fajki w dużych ilościach i czerwona szminka zdobiąca twoje wydatne usta. masz na sobie czarną, dopasowaną sukienkę podkreślającą twoje kształty. patrzę ci w oczy i zaczynam się całować kiedy tylko światło zmienia się na niebieskie. przestaję, gdy znów jest normalne, gdy jest doskonale znane. knajpa, którą oboje lubimy. zamawiam whisky. dla siebie i dla ciebie. lubisz zdecydowane smaki. lubisz męskie alkohole. lubię twój tyłek i lubię się z tobą pieprzyć. lubię twoje usta i lubię w nich kończyć. lubisz, gdy trzymam cię za włosy i gdy szepczę ci do ucha - nieprzyzwoicie.
kiedyś wiele rozumieliśmy i umieliśmy więcej niż dzisiaj. kiedyś potrafiliśmy rozmawiać przez długie godziny, kiedyś miałaś ciepłe dłonie, a twoje włosy pachniały domem i wiosną. lubiłem ci się przyglądać, gdy parzyłaś dla nas kawę w ciepłe, czerwcowe poranki. lubiłem ruch twoich bioder, gdy zbliżałaś się do mnie - piękna i niewinna z tacą, na której drżały (niepewnie) filiżanki i cukiernica, łyżeczki i słoiczek z miodem. siedzieliśmy przy starym, drewnianym stole, który zdawał się być wieczny i dawał nam poczucie bezpieczeństwa. wydawać by się mogło, że te poranki się nie skończą, że będą się powtarzać bezustannie, wspaniale banalne i piękne w swojej powtarzalności. wieje wiatr. ciepły, łagodny, letni wiatr. śmiejemy się głośno.
kiedyś wiele potrafiliśmy. potrafiliśmy milczeć długo rozumiejąc zarazem wszystko. wystarczał nam nasz dotyk, nasze splecione palce. rozumieliśmy tę poezję, która była naszą poezją i te słowa, które nie padały, a tylko kryły się za naszymi miękkimi ustami. nie potrzebowaliśmy zdań, żartów, wspólnych mianowników. pamiętam każdą twoją sukienkę i każdy twój uśmiech z tamtego okresu. twoje duże brązowe oczy koiły moje nerwy, a twoje pocałunki były jak słodki sen, z którego nie chcesz zrezygnować.
papieros w moich zmęczonych ustach i kilka pustych filiżanek. leżę nago mając cię obok. pachniesz dymem. jestem bardzo zmęczony. twoja sukienka leży u stóp łóżka, wymięta i brudna. jesteśmy brudni i cuchniemy potem. słuchamy starych analogowych płyt, które trzeszczą częściej niż powinny. częstuję cię fajką. twoje usta są równie zmęczone co moje. moje palce szukają twoich sutków. rozchylasz usta, które szybko zamykam pocałunkiem. wchodzę w ciebie brutalnie i nie patrząc ci w oczy doprowadzam cię do orgazmu. po wszystkim wstaję i wychodzę do łazienki by wziąć prysznic.
fajki w dużych ilościach i mocna whisky. lubimy ostre smaki, męskie smaki. lubimy zapach życia, zapach seksu i przemoc. niebieskie światła, czerwone światła. duszne pokoje. rozedrgane języki, ciche westchnienia i jęki. robię ci zdjęcie, by cię zapamiętać, by znów nie zapomnieć. by pamiętać. robię ci zdjęcie dopiero teraz, gdy już nie potrafię z tobą rozmawiać, gdy już nie umiem robić zdjęć. leżysz nago tuż obok mnie i całujesz mnie po szyi nie czując prawie nic, podczas, gdy ja czuję jeszcze mniej, gdy ja nie czuję już nic.
Poprawione formatowanie. - Er
szepcząc trochę ciszej [miniatura]
1
Ostatnio zmieniony wt 15 kwie 2014, 00:24 przez nooise, łącznie zmieniany 2 razy.