

Początek bez końca
Grubość skóry a wrażliwość wnętrza
Dwie przeciwności, postrachem mojego serca
Przez ból nakreślone, czasem biegnącym dopełnione
W całość gnijącej historii złożone,
Gdzie złe wspomnienia się kończą, tam dobre zaczynają
W zwykłej codzienności mnie zawsze doganiają
Gdy wszystko już skreślone, na straty przeznaczone
Pojawia się nadzieja, co szlaki kreśli nowe
Stawia na drodze postać wspaniałą
W swe doskonałe cechy ubraną
Mimo cudowności, strach mój góruje
Jak wrogi cień się za mną wciąż snuje
Chwile znów mijają, czas płynie swym tempem
A cierpliwość przewodnim w tych dniach jest elementem
Wyrozumiałe oczekiwanie przy jednoczesnej pomocy
Skutkuje powolną eksplozją uczuć pomimo ciemnej nocy
Jego siła odkryła we mnie, co to jest szczęście
A obecność uzależnia, jak codzienne powietrze
Obawy zniknęły, to co złe już odeszło
A my powoli zaczynamy tworzyć jedność
Jak dzień jest po nocy, a tęcza po deszczu
Tak w życiu występuje szczęście po nieszczęściu
To co Nas spotkało, to dopiero początek
Los szykuje dla Nas miłość, która rozpocznie nowy wątek.