Podróżnik, short

1
Hej. Minęły dwa tygodnie, daliście mi trochę do myślenia, tak z jeden metr sześcienny nowej wiedzy. Podróżnik został napisany 11 czerwca. Zainspirowałem się Etgarem K. Kolejny raz - proszę o konstruktywną krytykę i podejście do tych tekstów jak do Short Stories. Dziękuję, zapraszam, częstujcie się whiskey.


Podróżnik.


“Najlepszym wojownikiem jest ten, kto zdoła wroga przemienić w przyjaciela.”


- Lubię podróżować, wiesz? Ale nie do jakiegoś konkretnego miejsca, tylko tak przed siebie, tak żeby się zgubić. O, pójść gdzieś i nie wiedzieć jak wrócić do domu na obiad. Boże, jak ciepło, straszna ta dżungla, nie sądzisz?

Przyjaciel milczał, a podróżnik przedzierał się przez tony krzaków i kilogramy drzew porastających dżunglę, w której się znalazł.

- Poszedłem do wojska, bo mama mi kazała. To dziwne. Zazwyczaj to tata mówi - jesteś naszym synem, idź do wojska, będziesz mężczyzną. Prawdziwym, nie takim jak teraz. No, zjedz do końca mięso. U mnie było inaczej. To mama chciała abym poszedł do wojska bo powiedziała, że będę ładnie wyglądał w mundurze. Rzeczywiście, dobrze mi w zielonym. Tobie się podobam?

Przyjaciel milczał. Oboje byli zmęczeni długim marszem, a ich czoła błyszczały się odbijając promienie ciepłego, letniego słońca. Po policzkach spływały im srebrne kropelki potu.

- Ciekawe, jaki jest sens w tym, że walczymy. O co w ogóle walczymy? Gdy byłem mały, przeczytałem w książce, że wojna jest jak kwiat, sadzimy ją a ona sama się rozrasta. Jesteśmy jej pokarmem. Ludzie są pokarmem wojny. Nie chciałbym takiej rośliny w domu. Musiałbym ją podlewać krwią. To byłoby męczące. Czemu się nie odzywasz? Wcześniej byłeś taki rozgadany, rzekłbym, że aż strzelałeś - tak Ci się chciało ze mną rozmawiać. A teraz co?

Podróżnik dotknął ramienia przyjaciela. Jego kompan szedł wiernie przy nim, mimo to był zimny - jak metal. Czasem po rozmowie leciał mu z ust dym, mimo że nie palił papierosów.

- Powoli się gubię, to dobry znak. Już nie widzę tego ogromnego komina, co został wybudowany w naszym mieście. Kiedyś pojechałem do Japonii. Chciałem się tam zgubić, tak żeby nikt mnie nie odnalazł. Gdy byłem w dżungli, znalazłem wielkie drzewo. Największe drzewo, jakie widziałem w moim życiu. Rosło po środku lasu. Było tak ogromne, że wokół niego nie mogło wyrosnąć żadne inne, bo bellum(tak je nazwałem) zasłaniał swoimi liśćmi promienie słońca. Dotykałem go, pieściłem, badałem i kątem oka dojrzałem jakieś litery wyryte w pniu belluma. Byłem tu - Tony Halik. Musiałem stamtąd iść, w końcu ktoś tam był i wrócił, czyli znalazł drogę wyjścia, a ja tego nie lubię. Dobrze zrobiłem, co?

Słońce powoli muskało horyzont. Podróżnik zmęczył się i usiadł pod drzewem, Przyjaciel siedział obok niego.

- Zastanawiałem się, co czują tarcze na strzelnicach. To przecież modele ludzi, ciekawe czy czują ten ból, gdy do nich strzelamy. Gdy byłem tydzień temu, postrzelać do modeli, wieczorem odmówiłem za nich modlitwę i nawet płakałem trochę. Biedne modele. Nie odzywasz się od godziny, a ja mam Ci coś ważnego do powiedzenia. Jesteś piękny i chyba cię kocham. Chciałbym Cię pocałować, nie masz mi tego za złe?

Przyjaciel nie odezwał się, połączyli swoje usta. Żywe i metalowe. To był ich pierwszy i ostatni pocałunek. W oddali słychać było huk wystrzału.
Ostatnio zmieniony wt 27 sie 2013, 11:14 przez OstataniSlomka, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Powinieneś to wkleić jako nowy temat, nie cd starego.
Zaraz wydzielę.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

4
Możesz dodać link do innych części.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

5
OstataniSlomka pisze:przedzierał się przez tony krzaków i kilogramy drzew porastających dżunglę,
ot, poszalałeś w kwintalach :D Dżungla sobie była - była nieporośnięta, a potem porosły ją tony i kilogramy w/w roślin
OstataniSlomka pisze:wojna jest jak kwiat, sadzimy ją a ona sama się rozrasta.Jesteśmy jej pokarmem.
- z tą metaforą botaniczną to kiepsko jakoś Ci wychodzi - to jakieś kwiaty drapieżne?

I... chyba w ogóle metaforyka Twojego szorta jest dość pokrętna.
Spróbujmy tak: powiedz, o co tu chodzi?
Rozumiem, że to jest przypowieść o wojnie. Ale co chciałeś powiedzieć? Tak jednym dwoma zdaniami spróbuj.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
Nie odpiszę w dwóch zdaniach, nawet nie spróbuję. Jak już wspominałem kilka razy, nie mam w nazwisku Miłosz, Herbert czy Szymborska. Moje teksty nie mają Cię rozśmieszyć, przekazać że z naszą kulturą narodową czy osobista jest coś nie tak i nie mają Ci o niczym przypominać.
One są o niczym.
Mógłbym Ci napisać jak to postanowiłem zakończyć, ale po co? Chcesz zakończenia - napisz pw.
Twoje pytanie jest takie same jakie zadają często Keretowi(tak, wiem, tysiące razy się na niego powoływałem, ale naprawdę - nie mogę znaleźć równie dobrego pisarza short stories). Pytają go: Panie Keret, a o co chodzi w opowiadaniu Astma/Kwanty/Ja i Ludwig zabijamy Hitlera(zupełnie bez powodu). Mógłbym Ci opowiedzieć o każdym z nich, ale Etgarowi, tak jak i mi, chodzi o to samo - to Ty masz coś z tego odkryć, wywąchać, posmakować. Cytując go: pozostańmy na poziomie metafory - moje przenośnie są takie, jakie mają być - pokrętne:).
Ktoś czytając tekst o 'gościu, który zakochał się w swoim karabinie i w końcu się zabił' może powiedzieć, że jest to przypowieść o tym, że wojna wyniszcza głównie psychicznie, inna osoba stwierdzi, że do wojska brali kiedyś wszystkich - szalonych i zdrowych. Jeszcze inna osoba powie, że to stek bzdur, inna zripostuje, że w tych prostych słowach opisałem sens życia i zastanowiłem się nad takimi głupimi rzeczami jak to, czy tarcze czują ból.
Milion osób, miliardy zdań i opinii.

Przez sześć lat języka polskiego z tym samym nauczycielem dowiedziałem się o sobie więcej, o innych rówieśnikach także, niż przez wszystkie wizyty u psychiatry. On pokazał mi, że każdy tekst, nieważne jak głupi - ma sens. Patrząc na wiersz Białoszewskiego "namuzowywanie" też możesz napisać, że to marnowanie papieru - drukować taki wiersz. A może on ma głębsze znaczenie? U mnie, na lekcji, ani razu nie padło pytanie 'co autor miał na myśli?' tylko np. co TY czujesz/jak TY to rozumiesz czytając to.

Podsumowując. Nie zamierzam przy każdym tekście tłumaczyć "o co mi w nim chodzi", bo chce to rozwiązać raz na zawsze: ja poruszam dziwne tematy, ja chce podjudzić ludzi aby sami zaczęli się nad tym zastanawiać. A ja? Ja będę sobie stał z boku i patrzył jak się nad tym głowią.
Ach, zapomniałbym - tak, to kwiaty drapieżne. Bo wojna jest kwiatem, a my jej pokarmem. Rozumiesz to? czy po prostu tak się przyczepiłaś?:)
Dżungla była cały czas porośnięta tonami krzaków i kilogramami drzew.


Pozdrawiam,
Morświnek

7
Tak się czepiłam.
Ok, ok. Jest metoforyczny. I w nim chodzi, jak sam tytuł wskazuje.
Ślij. Niech drukują. Namuzowywanie to nie jest, ale to nic.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

8
OstataniSlomka pisze: a podróżnik przedzierał się przez tony krzaków i kilogramy drzew porastających dżunglę
trochę to przekombinowane. Dżungla "na wagę" do mnie nie przemawia
OstataniSlomka pisze: Rosło po środku lasu.
pośrodku. Poprawić i zapamietać. ^_^
Podoba mi się, że:
1. Nie piszesz fantasy.
2. Intryguje Cie człowiek i jego wnętrze.
3. Potrafisz zgrabnie ubierać swoje myśli w słowa.
4. Umiesz przyjąć krytykę, a swoje zdanie wyrażasz w sposób stanowczy, acz bardzo kulturalny.
Pisz dalej, będzie dobrze.

9
Własnie te "na wagę" mnie tak podniecało, że aż musiałem to tutaj wrzucić.
Dziękuję za pochwały - chciałbym tylko przypomnieć, że aktualne teksty są pisane w roku 2012 lub do czerwca 2013 :)
Pośrodku - zapamiętane!

10
Najlepszym wojownikiem jest ten, kto zdoła wroga przemienić w przyjaciela.” Paulo Coelho
Lubię podróżować, wiesz? Ale nie do jakiegoś konkretnego miejsca, tylko tak przed siebie, tak żeby się zgubić. O, pójść gdzieś i nie wiedzieć jak wrócić do domu na obiad. Boże, jak ciepło, straszna ta dżungla, nie sądzisz?
To co opisujesz nie pasuje do podróżowania.
Przyjaciel milczał, a podróżnik przedzierał się przez tony krzaków i kilogramy drzew porastających dżunglę, w której się znalazł.
Krzaki i drzewa nie porastają dżunglę, one są dżunglą. Co przyjaciel robił - poza milczeniem - gdy podróżnik tak się przedzierał? Po doczytaniu do końca wiem o co chodzi, ale dla kogoś, kto czyta to po raz pierwszy, zachowanie przyjaciela jest dziwne.
Oboje byli zmęczeni długim marszem, a ich czoła błyszczały się odbijając promienie ciepłego, letniego słońca.
Czoła błyszczały potem a nie dlatego, że słońce się odbijało. No i rzeczywiście byli zmęczeni? Odniosłam wrażenie, że nawet zadyszki nie dostali.
Wcześniej byłeś taki rozgadany, rzekłbym, że aż strzelałeś - tak Ci się chciało ze mną rozmawiać.
Ci - małą literą.
Już nie widzę tego ogromnego komina, co został wybudowany w naszym mieście.
I odniosłam wrażenie, że podróżnik bawi się w chowanego w pobliskim parku a nie przedziera przez dżunglę...
Musiałem stamtąd iść, w końcu ktoś tam był i wrócił, czyli znalazł drogę wyjścia, a ja tego nie lubię.
On też znalazł, skoro teraz opowiada o tym.
To przecież modele ludzi(kropka), ciekawe czy czują ten ból, gdy do nich strzelamy.
Gdy byłem tydzień temu,(bez przecinka) postrzelać do modeli, wieczorem odmówiłem za nich modlitwę i nawet płakałem trochę.
Mało plastyczny opis świata. Gdzieś coś się dzieje, ale co dokładnie? Rozumiem, że nie chcesz zepsuć puenty, ale aż tak tajemniczo nie może być. Gdzie się znalazł? Skąd jest? Dlaczego walczy? No i jaka to dżungla, skoro widać było miasto?

Słabo zarysowałeś bohatera. Lubi wędrować bez celu, gubić się, ale dlaczego? Skąd to się wzięło? Dlaczego bellum stało się dla niego ważne? Co chciałeś przekazać przez pokazanie wojny i samobójstwa? Nie chodzi o to, że trzeba podać czytelnikowi wszystko na tacy, ale żeby umieć go zaintrygować. Za mało informacji jest równie szkodliwe dla tekstu, jak przeładowywanie go.

Ciekawy pomysł, ale nie do końca dopracowany.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”