"Pierwsza osoba liczby pojedynczej"

1
Tekst zawiera wulgaryzmy


Zaczęło się od tego, że napisała mi smsa. A w tym smsie, że przyjebała w balet do jedenastej rano i że czuje się, jak to się dziś mówi, jak piece of shit. No i że jutro nie ma czasu, ale że chce pogadać i że zadzwoni. Fajnie, pomyślałem, niech dzwoni. Choć nie spodziewałem się niczego dobrego po gadce z nią. Wiedziałem, że zacznie mi nawijać o swoim ni to byłym, ni to nie byłym, który jest gdzieś daleko, na jakimś egzotycznym pipidówku. Który był jej pierwszym i jedynym, i ciągnie się to już latami. Byłem pewny, że nie dowiem się niczego nowego, a tylko utwierdzę w przekonaniu, że nie wie, czego chce. Że sama nie wie, kto ją osrał.

No, ale cóż poradzić, życie. Czekałem na telefon od niej. Kiedy w końcu zadzwoniła jakoś po południu i już miała zacząć wkręcać dziwne gadki, przerwałem jej. Zapytałem, czy jednak znajdzie chwilę wieczorem, bo mój nagle okazał się być wolny. Ona na to, że być może da radę. Spoko. Nie jest źle.

Spotkaliśmy w pubie niedaleko od miejsca, w którym mieszka. Tym razem nic, zero dziwnej gadki na poważne tematy. Jedno piwo, drugie, jak minął dzień, średnio, chyba ujebałem studia. Ona też, tylko, że jest na tyle ustawiona w życiu, że może sobie na to pozwolić. W końcu nie każdemu starzy kupują na dzień dobry mieszkanie na Woli.

Trzecie piwo pęka, idziemy do niej. Kurwa, nie wierzę, że napisałem już tyle tekstu bez partii dialogowych, a jej gadka po tych browcach zrobiła się już dość wyluzowana. Mało waży, dużo nie potrzebuje.

Kiedy weszliśmy do jej mieszkania i pozbyliśmy się okryć, wyciągnęła zajebistego, włoskiego winiacza. Wspominałem już, że jest ustawiona? Winiacza, który w naszym pięknym kraju kosztuje dobre dwie stówki. Ona ma tego w chuj, od ojca. Z zagranicy. Bo ona jest z zagranicy. To znaczy w połowie jest Polką. W połowie przejebane.

Było wino, były kieliszki, zaczęliśmy pić. Najchętniej wypierdalałbym każdą lampkę za jednym przechyleniem, ale chuj, nie tym razem. Pełna kultura i stosunki międzynarodowe. Po drugiej butelce tego rarytasu miała już poważne problemy z błędnikiem. Ułożyłem ją na kanapie, przykryłem kocem i wyszedłem. Chciała pogadać, nie wyszło.

Wróciłem po godzinie. Poszedłem do sklepu po zieloną herbatę z marokańską miętą. Akurat nie miała w mieszkaniu. Kiedy już zalałem wodą, usiadłem w fotelu przy kanapie, na której spała. Popijając w jej mieszkaniu herbatę w środku nocy, myślałem o platformach wiertniczych. Cóż, ciekawa perspektywa pracy na okoliczność wyjebania ze studiów. W dużym skrócie wygląda to tak, że zapierdalasz, zapierdalasz, zapierdalasz. Po roku zapierdalania masz hajs, jaki normalnie zarobiłbyś w kilka lat. Tylko co ja mógłbym kurwa robić na platformie wiertniczej?

Druga herbata, trzecia, czwarta. Jebać fantazmaty.

Zaczęła się niespokojnie poruszać. Za oknem było ciemno, dochodziła piąta. Poczekam tu do szóstej, żeby wrócić do siebie pierwszym lepszym dziennym autobusem, pomyślałem. Przewracała się z boku na bok, chyba się przebudzała. Miasto straszyło zza okna, choć widok z mieszkania był niekiepski. Kiedy wreszcie się uspokoiła stwierdziłem, że pierdolę, i że nie chcę tu być, kiedy się zbudzi. Zbierze jej się jeszcze wreszcie na poważne rozmowy, a tego nie chce mi się słuchać, zwłaszcza nad ranem. Dzienne autobusy jeszcze pewnie nie jeżdżą, ale wypierdalam stąd. Miło było, ale do widzenia, dziękujemy za wspólne ćwiczenia, przepraszamy za zakłócenie spokoju. Pogadamy sobie kurwa, kiedy indziej.

Narzuciłem na siebie kurtkę i wyszedłem. Już na klatce zapaliłem papierosa. Nie jarałem prawie przez całą tę noc; w jej mieszkaniu się nie pali. Słuszna idea. Suszyło mnie nieco po tych wypitych z nią piwach i winie, zaszedłem więc do nocnego po jakąś colę.

W drodze z buta do domu odebrałem telefon od Kumpla i tu pojawi się wreszcie pierwsza partia dialogowa.
- Siemano – zaczyna Kumpel.
- No kurwa witam – odpowiadam.
- Co tam, jak tam?
- Rzucam studia.
- No nie pierdol! Albo czekaj, czekaj… Dobra, rzucaj, a ja składam wypowiedzenie w pracy i wypierdalamy na platformę wiertniczą.
- Spoko – mówię – a co poza tym?
- Albo kontenerowiec. Wrócimy po roku jako wilki morskie, cali zarośnięci. Będziemy mieli tony atomowej zimy i wtedy zacznie się balet. Albo jeszcze inna opcja. Wypierdolimy do Emiratów stawiać wieżowce. Tylko będziemy musieli pracować z Kurdami, a to są arcykurwy, co nie lubią ludzi Jezusa.

Słucham go, myśląc, że to zajebiste opcje, w końcu odpowiadam:
- Do Jezusa to mamy niewiele bliżej, niż oni.
- Im tego nie wytłumaczysz. A wiesz co? W ogóle, to trzeba było do zawodówki iść. Bardziej by się nam teraz opylało.
- Serio kurwa? Dzień dobry.
- No jasne. W takim Dubaju dla przykładu, to poszukują teraz samych mechaników. I patrz, mógłbyś mieć zajebistą fuchę w wypasionym klimacie. A jeszcze jakbyś przeszedł na ichnią religię, to mógłbyś napierdalać swoją żonkę po pysku i nikt nic by ci za to nie zrobił. Wiesz, normalnie gasisz kurwę strzałem w ryj.

Myślę. Mówię:
- No, to bez kitu trzeba było iść do jebanej zawodówki. Ale człowiek kurwa miał ambicję. Ale stary, po chuj tak naprawdę dzwonisz do mnie o tak kurewskiej porze?
- Wiesz, jakiego murzyna przed chwilą urodziłem?! Kurwa stary, Jah-Jah normalnie.

Zbliżał się ranek, a Kumpel zadzwonił do mnie po to, żeby pochwalić się kac-kupą. Tworki, kurwa.

***
Następne nasze spotkanie wypadło parę dni później. Wyglądało tak, że czekała na mnie w pubie. Kiedy wszedłem, siedziała przy ledwie rozpoczętym piwie. Sobie też wziąłem jedno, usiadłem przy jej stoliku. Zwyczajowe cześć cześć co u ciebie u mnie dobrze i zapalam papierosa. Zwyczajowego. Dalsza rozmowa też była zwyczajowa. Czekałem na ciosy, które jakoś nie spadały. Wyszedłem wreszcie do kibla. W drodze powrotnej strzeliłem shota przy barze. Kiedy wróciłem do stolika, wróciłem też do sączenia piwa. Wreszcie nastał moment niezręcznej ciszy. Nie czekając, aż ona wytoczy największe działa, powiedziałem:
- Wiesz, wyjeżdżam. Do pracy. Do Dubaju, będę budowlańcem.
Ostatnio zmieniony pt 03 sty 2014, 23:46 przez Mr Żubr, łącznie zmieniany 2 razy.
http://dolinarozpusty.wordpress.com/

2
Mógłbyś przynajmniej uprzedzić, że tekst zawiera wulgaryzmy. Zwłaszcza, że nic więcej tam nie ma.

Edit- ancepa - Dodałam.
Ostatnio zmieniony wt 31 gru 2013, 12:54 przez Gorgiasz, łącznie zmieniany 1 raz.

3
To znaczy w połowie jest Polką. W połowie przejebane.
Muszę przyznać, że im dalej w las, tym więcej się śmieję.

Chociaż jestem przeciwnikiem stylizacji, ta mi nawet podpasywała. Może było parę niezgrabnych wyrażeń. W pewnym momencie przez ten język pogubiłem wątek. Jednak moje subiektywne zdanie jest raczej pozytywne. Co bym jednak sugerował, to większe skupienie się na turpizmie lub dokładniejsza stylizacja – czasami pewne rzeczy brzmią sztucznie. I naprawdę chciałbym coś wykrzesać semantycznego, ale nie da się. Ten krótki dialog miał potencjał, może jakby rozwinął się w jakąś dobrą rozmowę, choćby krótkie stwierdzenia o jezusowoiści bohaterów – o!
Wszystkim wierszoklejom polecam przed pisaniem:
B. Chrząstoska, S. Wysłouch: Poetyka stosowana
A. Kulawik: Poetyka
[img]http://imagizer.imageshack.us/v2/xq90/839/uzpc.jpg[/img]

4
Gorgiasz pisze:Mógłbyś przynajmniej uprzedzić, że tekst zawiera wulgaryzmy. Zwłaszcza, że nic więcej tam nie ma.
Masz rację. Poprawię się następnym razem, jeśli znów się pojawią. Tekst dodawałem późno w nocy i zapomniałem o ostrzeżeniu. Gdyby któryś z Modów to poprawił, będę niezwykle wdzięczny.
Ostrowski pisze:Muszę przyznać, że im dalej w las, tym więcej się śmieję.

Chociaż jestem przeciwnikiem stylizacji, ta mi nawet podpasywała. Może było parę niezgrabnych wyrażeń. W pewnym momencie przez ten język pogubiłem wątek. Jednak moje subiektywne zdanie jest raczej pozytywne. Co bym jednak sugerował, to większe skupienie się na turpizmie lub dokładniejsza stylizacja – czasami pewne rzeczy brzmią sztucznie. I naprawdę chciałbym coś wykrzesać semantycznego, ale nie da się. Ten krótki dialog miał potencjał, może jakby rozwinął się w jakąś dobrą rozmowę, choćby krótkie stwierdzenia o jezusowoiści bohaterów – o!
Dzięki za opinię :)
http://dolinarozpusty.wordpress.com/

5
"Popijając w jej mieszkaniu herbatę w środku nocy, myślałem o platformach wiertniczych."
To zdanie brzmi mi śmiesznie. Gdy wyrwałem je z kontekstu, jest ok, ale przeczytaj je sobie w tekście. Może to wyłącznie moje odczucie jest takie, ale sprawdź. ;)
"Kiedy wreszcie się uspokoiła[,] stwierdziłem"
Przecinek zgubiłeś.
"Nie jarałem prawie przez całą tę noc"
"Suszyło mnie nieco po tych wypitych z nią piwach"
Uważam, że te zaimki są tutaj zbędne. Domyślam się, że chodziło Ci o podkreślenie pewnego stylu, ale i tak bym je wyrzucił. Poważnie, nie pasują.

Całość jest pisana w czasie przeszłym, tylko dialog z Kumplem w teraźniejszym. Btw. Kumpel to jakiś wyjątkowy kumpel, że piszesz go wielką literą?

Więcej przyczepiać się nie będę, bo i powyższe kwestie możesz uznać, że przesadzone. :) Całość podoba mi się. Styl na początku brzmi sztucznie - nie wiem, czy Ty miałeś problem i na siłę za dużo przekleństw powprowadzałeś, czy ja miałem problem i zajęło mi chwilę, aby się przestawić, aczkolwiek wstęp trochę skrzypi, potem jest zdecydowanie lepiej.

Fragment czytało mi się przyjemnie - w końcu doczytałem do końca bez dłuższej przerwy niż na zrobienie sobie herbaty. Problemem jednak jest to, że ten tekst jest jednocześnie o niczym, a jednocześnie o bardzo wielu rzeczach. Gdybyś miał przedstawić je w punktach, jakimś planie, to zdaje mi się, że nie miałoby to większego sensu. Tak jakbyś się nieco gubił, dokąd zmierzasz.

Język podoba mi się. Lubię prosty, ciekawy przekaz, w którym znajdę kolokwializmy.

6
Cóż mogę napisać?Po przeczytaniu pierwszego akapitu pokręciłem głową i nie za bardzo miałem ochotę czytać dalej. Zaciskając zęby jednak ruszyłem i...skończyłem. Tekst w miarę czytania zaczął mnie wciągać i chciałem go dokończyć choć nie jestem fanem takiego nagromadzenia wulgaryzmów, ale cóż taka stylizacja.
Mr Żubr pisze:Spotkaliśmy w pubie niedaleko od miejsca, w którym mieszka.
Chyba uciekło Ci słówko się - Spotkaliśmy się w pubie niedaleko od miejsca, w którym mieszka.

Ah i jeszcze jedna uwaga:
Mr Żubr pisze:Chciała pogadać, nie wyszło.
masz sporo tego typu zdań. Myślę, że gdybyś zapisał je w taki sposób: Chciała pogadać. Nie wyszło. było by lepiej, ale to moja subiektywna opinia.
"I wanted to tell her that sometimes, in my long sleep, I dreamt of her."
-Dragons of Summer Flame

„Dokonam tego. Poza tym nić się w moim życiu nie liczy. Poza tą chwilą nie istnieje inna w moim życiu. Oto chwila moich narodzin, a jeśli poniosę klęskę, także chwila mojej śmierci.”

7
skoro jest sprzed kilku lat, to dokładniejsza weryfikacja nie jest niezbędna- ewoluowałeś przecież, a jak nie ewoluowałeś to tym bardziej nie ma sensu :)
a tak poważnie to chętnie przeczytam coś bieżącego, bo potencjał zdecydowanie jest

8
Kajtus pisze: Całość jest pisana w czasie przeszłym, tylko dialog z Kumplem w teraźniejszym. Btw. Kumpel to jakiś wyjątkowy kumpel, że piszesz go wielką literą?
Uznałem, że skoro jest określany jedynie jako "Kumpel" to potraktuję to jak imię - w świecie przedstawionym występuje po prostu taka postać. Tyle. Może kryje się za nim stado kumpli kto wie. Dzięki za opinię.

Valamacil pisze: (...)masz sporo tego typu zdań. Myślę, że gdybyś zapisał je w taki sposób: Chciała pogadać. Nie wyszło. było by lepiej, ale to moja subiektywna opinia.
To ciekawe, trzeba spróbować. Dzięki.

Smoke pisze: skoro jest sprzed kilku lat, to dokładniejsza weryfikacja nie jest niezbędna- ewoluowałeś przecież, a jak nie ewoluowałeś to tym bardziej nie ma sensu :)
a tak poważnie to chętnie przeczytam coś bieżącego, bo potencjał zdecydowanie jest
Może i masz rację. Wiesz, ja kiedyś pisałem dużo wierszy; z prozy miałem takie wprawki, jak to powyższe. Ostatnio w ogóle miałem przerwę od pisania. Na powrót do poezji się nie zanosi (chociaż, kto wie...), a chciałbym wreszcie zająć się prozą bardziej "poważnie". Coś bieżącego jest w trakcie narodzin - zobaczymy jak wyjdzie. Ten tekst wrzuciłem, żeby poznać parę tutejszych opinii na temat tego, co już mam i co mi się - w miarę, na tyle, na ile autorowi może - podoba. No, tak trochę na zachętę i mobilizację dla samego siebie. Dzięki!
http://dolinarozpusty.wordpress.com/

9
Fabuła tego tekstu nie porywa. Spotkał się chłopak z dziewczyną, miała mu coś opowiedzieć, poszli do jej mieszkania, ale ponieważ wypili trochę za dużo, to usnęła. On posiedział, potem sobie poszedł, pogadał z kolegą przez telefon, a kiedy znowu spotkał się z dziewczyną po kilku dniach, powiedział jej, że wyjeżdża do pracy za granicę. No, dobrze, samo życie. Takie ujęcie broni się jako fragment całości bardziej rozbudowanej, gdyż jako samodzielne opowiadanie ma podstawową wadę: brak mu napięcia, zwrotu akcji, wreszcie puenty. Jednym słowem, dynamiki, która może ujawniać się albo w wydarzeniach, albo w emocjach. A tu - nic. Narrator nie jest zainteresowany ani tym, co dziewczyna chce mu powiedzieć, ani nią samą. Już bardziej poziomem jej zamożności. Ona dla niego jest jakąś tam koleżanką, on dla niej chyba też nikim ważnym. Właściwie nie bardzo wiadomo, dlaczego w samej końcówce Twój bohater spodziewa się, że dziewczyna wytoczy przeciwko niemu największe działa. Przecież pomiędzy nimi nie tylko nic się nie zdarzyło, ale ona nawet chyba nie spodziewała się, że cokolwiek się zdarzy (obojętne, w dobrym, czy w złym sensie). Więc te jego obawy są zawieszone w próżni.

I jeszcze taki detal:
Mr Żubr pisze:Trzecie piwo pęka, idziemy do niej. Kurwa, nie wierzę, że napisałem już tyle tekstu bez partii dialogowych, a jej gadka po tych browcach zrobiła się już dość wyluzowana.
Mr Żubr pisze:W drodze z buta do domu odebrałem telefon od Kumpla i tu pojawi się wreszcie pierwsza partia dialogowa.
To brzmi jednak cokolwiek groteskowo, jakby bohater szedł i równocześnie pisał opowiadanie. Czas wydarzeń jest wprawdzie domyślnym czasem narracji, ale jednak nie spisywania na bieżąco tego, co się dzieje (chyba, że autor postanowi inaczej i to zaznaczy na początku). Że jest to jakaś, powiedzmy, literacka wersja wydarzeń, powinieneś poinformować czytelnika znacznie wcześniej.

I wreszcie ostatnia sprawa: pojęcia nie mam, po co naszpikowałeś ten tekst tyloma wulgaryzmami. Narracja jest pierwszoosobowa, więc zasadniczo możesz to robić, lecz nie widzę w tym żadnego sensownego celu. Żeby jeszcze jakieś emocje za tym się kryły, wtedy zrozumiałabym, ale u Ciebie wykres emocji jest płaski jak EEG nieboszczyka. Wulgaryzmy w co drugim zdaniu, albo i częściej, pokazują tyle, że bohater jest - no właśnie, wulgarny. Nic więcej. Nie zbuntowany, nie pokręcony, nawet nie nastawiony wrogo do świata, tylko po prostu wulgarny. Żeby nie powiedzieć, chamski. U Ciebie dotyczy to zresztą całej trójki bohaterów, bo nawet tej nieszczęsnej dziewczynie, która nie odzywa się ani słowem, udało się wysłać sms,
Mr Żubr pisze:A w tym smsie, że przyjebała w balet do jedenastej rano
Chyba, że to tylko narrator tak elegancko ją podsumował.
Ale sensu nadal nie widzę.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

10
Rubia pisze:Fabuła tego tekstu nie porywa. Spotkał się chłopak z dziewczyną, miała mu coś opowiedzieć, poszli do jej mieszkania, ale ponieważ wypili trochę za dużo, to usnęła. On posiedział, potem sobie poszedł, pogadał z kolegą przez telefon, a kiedy znowu spotkał się z dziewczyną po kilku dniach, powiedział jej, że wyjeżdża do pracy za granicę. No, dobrze, samo życie. Takie ujęcie broni się jako fragment całości bardziej rozbudowanej, gdyż jako samodzielne opowiadanie ma podstawową wadę: brak mu napięcia, zwrotu akcji, wreszcie puenty. Jednym słowem, dynamiki, która może ujawniać się albo w wydarzeniach, albo w emocjach. A tu - nic. Narrator nie jest zainteresowany ani tym, co dziewczyna chce mu powiedzieć, ani nią samą. Już bardziej poziomem jej zamożności. Ona dla niego jest jakąś tam koleżanką, on dla niej chyba też nikim ważnym. Właściwie nie bardzo wiadomo, dlaczego w samej końcówce Twój bohater spodziewa się, że dziewczyna wytoczy przeciwko niemu największe działa. Przecież pomiędzy nimi nie tylko nic się nie zdarzyło, ale ona nawet chyba nie spodziewała się, że cokolwiek się zdarzy (obojętne, w dobrym, czy w złym sensie). Więc te jego obawy są zawieszone w próżni.

I jeszcze taki detal:
Mr Żubr pisze:Trzecie piwo pęka, idziemy do niej. Kurwa, nie wierzę, że napisałem już tyle tekstu bez partii dialogowych, a jej gadka po tych browcach zrobiła się już dość wyluzowana.
Mr Żubr pisze:W drodze z buta do domu odebrałem telefon od Kumpla i tu pojawi się wreszcie pierwsza partia dialogowa.
To brzmi jednak cokolwiek groteskowo, jakby bohater szedł i równocześnie pisał opowiadanie. Czas wydarzeń jest wprawdzie domyślnym czasem narracji, ale jednak nie spisywania na bieżąco tego, co się dzieje (chyba, że autor postanowi inaczej i to zaznaczy na początku). Że jest to jakaś, powiedzmy, literacka wersja wydarzeń, powinieneś poinformować czytelnika znacznie wcześniej.

I wreszcie ostatnia sprawa: pojęcia nie mam, po co naszpikowałeś ten tekst tyloma wulgaryzmami. Narracja jest pierwszoosobowa, więc zasadniczo możesz to robić, lecz nie widzę w tym żadnego sensownego celu. Żeby jeszcze jakieś emocje za tym się kryły, wtedy zrozumiałabym, ale u Ciebie wykres emocji jest płaski jak EEG nieboszczyka. Wulgaryzmy w co drugim zdaniu, albo i częściej, pokazują tyle, że bohater jest - no właśnie, wulgarny. Nic więcej. Nie zbuntowany, nie pokręcony, nawet nie nastawiony wrogo do świata, tylko po prostu wulgarny. Żeby nie powiedzieć, chamski. U Ciebie dotyczy to zresztą całej trójki bohaterów, bo nawet tej nieszczęsnej dziewczynie, która nie odzywa się ani słowem, udało się wysłać sms,
Mr Żubr pisze:A w tym smsie, że przyjebała w balet do jedenastej rano
Chyba, że to tylko narrator tak elegancko ją podsumował.
Ale sensu nadal nie widzę.
Hej. Masz 100% racji, że w tekście do niczego między bohaterami nie dochodzi. Trzeba było o tym choć napomknąć.

A co do domniemanej wulgarności bohaterki - sms nie jest cytowany, jego treść jest przekazana ustami narratora.

Dziękuję za konstruktywne uwagi:)
http://dolinarozpusty.wordpress.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”