Poprzednie opowiadania:
1. Artystka - http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=14597
2. Podróżnik - http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=14658
Zapraszam. Smacznego

Żółwiak.
- Lećmy, ku przestworzom! – odezwał się głos.- Chyba miałeś na myśli „na najbliższe pole z sałatą”?
- Czemu zawsze jesteś taki pesymistyczno-realistyczny?
- A Ty czemu jesteś zawsze taki optymistyczno-głupi?
- Alfi… Wiesz, że ja od zawsze taki jestem.
- mhm… bądź cicho i pełzaj dalej. – odpowiedział Alfi.
Powoli kończyła się noc. Alfi i Ifla podróżowali w nocy, ponieważ słońce wtedy tak mocno nie grzało, poza tym Ifla bał się ciemności więc dla Alfiego była to idealna okazja aby straszyć go opowieściami o duchach i głowach umieszczonych na żółwiach.
Zbliżał się kolejny dzień ich podróży, słońce powoli wynurzało się zza horyzontu a Ziemia postanowiła kolejny raz zrobić obrót wokół własnej osi.
Było ich dwóch. Alfi i Ifla. Alfiego łatwo było poznać, zaprawiony w boju Żółwiak, blizna na skorupie, ciężkie, umięśnione nogi, zawsze ten sam wyraz twarzy. Taki bez uczuć. Ifla natomiast był przeciwieństwem swojego przyjaciela. Mały, skorupa wydawała się na miękko, wyraz jego twarzy pokazywał wszystkim, że Ifla jest najszczęśliwszym żółwiakiem na świecie.
Mijali właśnie polanę, na które pasły się owce i było tylko jedno drzewo, zaraz obok nich.
- Zmęczyłem się. Usiądziemy na chwilkę pod drzewem? – zapytał Ifla
- Już? Ale Ty jesteś słaby. Dobra, przycupnijmy na chwilkę pod tamtym drzewem wiśni.
Od razu zrobiło się im chłodniej. Tego dnia z zachodu wiał zimny, jesienny wiatr.
- Opowiesz mi jedną ze swych historii, proszę – poprosił Ifla, jak zwykle, z wiecznym uśmiechem na twarzy.
- Dobrze, ale nie przerywaj mi, zrozumiano? – Powiedział Alfi spoglądając tym swoim, idealnie odwzorowanym gniewnym spojrzeniem na swojego przyjaciela. Brakowało mu tylko Marlboro i Jacka Danielsa.
- Okej, okej. Mów, mów.
- Dobrze… Wiesz, kiedyś na targowisku sałaty i skorup spotkałem pewnego żółwia, nie żółwiaka – bo tylko my jesteśmy żółwiakami, ale zwykłego żółwia. Z tego, co mi mówił, pochodził z Meksyku. To taki kraj, daleko od naszych polan. Mówią, że tam mieszkają te duże żółwie. No tak, ale wracając do opowieści, ten żółw nazywaj się Mojito i miał brata, Tojito. Opowiedział mi historię: Kiedyś w Meksyku był pewien Ludź…
- Miałeś chyba na myśli człowiek? – zaznaczył Ifla.
- Ludź… Nie przerywaj mi. Nosił on imię Tortuga, co według nich znaczy żółw. Inni człowiekowi powiadali, że handluje on narkotykami – to takie tabletki i proszki, po których ludź staje się dziwnie wesoły. Mówili, że jest Tortuga, bo zawsze wszystko robi wolno, ale skutecznie. Dostał kiedyś prezent na urodziny. Prawdziwego, morskiego żółwia imieniem Tojito. Jednak okazało się, że ludź, który podarował mu żółwika, nie był jego przyjacielem. Odciął jego głowę i przyczepił do ciała Tojito. Gdy brat Mojito szedł przez miasto, wszyscy ludzie mu się przyglądali. Zaczęli podchodzić. Gdy podeszli bliżej, Tojito wybuchł. Zabił chyba ze sto człowieków. Straszne, straszne. Przykro mi z powodu żółwia.
- Czemu zawsze opowiadasz mi takie straszno-smutne historie? – zapytał Ifla
- Ha Ha Ha, bo lubię gdy płaczesz.
- Ludzie są dziwni – zauważył Ifla i kontynuował – wiedziałeś, że „przybijają żółwika”? Rozumiesz? Biorą żółwia i przybijają go do drugiego żółwia. Okropne, okropne. – zaczął szlochać.
- To nie tak. Oni po prostu układają pięść w kształcie skorupy żółwia i stukają się pięścią z inną pięścią. – odpowiedział Alfi
- Aha, no, to wiele tłumaczy. Z tego, co wiem, to ludzie kupują żółwie głównie po to aby kłaść je sobie na głowie. To musi być całkiem przyjemne, przynajmniej dla żółwia.
- Tak, jest to przyjemne. Dobrze, zbierajmy się. Trzeba iść dalej.
- Dobrze.
I poszli dalej. Rozmawiali tak długo, że słońce powolutku tonęło za horyzontem, żegnając ich ostatnimi promieniami, jakby chciało powiedzieć: do jutra, kochani.
- Alfi, czemu nazywamy się żółwiaki a nie żółwie?
- Bo jesteśmy wyjątkowi. Mimo, że każdy jest taki sam to każdy chce być wyjątkowy. My jesteśmy, bo jesteśmy żółwiakami.
- Aha. Zmęczyłem się, poniesiesz mnie na skorupie?