
prosze o ostre zweryfikowanie (takie najbardzoej mnie mobilizują)

p.s. mam nadzieję że w wolnych dniach napisze jeszcze coś (oby)

miłego czytania

Za kratami
22 marca 1998 r. stał się dla mnie drogą do dozywotniego zamknięcia. A może do wolności? Wreście mogłem odpocząć od tego ciągłego natloku spraw i tłumu, którego znieść nie mogłem, nie potrafiłem. Kiedy to było? Tak, musiało minąć sześć lat, abym mógł sobie to jakoś wytłumaczyć i spojrzeć na życie obiektywnie. Jak to możliwe? Jest to możliwe... Kiedy nie jesteś już częscią tego świata dostrzegasz jego wady i zalety, choćjest ich tylko małą cząstka.
Wyglądam przez kraty i widzę więźniów. Co dzień chodzą tymi samymi ścieżkami, rozmawiają o pustych i błahych sprawach, tylko po to, aby zabić jakoś czas i doczekać do wieczora. Sprzedają różne rupiecie, jedzenie, papierosy, alkohol, aby przetrwać. Niszczą siebie nawzajem, pomimo, że tego nie widzą. Niby współżyją ze sobą, jednak ich relacje są fałszywe. Relacje międzyludzkie? Kto nazwał to takim wyrażeniem? W tym nie ma nic z ludzkości i z człowieczeństwa. A oni? Są pewni swego, są pewni, że są bardziej ludzcy ode mnie. Ale to bzdura! Robią dokładnie to samo, co ja kiedy byłem tam, gdzie oni. A może i więcej? Bo ja przez tyle lat ukrywałem się, stałem na uboczu, aby mnie nie zauważyli. A kiedy chciałem zakończyć ten parszywy ich żywot... nie udało mi się! Zaatakowali mnie i oddali mi wolność.
Teraz patrzę przez kraty i jestem im wdzięczny, że poniżyli mnie, zgwałcili moją godność, lecz oddali to, co najważniejsze- WOLNOść! Pamiętam jednego z nich: starszy człowiek, miał parszywą mordę, a jednak duszę miał jeszcze ludzką. Stracił ją, kiedy przyszedł do niego kundel, błagając o jedzenie. Ten, niecierpiał psów i skopał go na moich oczach, tak... że zdechł. Wtedy to ten stary człowiek stracił swą wolność. Nadal łaził za kratami, jednak nie był już wolny. Jego zbrodnia odebrała mu to. Codziennie rano szedł po gazetę, chodził o lasce- zwykły stary człowiek. Nie mogłem znieść jego widoku. Nienawidziłem go, ale wiedziałem, że otrzymał już swoją karę. Przestałem na niego patrzeć. Zapomniałem, że istnieje.
Dziwne, że oni choć są sami niewolni, pragną, aby jeden z nich był zniewolony do końca. Myśleli, że mnie tak ukarzą, ale wynagrodzili mnie. Nie zamieniłbym już nigdy, choć nie mam wyboru, tej wolności w jakiej oni żyją. Bo jest to wolność w niewoli, a ja jestem naprawdę wolny, mimo niewoli przymusowej.
Kraty... Dla nich to kara, to więzienie dla tych, którzy popełnili zbrodnię. Dla mnie to nagroda, a zarazem granica pomiędzy ich niewolą a moją wolnością. Oni wciąż myślą, że są wolni, ale są bardziej zniewoleni ode mnie- za kratami. Dopiero teraz, kiedy jestem w więzieniu- skazany na dożywocie- czuję się naprawdę wolny.
życie na wolności to najgorsza kara. Niby jesteś wolny, nieograniczony, nikt nie mówi ci, co masz robić, ale jednak wolny nie jesteś. Sam tworzysz sobie te kraty, które towarzyszą ci do końca życia. Dopiero na łożu śmierci stajesz się naprawdę wolny. Ja miałem takie szczęście, że odzyskałem swoją wolność tutaj- w więzieniu, ale nie każdy ma takie szczęście jak ja. Paradoks? Nie!!! Paradoksem jest to życie wśród ludzi nieograniczonych kratami, bo to oni są największymi zbrodniarzami tego świata.
I znowu ta kamienica i "ona". Była moja pierwszą miłością, tutaj, gdzie czas nie ma żadnego znaczenia, gdzie lata mijają jak dni, a godziny jak sekundy. Znałem ją już wcześniej, kiedy jeszcze byłem cieniem człowieka a inni traktowali mnie jak śmiecia. Ale nie ona. Była moim aniołem, podporą, dzięki której chciałem zyć. "Anioł w ciele szatana"- tak ja nazywano, bo była najpiękniejszą dziwczyną w mieście. Była, bo rok temu zaszła w ciążę, wyszła za mąż i stała się gruba krową-
"kurą domową". teraz jest cieniem człowieka i do tego zniewieściałym, zdemoralizowanym. Mieszka naprzeciwko mojego okna. Widze jak zalewa się wódą, jak szlaja się z kumplami męża "łachudry" (tylko tak można go nazwać, bo to największy śmieć w tym mieście). Już dawno zapomniał, gdzie znajduje się granica jego wytrzymałości. Jego i jej życie to jedno wielkie bagno, pudło bez ucieczki. Każdy ich dzień jest taki sam, każde słowo przepełnione nienawiścią i lękiem, każdy gest wrogi i złowieszczy. A to tylko z tego powodu, że jak nikt inny (no moze tylko ja jeszcze tak czuję), czują się zagubieni tym życiem, są przykuci do dna kajdanami z piekła na ziemi...
Pomimo, że ją kiedyś kochałem, radość mnie rozpiera, kiedy widzę ją taką zbrukowaną. Nie zasługuje na jakiekolwiek dobro, bo przepełniona jest nienawiścią do swiata, a przede wszystkim do wlasnego syna! Czy pięcioletnie dziecko jest czemukolwiek winne? jest tak samo niewinne, jak ten zgłodniały kundel, ktory kiedyś był jego jedynym przyjacielem. teraz, został sam. Sam bez oparcia, za to z goryczą w sercu. Jest mi bliski i chciałbym go uratować. Paradoks... Z jednej strony ciesze się, że jestem tutaj; z drugiej chciałbym móc zadziałąć. Mogłem mu pomóc, jednak duma i żal po ukochanej nie pozwoliły. Pokochałęm go i kraty, tym razem, ani dla mnie, ani dla niego nie był wolnością...
Moja matka- jedyna osoba, ktora została zniewolona na życzenie innych. Dranie! Odebrali jej jedyną radość w życiu- mnie- a na dodatek uwięzili ją, zabrali z domu, uwiezili w jakiejś umieralni dla starców i obłąkanych.Nie może mnie widywać, przychodzić. Dranie- zniewolili ją, ubezwłasnowolnili! Powinienem ich terż nauczyć pokory i skruchy! Najdroższe serce człowieka, zawsze zostaje ukarane przez zło, zło absolutne, bo inaczej nie można nazwać ludzi... Tak bardzo ją kocham, wiem ,że ona mnie również. Wiem, że jest ze mnie dumna i popiera kazde z moich czynów i działań.
Wszyscy są jak mrówki- kupą garną siędo mrowiska, pracują z dnia na dzień, żerują na innych, byle tylko przetrwać. Padlinożercy! żerują na słabszych i niewinnych, czują się lepsi... Ludzie od tysięcy lat szukają "czarnej dziury", a przecież żyją w niej! Gdzie jest dno wszyechświata? Tutaj, wlasnie w tym mieście, gdzie pozory i maski zakrywają czarne dusze ludzi.
Dziś jest ostatni mój dzień. po co mam żyć? Moje kraty na zawsze bedą więzieniem, pomimo, że odkryłem w nich wolność. Nie mogę tego dłuzej ciągnąć! Zabili mi matkę, niewinność, dumę- wszystko, co było dla mnie ważne. Teraz nie ma już nic... Nic już nie ma...
***
"Dziś o godzinie 21 Jan K. pseudonim "Kundel" popełnił samobójstwo wbijając sobie część wystającej kraty z więziennej celi. Był skazany na dożywocie za zabójstwo 20 osób ze szczególnym okrucieństwem. Na rozprawie, która odbyła się 2 lata temu, nie czuł skruchy ani żalu, towiedząc, że uwonił ich z więzienia zwanego "codziennością". Nie wiadomo jakie kierowały nim motywy. Psychatra więzienny nie stwierdził u niego żadnej choroby psychicznej. Prokuratura odnalazła w jego celi pamiętnik, który został przebadany, a my przekazujemy je połowicznie Państwu. Z powodu toczącego się śledztwa większość pamiętnika jest niedostepna. Więcej najprawdoppodobniejdowiemy się w najbliższych miesiacach."
Dla stacji UGI: xxxxx
[/b]