Cisza wokół nas

1
Cisza wokół nas


Przed nami, jak okiem sięgnąć, ciągnęła się plaża. Metalowe płyty, z których wiele lat temu ją wykonano, zdążyły pokryć się brunatnym nalotem. Ciemne morze bezgłośnie głaskało rdzewiejący brzeg, łapiąc stopy lepkimi palcami fal.

Szliśmy, trzymając się za ręce. Blaszane odgłosy kroków grzęzły w gęstej ciszy.
Nie rozmawialiśmy.
Od czasu do czasu zatrzymywała się i rozmazywała podeszwą plamy oleju, tworząc dziwne, nieregularne kształty.
Przystawałem i przyglądałem się. Chwilami wydawało mi się, że coś dostrzegam, ale wtedy przychodziło morze i zabierało obrazy.

Karmazynowe słońce powoli zanurzało się w czarnej mazi. Po wygładzonej zmierzchem tafli biegły ku nam brudnoczerwone refleksy, ginąc w jasności dochodzącej z miasta. Żółta łuna, unosząca się nad lasem stalowych wież, drgała buchającymi tu i ówdzie kłębami płomieni.

Puściła moją rękę i wskazała jakiś punkt.
- Chodź, zobaczmy, co tam jest - powiedziała.
Pobiegliśmy, napełniając pustkę metalicznym dudnieniem. Obserwowałem, jak jej dwa cienie ślizgają się po nierównościach stalowych płaszczyzn. Nie rozumiałem, dlaczego tak się spieszy.

- Myślałam, że już dawno wyginęły - powiedziała, spoglądając na wielką szarą bryłę.
Stałem za nią.
Przykucnęła i pogładziła wyschniętą, pomarszczoną skórę.
- Podobno zwierzęta miały w sobie taką pompkę, która tłoczyła płyn odżywczy. - Wbiła w martwe ciało wyprostowane palce obu rąk i szarpnęła, rozrywając powłoki. - Wystarczyło, by na chwilę przestała pompować i już nie dało się jej ponownie włączyć. Śmieszne, prawda?

Przyglądałem się w milczeniu, jak wyrywa ze środka miękkie obłe części i rozkłada wokół siebie.
- Nie wiesz, która to? - zapytała, gdy wnętrze było już prawie puste.
- Przestań! - powiedziałem.
Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Jej dłonie i twarz pokrywała kleista, purpurowa powłoka.

Wracaliśmy. Słońce, gasząc cienie, schowało się za horyzontem. Światła miasta rozpełzły się zimną poświatą po stalowej powierzchni plaży.
- Jak myślisz, dlaczego wyposażyli nas w ten czip? - zapytała.
- Który czip?
Roześmiała się.
- Nie udawaj, wiesz. Ten z uczuciami.
- Może dlatego, że chcieli, byśmy byli tacy jak oni - powiedziałem, po zastanowieniu.
Zapadła cisza.
- Myślisz, że jesteśmy tacy jak oni?
- Nie wiem.
- Myślisz, że jesteśmy inni?
Nie odpowiedziałem.

Macki czarnej, lodowatej fali chwyciły mnie za kostki. Zdążyła odskoczyć.
- A może zrobili to, bo nie chcieli byśmy stali się od nich lepsi.
Opuściłem głowę i obserwowałem, jak nasze stopy synchronicznie uderzają o metal.
- Dlaczego mieliby się tego bać? Przecież wiedzieli, że ich nie będzie - powiedziałem, nie podnosząc wzroku.
- Wiem. Tak naprawdę wcale tak nie uważam.

Zmarszczyła brwi. Robiła tak zawsze, gdy intensywnie nad czymś się zastanawiała.
- Chyba po prostu nie potrafili zaprogramować nas inaczej - stwierdziła. - W swoich małych, ograniczonych mózgach nie zdołali przewidzieć świata innego niż ten, który znali.
- Co w tym złego?
- Nie wiem, ale mam wrażenie, że to blokuje, że skoro już nas stworzyli, to powinni dać nam wolną rękę.
- Sądzisz, że tak byłoby lepiej?

Szliśmy, nie odzywając się.
Nagle przystanęła i obróciła się do mnie.
- Wyrwałam go sobie - powiedziała.
- Słucham?
- Usunęłam swój czip.
- Jak to?
- Normalnie.

Otoczyła nas cisza.
- Dlaczego?
- Dlaczego?!
Milczałem, gdy wpatrywała się we mnie.
- Ty cholerny sukinsynu!
Ze szklanych oczu popłynęły oleiste łzy, rysując na policzkach mapę czarnych ścieżek.
- By już nigdy nic nie czuć! Rozumiesz? - wyszlochała.

Staliśmy naprzeciw siebie. Wybuchy kul gazu nad miastem oświetlały nas falującym, poszarpanym blaskiem. Przyglądałem się, jak ciemne migoczące krople opadają na rdzę.

Choć próbowałem, nigdy nie uwierzyłem.



Prim.E.Chum, 27.10.2013

3
Prim.Chum pisze: ciągnęła się plaża
Prim.Chum pisze:zdążyły pokryć się brunatnym nalotem.
Prim.Chum pisze:Szliśmy, trzymając się za ręce.
Prim.Chum pisze:Od czasu do czasu zatrzymywała się
Prim.Chum pisze:Przystawałem i przyglądałem się.
Prim.Chum pisze:Chwilami wydawało mi się,
Bardzo dużo "się", a to tylko pierwsze dwa akapity.
Prim.Chum pisze:Macki czarnej, lodowatej fali chwyciły mnie za kostki. Zdążyła odskoczyć.
Fala, czy jego towarzyszka?

Bardzo podobał mi się klimat opowiadania. Otoczka tajemniczości i chłód przyszłości. Potrafie poczuć stworzony przez Ciebie świat.
Prim.Chum pisze:Otoczyła nas cisza.
- Dlaczego?
- Dlaczego?!
Milczałem, gdy wpatrywała się we mnie.
- Ty cholerny sukinsynu!
Ze szklanych oczu popłynęły oleiste łzy, rysując na policzkach mapę czarnych ścieżek.
- By już nigdy nic nie czuć! Rozumiesz? - wyszlochała.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam ten fragment. "Ona" wyrwała sobie czip, po czym wkurza się na niego? Spodziewałam się raczej, że to on będzie zawiedziony. Domyślam się więc, że "on" musiał ją w jakiś sposób zranić.

Poza tym, skoro wyrwała sobie czip z "uczuciami", to skąd taka gwałtowna, pełna emocji reakcja i łzy?

5
Jak na drugi tekst jest bardzo dobrze. Przynajmniej moim skromnym, nieprofesjonalnym zdaniem. :)
Poza tym, skoro wyrwała sobie czip z "uczuciami", to skąd taka gwałtowna, pełna emocji reakcja i łzy?
Moim zdaniem, to daje historii ciekawy zwrot, pomimo usunięcia mechanicznego czynnika odpowiadającego za uczucia, uczucia nie giną, lecz pozostają nawet silniejsze niż wcześniej. To bardzo humanistyczny zwrot. Być może to nadinterpretacja z mojej strony, ale tak ja to odebrałem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”