Autopsja (obyczaj, kryminał )

1
To część czegoś dłuższego :) Chciałabym jednak sprawdzić, jak ocenia to ktoś inny niż ja ;)


Przesunęła dłonią po jego obnażonych ramionach i uśmiechnęła się do siebie. Od tego właśnie się zaczyna. Dopiero później następuje szybsze bicie serca, drżenie. Tego potrzebowała. Mężczyzna spojrzał jej w oczy i wziął na ręce, by zanieść do zasłanego łóżka. Ona była przygotowana na wszystko. Z szafki nocnej wyciągnęła prezerwatywy i położyła tuż obok jego dłoni.
Nic nie mówili. Nie musieli. On dobrze rozumiał jej potrzeby. Pocałował kobietę w usta. Mocno i zachłannie, jak gdyby od tego pocałunku miało zależeć jej życie. Odwzajemniła go z równą siłą, przyciągając mężczyznę do siebie jeszcze mocniej. Czuła ciepło jego skóry, wręcz ją paliło. Oddychała coraz szybciej i jęknęła przeciągle, gdy poczuła jego usta na sutku.
- Tak… - szepnęła cicho, wplatając dłonie w jego włosy.
Wygięła się delikatnie w łuk, jakby próbowała sprawić, że mężczyzna jeszcze mocniej się do niej zbliży.
Położył się na nią i skierował dłoń niżej, pieszcząc delikatnie najwrażliwsze miejsce kobiety. Jęczała przeciągle, wypychając biodra w górę. Uśmiechnął się. Dokładnie wiedział, czego potrzebuje i był w stanie jej to dać.
Pochylił się jeszcze raz nad jej ustami i w czasie, gdy napierał na nie własnymi, jednym szybkim ruchem wszedł w nią głęboko, wypełniając po brzegi własną męskością.
Przytuliła się do niego mocno, zaciskając zęby na jego wargach. Gdy poruszał się w niej stanowczo, ukryła twarz w zagłębieniu jego szyi i wdychała słodko-gorzki zapach.
Szybsze bicie serca. Wiedziała, że to powoli następuje i porywa ją w swoje szpony. Unosiła się na granicy jawy i snu, czując jedynie niesamowite ciepło i rozkosz, która przepływała przez jej ciało z siłą porównywalną do huraganu. Nie chciała, by się skończyło.
Wbiła paznokcie w jego plecy, gdy zrozumiała, że zbliżają się do końca. Jęknęła głośno, gryząc szyję mężczyzny, który po chwili opadł na jej piersi, oddychając szybko.
Przez długie minuty nie odzywali się do siebie. W pokoju odczuć można było jeszcze to napięcie, które wirowało między nimi.
- Zapalisz? – spytała, podnosząc się z łóżka i biorąc torebkę. Przeszukiwała ją z dziwnym grymasem na twarzy, po czym z miną zwycięzcy wyciągnęła paczkę papierosów.
Mężczyzna skinął głową i wziął od niej jednego.
Niezręczna cisza przerywana była jedynie odgłosami dochodzącymi zza okna. Kobieta wiedziała, że to młodzież wracająca po całonocnych imprezach na mieście. Mieszkała tu już jakiś czas. Tuż obok znajdował się akademik.
- Więc… - zaczęła, ale nie wiedziała, jak dokończyć. Nigdy nie wdawała się w jednorazowe przygody. Nie mogła więc zrozumieć dlaczego uległa tym razem.
- Więc.
Jego głos był mocny. Męski. Przyjemny dla ucha.
Uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Daria. – Wyciągnęła w jego stronę rękę, przez krótką chwilę czując się jak kompletna idiotka. On musiał pomyśleć tak samo, ponieważ w jego wzroku wyraźnie królowało zdziwienie.
Nie wiedziała, co się dzieję, gdy rzucił się na nią i dłońmi oplótł jej szyję. Nie mogła oddychać. Oczy zachodziły jej mgłą, więc na oślep próbowała bić go po klatce piersiowej.
Powoli opadała z sił, a ostatnią rzeczą, jaką zarejestrowała, to uśmiech na jego, jak wcześniej uważała, przystojnej twarzy.


***

Było jeszcze ciemno, gdy wracała do domu. Przez całą drogę nie minęła choćby jednej żywej duszy. Z jednej strony cieszyła się z tego. Mogła sobie rękę uciąć, że wyglądała strasznie. Kilkugodzinne tańce i alkohol z pewnością to sprawiły. Z drugiej zaś zawsze obawiała się chodzić samej po nocach. Miała wtedy dziwne wrażenie, że ktoś za nią idzie, mimo że w pobliżu nie było nikogo. To przeświadczenie towarzyszyło jej przez całą drogę. Co chwila odwracała się za siebie, jakby sprawdzała czy ma rację. Gdy okazywało się, że nie, wzdychała z ulgą.
- Nareszcie – szepnęła do siebie, gdy stanęła przed wejściem do bloku. Zaczęła szukać kluczy po kieszeniach. W końcu otworzyła drzwi i po kilku sekundach znalazła się w domu.
Od razu przeszła do kuchni, szukając czegokolwiek do picia. Próbowała zachowywać się jak najciszej, by nie zbudzić swojej współlokatorki. Wiedziała, że wścieka się za każdym razem, gdy ktoś przerywa jej sen.
W pokoju szybko zrzuciła z siebie ciuchy i wskoczyła do łóżka. Nie miała nawet siły zmyć pozostałości makijażu. Stwierdziła, że zrobi to rano. Przyłożyła głowę do poduszki. Nie mogła jednak zasnąć. Nasłuchiwała, ale nie dochodził do niej żaden dźwięk. Prowadzona jakimś dziwnym uczuciem poszła do pokoju współlokatorki. Nie chciała zapalać światło, stojąc więc w progu rzuciła okiem na pomieszczenie. Wszystko było w porządku.
Brakowało jedynie współlokatorki.
Monika stwierdziła więc, że pewnie bawi się gdzieś na imprezie i wróci rano. Mogła spokojnie wrócić do łóżka i zasnąć.


***


Obudziła się dokładnie cztery godziny później. Do jej nozdrzy dochodził dziwny zapach, którego nie mogła zidentyfikować. Niezbyt skwapliwie odrzuciła kołdrę i przetarła oczy. Mimowolnie wyszła z pokoju, rozglądając się z korytarza, jakby wzrokiem mogła zlokalizować siedzisko zapachu.
- Jesteś w domu? – powiedziała sennie, pukając do drzwi współlokatorki. Gdy nie było żadnego odzewu uchyliła je i zajrzała do środka.
Ciało koleżanki leżało niewinnie na łóżku. Była naga z otwartymi oczami wlepionymi w sufit. Monika stanęła jak wmurowana i przez chwilę przyglądała się temu makabrycznemu obrazkowi. Dopiero po kilku sekundach zauważyła nienaturalne wygięcia nóg i rąk. Odwróciła się i pobiegła do łazienki zwymiotować.
- Nazywam się Monika Adamczyk i chciałam… - przerwała. Nie mogła wydobyć z siebie głosu.
- Halo? – odezwała się dyspozytorka zniecierpliwionym głosem. – Co się stało?
- Moja przyjaciółka nie żyje – wydusiła w końcu. – Proszę… Adres to Owocowa 12/3.
- Już wysyłam jednostkę. Proszę nie ruszać ciała… - Monika wiedziała, że kobieta nadal coś mówi. Próbowała nawet wyłapywać te słowa. Zrozumiała jedynie, że nie powinna ruszać się z miejsca. Nie powinna ruszać niczego.
Monika odłożyła telefon i osunęła się bezwiednie na podłogę. Przed oczami nadal miała obraz martwej Darii. Nie mogła pojąc jak ktoś mógł to zrobić.
Czuła jak oczy zachodzą jej łzami. Zdała sobie sprawę, że nigdy więcej nie usłyszy jej skrzekliwego śmiechu, nie zobaczy błysku w oku na widok przystojnego mężczyzny. Nie będzie mogła z nią rozmawiać przez długie godziny, jak to zwykle robiły. Nigdy więcej też nie zwierzy się jej ze swoich rozterek. Czuła się, jakby ktoś wbił jej nóż w serce i wyrwał kawałek, zostawiając malutką dziurkę, która na zawsze pozostanie już pusta.
Położyła się na zimnych panelach, zwrócona twarzą w stronę pokoju Darii. Nie mogła zamknąć oczu. Cały czas patrzyła przed siebie. Nawet wtedy, kiedy pojawili się policjanci, prokurator i sąsiedzi. Nawet wtedy, kiedy ktoś próbował odsunąć ją na bok, żeby zrobić więcej miejsca.
- Musimy zadać pani kilka rutynowych pytań – odezwał się jeden z policjantów, prowadząc Monikę w stronę kuchni.
- Oczywiście… - odparła bezwiednie.
- Czy była pani cały czas w domu?
- Nie, wróciłam koło trzeciej w nocy.
- Gdzie pani przebywała?
- Byłam w klubie razem z przyjaciółmi. Obchodziliśmy urodziny…
- Czy gdy wróciła pani do domu, koleżanka znajdowała się w swoim pokoju?
- Nie, nie było jej.
Policjant spojrzał na nią, po czym zanotował coś w swoim notesiku i zmarszczył nos.
- A więc ustalmy wszystko do końca. Wróciła pani o trzeciej w nocy, koleżanki nie było w domu. Obudziła się pani godzinę temu i znalazła jej ciało, tak?
Monika skinęła jedynie głową i pobladła.
- Czy pan mnie o coś oskarża? – spytała z niedowierzaniem.
- Nie. Próbuję jedynie ustalić fakty. Nie słyszała pani w nocy żadnych dziwnych odgłosów?
- Nie. Nie słyszałam. Nic… - odparła z poczuciem winy w głosie. – Może gdyby było inaczej…
Policjant przerwał jej zdecydowanym ruchem ręki.
- Nie powinna się pani obwiniać. Możliwe, że teraz to pani znajdowałaby się na jej miejscu – powiedział na odchodnym i zostawił Monikę sam na sam z własnymi myślami.
Przez kilka godzin, kiedy objęto mieszkanie miejscem zbrodni, Monika nie mogła znaleźć dla siebie cichego zakątka. Od rana urywały się telefony od przyjaciół Darii. Nie mogli uwierzyć w to, co się wydarzyło. Odpowiadała cały czas tak samo, tym samym beznamiętnym głosem, który mógłby należeć do automatycznej sekretarki. W końcu wyłączyła telefon. Nie mogła się doczekać, aż zostanie sama.
Gdy policjanci w końcu wynieśli ciało współlokatorki, Monika usiadła w kuchni i wyciągnęła papierosa. Rzadko paliła, w sumie tylko wtedy, kiedy czymś się stresowała. Po wypaleniu pierwszego, machinalnie odpaliła następnego i robiłaby tak dalej, gdyby nie dziwne uczucie w żołądku, które zaczęło odrzucać dym.
Poszła do pokoju Darii. Wydawało jej się, że to tylko zły sen, a przyjaciółka będzie leżała w znoszonych legginsach i przydługim swetrze, zaczytując się w banalnych romansach, jak to miała w zwyczaju. Jednak, gdy wkroczyła do pomieszczenia, zrozumiała, że to już nigdy nie nastąpi. Z jej oczu w końcu popłynęły łzy. Nie mogła ich opanować, tak samo jak nie mogła opanować mimowolnego dreszczu, który przechodził przez jej ciało. Co dziwne, mimo że była sama, zdawało jej się, że ktoś ją obserwuje. Wodzi wzrokiem. Uczucie to było palące i wszechobecne, jakby dotykało koniuszkami palców zimnej skóry dziewczyny.
Monika z przestrachem złapała za telefon i szybko wykręciła numer.
- Cześć Kinia. Słuchaj… wiem, że już wiesz…
- Jest mi tak przykro, skarbie – załamany głos Kingi dochodził do niej jakby w zwolnionym tempie. Rozglądała się dookoła w poszukiwaniu tajemniczego obserwatora, który zapewne nie istniał.
- Nie mogę tu zostać. Nie chcę.
- Zaraz po ciebie będę.
Po tej krótkiej rozmowie poczuła się trochę lepiej. Nie mogła jednak odpędzić od siebie złych myśli. Potwierdziła je, kiedy zauważyła wystający z szafy męski t-shirt. Ostrożnie wyjęła go i rozłożyła na podłodze. W skupieniu przyglądała mu się przez dłuższą chwilę.
- Daria nie miała chłopaka…


***


Śledztwo trwało od kilku miesięcy, ale sprawca nie został odnaleziony. Pogrzeb Darii odbył się dwa tygodnie po autopsji. Rodzice ledwo trzymali się na nogach, gdy ciało ich jedynej córki chowano w ziemi. Matka zanosiła się łzami, a ojciec ze wszystkich sił starał się być twardy.
Monika stała na uboczu, obserwując wszystko z ukrycia. Od chwili znalezienia Darii nie mogła znaleźć sobie miejsca. Dniami wynajdywała sobie różne zajęcia, żeby choć na chwilę zapomnieć o obrazach, które powracały nocą w sennych koszmarach.
Próbowała zrozumieć, kto mógł chcieć ją zabić i dlaczego. Uznała jednak, że jeśli policja tego nie zrobi, to ona ma jeszcze niklejsze szanse. Poświęciła się więc całkowicie swojej pasji – malowaniu, odgradzając się od świata zewnętrznego. Dopiero po miesiąc od pogrzebu przyjaciółki zdecydowała się wyjść ze znajomymi. Czuła się w ich otoczeniu jak obca.
W końcu zrozumiała, że musi zrobić coś ze swoim życiem. Wyprowadziła się do Krakowa, jak najdalej od miejsca, które zostawiło w niej wypaloną dziurę.
Ostatnio zmieniony pn 14 kwie 2014, 10:33 przez Kornelia, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Kilka krytycznych uwag:
Kornelia pisze:zanieść do zasłanego łóżka
Zbędne. Naprawdę nie ma znaczenia dla fabuły, czy to łózko będzie zasłane, czy też będzie to siennik :)
Kornelia pisze:położyła tuż obok jego dłoni.


Gdzie on miał tę dłoń? Facet w trakcie zbliżenia raczej (bo pewności nie mam) nie trzyma rąk w jednym miejscu.

Pierwsze akapity nie podobają mi się pod względem podmiotów. Używasz "on", "ona", a oprócz tego "mężczyzna", kobieta". Gdy opisujesz to, co robi gość, wystarczy napisać, że to robił. Męskoosobowy czasownik zasugeruje czytelnikowi, że to facet. Chyba, że trójkącik jakiś, to wtedy trzeba kombinować.
Kornelia pisze:jak gdyby od tego pocałunku miało zależeć jej życie
Dość kiepskie porównanie. Można to ładniej ująć.
Kornelia pisze:z równą siłą
równie mocno. "Z równą siłą" brzmi dziwnie (jak na moje oko) w odniesieniu do kobiety.
Kornelia pisze:Oddychała coraz szybciej i jęknęła przeciągle(1), gdy poczuła jego usta [...] miejsce kobiety. Jęczała przeciągle(1), wypychając biodra w górę. Uśmiechnął się. Dokładnie wiedział, czego potrzebuje i był w stanie jej to dać [...] zbliżają się do końca. Jęknęła(1) głośno, gryząc szyję mężczyzny, który po chwili opadł na jej piersi, oddychając szybko. (2)
1. Pogrubienia - powtórzenia. Z pewnością w trakcie seksu można robić coś więcej, niż tylko jęczeć.
2. Dość krótko to trwało. Nie specjalizuję się w pisaniu scen erotycznych, ale gdybym chciał już się za to zabierać, to wydłużyłbym nieco ich zabawę. Zmiana pozycji, zmiana tempa, coś w tym stylu. Co więcej, z fragmentu wnioskuję, że skończyli jednocześnie. To mało prawdopodobne u przygodnych kochanków. Nawet u par z długim stażem, które już dobrze się znają, nie zawsze się udaje. Zastanowiłbym się nad tym.
Kornelia pisze:Pochylił się jeszcze raz nad jej ustami i w czasie, gdy napierał na nie własnymi


Brzmi to (bez obrazy) jak opis oblężenia Helmowego Jaru, a nie pocałunku. Delikatniej, kobieto :)
Kornelia pisze:w zagłębieniu jego szyi
Masz na myśli miejsce tuż nad obojczykiem czy tą przestrzeń między uchem, a barkiem? Wiem, że opis seksu to nie wykład z anatomii, ale (kajam się:() nie wiem, gdzie jest zagłębienie szyi.
Kornelia pisze:Szybsze bicie serca
Serce biło, jak oszalałe z wysiłku, podniecenia, pożądania i wszechogarniającej ekstazy (na przykład).
Kornelia pisze:Wiedziała, że to powoli następuje i porywa ją w swoje szpony
CO następuje? Co porywa w szpony? Kogo? Z fragmentu zrozumiałem, że szybsze bicie serca. Doprecyzuj.
Kornelia pisze:granicy jawy i snu
W trakcie seksu kobieta jest daleka od zaśnięcia, a po wszystkim potrzebuje kilkunastu minut, żeby ochłonąć, podczas gdy facet może zasnąć nawet w trakcie.
Kornelia pisze:opadł na jej piersi
Opadł na nią i złożył głowę na jej piersiach.

Generalnie scena seksu mocno nieprzekonująca. Czytelnik powinien odczuć emocje kochanków, niemalże znaleźć się tam z nimi. Czuć drżenie, podniecenie, pożądanie, które im towarzyszy. Nic nie czułem. Scena jest do poprawy lub do wyrzucenia.
Gdzieś tu na forum jest temat o literaturze erotycznej. Zajrzyj tam i wybierz sobie coś. Przeanalizuj, jak konstruowane są sceny zbliżeń.
Jest też na pewno cała masa blogów z opowiadaniami erotycznymi. Część to na pewno badziew, ale te, które wywrą na tobie mocne wrażenie możesz wziąć sobie za wzór.
Kornelia pisze:wziął od niej jednego
Zbędne. Wiadomo, że od niej.
Kornelia pisze:Mieszkała tu już jakiś czas.
Kobieta, czy młodzież?
Kornelia pisze:Nigdy nie wdawała się
..ale właśnie się wdała, więc nigdy wcześniej/jak dotąd/zazwyczaj.
Kornelia pisze:- Daria. – Wyciągnęła w jego stronę rękę
Czerwona kropka zbędna. Przez cały fragment interpunkcja na wysokim poziomie (IMO), tylko to mnie zakłuło w oczy.
Ten moment autentycznie mnie rozwalił xD
Muszę jednak zauważyć, że koleś wiedziony względami kultury, powinien się przedstawić kobiecie, z którą przed chwilą odbył stosunek, a tego nie uczynił.
Kornelia pisze:w jego wzroku wyraźnie królowało zdziwienie
Królować trzeba nad czymś. Brak mi pozostałych uczuć, które wyrażało jego spojrzenie i nad którymi królować mogłoby zdziwienie.
Kornelia pisze:Nie wiedziała co się działo, gdy dłońmi oplótł jej szyję
Ja wiem, co się działo. Najpewniej chciał ją udusić :)
Popraw to zdanie, bo Twoje intencje rozminęły się odbiorem.
Kornelia pisze:zarejestrowała
Zarejestrować może kamera przemysłowa albo pani w rejestracji w przychodni.
Kobieta owładnięta pożądaniem prawdopodobnie zauważyła ten uśmiech, choć podejrzewam, że "do jej jaźni zamroczonej pragnieniem czułości przebił się jego uwodzicielski uśmiech".
Kornelia pisze:jak wcześniej uważała
Już tak nie uważa? To wtrącenie jest zbędne.
Kornelia pisze: Przez całą drogę nie minęła choćby jednej żywej duszy
Raczej trudne nawet nad ranem.
"Przez całą drogę do domu spotkała jedynie pijaka, który dzielnie, acz chwiejnie, toczył się do domu." Na przykład.
Kornelia pisze:Mogła sobie rękę uciąć, że wyglądała strasznie
Ogólnie słabe zdanie.
"Gdyby teraz spojrzała w lustro, mogłaby..." cośtam.
Kornelia pisze:chodzić samej po nocach
Chodzić sama/samotnie.
Kornelia pisze:Co chwila(1) odwracała się za siebie(2), (3)jakby sprawdzała czy ma rację. Gdy okazywało się, że nie, wzdychała z ulgą.
1. Co chwilę
2. Zbędne, wiadomo, że za siebie.
3. Od tego momentu zdania Ci się rozjeżdżają. Obawę przed śledzeniem można opisać inaczej.
Kornelia pisze:- Nareszcie – szepnęła do siebie, gdy stanęła przed wejściem do bloku.
A z drzwi wychylił się nieogolony bandzior z obrzynem, który wpakował jej grad śrutu w bebechy xD
Przed wejściem do bloku, to nieco za wcześnie, żeby się uspokoić, bo jeszcze wiele może się zdarzyć. W mieszkaniu byłbym już spokojny.
Kornelia pisze:znalazła się w domu
Domy nie znajdują się w blokach.
Kornelia pisze:Monika stwierdziła więc
Zaznacz gdzieś wcześniej, że to Monika wraca do domu późną nocą/wczesnym rankiem, bo musiałem się zatrzymać i analizować. Cały fragment byłem przekonany, że to Daria wraca do mieszkania. Chaos tu panuje.
Kornelia pisze: Niezbyt skwapliwie odrzuciła kołdrę
Dziwnie to brzmi. Może "niechętnie"?
Kornelia pisze:Mimowolnie wyszła z pokoju
Czyli nie chciała, ale wyszła?
Kornelia pisze:siedzisko zapachu.
Źródło zapachu.
Kornelia pisze:Gdy nie było żadnego
Zbędne
Kornelia pisze:Ciało koleżanki leżało niewinnie na łóżku. Była naga z otwartymi oczami wlepionymi w sufit. Monika stanęła jak wmurowana i przez chwilę przyglądała się temu makabrycznemu obrazkowi
Ciało leżało niewinnie z oczami wlepionymi w sufit, prezentując się makabrycznie. Dziwnie to brzmi.
Brakuje mi bogatszego opisu zwłok, który mniej więcej naprowadziłby mnie na to, co mogło się tej kobiecie stać - truchło całe we krwi, zmasakrowana twarz, rany kłute, cięte, szarpane, dziura po kuli, cokolwiek. Opis pokoju też by się przydał, ślady krwi od drzwi (morderca przyniósł ciało) lub brak takich śladów, za to krew wszędzie (przyniósł i zabił na miejscu), porozrzucane meble (walczyła, choć to raczej nie pasuje do faktu, że Monika spała spokojnie) itd.
Kornelia pisze:nienaturalne wygięcia nóg i rąk
że nogi i ręce są nienaturalnie powyginane.
Swoją drogą ciekaw jestem w tym momencie, jak zginęła.
Kornelia pisze:przez chwilę przyglądała się temu makabrycznemu obrazkowi [...] Dopiero po kilku sekundach zauważyła nienaturalne wygięcia nóg i rąk. Odwróciła się i pobiegła do łazienki zwymiotować.
Czyli makabryczny obrazek nie ruszył jej żołądka, ale powyginane ręce i nogi tak? Zauważyła to po kilku sekundach? Powinno jej się rzucić od razu w oczy.
A z pawiem nie biegłaby do łazienki, mogłaby dobiec najwyżej do progu pokoju. Wymioty w takiej sytuacji raczej ciężko powstrzymać.
Kornelia pisze:nie powinna ruszać się z miejsca. Nie powinna ruszać niczego.
Powtórzenie.
Kornelia pisze:do łazienki zwymiotować.
- Nazywam się Monika Adamczyk i chciałam… - przerwała. Nie mogła wydobyć z siebie głosu.
Zaznacz, że przemogła się i zadzwoniła.
Kornelia pisze:Czuła się, jakby ktoś wbił jej nóż w serce i wyrwał kawałek, zostawiając malutką dziurkę, która na zawsze pozostanie już pusta.
Wyrwał kawałek czego? Serca czy noża?
"Wbił jej nóż w serce, pozostawiając ranę, która najpewniej nigdy się nie zabliźni."
Kornelia pisze:Położyła się na zimnych panelach, zwrócona twarzą w stronę pokoju Darii.
Rozumiem, że leżała na boku? Bo jak inaczej mogłaby się zwrócić twarzą w stronę pokoju.
Kornelia pisze:Nawet wtedy, kiedy ktoś próbował odsunąć ją na bok, żeby zrobić więcej miejsca.
Czemu mieliby to robić? Na co im więcej miejsca? Moim zdaniem powinni przysłać do niej psychologa i delikatnie przeprowadzić ją do innego pokoju, gdzie mogliby z nią ewentualnie pogadać. Na miejscu policji darowałbym sobie na razie przesłuchanie, dał jej minimum dzień spokoju, nakazał nie wyjeżdżać z miasta i polecił przyjść na komendę w celu złożenia zeznań. Dziewczyna kilkadziesiąt minut po odkryciu śmierci przyjaciółki nie będzie się zbytnio nadawała do rozmowy.
Kornelia pisze:zanotował coś w swoim notesiku
Zbędne.
Kornelia pisze:ustalmy wszystko do końca
Nieporadne trochę to zdanie.
Kornelia pisze:Obudziła się pani godzinę temu i znalazła jej ciało, tak?
Monika skinęła jedynie głową i pobladła.
- Czy pan mnie o coś oskarża?
Dla mnie to nie brzmiało jak oskarżenie.
Kornelia pisze:kiedy objęto mieszkanie miejscem zbrodni
Zabezpieczono miejsce zbrodni.
Kornelia pisze:Od rana urywały się telefony od przyjaciół Darii
Telefon urywał się, jakby wszyscy znajomi arii nie wierzyli w to, co się stało i szukali u mnie potwierdzenia.
Kornelia pisze:tym samym beznamiętnym głosem, który mógłby należeć do automatycznej sekretarki.
To mi się podoba :)
Kornelia pisze:w banalnych romansach
Zbędne.
Kornelia pisze:Nie mogła ich opanować, tak samo jak nie mogła opanować mimowolnego dreszczu
Powtórzenie.
Kornelia pisze:Uczucie to było palące i wszechobecne, jakby dotykało koniuszkami palców zimnej skóry dziewczyny.
Dziwne porównanie.
Kornelia pisze:wystający z szafy męski t-shirt
Drzwi szafy musiałyby być otwarte.
Gdybym był mordercą i zabił kobietę w jej własnym mieszkaniu, to za cholerę nie zostawiałbym tam T-shirtu (jeśli to miał być T-shirt mordercy).
Gdyby facet zostawił u mnie bluzkę, to też (będąc kobietą) nie wkładałbym jej do szafy, tylko rzuciłbym na krześle, żeby była na widoku. Przyjdzie, to sobie weźmie.
Dlatego zaczynam się zastanawiać - kto i po co u licha miałby zostawiać u niej t-shirt w szafie?
Kornelia pisze:Monika stała na uboczu, obserwując wszystko z ukrycia
Scena rodem z amerykańskiego dramatu, w którym gość przychodzi na pogrzeb przyjaciela, wcześniej wystawiwszy go na śmierć. Czemu najlepsza przyjaciółka Darii miałaby się ukrywać?
Kornelia pisze:Próbowała zrozumieć, kto mógł chcieć ją zabić i dlaczego
Przez całe miesiące?
Z początku próbowała zrozumieć, ale nic nie przychodziło jej do głowy, więc przestała próbować, czy coś.
Kornelia pisze:Dopiero po miesiąc od pogrzebu przyjaciółki zdecydowała się wyjść ze znajomymi. Czuła się w ich otoczeniu jak obca.
Po miesiącu
Czuła się obco.
Kornelia pisze:odgradzając się od świata zewnętrznego. Dopiero po miesiąc od pogrzebu przyjaciółki zdecydowała się wyjść ze znajomymi.
Albo się odgradza, albo wychodzi ze znajomymi.
Kornelia pisze:W końcu zrozumiała, że musi zrobić coś ze swoim życiem. Wyprowadziła się do Krakowa, jak najdalej od miejsca, które zostawiło w niej wypaloną dziurę.
To mało zrobiła ze swoim życiem.
Miejsce raczej powinno przypominać o czymś, kojarzyć się z czymś, nie wypalać dziury.

WNIOSKI:
- pomysł niezły,
- wykonanie - patrz wyżej. Cała masa baboli logicznościowych. Każdy tekst literacki powinien być spójny (chyba że autor założy co innego), a kryminał w szczególności. Każdy fragment układanki na swoim miejscu. Mam wrażenie, że nie poświęciłaś tekstowi tyle pracy, ile powinnaś, ot, napisałaś i już. To za mało. Musisz po napisaniu siąść i wyłapać babole.
- reasumując - jeśli zamierzasz kontynuować pasje pisarską, musisz dużo ćwiczyć, dużo pisać i jeszcze więcej czytać,
- jeśli krytyka wydała Ci się krzywdząca, to przepraszam, ale musisz zrozumieć, że większą krzywdę bym Ci zrobił, gdybym podszedł do oceny pobłażliwie.

Pozdrawiam :)

[ Dodano: Wto 17 Wrz, 2013 ]
"Patrz wyżej" -> w sensie na korektę
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

Re: Autopsja (obyczaj, kryminał )

3
Nie będę powtarzać tego, co zauważył B16. Z innych rzeczy:
Kornelia pisze:Nic nie mówili. Nie musieli.
Cliché! Przepraszam, musiałam ;) Strasznie oklepane. Jeżeli już musisz przekazać taką informację to postaraj się uchwycić ją z innej perspektywy.
Położył się na nią
Położył się na niej.
Wbiła paznokcie w jego plecy, gdy zrozumiała, że zbliżają się do końca.
Tu nie ma nic do rozumienia, to się czuje ;)
Jego głos był mocny. Męski.
Głos był męski, bo pochodził od mężczyzny. Co innego sprawia, że jest męski w innym znaczeniu, tym podniecającym? Głęboki, niski?
Przez całą drogę nie minęła choćby jednej żywej duszy. Z jednej strony cieszyła się z tego.


Powtórzenia.
Mogła sobie rękę uciąć, że wyglądała strasznie.


Dałaby sobie rękę uciąć.
Kilkugodzinne tańce i alkohol z pewnością to sprawiły.
Szyk. Z pewnością sprawiły to kilkugodzinne tańce i (wypity) alkohol.
W pokoju szybko zrzuciła z siebie ciuchy i wskoczyła do łóżka.
Nago? Zadziwiająca pewność siebie jak na dziewczynę co chwila oglądającą się przez ramię na ulicy.
Nie miała nawet siły zmyć pozostałości makijażu.
Jeżeli ktoś nie jest na imprezie oblany wodą/nie płacze, to raczej nie wraca do domu w "pozostałościach makijażu".
Nie chciała zapalać światło
Nie chciała zapalać światła.
Nie mogła pojąć PRZECINEK jak ktoś mógł to zrobić.
robiłaby tak dalej, gdyby nie dziwne uczucie w żołądku, które zaczęło odrzucać dym.
Czyli co dokładnie? Bo uczucie, które odrzuca dym brzmi jednak zbyt karkołomnie.
zaczytując się w banalnych romansach
Zgadzam się tutaj z B16, że "banalnych" jest zbędne. Wszystkie romanse są banalne ;)
- Zaraz po ciebie będę.
Zaraz po ciebie przyjadę/Zaraz u ciebie będę.
Pogrzeb Darii odbył się dwa tygodnie po autopsji.
Niech sobie poleży i pognije :P Po sekcji zwłok, jeśli nie ma dalszych wątpliwości, chowa się umarłego najszybciej jak można.
Od chwili znalezienia Darii nie mogła znaleźć sobie miejsca.
Powtórzenie.
to ona ma jeszcze niklejsze szanse.
Poprawnie: bardziej nikłe. A w ogóle to wystarczyłoby po prostu "mniejsze".

Tekst urywa się w dziwnym miejscu, ale wiem, że jest to kwestia wymogów objętościowych tego działu. Nie wyjaśniła się sprawa męskiego T-shirtu w szafce (bardzo podstawowy plot device i tak nachalny, że aż boli). Nie masz w zasadzie większych problemów z samym językiem, ale już budowanie opowieści staje się dla Ciebie chyba zbyt dużym wyzwaniem. Razem z B16 wytknęliśmy Ci błędy praktycznie w co drugim zdaniu. Jest na to lekarstwo: czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Kryminały przede wszystkim, w drugiej kolejności (banalne) romanse, potem całą resztę, która wpadnie Ci w ręce :)

B16 - zatwierdzam
Ostatnio zmieniony pn 14 kwie 2014, 10:32 przez Szczepko, łącznie zmieniany 1 raz.
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron