K. (krótkie opowiadanie?)

1
WWWMaria, na pierwszy rzut oka, mogła wydawać się nijaka - dość ładna ale niczym się nie wyróżniająca, pogodna ale raczej nieśmiała, uśmiechnięta ale mało przebojowa. Nie często czuła na sobie męskie spojrzenia, nie wspominając o pieszczotach czy pocałunkach. Zdecydowanie ginęła w tłumie. Miała jednak grono osób, które ją z tego tłumu wyłowiły, pokonały chłód i dystans, który ją otaczał, odkryły jej prawdziwe JA. Jedną z tych osób był K., którego znała z czasów studenckich. Miał regularne rysy twarzy, ciemne włosy i był dość wysoki. Miał też w sobie coś co przypominało jej ojca. Dla Marii jednak najważniejsze był fakt, że znał ją na wylot i akceptował z wszystkimi wadami i zaletami. Przy nim była zupełnie inną kobietą - odważniejszą, spontaniczną, pełną pozytywnej energii. Tylko z nim prowadziła tak namiętne dyskusje na każdy temat, śmiała się głośno i śpiewała znane kawałki przemierzając kolejne puby. Rozkwitała w promieniach jego akceptacji, sympatii i życzliwości. Przy nim była taka, jaka chciała być zawsze a on często okazywał, że jest dla niego ważna co zapalało w niej iskierkę nadziei.

WWWTego wieczora usiłowała spokojnie położyć się spać po długim i intensywnym dniu. Podejrzewała jednak, że K. jest teraz z inną co nie pozwalało jej zasnąć. Widziała go parę godzin wcześniej wracając do domu. Szedł drugą stroną ulicy rozmawiając przez telefon. Był ubrany bardziej elegancko niż zwykle, z jego twarzy nie schodził uśmiech. Niósł piękną, długą, czerwoną różę. Maria zaczęła się zastanawiać jaki jest dzień. Nie był to jednak dzień kobiet ani dzień matki, nie były to też urodziny jego siostry. Musiała w końcu dopuścić do siebie myśl, że mógł iść na randkę. Próbowała do niego pomachać ale jej nie zauważył, próbowała zawołać ale uliczny gwar skutecznie ją zagłuszył. Do mieszkania weszła z głową pełną czarnych myśli. Rzuciła się jednak w wir domowych i zawodowych obowiązków co pozwoliło jej choć na trochę skupić się na czymś innym. Później jednak, leżąc w łóżku, znów zaczęła o nim rozmyślać i poczuła się zazdrosna. Zdroworozsądkowo wiedziała, że nawet jeśli się z kimś spotykał to nie mogła mieć mu tego za złe - nie był przecież jej. Nie był jej mężczyzną ani kochankiem, był co najwyżej przyjacielem i zdecydowanie świetnym facetem. Trudno powiedzieć w jakiej roli chciał ją widzieć. Jej natomiast, wyraźnie zaczynało na nim zależeć. Próbowała skrzętnie to przed nim ukrywać ale coraz gorzej jej to wychodziło. W końcu musiała przyznać, przynajmniej przed sobą, że do zakochania brakuje jej milimetrów. A może nawet już te milimetry pokonała? Mając kiepskie doświadczenia w kontaktach damsko-męskich, spodziewała się, że nie wróży to nic dobrego. Obawiała się, że będzie płacz bo znowu wyszło jak zwykle. Znowu nie okazała się wystarczająco dobra, ciekawa, atrakcyjna albo inteligentna... Zawsze jak zaczynało być dobrze to pojawiała się jakaś inna kobieta. Być może lepsza. W czym? Tego nie wiedziała. Maria zawsze była opcją chwilową, zastępczą co wzmagało jej kompleksy i burzyło za każdym razem na nowo budowany system wartości. Teraz więc obawiała się na zapas i wnikliwie analizowała wszystko co się wokół K. działo. Miała nadzieję, że w końcu coś z tego będzie i nie mogła pogodzić się z myślą, że właśnie teraz mógł sobie kogoś znaleźć. Bo jeśli nie on to kto inny mógłby z nią być? Nikt nie poznał jej tak dobrze i od tak pozytywnej strony. Z nikim dotąd nie miała tyle wspólnego. Nikt dotąd nie traktował jej w ten sposób. Jej poprzedni mężczyźni, chociaż nie było ich wielu, stronili od poważnych związków. Nie chcieli się za bardzo angażować. Woleli relacje bez zobowiązań. Czuła się zabawką w ich rękach ale, mniej lub bardziej świadomie, akceptowała taki układ. Fundowała sobie imitację prawdziwej miłości, bliskości. Zadowalała się sferą fizyczną mającą niewiele wspólnego z uczuciami. Za każdym razem jednak przychodził czas, kiedy zaczynało jej się wydawać, że tym razem jest inaczej, że ta relacja może mieć jakąś przyszłość. Ten moment zawsze był początkiem końca a faceci znikali równie szybko jak się pojawiali. Maria uważała, że K. nie mógł być taki jak tamci. Na pewno by jej nie skrzywdził, przecież był porządny. Próbowała go bronić przed własnymi myślami. Planowała napisać mu rano krótkiego i niewinnego sms-a z pytaniem jak minął wieczór. W końcu zasnęła.

WWWSpokojny sen wyciszył ją a słoneczny poranek wprawił w bardziej pozytywny nastrój. Zaparzyła kawę, zrobiła tosty i wysłała planowanego sms-a. Gdy kończyła śniadanie dostała odpowiedź: "Bardzo fajnie :) Spotkajmy się popołudniu. Muszę Ci coś powiedzieć." Teraz dopiero przez jej głowę przewinął się tabun myśli. Wymyśliła przynajmniej kilka scenariuszy tego co może od niego usłyszeć. Przez cały dzień nie mogła skupić na niczym uwagi. Chodziła z kąta w kąt, po kilku minutach rzucała każdą czynność. Na godzinę przed wyjściem zaczęła się szykować. Chciała wyglądać perfekcyjnie niezależnie od tego co się wydarzy później. Uprasowała sukienkę, pomalowała się, ułożyła włosy i założyła szpilki. Szczególnie to ostatnie nie zdarzało jej się często. Gdy jechała na umówione spotkanie zaczęło padać więc do knajpki, w której często przesiadywali dotarła przemoczona. Mokre włosy lepiły jej się do twarzy, płaszcz ociekał wodą a makijaż, przynajmniej w jej wyobraźni, spływał strugami po policzkach. Czuła się maksymalnie nieatrakcyjnie. K. przyjacielsko roześmiał się na jej widok, pomógł zdjąć mokry płaszcz i poszedł zamówić grzane wino. Gdy wrócił zaczął opowiadać. Z każdym kolejnym zdaniem łzy napływały jej do oczu a ona walczyła, żeby nie spłynęły jej po policzkach i odwracała głowę, żeby on tej walki nie zauważył. Siliła się na szczery uśmiech i miłe słowa. Starała się zachowywać naturalnie, dopytywała o szczegóły, nawet pogratulowała. Dopiła wino tak szybko jak to tylko było możliwe i wyszła pod pretekstem objawów przeziębienia, symulując kaszel, katar i ból głowy.

WWWWracając wstąpiła do sklepu po zapas słodyczy i alkoholu, które mogły by choć w minimalnym stopniu jej ulżyć. Przepłakała pół nocy po czym zasnęła zmęczona nadmiarem emocji, łez i wina. Od następnego dnia miała zacząć zbierać się w całość po kolejnym rozczarowaniu. Cegiełka po cegiełce odbudowywać poczucie własnej wartości i tłumaczyć sobie, że jak nie ten to inny, i że wszystko jeszcze przed nią.
Ostatnio zmieniony sob 12 kwie 2014, 21:41 przez początkująca, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Zapomniałaś o paru przecinkach. Np. przed ale i a. Widziałem powtórzenie słowa jej. Widziałem też mogły by zamiast mogłyby. Także coś tam można poprawić.

Co do mojego wrażenia. Historia stara jak świat, ale ten poprawny (dość monotonny) styl nadaje jej taki uniwersalny ton, że aż można ją nazwać klasyczną. Przeczytałem bez większego zgrzytu, miło zaskoczyło mnie niedopowiedzenie, co do dziewczyny K., ładnie skomponowało się to z całością, która skupia się na bohaterce i nie ma miejsca na dialogi i zbędne opisy (nawet to K.). Fajne. Tylko, niestety, za tydzień nie będę o tym opowiadaniu pamiętał.

4
muszę przyznać, że zaskoczył mnie tekst, pozytywnie. spodziewałem się wynurzeń miejskiej baby, a jest całkiem zgrabny kawałek o uczuciach i związkach, choć jest jak bohaterka; nie rzuca na kolana, ale da się :)
początkująca pisze:Maria, na pierwszy rzut oka, mogła wydawać się nijaka - dość ładna ale niczym się nie wyróżniająca, pogodna ale raczej nieśmiała, uśmiechnięta ale mało przebojowa.
nie wiem, trochę to na skróty; wydaje mi się, że tak nie pisze się beletrystyki (a przynajmniej przyszły pisarz powinien wykazać się w takim miejscu) bo teraz to wygląda jak pochlebny opis samochodu w programie motoryzacyjnym: mały ale pojemny, oszczędny ale dynamiczny, komfortowy ale ze sportowym zacięciem...

chętnie przeczytam więcej :)

5
początkująca pisze:dość ładna ale niczym się nie wyróżniająca, pogodna ale raczej nieśmiała, uśmiechnięta ale mało przebojowa.
Ej, no weź się umów z Panną Interpunkcją i Panną Ortografią!
początkująca pisze:Nie był to jednak dzień kobiet ani dzień matki, nie były to też urodziny jego siostry. Musiała w końcu dopuścić do siebie myśl, że mógł iść na randkę. Próbowała do niego pomachaćprzecinek ale jej nie zauważył, próbowała zawołaćprzecinek ale uliczny gwar skutecznie zagłuszył. Do mieszkania weszła z głową pełną czarnych myśli. Rzuciła się jednak w wir domowych i zawodowych obowiązkówprzecinek co pozwoliło jej choć na trochę skupić się na czymś innym. Później jednak, leżąc w łóżku, znów zaczęła o nim rozmyślać i poczuła się zazdrosna. Zdroworozsądkowo wiedziała, że nawet jeśli się z kimś spotykałprzecinek to nie mogła mieć mu tego za złe - nie był przecież jej. Nie był jej mężczyzną ani kochankiem, był co najwyżej przyjacielem i zdecydowanie świetnym facetem. Trudno powiedzieć w jakiej roli chciał widzieć. Jej natomiast,bez przecinka wyraźnie zaczynało na nim zależeć. Próbowała skrzętnie to przed nim ukrywaćprzecinek ale coraz gorzej jej to wychodziło. W końcu musiała przyznać, przynajmniej przed sobą, że do zakochania brakuje jej milimetrów. A może nawet już te milimetry pokonała?
Mam wrażenie, że za dużo zaimków, a na pewno przesadziłaś z "jej".
początkująca pisze:Uprasowała sukienkę, pomalowała się, ułożyła włosy i założyła szpilki.
Zdecydowanie lepiej zabrzmi "umalowała", "zrobiła perfekcyjny makijaż".

Może jakiś malutki dialog? Kilka zdań? Jakieś przytoczenie? Tak dla rozbicia ciągu zdań... Niechby czytelnik usłyszał, coś z jego ust. Niechby sobie wyrobił zdanie, "czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?" Skoro ona tak za nim szaleje, to niechby wspomniała te oczy brązowe, te usta kuszące, ten nos garbaty, uśmiech miły i bliznę na małym palcu. Trochę mi brakuje tego faceta. Jaki on jest?

Krótki ten kawałek. Napisałaś całość? Bo jestem ciekawa, czy zaskoczysz, czy pójdziesz utartym szlakiem.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

6
Czy ten K. ma w zamierzeniu coś wspólnego z „Zamkiem” i „Procesem”?
Moim zdaniem to dobry tekst. Wspaniale, iż pominęłaś o czym K. opowiadał podczas spotkania. Niby drobiazg, ale ma swoją wymowę. I owszem, „historia stara jak świat”, ale dobrze opowiedzieć taki – przepraszam za określenie – banał, to duża sztuka. Tobie się udało.

7
Dziękuję za wszystkie komentarze i wskazówki.

Smoke - bardzo się cieszę, że tekst Cię pozytywnie zaskoczył, będę dalej działać :)
dorapa - nad ortografią i interpunkcją pracuję, z zaimkami postaram się następnym razem nie przesadzić. Co do dialogów - niestety mam z nimi problem, nienaturalnie mi wychodzą, ale będę się starać coś urozmaicać. Nie napisałam jeszcze dalszej części.
Gorgiasz - Nie było takiego zamierzenia ale bardzo dziękuję za miłe słowa :)

Pozdrawiam serdecznie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”