bo na razie próbuje zarysować wam bohaterów i świat w którym żyją i tak jest to data powstania styczniowego ze specjalnym błędem.
a oto kolejna, przedostatnia część wstępu.
Po zaczepianiu paru przechodniów trafiłem w końcu do domu Zycrana, który jak na złość był około 400m za kawiarnią. Z tego co się dowiedziałem chata była od pewnego czasu opuszczona, ale nie spodziewałem się takiej rudery, która pewnie posiadała takie walory jeszcze przed opuszczeniem jej przez domowników. W pokoju było strasznie ciemno a że ja gapa nie wziąłem swojej kieszonkowej spalinówki musiałem oświetlać sobie drogę jakimś niedopałkiem świecy który leżał niedaleko od drzwi. Wnętrze było niczego sobie gdyby nie to, że brakowało połowy mebli a w niektórych miejscach zabrakło nawet drzwi. Mieszane uczucia uderzyły mi do głowy kiedy wszedłem na górę i trafiłem najprawdopodobniej do pokoju Zycrana gdzie na ścianach były powypisywane sprzeczne ze sobą frazesy o zdradzie lub bohaterstwie. Na nieszczęście ponownie poczułem te same nieznośne uczucie, które rozrywa mi brzuch i gardło a był to przymus kolejnej chyba już setnej próby stworzenia własnego sądu o Zycranie. Oczywiście chodzi mi o osąd moralny, który podzielił społeczeństwo, które zresztą i tak jest podzielone od powstania z 22 stycznia 1963 roku. Grupa pierwsza, przegrana która walczyła bezpośrednio lub pośrednio z zabor... Rosjanami i grupa druga, która wiernie stała u boku cara. Pierwsza wydała osąd tak bardzo okrutny, że główni przedstawiciele (chyba tak można ich nazwać) wyznaczyli nagrodę za jego głowę i przez to Zycran musiał wyjechać z kraju do Petersburga, a gdybyście tylko widzieli jakie to było przedstawienie!Na peronie mnóstwo ludzi z kwiatami i jeszcze więcej żołnierzy a nawet jeden automaton. Nagle usłyszano jakąś rosyjską komendę po której żołnierze stanęli na baczność a wielki na trzy metry robot zaczął przesuwać wiwatujących ludzi na boki najdelikatniej jak potrafił i za nim a szło dwóch mężczyzn a osłaniało ich aż pięciu grenadierów. Myślę, że te wszystkie środki bezpieczeństwa były bardziej na pokaz niż by miały służyć realnemu bezpieczeństwu. Taka uwaga jaką poświecili głównemu z teraźniejszych powodów do podziału Polaków może go jeszcze bardziej zwiększyć i zająć społeczeństwo czymś tak naprawdę nie istotnym gdy w Petersburgu będą planować coś o wiele większego. Niski pułkownik z wielkimi siwymi wąsami szedł wyprężony i dumny obok lekko zgarbionego i onieśmielonego, bardzo wysokiego, jasnoskórego(?) mężczyzny z rozczochranymi włosami. Pułkownik ubrany w mundur paradny nawet nie raczył spojrzeć na krzyczące pochwały i świadectwa uwielbienia tłumy bo cały czas jakby czegoś wypatrywał w niebie z tak pyszną miną jakby pouczał samego Boga. Zycran też nie patrzył na bok, tylko w ziemie, ale minę miał tak nieobecną jakby go tu w ogóle nie było. Zaraz po tym dwóch jaśnie panów weszło do parowozu i odjechało w dół jakby ścinając ziemie pod kątem 30 stopni. Ludzie się rozeszli zostawiając po sobie kwiaty a nawet resztki jedzenia. Jedyne co zabierano to rosyjskie flagi za których wyrzucenie groziła kara chłosty, nie wspominając o tym, że flagi trzeba było wywieszać na zewnątrz domów w każdą pierwszy piątek miesiąca i święta świeckie jak i kościelne pod karą grzywny dochodzącą nawet do dziesięciu rubli a jak wiemy rubel miał wtedy równowartość dziesięciu złotych. Przy zarobkach jakie teraz są w Polsce żaden Kowalski nie mógłby sobie pozwolić nawet na tak łatwy do wykonania gest patriotyzmu. Ludzie są zbyt biedni by być patriotami.
Zrezygnowany własną nieudolnością w wyrabianiu własnej opinii o ludziach postanowiłem opuścić jak najszybciej to upiorne miejsce i jechać do wuja. Oby przejeżdżał przez to miasto jeszcze o tej godzinie jakiś parowóz, bo nie mam zamiaru płacić za balon![/center]
Możecie się trochę przestraszyć wątkiem politycznym, który tam występuje, ale nie będzie on się potem pojawiał zbyt często a główny wątek wyjawi się trochę później bo na razie próbuje zarysować wam bohaterów i świat w którym żyją i tak jest to data powstania styczniowego ze specjalnym błędem.
a oto kolejna, przedostatnia część wstępu.
Po zaczepianiu paru przechodniów trafiłem w końcu do domu Zycrana, który jak na złość był około 400m za kawiarnią. Z tego co się dowiedziałem chata była od pewnego czasu opuszczona, ale nie spodziewałem się takiej rudery, która pewnie posiadała takie walory jeszcze przed opuszczeniem jej przez domowników. W pokoju było strasznie ciemno a że ja gapa nie wziąłem swojej kieszonkowej spalinówki musiałem oświetlać sobie drogę jakimś niedopałkiem świecy który leżał niedaleko od drzwi. Wnętrze było niczego sobie gdyby nie to, że brakowało połowy mebli a w niektórych miejscach zabrakło nawet drzwi. Mieszane uczucia uderzyły mi do głowy kiedy wszedłem na górę i trafiłem najprawdopodobniej do pokoju Zycrana gdzie na ścianach były powypisywane sprzeczne ze sobą frazesy o zdradzie lub bohaterstwie. Na nieszczęście ponownie poczułem te same nieznośne uczucie, które rozrywa mi brzuch i gardło a był to przymus kolejnej chyba już setnej próby stworzenia własnego sądu o Zycranie. Oczywiście chodzi mi o osąd moralny, który podzielił społeczeństwo, które zresztą i tak jest podzielone od powstania z 22 stycznia 1963 roku. Grupa pierwsza, przegrana która walczyła bezpośrednio lub pośrednio z zabor... Rosjanami i grupa druga, która wiernie stała u boku cara. Pierwsza wydała osąd tak bardzo okrutny, że główni przedstawiciele (chyba tak można ich nazwać) wyznaczyli nagrodę za jego głowę i przez to Zycran musiał wyjechać z kraju do Petersburga, a gdybyście tylko widzieli jakie to było przedstawienie!Na peronie mnóstwo ludzi z kwiatami i jeszcze więcej żołnierzy a nawet jeden automaton. Nagle usłyszano jakąś rosyjską komendę po której żołnierze stanęli na baczność a wielki na trzy metry robot zaczął przesuwać wiwatujących ludzi na boki najdelikatniej jak potrafił i za nim a szło dwóch mężczyzn a osłaniało ich aż pięciu grenadierów. Myślę, że te wszystkie środki bezpieczeństwa były bardziej na pokaz niż by miały służyć realnemu bezpieczeństwu. Taka uwaga jaką poświecili głównemu z teraźniejszych powodów do podziału Polaków może go jeszcze bardziej zwiększyć i zająć społeczeństwo czymś tak naprawdę nie istotnym gdy w Petersburgu będą planować coś o wiele większego. Niski pułkownik z wielkimi siwymi wąsami szedł wyprężony i dumny obok lekko zgarbionego i onieśmielonego, bardzo wysokiego, jasnoskórego(?) mężczyzny z rozczochranymi włosami. Pułkownik ubrany w mundur paradny nawet nie raczył spojrzeć na krzyczące pochwały i świadectwa uwielbienia tłumy bo cały czas jakby czegoś wypatrywał w niebie z tak pyszną miną jakby pouczał samego Boga. Zycran też nie patrzył na bok, tylko w ziemie, ale minę miał tak nieobecną jakby go tu w ogóle nie było. Zaraz po tym dwóch jaśnie panów weszło do parowozu i odjechało w dół jakby ścinając ziemie pod kątem 30 stopni. Ludzie się rozeszli zostawiając po sobie kwiaty a nawet resztki jedzenia. Jedyne co zabierano to rosyjskie flagi za których wyrzucenie groziła kara chłosty, nie wspominając o tym, że flagi trzeba było wywieszać na zewnątrz domów w każdą pierwszy piątek miesiąca i święta świeckie jak i kościelne pod karą grzywny dochodzącą nawet do dziesięciu rubli a jak wiemy rubel miał wtedy równowartość dziesięciu złotych. Przy zarobkach jakie teraz są w Polsce żaden Kowalski nie mógłby sobie pozwolić nawet na tak łatwy do wykonania gest patriotyzmu. Ludzie są zbyt biedni by być patriotami.
Zrezygnowany własną nieudolnością w wyrabianiu własnej opinii o ludziach postanowiłem opuścić jak najszybciej to upiorne miejsce i jechać do wuja. Oby przejeżdżał przez to miasto jeszcze o tej godzinie jakiś parowóz, bo nie mam zamiaru płacić za balon![/center]
6
Popielec pisze: a mianowicie to, że toczy się ona w alternatywnej rzeczywistości stylizowanej na początek drugiej połowy XIX wieku z dodatkami z steampunku.
Długi ten XIX wiek.Popielec pisze: które zresztą i tak jest podzielone od powstania z 22 stycznia 1963 roku.
A w kwestii formalnej. Kolejne części tekstu można doklejać także dopiero po trwającym 14 dni okresie karencji.
7
Grimzon pisze:Popielec pisze: a mianowicie to, że toczy się ona w alternatywnej rzeczywistości stylizowanej na początek drugiej połowy XIX wieku z dodatkami z steampunku.
Długi ten XIX wiek.Popielec pisze: które zresztą i tak jest podzielone od powstania z 22 stycznia 1963 roku.
A w kwestii formalnej. Kolejne części tekstu można doklejać także dopiero po trwającym 14 dni okresie karencji.
Czytaj ze zrozumieniem, czasy są stylizowane na okres II połowy XIX wieku (maszyny parowe, brak elektryczności) a dzieją się chwile po 1963 w którym miało miejsce powstanie (STYLIZOWANE na powstanie styczniowe z 1863).
8
Popielec pisze:Czytaj ze zrozumieniem, czasy są stylizowane na okres II połowy XIX wieku (maszyny parowe, brak elektryczności) a dzieją się chwile po 1963 w którym miało miejsce powstanie (STYLIZOWANE na powstanie styczniowe z 1863).
Alternatywna rzeczywistość ma to do siebie, że jej alternatywność wynika z jakiegoś zdarzenia, które zmienia bieg historii. Ty po prostu stwierdziłeś za sto lat będzie tak jak jest w XIX wieku. Czyli przez ponad sto lat człowiek nic nie wymyślił. Dlaczego?Popielec pisze:Wiem, że trochę się pośpieszyłem z tym wstępem i ominąłem jedne z ważniejszych aspektów historii a mianowicie to, że toczy się ona w alternatywnej rzeczywistości stylizowanej na początek drugiej połowy XIX wieku z dodatkami z steampunku.
Masz powstanie stylizowane na powstanie styczniowe czy w takim razie tamto się nie wydarzyło? Gdzie w takim razie jest punkt zwrotny wprowadzający alternatywność do historii. I co nim jest. Co właściwie daje ci zmiana daty o 100 lat?
Takie rzeczy należy pokazać aby czytelnik wczuł się w klimat. Na tą chwilę tego nie kupuję.
9
Średniowiecze trwało o 100 lat dłużej (brak postępu tech.) a pierwotnego powstania styczniowego z XIX wieku po prostu nie było a Polska utraciła niepodległość w tym samym czasie, ale Polacy nie rwali się po prostu do walki bo kraj podnosił się z nędzy.O!Masz swoje wyjaśnienie a poza tym opowiadanie nie jest o historii tego świata... za 14 dni może zmienisz zdanie
.
PS. Mam nadzieje, że nie odbierasz tego jako kłótni...

PS. Mam nadzieje, że nie odbierasz tego jako kłótni...
10
A na podstawie czego takie twierdzenia. Średniowiecze to okres, który pozwoli praktycznie od zera odbudować wiedzę utraconą w ciemnych wiekach. Nie wspominając o rozwoju metalurgi, budownictwa itdPopielec pisze:Średniowiecze trwało o 100 lat dłużej (brak postępu tech.)
Dodatkowo u siebie wspominasz o stuletnim okresie, w którym normalnie przeszliśmy od lokomotywy parowej do statku kosmicznego. Nie piszesz także że nastąpiło wcześniej jakieś zwolnienie myśli technologicznej.
Popielec pisze: a pierwotnego powstania styczniowego z XIX wieku po prostu nie było a Polska utraciła niepodległość w tym samym czasie, ale Polacy nie rwali się po prostu do walki bo kraj podnosił się z nędzy.
Przepraszam jaki kraj. Polski nie ma wtedy na mapie bo jest rozdarta pomiędzy zaborcami. W jaki sposób podnosi się z nędzy? Jeżeli jest inaczej to należy o tym wspomnieć.
Dodatkowo rozumiem że nie było:
- I wojny światowej
- II WŚ
- Rewolucji Bolszewickiej
- Rewolucji Przemysłowej
- Nie urodził się N. Tesla
- B. Franklin nie puszcza latawców
- Edison zginął tragicznie w młodości przejechany przez wóz konny.
- Bracia Wright pracują na kolei.
itp.
Zmieniasz losy świata to napisz dlaczego.
11
Może tak: Na wstępie chciałbym przybliżyć wam moją rolę w wydarzeniach, które zamierzam opisać.Popielec pisze:Na samym wstępie chciałbym przybliżyć wam moje miejsce i role w wydarzeniach, które zamierzam opisać.
kierunek prawny? A co to takiego?Popielec pisze:o ukończenie kierunku prawnego
Czy te zaimki są konieczne? Czy jeśli je wyrzucimy, to sens ulegnie zmianie? Jedynie "nasz" jako tako się broni.Popielec pisze: Jestem młodym studentem skazanym na tymczasowe zaprzestanie swoich starań o ukończenie kierunku prawnego na naszym szanowanym w całym kraju uniwersytecie i wegetowanie w zatęchłym domu mojego wuja prowincjusza.
wir wydarzeń - jest, człowiek - jest, a w tekście są.Popielec pisze:Wir wydarzeń a przede wszystkim człowiek, który zapędził mnie w to zapomniane przez Boga miejsce są tak niezwykłe, że muszę je spisać.
Wir wydarzeń a przede wszystkim człowiek, ..., są ... - nie nie pasuje.
Zaimki won! I sens: Jak może mówić o marazmie, skoro jego spokój jest nieustannie mącony wspomnieniami?Popielec pisze:Dla swojego spokoju, który jest zmącony ciągłym wspominaniem tej historii, ale także by przerwać swój odpychający marazm.
z tej sensacyjnej awanturyPopielec pisze:Poza tym pieniądze ze sprzedaży sprawozdania, PRZECINEK?? tej sensacyjnej dla miejscowych gazet awantury opłacą mojego chciwego wuja, który każe mi płacić za mieszkanie u niego.
opłacić - płacić - powtórzenie
Może: pieniądze /.../ pozwolą opłacić mieszkanie u chciwego wuja.
Popielec pisze:Też sobie nie wyobrażam gorszego czynu niż pobieranie pieniędzy za pomoc człowiekowi w potrzebie i do tego członka rodziny
Ale zgrzyta... może: pobieranie pieniędzy od członka rodziny w potrzebie.
pojechałem do tej równie obskurnej co wieś w której przesiaduje, mieściny. - SZYK -Popielec pisze:Mam szczęście, że mieszkam teraz niedaleko miejscowości PRZECINEK w której żył bohater mojego niedoszłego artykułu. Musicie docenić moje poświęcenie się dla sprawy PRZECINEK ponieważ, BEZ PRZECINKA ja zmęczony i w naprawdę czarnym humorze zamiast zaraz z sądu jechać odpocząć w domu mojego prześladowcy (wypadałoby podać imię tej szelmy, Jan Fydyrewicz) pojechałem do tej równie obskurnej co wieś PRZECINEK w której przesiaduje, mieściny.
Przeczytałam siedem zdań i każde nadaje się do oszlifowania. :( Podasz choć jeden powód, który przekona mnie, bym czytała dalej?
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf