Shit happens

1
- Teraz to sobie pan dosrał. - Lekarz kręcił nosem, wszedłszy na oddział.
Dziadek wiedział, że sobie dosrał, wiedział i czuł, dlatego przytaknął pokornie, do winy się przyznał niewerbalnie, wzrok opuścił - a jednocześnie kołdrę podciągnął pod brodę, w geście - co prawda starczej - obrony.
- No, już, trzeba sobie z tym poradzić.
Stary nie ustępował, tylko dalej kołdrę podciągał, i ten lichy pancerzyk z piernatów, jak wigwam wodza Rozwolniony Placek.
- Ależ to nie pierwszy raz. Proszę się nie wstydzić, nie będę pana bił, bicza z tego nie ukręcę.
- Gówniana robota, panie proktologu - odparł pacjent, wychynąwszy z kryjówki, bo żarty doktora zawsze dobrze nań wpływały.

2
Bleee...
Nie umiem potraktować poważnie tej anegdoty - jest infantylna jak dowcip z podstawówki.
Ostatnio zmieniony śr 19 lut 2014, 18:58 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Taka miała być - kiczowata. I niezbyt powazna. Choc moze odjechalem w zlym kierunku - tu nie przecze. Ale po miesiacach spedzonych nad tekstami az nadto powaznymi, poczulem, ze moge.
Za to nie zgodze sie z jednym - dowcipy w podstawowce byly najlepsze!

4
Óp pisze:Taka miała być - kiczowata. I niezbyt powazna.
Anegdota jest nieświeża, nie ma w niej humoru zdrowego i wesołego. Jest piłowanie tępą piłą w temacie "gówno".
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Óp pisze:Ale po miesiacach spedzonych nad tekstami az nadto powaznymi, poczulem, ze moge.
ale to jakby jest poza kręgiem zainteresowania komentujących- wstawiając, masz dostarczyć gotowy produkt, a nawet gotowe dzieło, niewymagające podpierania go przesadnymi wstępami czy własnymi komentarzami w stylu: wiem, że spieprzyłem, ale coś tam, coś tam

sam tekst pominę- nie dlatego, że tematyka jest be (ze wszystkim można sie mierzyć), ale dlatego, że jest zwyczajnie słaby, bardzo słaby, sucharowaty jak sylwester z jedynką, nie ma tu nic, zupełnie nic, co mogłoby wzbudzić cokolwiek poza poczuciem zmarnowanego na lekturę czasu (szczęśliwie zmieściłeś się między dwiema łyżkami zupy i komentuję wyłącznie dlatego, że jest ona za gorąca i w oczekiwaniu na wystygnięcie tak sobie właśnie piszę :)

bo zupa była za gorąca
:bag:

8
Oj tam. Podczas pisania naprawdę wydawało mi się, że to dobra "odskocznia". Mogłem się nie dzielić z Wami - nie będę tego bronił, ani się oburzał, ani nogami tupał. Wrzucę za chwilę inną miniaturę, tym razem (mam nadzieję) godną polemiki i w ogóle.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”