Dziennik pełen małych problemów o dużym znaczeniu

1
Gdy jeżdżę wzrokiem po czarnych literkach, nieprzyjemnie ściska mnie w podbrzuszu. Laptop pokazuje godzinę pierwszą trzydzieści. Za zaledwie dziewięć godzin mam pojawić się przed wejściem do h&m – standardowo ukryję się przy kwiatkach, by nie torować drogi wlewającym się przez ruchome drzwi ludziom. Będę czekać na Olę.
Na Olę.
I tak, boję się tego. Boję się, że gdy ogarnie mnie ta świadoma potrzeba, by wygarnąć jej wszystko – zamilknę. To przerażające – im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej ich nienawidzę.
Zgorzkniały uśmiech pojawia się na mojej twarzy, gdy wspominam myśl, która ogarnęła mnie podczas jazdy nagrzanym samochodem dziadków.
Dalej mam tą notatkę na telefonie. „26.07.12, pomysł na list dla Oli”. Zdałam sobie wtedy sprawę, że jest dla mnie ważna. To dla mnie coś spektakularnego – nie żywię z reguły uczuć do rówieśników. Ona dawała mi tą skrywaną przez długi czas potrzebę. Mogłam do niej pójść, wyżalić się z przyziemnych problemów, poobgadywać ludzi, i przede wszystkim – mogłam jej zaufać. Wstyd mi to mówić, ale ufałam jej, bo mieszkała na drugim końcu Warszawy i mogłam zręcznie manipulować przepływem informacji. Nie korzystałam z tego często, ale przywilej ten dawał mi uczucie stabilności.
Pomyślałam wtedy o liście, który wręczyłabym po paru latach naszej przyjaźni. Miał on mówić o tym, jak bardzo ją kocham i jak bardzo ważne było jej wsparcie.
Teraz, kiedy poznałam jej naturę lepiej, zrozumiałam swoją postawę sprzed laty.
Po prostu potrzebowałam przyjaciółki. Kogoś, z kim będę się spotykać w weekendy, gadać, z kim będę nudziła i oglądała wieczorami filmy. Idealizowałam ją w myślach. Te przypuszczenia zawsze krzątały się po zakamarkach mojego umysłu, ale tworzyłam szczelną barierę, która odbijała je jak piłkę.
Hej! Przecież taki układ całkiem mi pasował. Był sztuczny, trochę niesprawiedliwy i na dłuższą metę nużący, ale dawał mi pozytywy, których nie mogłam oczekiwać od nikogo innego. Nie pomyślałam o tym widocznie przyszłościowo.
Jest pierwsza czterdzieści sześć. Boli mnie głowa. Minuty mijają. Spotkanie jest coraz bliższe.
Spotkam się z nią. To pewne. Będę zwijała się z bólu psychicznego, gdy Ola, TA Ola, MOJA Ola będzie mi mówić, że upiła się z jakimś dwudziesto-jedno latkiem, że chce stracić dziewictwo z swoim kolegą, że żywi uczucia do dilera.
Ale zdaje sobie również sprawę, że ludzie się nie zmieniają. Odkrywamy siebie całe życie. To wszystko tkwi w nas, głęboko, oraz ujawnia się wraz z upływem czasu i wydarzeniami, które nas spotykają.
Czułam, że jest z nią coś nie tak. Dlatego nigdy jej się nie zwierzałam z głębszych rozterek. Nie zrozumiałaby mnie.
Okej. Za bardzo skupiam się na sobie. Skupmy się na niej.
Głodziła się. Miała myśli samobójcze. Chce stracić dziewictwo z 15 letnim kolegą. Dalej żywi uczucia do Huberta, choć to idiota, i każdy zdrowy psychicznie człowiek to widzi. Boi się wyrazić swoje zdanie, bo nie chce ze mną wchodzić w dyskusję.
Czuję się jak idiotka, która terroryzuje swoich przyjaciół – a wcale tak nie robię, i jestem tego w stu procentach świadoma. I nie wiem co dalej, ale jedno jest pewne. Jednego się trzymam i nigdy w to nie zwątpię.
Muszę ją zostawić.
I może to dobra fabuła do książki – nawiązuje do wielu sytuacji w życiu nastolatków (a może nawet kilkodziesięciolatków?). Przyjaźnisz się z kimś dla pewnych profitów, które ci ta znajomość daje. Potem uświadamiasz sobie, jak bardzo bezsensowna jest ta relacja i ta osoba. Ale nie możesz odejść. Przywiązałeś się. Powiedziałeś za dużo. I tkwisz w tym punkcie, bez odwagi by zakończyć znajomość.
Pisałam z nią ostatnio. Powiedziała, że po kłótni z Kamilą musiała chodzić do psychologa, bo jej stan psychiczny był w okropnym stanie.
„Ale gdybym pokłóciła się z tobą, to chyba bym się zabiła”.

[ Dodano: Sob 21 Wrz, 2013 ]
Nie musicie skupiać się jedynie na krytyce stylu - opinia o rozterkach uczuciowych bohaterki jest mile widziana! Baaardzo mile.
Ostatnio zmieniony pt 11 kwie 2014, 19:58 przez Ette, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Witaj:)
Za zaledwie dziewięć godzin mam
troszkę za bardzo nachodzi.
Boję się, że gdy ogarnie mnie ta świadoma potrzeba, by wygarnąć jej wszystko – zamilknę
przede wszystkim wyrzuciłabym pogrubione. Zdanie jednak zdaje się przeczyć logice: po co idzie na spotkanie, jeśli nie ma potrzeby wygarnięcia, czy też jakiejkolwiek rozmowy. Dlaczego miałaby się ona pojawić dopiero na miejscu?


Zgorzkniały uśmiech pojawia się na mojej twarzy, gdy wspominam myśl, która ogarnęła mnie podczas jazdy nagrzanym samochodem dziadków.
bardzo tajemnicza myśl, jej wyjaśnienie powinno pojawić się najpóźniej w następnym zdania i raczej wyraziłabym ją wprost, nie opisowo. Ten niedosyt odciąga od istoty rozważań. Rozumiem, że chodzi o pomysł listu, ale z tekstu na tym etapie wynika to bardzo domyślnie, jeśli już.
Dalej mamnotatkę na telefonie. „26.07.12, pomysł na list dla Oli”
tę notatkę.
Zdałam sobie wtedy sprawę, że jest dla mnie ważna. To dla mnie coś spektakularnego – nie żywię z reguły uczuć do rówieśników. Ona dawała miskrywaną przez
notatka ważna, czy Ola? Z tekstu wynika, że notatka. Pogrubione do wyrzucenia.
Miał on mówić o tym, jak bardzo kocham i jak bardzo ważne było jej wsparcie.
ją, jej - zdanie do przeredagowania
Teraz, kiedy poznałam jej naturę lepiej,
Jak wyżej. Może po prostu: naturę Oli?
Kogoś, z kim będę się spotykać w weekendy, gadać, z kim będę nudziła i oglądała
Powtórzenia.
Te przypuszczenia zawsze krzątały się po zakamarkach
Pogrubione brzmi niezręcznie. Może ulegam stereotypom, ale pod tym wyrazem widzę panią domu ścierającą kurze.
ale dawał mi pozytywy, których nie mogłam oczekiwać od nikogo innego. Nie pomyślałam o tym widocznie przyszłościowo.
Zbędny ten zaimek, a drugie zdanie ma niezręczny szyk.
Za bardzo skupiam się na sobie. Skupmy się na niej.
Dlaczego "my". To wewnętrzny monolog, skąd zaproszenie dla czytelnika do udziału?
To wszystko tkwi w nas, głęboko, oraz ujawnia się wraz z upływem czasu i wydarzeniami, które nas spotykają.
powtórzenia
Czuję się jak idiotka, która terroryzuje swoich przyjaciół – a wcale tak nie robię, i jestem tego w stu procentach świadoma.
Jeżeli wie, że tego nie robi, czemu czuje się jak idiotka? Mam wrażenie, że bardziej chodzi o komunikaty z zewnątrz odnośnie postrzegania narratorki, a nie jej własny osąd.
sytuacji w życiu nastolatków (a może nawet kilkodziesięciolatków?).
Zastanowiłabym się nad "w". Historie dzieją się wżyciu, ale czerpane są z życia. Drugie pogrubione brzmi dziwacznie, jeśli już to kilkudziesięciolatków, ale też źle. Zdecydowanie do zmiany.
Przyjaźnisz się z kimś dla pewnych profitów, które ci ta znajomość daje
Pomyśl, czy naprawdę jest konieczność stosowania dużej ilości zaimków. Wystarczy albo ominąć, a zdanie i tak na braku nie straci.

Rzeczywiście, rozterki nastoletnie, bo bohaterka co prawda usiłuje problem zdefiniować, wszak taka jest istota monologu, ale sposób jego prowadzenia nic nie porządkuje. Mam wrażenie, że podobnie jak czytelnik gubi się w ogólnikach, a także wielości informacji o postępkach i relacjach, ale żadna z nich nie staje się kluczowa, nie zbliża do istoty sprawy. Najważniejsza pojawia się w ostatnim zdaniu, ale z ust Oli, a nie prowadzącej rozważania bohaterki. Dopiero w jej kontekście można wysnuć przypuszczenie, że stosunki obu dziewczyn opierały się z jednej strony na szantażu emocjonalnym Oli, z drugiej - na instrumentalnym traktowaniu przyjaźni przez bohaterkę. I to jest dobry temat, tylko jako czytelnik wolałabym o nim czytać, niż brnąć przez potok słów, by w ostatnim zdaniu znaleźć istotę rzeczy. Ale to ja, być może inni odczuwają inaczej.
Pozdrawiam

3
Bohaterka jest zobowiązana spotkać się z swoją przyjaciółką. To jest relacja, której nie może odrzucić, oraz która, w głębi duszy, ją dołuje. Spotyka się z nią, ale nie ma odwagi wyznać swoich uczuć. Na samym końcu jest cytat, który może naświetli Ci całą sprawę: "ale gdybym pokłóciła się z tobą, to chyba bym się zabiła". Ola to osoba bardzo słaba psychicznie, a bohaterka nie zdawała sobie z tego sprawy na początku ich "przyjaźni".

"zgorzkniały"... Co do uwagi - a tak właśnie nie powinno być? Że z początku to nie jest oczywiste? Na początku są uczucia, wyjaśnienie ich istoty oraz szydzenie z własnej naiwności. Nie zrozumiałam zbytnio, co jest nie tak.

Powtórzenie "z kimś" było specjalnie. Piszę luźno, a to jakoś mi nie zawadzało :--). Uważasz, że zmienienie tego jest konieczne?

"Skupmy się na niej". To jest dziennik bohaterki i odnosi się on do "widowni", czyli wymyślonych ludzi, którzy starają się wszystko zrozumieć. Tak to na razie ustaliłam, ale zastanawiam się nad zmianą. No. W każdym razie - dlatego.

"Czuję się jak idiotka" Bohaterka czuje się tak ze względu na Olę, która boi się wyrażać swoje zdanie. Bohaterka zdaje sobie sprawę, że wina leży po stronie Oli, a nie jej. Myślałam, że to jasne, ale przeczytam to jeszcze raz i zastanowię się czy rzeczywiście zmienić. Pewnie coś dodam!

Uważam, że potok słów wprowadza czytelnika do umysłu bohaterki. Można to nazwać wstępem. Określa problem - sytuację bez wyjścia. Przez to opowiadanie chcę przekazać, że egoizm nie powinien być źle postrzegany w takich sytuacjach, że czasem warto postawić na swoje, zranić ludzi pozornie ważnych i podążać za własnym szczęściem.
I dziękuję bardzo za uwagi - na pewno powinnam poprawić tekst na bardzo przejrzysty i usunąć ten nadmiar zaimków - nie wiem w ogóle, co mnie z nimi strzeliło, haha.
Doceniam poświęcony czas!
Pozdrawiam
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”