Love Story: wielki mały powrót

1
Dobrze, przestanę się jej wstydzić;
niech mnie biorą takiego, jakim jestem.
A gdy nikt nie chwyci mnie za rękę,
po prostu odejdę.

W cień najbardziej jasny,
najgłośniejszą próżnię.

Być może będę znaleziony;
na zawsze spamiętany, na swój sposób wieczny.
Albo opuszczę sam siebie i tak umrę,
wykrwawię się w betonowej trumnie -

najjaśniejszym cieniu,
najgłośniejszej próżni.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”