szepcząc trochę ciszej [miniatura]

1
fajki w dużych ilościach i czerwona szminka zdobiąca twoje wydatne usta. masz na sobie czarną, dopasowaną sukienkę podkreślającą twoje kształty. patrzę ci w oczy i zaczynam się całować kiedy tylko światło zmienia się na niebieskie. przestaję, gdy znów jest normalne, gdy jest doskonale znane. knajpa, którą oboje lubimy. zamawiam whisky. dla siebie i dla ciebie. lubisz zdecydowane smaki. lubisz męskie alkohole. lubię twój tyłek i lubię się z tobą pieprzyć. lubię twoje usta i lubię w nich kończyć. lubisz, gdy trzymam cię za włosy i gdy szepczę ci do ucha - nieprzyzwoicie.

kiedyś wiele rozumieliśmy i umieliśmy więcej niż dzisiaj. kiedyś potrafiliśmy rozmawiać przez długie godziny, kiedyś miałaś ciepłe dłonie, a twoje włosy pachniały domem i wiosną. lubiłem ci się przyglądać, gdy parzyłaś dla nas kawę w ciepłe, czerwcowe poranki. lubiłem ruch twoich bioder, gdy zbliżałaś się do mnie - piękna i niewinna z tacą, na której drżały (niepewnie) filiżanki i cukiernica, łyżeczki i słoiczek z miodem. siedzieliśmy przy starym, drewnianym stole, który zdawał się być wieczny i dawał nam poczucie bezpieczeństwa. wydawać by się mogło, że te poranki się nie skończą, że będą się powtarzać bezustannie, wspaniale banalne i piękne w swojej powtarzalności. wieje wiatr. ciepły, łagodny, letni wiatr. śmiejemy się głośno.

kiedyś wiele potrafiliśmy. potrafiliśmy milczeć długo rozumiejąc zarazem wszystko. wystarczał nam nasz dotyk, nasze splecione palce. rozumieliśmy tę poezję, która była naszą poezją i te słowa, które nie padały, a tylko kryły się za naszymi miękkimi ustami. nie potrzebowaliśmy zdań, żartów, wspólnych mianowników. pamiętam każdą twoją sukienkę i każdy twój uśmiech z tamtego okresu. twoje duże brązowe oczy koiły moje nerwy, a twoje pocałunki były jak słodki sen, z którego nie chcesz zrezygnować.

papieros w moich zmęczonych ustach i kilka pustych filiżanek. leżę nago mając cię obok. pachniesz dymem. jestem bardzo zmęczony. twoja sukienka leży u stóp łóżka, wymięta i brudna. jesteśmy brudni i cuchniemy potem. słuchamy starych analogowych płyt, które trzeszczą częściej niż powinny. częstuję cię fajką. twoje usta są równie zmęczone co moje. moje palce szukają twoich sutków. rozchylasz usta, które szybko zamykam pocałunkiem. wchodzę w ciebie brutalnie i nie patrząc ci w oczy doprowadzam cię do orgazmu. po wszystkim wstaję i wychodzę do łazienki by wziąć prysznic.

fajki w dużych ilościach i mocna whisky. lubimy ostre smaki, męskie smaki. lubimy zapach życia, zapach seksu i przemoc. niebieskie światła, czerwone światła. duszne pokoje. rozedrgane języki, ciche westchnienia i jęki. robię ci zdjęcie, by cię zapamiętać, by znów nie zapomnieć. by pamiętać. robię ci zdjęcie dopiero teraz, gdy już nie potrafię z tobą rozmawiać, gdy już nie umiem robić zdjęć. leżysz nago tuż obok mnie i całujesz mnie po szyi nie czując prawie nic, podczas, gdy ja czuję jeszcze mniej, gdy ja nie czuję już nic.

Poprawione formatowanie. - Er
Ostatnio zmieniony wt 15 kwie 2014, 00:24 przez nooise, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Um... jakby to... ten... no...

To jest... co?

Forma tego tekstu jest zadziwiająca – negatywnie. Zapewne miał to być poemat epicki. Jeżeli tak, to zabrakło pewnych rzeczy:
a) w długich formach, od 8 głosek w górę, stawiamy średniówkę – dlatego warto zadbać o to, aby wszędzie była w tym samym miejscu,
b) proponuje zdecydować się na izosylabizm i ograniczyć od form nie dłuższych niż 14 głosek,
c) opcjonalnie mogą wystąpić rymy, ale ja jestem zwolennikiem rytmizacji poezji, dlatego proponuje skupić się na prozodii,
d) jak stawiamy kropki, trzeba postawić wielkie litery,
e) proponuje zrezygnować ze zbędnych przerzutni,
f) brakuje bogactwa tropów językowych.

W tym kierunku proponuje posiłkować się „Poetyką” Kulawika lub „Poetyką stosowaną” Chrząstowskiej, Wysłouch (mój faworyt) – podręczniki akademickie, ale napisane przystępnie i ogólnodostępne.
Wszystkim wierszoklejom polecam przed pisaniem:
B. Chrząstoska, S. Wysłouch: Poetyka stosowana
A. Kulawik: Poetyka
[img]http://imagizer.imageshack.us/v2/xq90/839/uzpc.jpg[/img]

3
Abstrahując od treści tekstu, która jest... no, "wtórna i nudna" to chyba dobre określenie, zgadzam się z Ostrowskim - nie łatwiej i sensowniej było to napisać prozą? ;) Zresztą, co ja gadam. To jest napisane prozą, tylko z fakultatywną interpunkcją i posiekane przerzutniami, Bóg jeden wie po co.


PS. Kulawik hue hue hue <3
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

4
Niestety te przerzutnie nie były zamierzone. Tekst niewłaściwie się sformatował po dodaniu go tutaj. Wrzucam właściwą wersję i proszę moderatora o edycję pierwszego posta jeśli to możliwe.

Zrobione. Er.
Ostatnio zmieniony ndz 05 sty 2014, 14:15 przez nooise, łącznie zmieniany 1 raz.

5
"leżysz nago tuż obok mnie i całujesz mnie po szyi nie czując prawie nic, podczas, gdy ja czuję jeszcze mniej, gdy ja nie czuję już nic."
Ech. Bez komentarza.

Tekst bardzo nie przypadł mi do gustu. Interpunkcja kuleje. Tematyka... No, nie wiem. Nie mogę się do tego przekonać. Czytać i sam nie wiem, o czym. Zdaje mi się, że początkujący pisarz próbuje poruszyć jakieś supertrudne problemy, choć sam nie ma pomysłu, jak je opisać.

6
Wiesz, to jest bardzo subiektywny opis, prawie reportaż, ma on zapewne znaczenie dla Ciebie, ale dla odbiorcy to nie ma tam nic odkrywczego ani interesującego. Szablon. I dałoby się to czytać, gdyby zamiast tych kropek były przecinki, no, od biedy średniki, bo rozumiem, duże litery ukradli, wszystko kradną, ale po kiego zostawili te kropki, które teraz stwarzają drugą niezgodność? A "dwa grzybki naraz najlepszy barszcz mogą popsować". /Onufry Zagłoba - cytuję z pamięci/

7
Pozwolę sobie wkleić ten tekst z modyfikacją:
noisee pisze:fajki w dużych ilościach i czerwona szminka zdobiąca twoje wydatne usta. masz na sobie czarną, dopasowaną sukienkę podkreślającą twoje kształty. patrzę ci w oczy i zaczynam się[tu chyba miało być cię]ałować kiedy tylko światło zmienia się na niebieskie. przestaję, gdy znów jest normalne, gdy jest doskonale znane. knajpa, którą oboje lubimy. zamawiam whisky. dla siebie i dla ciebie. lubisz zdecydowane smaki. lubisz męskie alkohole. lubię twój tyłek i lubię się z tobą pieprzyć. lubię twoje usta i lubię w nich kończyć. lubisz, gdy trzymam cię za włosy i gdy szepczę ci do ucha - nieprzyzwoicie.

kiedyś wiele rozumieliśmy i umieliśmy więcej niż dzisiaj. kiedyś potrafiliśmy rozmawiać przez długie godziny, kiedyś miałaś ciepłe dłonie, a twoje włosy pachniały domem i wiosną. lubiłem ci się przyglądać, gdy parzyłaś dla nas kawę w ciepłe, czerwcowe poranki. lubiłem ruch twoich bioder, gdy zbliżałaś się do mnie - piękna i niewinna z tacą, na której drżały (niepewnie) filiżanki i cukiernica, łyżeczki i słoiczek z miodem. siedzieliśmy przy starym, drewnianym stole, który zdawał się być wieczny i dawał nam poczucie bezpieczeństwa. wydawać by się mogło, że te poranki się nie skończą, że będą się powtarzać bezustannie, wspaniale banalne i piękne w swojej powtarzalności. wieje wiatr. ciepły, łagodny, letni wiatr. śmiejemy się głośno.

kiedyś wiele potrafiliśmy. potrafiliśmy milczeć długo rozumiejąc zarazem wszystko. wystarczał nam nasz dotyk, nasze splecione palce. rozumieliśmy tę poezję, która była naszą poezją i te słowa, które nie padały, a tylko kryły się za naszymi miękkimi ustami. nie potrzebowaliśmy zdań, żartów, wspólnych mianowników. pamiętam każdą twoją sukienkę i każdy twój uśmiech z tamtego okresu. twoje duże brązowe oczy koiły moje nerwy, a twoje pocałunki były jak słodki sen, z którego nie chcesz zrezygnować.

papieros w moich zmęczonych ustach i kilka pustych filiżanek. leżę nago mając cię obok. pachniesz dymem. jestem bardzo zmęczony. twoja sukienka leży u stóp łóżka, wymięta i brudna. jesteśmy brudni i cuchniemy potem. słuchamy starych analogowych płyt, które trzeszczą częściej niż powinny. częstuję cię fajką. twoje usta są równie zmęczone co moje. moje palce szukają twoich sutków. rozchylasz usta, które szybko zamykam pocałunkiem. wchodzę w ciebie brutalnie i nie patrząc ci w oczy doprowadzam cię do orgazmu. po wszystkim wstaję i wychodzę do łazienki by wziąć prysznic.

fajki w dużych ilościach i mocna whisky. lubimy ostre smaki, męskie smaki. lubimy zapach życia, zapach seksu i przemoc. niebieskie światła, czerwone światła. duszne pokoje. rozedrgane języki, ciche westchnienia i jęki. robię ci zdjęcie, by cię zapamiętać, by znów nie zapomnieć. by pamiętać. robię ci zdjęcie dopiero teraz, gdy już nie potrafię z tobą rozmawiać, gdy już nie umiem robić zdjęć. leżysz nago tuż obok mnie i całujesz mnie po szyi nie czując prawie nic, podczas, gdy ja czuję jeszcze mniej, gdy ja nie czuję już nic.
Zaznaczyłem mniej lub bardziej dokładnie zaimki, niekiedy wraz z nieodzownymi przyimkami. Popatrz, ile ich jest i czy nie mogłoby być mniej.

Sepryot przy wielu wierszach, jakimi autorzy atakują dział "Poezja", wytyka zaimkozę. Ja na poezji się nie znam, ale to zjawisko chyba tu występuje.

Moja pani od polskiego zgrzytała za każdym razem, gdy widziała - w filmie bądź na koszulkach sportowców - nazwisko małą literą. Tutaj dostałaby zawału, mimo że to młoda, zdrowa kobieta.

To nie jest Twój pierwszy tekst i nie pierwszy pisany w ten sposób. Nie wiem, co się zepsuło, shift czy caps lock, nie wiem, ale ta forma mi się nie podoba, poemat czy nie.
noisee pisze:wchodzę w ciebie brutalnie i nie patrząc ci w oczy doprowadzam cię do orgazmu
A to, swoją drogą, to wcale nie jest prosta sprawa, którą opisać można by jednym zdaniem.

Tak czy inaczej, jestem na nie.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron