Mał(a)gosia - SF, Fantasy opowiadanie dla ludzi z wyobraźnią

1
Hola Amigos!
Dziś chciałbym wam przedstawić moją małą opowieść o zmniejszjącej się kobiecie. Domyślam się że dla nie wielu z was tematyka może wydawać się nie co imfantylna, ale takie opowiadania mi się po prostu podobają...

Rozdział 1
Było listopadowe popołudnie, które z pozoru niewiele się różniło od pozostałych jesiennych dni – zwyczajny dzień tygodnia. Tuż po 17 na chwile przed zmrokiem wychyliło się duże pomarańczowe słońce, nad którym wisiały szare chmury. Wiał wiatr a szum drzew przez spadające z góry liście przerywał dźwięki metropolii: hurgot tramwajów, klaksony nerwusów stojących w korkach. Raz padał deszcz a raz mżawka. Tego dnia w mieście utrzymywała się niska temperatura ponieważ pierwszy raz od dawna spadła ona poniżej 10 stopni.
- „Typowa pogoda jak na tę porę roku, Polska złota jesień”. Powiedziała sobie w głowie Małgorzata. Wracała z pracy tą samą drogą co zawsze, przez park po środku miasta. A że do przychodni w której pracowała, miała nie daleko zawsze szła do o wracała do domu piechotą.
Małgosia była kobietą średniego wzrostu , miała bardzo długie blond włosy, które kończyły jej się za pupą, z twarzy podobna; jak by do nikogo. Miała brązowe duże oczy, nos był zwykły i duże usta zawsze zgrabnie umalowane czerwoną szminką. Jej ciało i sylwetka nie odróżniała się od innych, w zupełności nie odstawała ona od typowej postury jak na jej wiek. Była ona raczej przeciętną kobietą z przeciętnymi piersiami i zupełnie normalną pupą kilka dni temu stuknęły jej 32 lata. Z tej okazji kupiła sobie nowy płaszcz taki w sam raz na tę porę roku, taki jaki chciała mieć zawsze: Oliwkowy stonowany uszyty z naturalnych kompozytów który pasował jej do dżinsów i do kozaków, do pracy ubierała się inaczej chodziła w fartuchu – była ona recepcjonistką w przychodni jednego dnia. Ponieważ, to ona jako recepcjonistka była twarzą kliniki, to ją ludzie kojarzą z miejscem w którym przychodzą i wydają dużo pieniędzy żeby sobie poprawić imige. Za to po pracy stawała się sobą kozaki płaszcz i do domu. 15 minut spacerem, potem podejście schodami na 4 piętro kamienicy do mieszkania w którym mieszkała sama. Gdy weszła do domu zostawiła płaszcz na wieszaku zdjęła buty, założyła kapcie, z racji że była głodna otworzyła lodówkę i patrzyła się chwilę zadając sobie pytanie:
-„Co by tu zjeść”. W lodówce znajdowały się pomidory jakieś mięsko. Tego dnia nie miała zupełnie głowy do gotowania, więc zamówiła pizze. W oczekiwaniu na dostawę pooglądała trochę telewizji, sprawdziła pocztę nakarmiła złotą rybkę. Gdy usłyszała dzwonek podbiegła szybko do drzwi odebrała szybko swoją pachnącą hawajską, zapłaciła i zasiadła do swojej małej wieczerzy którą popijała spritem.
Po kolacji zadowolona tym że nie musi nic zmywać pomyślała sobie; mała pizza to jest to! Zero zmywania, gotowania a dupa rośnie. Była pełna, pizza ją rozepchała od środka. Sięgnęła wtedy do torebki po papierosy – jedyny jej nałóg, wrzuciła na siebie płaszcz poszła na balkon gdzie usiadła na taboreciku zapaliła fajkę rozejrzała się po okolicy. „Jesień! typowa jesień, zaraz zapadnie zmrok”- Powiedziała sobie po cichu na ulicy nic się nie działo. Gdy wróciła domu tam nadal nic się nie działo Adam z którym już jakiś czas pisał do niej maile na portalu randkowym jak by ucichł. Więc pooglądała trochę telewizji na przemian : seriale, wiadomości, muzyka nic się nie dzieje. Bardzo ją to wkurzało, nie lubiła nudy – akurat trafił jej się nudny samotny dzień z którym nic nie mogła zrobić. A to siostra się przeziębiła, koleżanka nie mogła bo miała randkę, a z synem widziała się w weekendy. Tak Gosia była matką i tak przegrała sprawę rozwodową również opiekuńczą z byłym mężem. A z dzieckiem widywała się tylko w weekendy, lecz nie na tak długo, przynajmniej nie aż tak jak by tego sobie życzyła.
Długi nudny dzień dobiegał końca a na przemian przeplatała się fajka na balkonie z telewizorem i durnymi programami. Nim się Gośka obejrzała na zegarku wybiła 23, czas spać pomyślała i wykonała pod prysznicem swój codzienny prysznicowy rytuał: mydło, balsam, mydło zapachowe. Po kąpieli piżama, do łóżka jeszcze ostatnie rzeczy na facebooku w telefonie sprawdzi i spać.
Tej nocy nie spokojna jakaś była, przewracała się z jednego boku na drugi, nie mogła zasnąć. Jednak nie miała ona nic na sumieniu – z tym nie miała problemu ponieważ zawsze się solidaryzowała z innymi, nawet pomagała od czasu do czasu – więc sumienie miała czyste. Nie wiedzieć kiedy nagle zasnęła. Nagle pośród ciemności ukazała jej się fioletowo różowa mgła z mgły zaczęła się wyłaniać jakaś postać, z początku nie było wiadomo co się dzieje, sylwetka coraz jednak coraz bardziej stawała się wyraźna można było dostrzec bardzo atrakcją kobiecą figurę, postać stawała się większa bardziej wyraźna. Ubrana była w błękitną wiktoriańską suknie a na głowie miała kapelusz.
-„Witaj Gosiu jestem wróżką przychodzę do Ciebie by ci coś przekazać” – powiedziała tajemnicza kobieta. Gosia jednak nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku gdy nagle ni stąd ni z owąd znalazła się z kobietą przy stole, w kawiarni w której nigdy nie była gdzie obydwie były same.
-„Słuchaj wiem że to co Ci teraz powiem wprowadzi Cię w szok i zakłopotanie. Okoliczności w których Ci to mówię są dosyć tajemnicze i dziwne z resztą rzadko pojawiam się w snach…. Poszukuję osoby która mi pomoże w pokonaniu wielkiego i potężnego czarodzieja, wybrałam na tę osobę - Ty nią będziesz, ponoć pomagasz innym, a przypatruje Ci się jakiś czas, więc stwierdziłam że pomożesz i mi. Mianowicie szukam kobiety która mi odda na jakiś czas dopóki nie pokonam złego czarodzieja swój wzrost. Potrzebuję go żeby uporać się ze złem, dlaczego Ci to mówię –sama jestem malutka mam 30 cm wzrostu – jestem czarodziejką i Ciebie również zmniejszę do tych 30 cm a sama urosnę do twoich 160, zmalejesz proporcjonalnie – będziesz jak by miniaturką samej siebie, zrozum potrzebuję tego uratujesz dzięki temu swój świat nie świadomych magii i mój magiczny. Zrekompensuję Ci tę zamianę pieniędzmi, staniesz się bardzo, bardzo nawet obrzydliwie bogata miliony na kącie – nie opodatkowane. A gdy pokonam go zwrócę Ci centymetry które zabrałam. Będziesz się zmniejszać po 10 cm codziennie o 12 w nocy i nie zaprzestaniesz tego zmniejszania ani medycyną ani żadnymi lekami, badaniami czy innymi rzeczami włączając w to szamanizm. To ja, rzuciłam zaklęcie i ja je mogę z Ciebie zdjąć. ‘’- rzekła kobieta. Wydawało się to Gosi bardzo dziwne lecz realne, Małgosia wydawała się być tym jak naj mniej zainteresowana ponieważ zdawała sobie sprawę że to sen…
Szybkie spojrzenie na szafkę nocną, tam zegar na zegarku 6:53 a rzadko się to zdarza żeby Gosia budziła się szybciej niż pozwala jej na to budzik, który niczym SS-man budził ją o 7 rano, więc z uśmiechem na ustach wyłączyła budzik „tym razem ci się nie udało”- powiedziała do mordercy snów. Wstała niefrasobliwie z łóżka, jednak z lekkim bólem głowy – ale takim do wytrzymania, niby nic poważnego po prostu musiała się rozbudzić. Wyszła z sypialni by przywitać poranek i rozpocząć dzień normalnie, co w przypadku tej osoby oznaczało: prysznic wraz z myciem głowy, ubranie się. Wszystko jak do tej pory przebiegało normalnie. Jednak jej, tajemniczy i dziwaczny sen zadał jej dużego ćwieka! – nie przestawała myśleć o nim i, o osobie która się pojawiła w jej śnie, dawniej tak realnego i na tyle rzeczywistego snu, jeszcze nie miała. Z początku było to przytłaczające, coś co spowodowało że, w czasie gdy Gosia „gotowała’’ mleko na płatki w mikrofali, sięgnęła do szuflady w której znajdowała się miarka.
Miarkę dostała na przeprowadzkę od swojej jedynej siostry Kasi – na prezent. Podeszła więc do futryny drzwi oparła się o nią, a ręką zaznaczyła sobie ołówkiem kreskę tam, gdzie sięgała głową a kreska pokrywała się z inną kreską nad którą było napisane ‘’mama”. Na szczęście Gosia, nie malała i miała tyle samo wzrostu co ostatnio jak mierzyła syna na , a dla zabawy zmierzyła również siebie i zaznaczyła swój wzrost na futrynie. Dla pewności wzięła jednak miarkę, by ponownie się zmierzyć… 160 cm od ziemi – to ją uspokoiło i dowiodło że sen, to tylko sen.
Rozsiadła się wygodnie na kanapie, włączyła telewizor i nastawiła poranne wiadomości, właśnie zajadała się płatkami gdy usłyszała głos spikerki w telewizorze. Kobieta powiedziała że we wczorajszej kumulacji lotto gdzie do wygrania było ponad 10 milionów złotych, a ktoś wygrał wszystko miał na tyle szczęścia że trafił 6 i nie musi się z nikim dzielić tymi pieniędzmi – wczoraj jeszcze o tym nie pamiętała… Płatki jej o mały włos nie stanęły w przełyku gdy to usłyszała. 2 dni temu przecież puszczała los akurat na to losowanie.
Przy swojej torebce znalazła się szybciej niż przeciętna kobieta w sklepie odzierzowym. Ona miała marzenia, a za jej obecną pensję tych marzeń zrealizować nie mogła – chciała się spełnić myślała i skończyć ten cyrk. W tej chwili myślała tylko o tym kuponie, gdzież też on się znajdował? Zaczęła grzebać w torebce i nie mogła znaleźć swojego kuponu, wzięła więc torebkę złapała od spodu. Wszystko nagle wypadło na ziemię z torebki: błyszczyk, dezodorant i Vouge i wiele innych rzeczy które można znaleźć, w takim miejscu jak damska torebka. Nic a nic po prostu, tzw. nici z kuponu odwróciła się i poszła w kierunku salonu gdzie ze smutną miną dokończyła swoje płatki. Marzenia które jeszcze kilka minut temu wypełniały jej blond główkę nagle już nie były takie same…. Czas się obudzić z marzeń i iść do pracy powiedziała sobie w duchu.
Zaniosła pustą miskę do kuchni , poszła do przedpokoju się ubierać i pakować wszystko z powrotem do torebki. Już była prawie gotowa i miała zamiar wyjść z domu gdy kantem oka, przez przypadek zauważyła że w jej sypialni na korkowej tablicy oprócz zdjęcia z koleżankami z imprezy, kuponu do sephory i biletów komunikacyjnych z festiwalu muzyki na którym była na początku pewnego lata z koleżankami. Jest właśnie on! Przypięty talon lotto. Pobiegła szybko w jego kierunku nie zważając na ślady jakie pozostawia z suchych a jednak obłoconych kozaków na wykładzinie. Wzięła go do ręki i przeczytała na głos wszystkie 6 numerów; „6,13,18,31,38,42” powtarzała je sobie w głowie, z kieszeni płaszcza wyjęła telefon wpisała w wyszukiwarkę wyniki lotto, stuknęła na linka i czekała… Tak to była najdłużej ładująca się strona w jej życiu. Wreszcie się pojawiły, o to i one, Gosia na początku przeczytała numery potem wzięła kupon przystawiła do telefonu z nie dowierzaniem już 10 raz przeczytała numery – w prawej dłoni trzymała telefon który pokazywał dokładnie takie same numery jakie zaznaczyła 2 dni wcześniej na kuponie a kupon w lewej – jej bilet do szczęścia- jest zwycięzcą w końcu to do niej dotarło.
Gosia wykrzyczała swoją radość natychmiast! skakała po łóżku w kozakach i krzyczała z radości, nie mogła znaleźć sobie miejsca. A z tej całej euforii zaczęła biegać po mieszkaniu, była w każdym pokoju nie mogła się uspokoić i usiedzieć - zwariowała. W końcu biegnąc przez salon, upadła na kanapę i z uśmiechem na ustach zaczęła znowu marzyć, to co wypełniało jej głowę było wspaniałe ponieważ jej jedyną barierą w marzeniach – do tej pory były pieniądze, teraz już była w innym świecie. Ponieważ wszystkie bariery jakie miała przed marzeniami, stały się już przeszłością. Nagle znikły ponieważ już ją nic nie obchodziło. Jedne „ale” które zjawiało się po stwierdzeniu, „jadę do Portoryko ‘’– znikło, drugie ale po słowach; „Wreszcie kupię sobie porządny samochód’’- również znikło, a w jej słowniku sześć słów zakończonych znakiem zapytania: ‘’Ale za co, sobie to kupię?” – stały się już zbyteczne, niepotrzebne, nie aktualne. Passe.
Musiała wziąć się w garść była 8:29 – „za minutę muszę być w pracy” – zaczęła się śmiać z radości się omal nie popłakała, jednak mimo wszystko wykręciła numer do biura.
-„Dzień dobry dodzwoniliście się państwo do kliniki jednego dnia ‘’eukaliptus” w czym mogę pomóc”- odezwał się głos jej koleżanki Sandry.
-„Cześć Sandra z tej strony Gosia, słuchaj spóźnię się dziś do pracy. Tak gdzieś z półgodziny.” „Nie ma, sprawy ale bądź tu w biurze”. Po tym telefonie Gosia pobiegła do komputera włączyła go, otworzyła Worda i zaczęła pisać wypowiedzenie, Gdy już je napisała wyłączyła komputer spakowała 2 najcenniejsze rzeczy tego dnia do dwóch kopert niebieskiej i brązowej.
Gdy dotarła do kliniki przeszła przez obrotowe drzwi budynku robiąc dodatkowe szczęśliwe kółko w drzwiach. Podeszła do biurka i spytała się koleżanki:
-„ Gdzie jest szef”
-„Tam gdzie zawsze o tej porze siedzi, w gabinecie na piętrze i robi prasówkę”
-„ Zadzwoń 101 i powiedz mu że idę”- powiedziała Gosia z uśmiechem na ustach.
Weszła do windy wcisnęła guzik i jechała z podwójną radością, ponieważ już za chwilę nie będzie tu pracować. Gdy już dotarła na piętro poszła pod drzwi do gabinetu, zapukała weszła gdy szef ją zobaczył nie ubraną w fartuch. Zapytał się:
„Co tam? Gdzie Twoje ubranie służbowe? Co tu robisz w kozakach?” – Na pytania szefa Gosia z uśmiechem nic nie mówiąc rzuciła na jego biurko brązową kopertę –„Radziła bym Ci to przeczytać i się odnieść do tego co tam jest napisane”.
Doktor otworzył kopertę i ją przeczytał, popatrzył się na uśmiechniętą Małgosie, nie mając jej zbyt wiele do powiedzenia ponieważ widział to z jakim szczęściem i pewnością siebie Gosia wszystko robi nie zadał nawet pytania: Co? Dlaczego? Ani jakim cudem? Na co wzruszył ramionami podpisał wypowiedzenie i odwrócił się tyłem do Gosi spoglądając za okno i rzekł:
-„Żyjemy w wolnym kraju, skoro tego chcesz jesteś wolna”. Gosia z miłą chęcią wyszła z gabinetu podeszła jeszcze na chwilę do recepcji pożegnała się z koleżanką i wyszła i rzeczywiście była wolna czuła się jak zwycięzca jakiś, poczuła się jak mistrz. Wyszła z kliniki i dotrwała lepszą pierwszą taksówkę.
„Po proszę na Pomorską 199”- Powiedziała Gosia do taksówkarza.
Gdy taksówka zajechała pod wskazany przez kobietę adres, Gosia wysiadła z samochodu i dumnym krokiem weszła do budynku. Czuła się tak jakby ostatni raz wchodzi coś załatwić – w końcu odebranie takiej kwoty z tym kuponem, pozostawało już tylko formalnościom. Biuro lotto wyglądało zupełnie inaczej niż sobie to Małgorzata wyobrażała, zamiast złotych klamek czy granitu na podłodze, wyglądało to jak zwykłe biuro. Wynajmowane przez jakąś podrzędną firmę. Nie było tam okienek jak na dworcu czy lotnisku po prostu biurko komputer i siedzi jedna pani na oko Małgosi studentka. Podeszła Gośka do biurka i zapytała się gdzie się odbiera te większe wygrane. Pani w recepcji chwyciła za telefon powiedziała do słuchawki „kod żółty” po czy wstała i zaprowadziła Gosię do pokoju na lewo od biurka. Gdy weszła została poproszona o chwilę cierpliwości oczywistością była w tym wypadku kawa … po niespełna kwadransie przeszedł w końcu szef zakładu prosząc Małgorzatę o kupon lotto, gdy spojrzał poprosił o wyniki losowania swoją asystentkę. Ta podała mu je szepcząc do ucha po czym dyrektor podszedł do Gosi i serdecznie pogratulował jej wygranej był bardzo zadowolony że to on mógł przekazać tę wiadomość Małgosi poprosił ją o dowód i numer konta przekazał wszystkie dokumenty asystentce i porozmawiał chwilę z Gosią w końcu tego wymagała od niego polityka firmy. Po jakiś 10 minutach przyszła, asystentka i oddała Gosi dowód, jednocześnie potwierdziła że pieniądze już są na jej koncie. Gosia wyjęła telefon zalogowała się do banku z niedowierzaniem patrzyła na tę sumę pieniędzy, licząc po kolei wszystkie zera jakie ma na kącie.
Wyszła z tego budynku bogatsza o 10 ml. złotych. Nie wiele wiedząc i myśląc co w takiej sytuacji zrobić, ponieważ nigdy przedtem nic nie wygrała… zadzwoniła do siostry, zapytała się jak się dzisiaj czuje i czy ma ochotę na odwiedziny? Katarzyna chętnie zaprosiła Małgosię mimo tego że miała pozostałości po grypie – jakiś nie wielki katar…
Wybrała się na piechotę do siostry żeby dać jej trochę czasu na ogarnięcie siebie i domu. Po drodze wstąpiła do sklepu z alkoholem by kupić szampana – wybrała Crysal (ponieważ masa gangsterskich murzynów którzy go reklamują przy każdej okazji, nie może się mylić co do szampana). Po słonej zapłacie, nie przejmowała się zbytnio jego ceną, a co? Stać ją było! Gdy wyszła ze sklepu szła samotnie drogą, którą szła po raz pierwszy podziwiała widoki miasta, była szczęśliwa i dumna wreszcie czuła że jest wolna a to jest prze-piękne uczucie. Wspominała między przeplatającymi się myślami o fortunie, jakie to wspaniałe uczucie zupełnie takie samo jak po rozwodzie – była wolna nic ją nie mogło już zatrzymać. Małgosia spędziła resztę dnia z siostrą, popijając szampana, na jednej butelce i towarzyszce do picia się jednak nie skończyło Gosia rozdzwoniła się po koleżankach jednak przyszły tylko 2 co i tak nie przeszkodziło w dobrej zabawie w damskim gronie. Biorąc pod uwagę stan w jakim się szybko zlazły cztery kobiety, mąż Kasi rozwiózł wszystkie dziewczyny po domach a było dobrze po 23… Gosia jako ostatnia została odwieziona, podziękowała mężowi Kasi za podwózkę i poszła chwiejnym krokiem, w kierunku wejścia do klatki. Ledwo trafiła kluczem do zamka swojego mieszkania, Weszła do domu, jednak coś jej nie grało? Właściwie to grało tyle że zawsze wszystkie sprzęty przed wyjściem wyłącza. A tu nagle zdziwienie telewizor jest włączony tak więc poszła czym prędzej do salonu…..
W pierwszej chwili wchodząc pijana do salonu nikogo nie zauważyła, wyłączyła więc telewizor. Gdy czerń zagościła na płaskim ekranie Gosia zobaczyła kogoś, a gdy się obróciła jej przypuszczenia się zmaterializowały ona rzeczywiście zobaczyła kogoś. A na widok tej osoby się uśmiechnęła i pomyślała przez moment że jest poważnie pijana, bądź zatruła się alkoholem, a na kanapie siedział nikt inni niż wróżka. Tak była to ta sama kobieta, która się jej przyśniła zeszłej nocy i rzeczywiście była bardzo malutka tylko ubrana inaczej nie miała już na sobie sukni, tylko zwykłą jakby letnią sukienkę. Pijana Gosia wręcz ucieszyła się na jej widok uniosła w górę ręce z radości. Lecz nie skojarzyła jej, podeszła do małej i złapała ją za mały tułów poczym sama usiadła a maleńką istotkę usadziła ją na kolanach i rzekła:
-„O! Jaka śliczna laleczka”, złapała ją za nogę „ a skąd masz takie śliczne małe buciki”.
-„ Pamiętasz mnie jeszcze? Czy alkohol zjadł Ci na tyle pamięć że już mnie, nie kojarzysz?”- Wykrzyczała piskliwym głosem wróżka. Gosia wystraszona podniosła szybko kobietę :”Ty mówisz”! - Gośka była w mocnym szoku, jednak odstawiła w delikatny sposób kobietę na stolik, wróżka patrząc się na Gosie z dołu powiedziała:
-„To ja wróżka, tak jak się umawiałyśmy masz już kasę, którą Ci obiecałam. Miliony! może 10 baniek to za mało?”
-„Nie, nie skąd, przepraszam Cię najmocniej, nie skojarzyłam cię naprawdę myślałam że to sen, a Ciebie wzięłam za lalkę. Wybacz mi”- odpowiedziała Gosia po czym starała się szybko otrząsnąć z alkoholu i szoku jakiego przed sekundą doznała.
-„Nie ma sprawy jednak radziłabym Ci się dokładnie mi przyjrzeć ponieważ sama niedługo taka maleńka będziesz”. Gosia chwyciła całą dłonią wróżkę za tułów i podniosła ją na wysokość swojej twarzy i rzekła do niej:
-„nigdy nie będę taka mała, niby jak? Jakim cudem? Miałam się zmniejszać i co dziś rano się obudziłam zwyczajna nic nie zmalałam’’
-„lepiej spójrz na zegarek” – Odrzekła mała. Małgosia rzuciła szybkim spojrzeniem na zegar stojący w salonie 23:59 i zegar zaczął bić wskazówki się przestawiły w tej chwili wybiła północ. Spojrzała się szybkim wzrokiem na czarodziejkę ta wyjęła różdżkę krzyknęła coś i uderzyła różdżką Małgosie w nos.
Nagle po wykrzyczeniu tajemniczych słów przez tę mikro babę. Świat Małgosi jak by na chwilę się zmienił – urósł, rozwinął i wyciągnął się. Jej ręce stały się krótsze, a z nogami stało się to samo jak również z resztą ciała, stanik który Małgorzata nosiła już który kupiła sobie miesiąc temu, stał się większy a ubranie jak by luźniejsze i bardziej workowate jej kozaki stały się w jednej chwili bardzo luźne. Podobnie jak wszystkie rzeczy które ją otaczały. W jednej chwili stały się większe i potężniejsze, a wróżka którą przed chwilą Gosia pewnie trzymała w ręce urosła i to dużo, jej małe ciało powiększyło się znacznie kobieta zrobiła się cięższa a jej ubranie które jej pasowało stało się za ciasne i miejscami szwy nie wytrzymały no i popękały. Małgosia rozejrzała się po mieszkaniu wszystko stało się większe i urosło. Świat stał się dla kobiety większy.
-„Coś ty zrobiła!!!” – krzyknęła Gosia.
-„Zmniejszyłam Cię taka była część naszej umowy, nie mówi teraz że nie pamiętasz? Pozwól że Ci wytłumaczę przypomnę i nadam sens twojemu zmniejszaniu… To ja zabieram 10 cm tobie, jesteś mniejsza, lżejsza generalnie to malejesz. A ja dzięki temu rosnę i staję się większa, potężniejsza i tak będzie wyglądać każda noc do momentu aż osiągniesz 30 cm wzrostu wtedy zmierzę się z potężnym i złym czarodziejem który chce żeby to świat magii i czarodziejstwa panował na świecie.”
Oczy Małgosi zaszkliły : Dlaczego ja? Co takiego zrobiłam – zapytała szlochając co ja takiego zrobiłam?” – spytała kobieta ze smutkiem w głosie.
-„Zgodziłaś się teraz już nie ma odwrotu”
Małgosia zostawiła kobietę na kanapie wstała jednak w za dużych butach szybko się przewróciła, po czym ponownie wstała i zdjęła buty złapała czarodziejkę w tali i poszła z nią do kuchni i postawiła ją na kuchennym blacie. Wyjęła miarkę z kuchennej szuflady i pierw zmierzyła wróżkę.
„Masz 40 cm” Powiedziała Gosia kobiecie. Czarodziejka zaczęła klaskać „brawo teraz zmierz siebie”. Małgosia złapała za ołówek poszła pod futrynę drzwi i namalowała kreskę. Jednak już ta kreska się nie pokrywała z kreską ‘’mama’’ na której zaznaczyła swój wzrost o poranku. Teraz była ona dużo niżej w opinii Gosi wiele, o wiele za mało. „daj mi miarkę” - krzyknęła do krasnalicy. Kobieta umiejętnie z gracją zeskoczyła z blatu i przyniosła Gosi miarkę, Gosia chwyciła centymetr w ekspresowym tempie i zaczęła mierzyć. Kolejna niespodzianka tego dnia, nie była już tak miła, jak ta pierwsza Małgorzata mierzyła już tylko 150 cm.
-„Dlaczego! Kurwa Mać! Dlaczego mnie się przytrafiają takie nieszczęścia” Lecz kobieta nie usłyszała już odpowiedzi, w kuchni już nikogo po za nią nie było, a na pewno już nie było tam wróżki. Zdesperowana Gosia, poszukująca odpowiedzi zaczęła jej szukać. Była w każdym pokoju zaczęła nawet ją rozpaczliwie wołać jednak okazało się to jałowe. Gosia chodziła po mieszkaniu wielce zdenerwowana nie mogła się pozbierać świat wydawał się inny wielki, tajemniczy. Meble które kupiła nie tak dawno stały się większe świat urósł i to zaczęło ją przygnębiać. Postanowiła pójść zapalić, kapcie – pamiątka z zakopanego, były wielkie a jej stopa była już ze dwa rozmiary mniejsza niż buty które wcześniej pasowały, wyszła jej trzęsące się ręce nie powodowały że nie mogła ogniem z zapalniczki namierzyć papierosa. W końcu się udało wzięła głęboki wdech i zaciągnęła się dymem, zastanawiając się jak to wpłynie na jej życie? Jak długo ten stan potrwa? Jak teraz zajmie się dzieckiem?




Rozdział 2
Następnego ranka obudziły ją, promienie słońca którego za którym już chyba tęskniło całe miasto, odziwo nie miała kaca. Popatrzyła przez chwilę za okno, akurat ptaszki nie ćwierkały ale było ładnie, Gosia usiadła na łóżku i zaczęła się zastanawiać. ‘’jaki sen’’ wczoraj miała, że przybyła do niej jakaś wróżka i ją zmniejszyła. Hih to Ci dopiero! Jednak na poprawkę ze strony życia, nie trzeba było długo czekać. Gdy Małgosia wstała na 2 nogi nagle wtedy, nie spodziewanie spadły jej spodenki od piżamy. Zaspana kobieta podniosła je ponownie a te znów spadły, czary okazały się prawdziwe jej piżama nie leżała na niej już tak samo, wyglądała jak by dostała tę piżamę po starszej siostrze - była na nią za duża. Więc, zostawiła piżamę w sypialni w miejscu gdzie stała i udała się do łazienki, szybko ubrała się w szlafrok ponieważ nie lubiła chodzić naga po mieszkaniu. Rękawy od jej puchowego szlafroku były za długie i zakrywały już kobiecie całą rękę, Szlafrok był za długi, zwykle kończył się gdzieś na linii kolan a tego dnia był znacząco poniżej tego punktu, w drodze do kuchni zwróciła jednak uwagę na framugę swoich drzwi kuchennych. I rzeczywiście kreska z napisem mama już była ponad nią, Gosia dopiero teraz zrozumiała że, to co się stało wydarzyło się naprawdę. I nie był to sen ani fikcja, Ona naprawdę poprzedniej nocy zmalała nadal jednak czuła się stuprocentową kobietą. Spojrzała wtedy na tę kreskę chwyciła za ołówek i podeszła namalowała nową kreskę i podpisała kreskę datą Czwartek 7/11/2013. Łezka jej pociekła z oczu, poczuła się jak by ktoś ją zkonałował, ona straciła raptem parę centymetrów i nie miała pojęcia jak to się dalej potoczy…. Przegrana poszła sobie zrobić kawę. W czasie gdy nagrzewał się ekspres. Kobieta zaczęła chodzić po mieszkaniu, w salonie leżały jej buty obok płaszcz i nagle wróciły wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Przypomniała sobie jak małą kobietę trzymała w rękach…
Tego poranka pluła sobie w brodę że nie zabrała jej różdżki, ponieważ mogła by sobie zatrzymać tę kobietę była mała bezbronna, pewnie trochę by się nią pobawiła nawiązała jakiś kontakt. Te chwilę bujania w obłokach, przerwał jej sygnał nadchodzącego smsa. Gosia chwyciła telefon Karolina – Przyjaciółka Gosi napisała smsa że bawiła się cudownie i gratulowała jej wygranej na loterii. Gosia w odpowiedzi na smsa zadzwoniła do koleżanki;
-„Cześć Karolino”
-„Witam milionerkę, Afertek proponujesz? Bo ja z miłą chęcią bym się czegoś napiła”
-„ Karolina stało się coś strasznego, przyjeżdżaj i ratuj”
-„OOOOjej , Gosia ma kaca?”
-„Właściwie go nie mam, był by moim najmniejszym problemem gdybym go miała przyjeżdżaj i ratuj mnie!”
Kobieta czując że coś się stało jej koleżance już z poważniejszym głosem „zaraz u Ciebie będę daj mi się ogarnąć”
-„Pa powiedziała stanowczo Gosia.”

Nie minęła godzina a Małgosia była nadal w proszku. Usłyszała jak do domofonu ktoś dzwoni, usłyszała w słuchawce znany głos przyjaciółki, którą zna od dzieciństwa. Gdy Karolina w końcu dostała się na te 4 piętro zobaczyła kartkę na drzwiach „otwarte” więc pociągnęła za klamkę i weszła do mieszkania. Było czysto więc zdjęła buty, Małgosia czekała na Karolinę w kuchni. Gdy ta weszła do domu usłyszała tylko jak Gosia wstała z krzesła. Karolina podeszła do Gosi by się przywitać. Zaniemówiła jednak z wrażenia, Karolina zawsze była od niej wyższa – generalnie jak na kobietę była dosyć wysoka ponieważ mierzyła powyżej 170-ciu cm, Małgosia była od niej trochę niższa jednak to co zobaczyła Karolina zamurowało ją. Gosia jakimś cudem nie sięgała jej do nosa jak zawsze ale była niższa już o głowę i sięgała kobiecie do podbródka.
-„Zaraz, zaraz przecież zdjęłam buty a ty stoisz boso, przecież nie jesteś tak niska?”
-„Moja droga stało się coś czego nawet ja nie umiem wytłumaczyć, i chodź sama do końca tego nie rozumiem, jestem mniejsza i mało tego będę coraz mniejsza”
Karolina z wrażenia aż usiadła, sama nie mogła uwierzyć w to co widzi koleżanka w szlafroku była zdołowana. A jeszcze wczoraj Gosia była tryskającą energią bezrobotną multimilionerką dziś, jest smutną małą samotną kobietą z pieniędzmi.
Małgosia wstała przyniosła koleżance kawę ponieważ to był ich ulubiony napój, pewniakiem było że Karolina chce się napić.

-„Masz papierosy? Mnie się skończyły.”- Zapytała Gosia.
-„Pewnie” Powiedziała koleżanka dając Gosi paczkę, Małgosia nie przejmując już się o smród papierosów w jej mieszkaniu poszła po pewną brudną szklankę w której już leżało kilka wypalonych szlugów, widać było że teraz to było jej wszystko jedno, zapaliła to czym poczęstowała ją Karolina. Gosia spokojnie w swoim tempie odpaliła papierosa….
-„Opowiadaj mi wszystko.” – Wtrąciła koleżanka Małgośce.
-„Wszystko zaczęło się przedwczoraj w nocy we śnie odwiedziła mnie wróżka i powiedziała że musi ratować świat żeby sama dostać jakieś moce musi mnie zmniejszyć, jako rekompensatę dzięki niej wygrałam w loterii. Po wczorajszej imprezie była tu ta mała małpa i rzuciła zaklęcie i mnie zmniejszyła.”
-„Nie…………..” – roześmiała się koleżanka” masz poczucie humoru a naprawdę co się stało? Pewnie się starzejesz?” Małgosia spojrzała się litującym wzrokiem na koleżankę wtedy doszło do niej w jakiej sytuacji znajduje się jej mniejsza o głowę koleżanka.
-„Naprawdę była tu ta małpa, mała mogłam coś zrobić przecież byłam, większa…. Ona naprawdę była mała miałam w ręku ale moja uprzejmość nie pozwoliła mi nic zrobić. Słuchaj wiesz co jest w tym najgorsze?”
Przekręciła przecząco głową z rozwartymi ustami nie wiedząc jak pomóc koleżance…
-„ będę mieć 30 cm za nie całe 2 tygodnie”
Karolina jeszcze bardziej rozwarła buzię jednocześnie zakryła ją ręką z wrażenia, wbiło to Karolinę nie wiedziała co powiedzieć ani jak się zachować. Nie miała pojęcia jak można pomóc człowiekowi w takiej sytuacji.

Karolina czym prędzej wstała i przytuliła koleżankę. Obie bardzo sobie ufały i znały się jak łyse konie, przyjaźniły się ze sobą od wczesnego dzieciństwa, zawsze jedna na drugiej mogła polegać i były ze sobą obie bardzo zżyte jednak była to pierwsza sytuacja w której Karolina naprawdę nie wiedziała co zrobić i jak pomóc koleżance. Karolina postanowiła sobie w głębi że Małgosia to jej jedyna przyjaciółka i nie może jej teraz zostawić.
„chodź przejdziemy się, spacer powinien dobrze Ci zrobić” – Powiedziała Karolina.
„ale ja nie mam się w co ubrać.” Powiedziała wtulona jeszcze w koleżankę Małgosia a gdy ta odchyliła głowę była cała we łzach, a kurtka w której stała Karolina zrobiła się lekko przemoknięta na ramieniu. Jednak dla Małgosi były to zły szczęścia kobieta, zrozumiała i poczuła że może swojej koleżance zaufać, ich siła polegała na tym że były we dwie, a gdyby Małgosia zmalała na tyle żeby, straciła swoją samodzielność. Wiedziała że Karolina jej pomoże i nie będzie dla niej swoistym kołem ratunkowym.

Chciałbym żebyście się podzielili ze mną swoimi opiniami? Jak wam się podoba tekst narazie to tylko tzw. sampel....
jak nie musisz to nie drukuj - uratujesz planete
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”