PETER BLADE - PURPUROWA PLANETA
RISTHAR
***
ROZDZIAŁ I
***
WWW„Wylądowaliśmy na RS-50 o godzinie 9:34 czasu słonecznego. Widok planety z kosmosu jak i roztaczający się teraz wokół nas krajobraz zapieeqtrał dech w piersiach. Przeważały w nim purpurowo szare wydmy, których kresu nie mogłem dojrzeć. Mieliśmy spore szczęście, znajdując wśród nich miejsce do posadzenia Cassidy'ego. [...] W związku z występowaniem w atmosferze jakiegoś obcego pierwiastka, który przez specjalistyczne przyrządy został sklasyfikowany jako śmiertelny, szacowałem, że na RS-50 brak jest jakichkolwiek form życia. A poza tym, w pobliżu planety nie było gwiazdy „słońca”. Co prawda krążyło wokół niej jakieś ciało, ale z wyliczeń i symulacji komputera wynikało, że to zabłąkany śmieć galaktyczny, którego pochwyciła grawitacja purpurowej kuli. [...] Po zbadaniu okolic Cassidy'ego, postanowiliśmy ruszyć nieco dalej. Przygotowaliśmy traki i po niespełna godzinie byliśmy 500 huryonów od statku. WWWW czasie podróży, obserwowaliśmy jak wydmy ustępują miejsca łagodnym, kamienistym wzniesieniom. Pojawiły się też niewielkie, tajemnicze wąwozy, z sunącymi po dnie rzekami mgły. Uradziliśmy zaprzestać podróży właśnie przy owych jarach. [...] Po powrocie w miejsce lądowania Cassidy'ego zebraliśmy próbki gleby i poddaliśmy je stosownym badaniom. Okazało się, że zawierają ten sam związek, który został wcześniej odnaleziony w powietrzu. [...]
WWWNastępnego dnia postanowiłem kontynuować badanie planety, tyle że w przeciwnym do poprzedniego kierunku. Załoga nie zbyt chętnie na to przystała. Pewnie dlatego, że wczoraj wszyscy oczekiwaliśmy czegoś niezwykłego, i niepotrzebnie, bo poniekąd wszyscy się zawiedliśmy. Przed wyprawą oświadczyłem, że jeśli dzisiejsza mini ekspedycja przyniesie takie same plony jak wczorajsza, wracamy. [...]
*45622VT500L*
*77095VT500L*
............................Raport z ekspedycji na RS-50/Prom VT500L-Cassidy”
WWW- Co to za ciągi cyfr? - Peter podszedł do holotanku i ruchem dłoni wyodrębnił dwie przedostatnie linijki raportu.
WWW- To szyfry – wyjaśnił Harry, spec od komputroniki, przyjaciel i wspólnik Petera. - W pierwszym zawarte są dane dotyczące lądowania i pobytu na RS-50. Drugi zawiera informacje o kondycji Cassidy'ego tylko przed wylotem z planety, i to jest dziwne, bo powinniśmy znaleźć tam też logi silników i zapasów bezpośrednio po wystartowaniu z planety.
WWW- Nie ma ich? - zdziwił się. Jego donośny głos rozszedł się po ebonitowych panelach jak fala uderzeniowa.
WWW- Nie, być może ktoś je wykasował. Albo po prostu naszego starego Cassidy'ego zaraz po wzbiciu się w powietrze szlak trafił, co na tamte lata byłoby bardzo prawdopodobne.
WWWPeter w zamyśleniu podszedł do swego przyjaciela. Splótłszy ręce na piersi polecił mu, aby załadował szyfry z protokołu na jego prywatny serwer. Kiedy ten to zrobił, na chwilę zapadła cisza.
WWW- Przekonwertuj logi.
WWW- Ok, chwila – Harry, siedząc przed holograficznym panelem sterowania natychmiast zaczął działać. Raport znikł, a w jego miejscu pojawił się ogrom sunących w górę cyfr i znaków, wyświetlało się też video z kamer na
statku. - Zrobione, odtworzyć?
WWW- Zaczekaj. Na razie zobaczymy same nagrania z kamer. Włącz interaktywny.
WWWPo chwili, salę wypełnił trójwymiarowy obraz z kamer Cassidy'ego.
WWW- To chyba korytarz. Szyby na lewo prowadzą do magazynów. Te na prawo chyba do maszynowni. - wyjaśniał Peterowi podczas gdy ten błądził między holograficznymi ścianami statku.
WWW- Przełącz kamerę. Tutaj nic ciekawego nie widać.
WWW- Zaraz, najpierw skonfiguruje ci rękawice, ja muszę na chwilę gdzieś wyskoczyć.
WWWSkonfigurowanie rękawic polegało na tym, że ich posiadacz mógł w tym wypadku sterować odtwarzaniem video. Przewijać, przybliżać obraz, obrać go i tak dalej.
WWWKiedy komputronik wyszedł, Peter jednym machnięciem ręki zmienił hologram na inny. Teraz oglądał widok z kamery na zewnątrz statku. Było ciemno, przyśpieszył więc odtwarzanie filmu i po parunastu sekundach ujrzał RS-50 w całej okazałości. Cała planeta była blado purpurowa, bez charakterystycznych błękitnych plam, co świadczyło o tym, że nie występuje na niej woda. Fioletowe wstęgi jakie ją opasały, wydawały się świecić. Kamera przypadkowo złapała też przelatującą obok globu kometę, która roztrzaskując się o pierścienie zasiliła je w świeży pył. Obraz wolno opadał w stronę wypukłego widnokręgu przez dobre pół minuty, a potem znikł. Choć nagranie nie zawierało żadnych drogocennych informacji, Peter był nim oczarowany i postanowił odłożyć je w specjalną zakładkę.
WWW- Ach, czuję się jak nowo narodzony - zawołał Harry wyrywając Petera z zadumy. - I co, masz coś ciekawego?
WWW- Nie.
WWW- Dobra, pomogę ci. Czego szukamy?
WWW- O proszę, musisz częściej chodzić do kibla.
WWW- Skąd wiesz, że byłem w kiblu?
WWW- Bo chodzisz tylko tam i do baru. Bar dziś już zaliczyłeś, więc...
WWW- Fakt. Muszę zmienić styl życia – mruknął pod nosem.
WWW- Zawsze tak mówisz. Dobra, szukaj czegokolwiek, wybuchów, strzelaniny, rozmów. - wymieniał przełączając kamery. - Aha, jak byś znalazł nagrania z zewnątrz statku, wrzuć mi je na twardziela, ok?
WWWPrzeszukiwanie nagrań trwało do wieczora, i gdy panowie zamierzali już kończyć, przyniosło oczekiwane i zaskakujące plony.
WWW- O w mordę – komputronik rozdziawił szeroko oczy i zastygł na chwilę w bezruchu. Pete natychmiast do niego podbiegł.
WWW- Co jest?
WWW- Chyba wiem co się stało z Cassidym – rzekł po czym wstukał jakieś polecenie na holograficznej klawiaturze i lada moment oglądane przez niego video poszybowało na główny hologram. - BUM!!! - wypalił nagle.
WWW- A niech to szlak! - Peter, widząc jak Cassidy pogrąża się w ogniu, omal nie zdemolował obudowy agregatora plazmy, stojącego obok. Na szczęście w ostatniej chwili się powstrzymał.
WWW- Przykro mi stary.
WWW- Musimy tam lecieć.
WWW- Co? - zdziwił się - Po co? Przecież tam nic nie ma.
WWW- Musimy. Rozumiesz. Jutro zajmiemy się transportem. Na razie idź do domu. Nic nikomu nie mów, rozumiesz?
WWW- Dobra – Harry był zdziwiony postawą Petera. Pierwszy raz widział go w takim stanie. Pewnie bardzo mu na tym całym Cassidym zależało, skoro nagle zmienił się w psychopatę, który aby wypełnić swoje zachcianki zrobi wszystko.
WWW- Jadę do domu. Pamiętaj, nie puszczaj pary z gęby. Na razie. - rzucił na odchodne.
WWWKiedy wyszedł z biura, było już grubo po dwunastej. Jak zwykle o tej porze kolorowe neony czyniły z nocnego mroku dzień. Peter zmierzając w kierunku parkingu zaczął dumać co mogło stać się ze statkiem. Czemu płonął? Bunt? A może awaria? Po krótkim czasie jednak dał temu spokój, nie był wstanie racjonalnie myśleć, jego mózg domagał się tylko snu. Był tak zmęczony, że nawet nie zwracał uwagi na kałuże, chciał jak najszybciej dostać się do domu. Gdy nareszcie był już przy samochodzie, zaczepił go menel, twierdząc, że jest strażnikiem miejsca, na którym zaparkowany jest pojazd. Peter wręczył mu parę dolarów i niecałą godzinę później był już w domu.
***
ROZDZIAŁ II
***
WWW- Cześć, możesz przyjechać do firmy?
WWW- Teraz?
WWW- Nie, za dwadzieścia lat – bąknął poirytowany Peter.
WWW- Dobra, zaraz będę.
WWW- Okej, czekam. Cześć.
WWWPeter wraz z Harrym prowadzili dobrze prosperujące przedsiębiorstwo, które zajmowało się serwisowaniem pojazdów oraz zagospodarowywaniem ich w najnowocześniejszy sprzęt. Firma Peter & Harry - Technologies of Tomorrow za sprawą stałych klientów, posiadających własne koncerny przynosiła ogromne dochody.
WWWHarry pojawił się w biurowcu gdy dochodziła dziewiąta. Zanim jednak spotkał się ze swym
przyjacielem, odwiedził bar. Zamówił lunch na wynos i gdy miał już odchodzić, zaczepiła go pewna dziewczyna.
WWW- Dzień dobry – zagaiła. - Pan Harry?
WWW- Tak – mężczyzna spojrzał na nią i podał jej rękę. Nieznajoma uścisnęła ją i uśmiechnęła się. Według Harry'ego dziewczyna miała nie więcej niż dwadzieścia pięć lat.
WWW- Jestem Lisa Hung. Wygląda na to, że będziemy pracowali obok siebie. B65 jeśli dobrze pamiętam. - Miała na myśli numer piętra. Na B65 do tej pory mieściła się tylko jedna firma, Petera i Harry'ego.
WWW- Naprawdę? Świetnie. Mam nadzieje, że się nie pogryziemy. - Lisa zachichotała. - Własna działalność?
WWW- Tak, otwieram salon powłok dla surogatów.
WWW- O! - zdumiał się. - Zawsze byłem ciekaw jak się je wymienia.
WWW- Zapraszam, z chęcią wszystko wyjaśnię.
WWW- Dziękuję, na pewno skorzystam. Muszę już lecieć. Ktoś na mnie czeka.
WWW- Jasne, do zobaczenia - jej twarz znowu promieniała uśmiechem. Harry'emu zdawało się, że widzi taki po raz pierwszy. Był jak podmuch świeżego, wiosennego wiatru, który owiewa całe jego ciało.
WWW- Na razie - rzucił i odszedł.
WWWMało brakowało, a wykonałby swój triumfalny taniec. Rzadko kiedy to kobieta pierwsza go zaczepiała. Wsiadając do windy postanowił jeszcze raz na nią zerknąć. Lisa właśnie odchodziła od baru. Miała na sobie czarną spódnicę i stylowy żakiet tego samego koloru, wykończony na kołnierzach i zapięciach białymi paskami. Garsonka idealnie pasowała do jej nienagannej figury.
WWWPiękny widok zaraz znikł za drzwiami windy, która dotarła na 65B w niespełna dziesięć sekund.
WWWHarry zastał Petera oglądającego nagranie, które wczoraj znaleźli.
WWW- Co jest? - komputronik zostawił na swoim biurku lunch i podszedł do kumpla.
WWW- Coś tu nie gra. Sam zobacz. - Peter powiększył obraz, na którym widniał Cassidy ogarnięty przez ogień. - Przyjrzyj się uważnie.
WWWHarry wytężył wzrok i skupił się wyłącznie na nagraniu. Statek powoli wystartował, w dyszach napędowych pojawił się niebieski blask i po chwili Cassidy ociężale ruszył do przodu. Pokonał jakieś dwa kilometry i nagle stanął w płomieniach. Peter wtenczas zatrzymał odtwarzanie.
WWW- Rzeczywiście dziwnie to wygląda – mruknął Harry.
WWW- Patrz teraz.
WWWObraz znowu ożył i na ekranie pojawiło się parę okienek z nagraniami z różnych kamer. Wszystkie były zsynchronizowane w czasie.
WWW- Tu widać wybuch zbiorników paliwowych – Peter wskazał na odpowiednie okno. - A tu fale uderzeniową, widzisz?
WWWHarry pokiwał głową, że tak.
WWW- Teraz spójrz tu - na wskazanym obrazie, przed płonącym statkiem widniał pionowy słup dymu, ognia i pyłu. Wymieniona wcześniej fala uderzeniowa, która zwykle rozchodzi się w postaci okręgu, na nagraniu miała kształt półkola, jakby natrafiła na jakiś opór. - Jakim cudem wcześniej tego nie zauważyliśmy?
WWW- Jasny szlak, o co u chodzi?
WWWPeter na słowa swego kolegi rozsiadł się w fotelu, zmrużył oczy i zaczął gładzić się po brodzie.
WWW- Nie wiem, i właśnie dla tego musimy tam lecieć.