Za piętnaście druga

1
Jako, że kilka osób było ciekawych kontynuacji to proszę.

Dla zainteresowanych, link do pierwszej części: http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 81325b9c3f

Thano (: Starałem się by część druga nie była zaprojektowana na karabin imiesłowowy i szczerze mówiąc sam byłem zaskoczony, ile Panów I. występuje w jednym moim fragmencie. Oby ta część, chociaż pod tym względem, wypadła lepiej



_____________________________________Część II


_____Gdy mężczyzna usłyszał krzyk kobiety, przez którą chwilę temu miał okazję przestąpić, powoli się obrócił.
_____- Przepraszam, Mademoiselle, mówi pani do mnie? - powiedział niewinnie, rozglądając się wokół, jak gdyby miał ujrzeć kogoś jeszcze.
_____Milczała. Ogarnęło ją tak przejmujące niedowierzanie, że nawet łzy przestały płynąć po policzkach.
_____Mężczyzna w cylindrze najwyraźniej pomyślał, że słowa nie były kierowane do niego, ponieważ obrócił się na pięcie i radosnym krokiem ruszył dalej w tylko mu znanym kierunku.
_____- Zaczekaj! Błagam! Co jest z tobą nie tak?! - wykrzyknęła jednym tchem. Myślała o tym, jak bardzo chciałaby teraz wyrazić swoją frustrację, uderzyć w coś, szamotać się, jak dziecko, cokolwiek. - Pomóż mi...
_____Mężczyzna znów się obrócił, ale stał w miejscu, jakieś dziesięć metrów od niej. Skierował światło latarki na twarz, potem powoli zaczął przesuwać snop po jej ciele. Od głowy do stóp i z powrotem, jak skaner. Chwycił się za podbródek chwilę zastanawiając.
_____- Rozumiem - powiedział i pstryknął palcami.
_____Kierował się w stronę kobiety, uporczywie szukając czegoś po kieszeniach. Pewnie telefonu - pomyślała.
_____Kiedy się zbliżał, paczki po czipsach, makaronie i wszelkiego rodzaju produktach spożywczych, szeleściły pod jego stopami, a ona dziękowała bogu za to, że nie przyjdzie jej umrzeć w takim miejscu. Że będzie mogła poczuć zapach jeszcze inny niż smród wysypiska i że te cholerne szczury przestaną ją żreć. W ciągu tych kilku chwil pytania zalewały jej głowę. Jak będzie teraz żyć? Czy taki uraz kręgosłupa da się wyleczyć? Co zrobi w sprawie swojego oprawcy? Ale to wszystko nie było teraz ważne. Przeżyje. Nic więcej. Prosiła tylko o to.
_____- Ach, tu jesteś - powiedział radośnie, kiedy znalazł w kieszeni, to czego szukał. - Wybacz, Panienko, mój brak spostrzegawczości.
_____Mężczyzna wydobył z kieszeni monetę, ćwierćdolarówkę, i rzucił ją koło nieruchomego ciała. Jeszcze raz się ukłonił, chwytając za rondo cylindra.
_____- Życzę dobrej nocy, Mademoiselle.
_____Powoli ogarniała ją rozpacz. To nie mogło dziać się naprawdę. Jaki sadysta mógł wpaść na tak chorą grę? Zamiast pozwolić jej umrzeć, kiedy była na to gotowa, przysyła jakiegoś pajaca w cylindrze, który tak okropnie z nią pogrywa.
_____- O co co chodzi, psychopato?! Jesteś ślepy czy jak?! Zabierz mnie stąd na miłość boską! - Krzyczała tak długo, aż poczuła, że zaczyna mdleć.
_____- Panienko! - krzyknął mężczyzna.
W mgnieniu oka doskoczył do kobiety, klęknął i oparł ją na swoich kolanach. Zdjął z głowy cylinder i zaczął energicznie wachlować.
_____- Panienko, proszę się obudzić.

_____Minęła dłuższa chwila zanim kobieta otworzyła oczy. Czuła się potwornie wyczerpana i zdezorientowana.
_____- Ale mnie Panienka wystraszyła - powiedział wyraźnie weselszy. - Wachluję Panienkę tak już przeszło od dwudziestu minut.
_____Patrzyła na niego nie wiedząc, co powiedzieć. Szał w jaki wpadła chwilę temu całkowicie ją zresetował. Była skołowano, a brak czucia nie pomagał wrócić jej do stanu, w którym umysł miałby szansę pracować trochę trzeźwiej.
_____- Widzę, że Panienka czuję się lepiej... - zaczął z wyraźnym zamiarem wstania.
_____Kobieta wpadła w panikę. Chciała go złapać, ale szybko powróciła świadomość, co w chwili obecnej może, a czego nie. Umysł nie chciał współpracować - nic nie przychodziło jej do głowy, a mężczyzna zaczął powoli odkładać jej ciało na bok.
_____- Nie odchodź! - powiedziała to instynktownie, głosem zachrypniętym od wcześniejszego krzyku.
_____- Ależ Mademoiselle, o drugiej mam pociąg, a jest już pierwsza.
_____Po policzkach zaczęły płynąć jej łzy. Nie była w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. On mi naprawdę nie pomoże - pomyślała.
_____- Niech Panienka nie płacze... - zaczął. - Nie chciałbym się spóźnić, więc zrobimy tak: zostanę z Panienką jakiś czas. Powiedzmy do za piętnaście druga? Co Panienka na to?
_____Nie odpowiedziała.
_____Za piętnaście druga? Czy to znaczy, że została mi tylko niecała godzina?

2
Gdy mężczyzna usłyszał krzyk kobiety, przez którą chwilę temu miał okazję przestąpić, powoli się obrócił
Nie wiem, czy przestąpienie przez umierającą kobietę można nazwać okazją
Powoli ogarniała ją rozpacz
Powoli ? Ile może trwać ta scena, minutę ? A zresztą, ja bym powiedział, że rozpacz już dawno ją ogarnęła
Szał w jaki wpadła chwilę temu całkowicie ją zresetował
Słowo zresetował jakoś nie bardzo mi pasuje do ogólnej tonacji języka opowieści
Chciała go złapać, ale szybko powróciła świadomość, co w chwili obecnej może, a czego nie.
Trochę niejasne mi się wydaje i takie... przegadane? Po prostu nie mogła ruszyć ręką, tak?

Osobiście wolę pierwszą część. Odnoszę wrażenie, że ta była napisana, jakby na siłę, z takim sztucznym wewnętrznym porządkiem. Nie czułem tego samego ducha opowieści, co wcześniej.

3
Cóż, mnie osobiście intryguje ta postać - mam na myśli szanownego, tajemniczego monsieur. Cieszę się, że tym razem pojawił się na dłużej. Ta scena jest czymś, z braku lepszego określenia, "nowym", a ja lubię nowe rzeczy. Poza tym - jest klimat, a ja go uwielbiam. Ogólnie jestem na tak, z tym że ja to nie weryfikator, ani osoba z wieloletnim stażem ;) Po prostu musiałam wtrącić swoje dwa grosze dla przeciwwagi komentarza powyżej. Usterki zapewne są, ale ja wybaczam wiele, dodatkowo będąc ślepą, więc w tej kwestii się lepiej nie wypowiem. ;)

4
Przeczytałam obie części. Czytało się całkiem nieźle. Co do bohaterów, tak jak poprzedniczkę tajemniczy monsieur intryguje, tak mnie irytuje i zastanawiam się, dlaczego nie ogarnia co się dzieje? Co z nim jest nie tak? Zakończenie tej części i jego postać sprawiają, że chcę poznać tę historię do końca.

Z drobnych uwag:
K.R. pisze:Kiedy się zbliżał, paczki po czipsach, makaronie i wszelkiego rodzaju produktach spożywczych, szeleściły pod jego stopami, (1) a ona dziękowała bogu (2) za to, że nie przyjdzie jej umrzeć w takim miejscu.


(1) Po "pod stopami" dałabym kropkę i leciała od nowego zdania bez pogrubionego. Bogu z dużej litery.
(2) Wyrzuciłabym pogrubione.
K.R. pisze:To nie mogło dziać się naprawdę. Jaki sadysta mógł wpaść na tak chorą grę? Zamiast pozwolić jej umrzeć, kiedy była na to gotowa, przysyła jakiegoś pajaca w cylindrze, który tak okropnie z nią pogrywa.


Po każdym zdaniu zamiast kropki dałabym wykrzykniki. Ale to tylko takie moje odczucie.

Podsumowując na zakończenie: podobało mi się.
Tyle z mojej strony.

Pozdrawiam. :)

5
Ok. Po długich walkach z internetem znów mam dostęp.

Więc... dziękuję wszystkim za komentarze. Co by nie było trochę połechtało mi to ego, ale nadal liczę na parę kąśliwych uwag.

Mam nadzieję, Thano, że znajdziesz chwilkę by przeczytać tę drugą część i powiedzieć mi, jak stoję z tymi imiesłowami. Ale oczywiście każdy komentarz miło widziany.

Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki.
„Prawdziwa mądrość zaczyna się, kiedy przestajesz cytować innych ludzi...”
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”