[Sci fi] Mustrowanie na EAS Wrangler

1
Plik pdf dla lepszej czytelności: http://speedy.sh/9N2u7/eas.pdf

--------------------------------
W tekście jest pewien fragment, coś o trybiku w maszynie, jest tam przytoczona myśl bohatera. Proszę o pewne porady, dotyczące tego typu wypowiedzi. Jak wtrącać myśli bohatera? Spotkałem się z opinią, że wprowadzanie cudzysłowu i kursywy jest "uważaniem czytelnika za idiotę", ale z drugiej strony bardzo łatwe i nie powoduje nieporozumień. Natomiast umiejętne wplatanie myśli w tekst narratora wygląda elegancko, ale przy złym stosowaniu może prowadzić do nieporozumień. Jak Wy zapatrujecie się na tą sprawę?
-------------------------------

Tekst (ten sam co w PDF)

# System Garsola-C2. Baza Przymierza Ziemskiego należąca do obszaru systemu Garsola.
- Tutaj lot numer trzydzieści cztery z systemu gwiezdnego Platon. Czas planowanego dotarcia do centrum dziewiętnasta dwadzieścia siedem. Prosimy o zgodę na dokowanie.
- Zgłasza się centrala lotów Przymierza, witamy w domu. Macie zgodę na lądowanie numer trzydzieści cztery, udajcie się do doku numer osiemnaście.
- Zrozumiałam, lot trzydzieści cztery, bez odbioru.
Petera zdziwiło podanie rozmowy oficera łączności statku z centrum kontroli lotów na głośnikach, ale przynajmniej wiedział dzięki temu, że ich lot dobiegał końca. Zaledwie jedenaście godzin z systemu Platon… imponujący wynik – pomyślał.
Oprócz niego na pokładzie transportowca przymierza było jeszcze sto pięćdziesiąt innych osób, ale nie nawiązał z nikim dłuższego kontaktu. W nadprzestrzeni holotablet nie mógł korzystać z knetu, dlatego większość podróży spędził na błogim śnie, pomimo niewygody, jakie oferowało jego łóżko. Po przebudzeniu dotarło do niego, że nadszedł koniec spotkań z wygodną kanapą, jaką miał w swoim pokoju w stacji należącej do systemu Tegra.
Do dokowania pozostało już tylko czterdzieści minut i nie bardzo wiedząc co ze sobą począć, Peter udał się na pokład obserwacyjny. Było to niewielkie pomieszczenie z szczelnymi oknami rozstawionymi co dziewięćdziesiąt stopni na planie okręgu. Dawniej musiało służyć jako stanowisko strzelnicze, ale widocznie ktoś doszedł do wniosku, że konstrukcja jest zbyt podatna na destrukcję, dlatego zdemontowano uzbrojenie, a podłogę wzmocniono na wypadek ostrzału i dodano szczelny właz. W momencie zwykłych lotów, miejsce to było idealne do obserwacji otoczenia własnymi oczami.
Widok rozciągający się za oknem zapierał dech w piersiach. Kilkadziesiąt olbrzymich okrętów rozłożonych w różnych punktach przestrzeni wyglądało na tle czerni tylko jak kolejne gwiazdy, świecące słabym blaskiem. Tymczasem w miarę zbliżania się do tych jednostek, rosły błyskawicznie w oczach i ukazywały swój majestat. Z daleka dało się odróżnić lotniskowiec, na którym miał stacjonować Peter. Przede wszystkim był dużo dłuższy niż jakakolwiek inna jednostka. Dziób był sercem statku. Wzmocniono go wielokrotną warstwą pancerza, więc był w stanie wytrzymać kilka bezpośrednich strzałów z broni plazmowej. Na przedzie znajdowało się także sześć baterii przeciwlotniczych i dwa działka zapory ogniowej. Środek był odrobinę zwężony i ponad trzykrotnie dłuższy od dziobu. Po obu stronach umiejscowiono hangary, z wieloma przedziałami. Wylot z okrętu nie należał do najtrudniejszych operacji, ale lądowanie było koszmarem każdego pilota. Odpowiednie podejście i kontrola prędkości było tutaj tak ważne, jak nigdzie indziej. Statek wieńczył człon maszynowni.. O ile na dziobie zajmowano się walką, łącznością i nawigacją, na tyłach dbano o zasilanie i napęd, kontrolę powietrza i setkę innych ważnych systemów, nawet tak względnie błahych, jak zarządzanie odpadami.
Peter widział już lotniskowce typu Orizaba, do których należał EAS Wrangell, ale widok jednostki tego typu na własne oczy budził w nim podziw. I ja mam być trybikiem tej wielkiej machiny? Pamiętam, jak zdarzało mi się zgubić na krążowniku, tutaj miną miesiące zanim zapoznam się z rozmieszczeniem pomieszczeń!
Dokowanie przebiegło sprawnie i zajęło mniej niż dziesięć minut. Widać, że załoga transportowca często stacjonowała w bazie. Po wyjściu z okrętu, wszystkich pasażerów wraz z bagażami zaprowadzono marszowym krokiem do bardzo dużego pomieszczenia. Znajdowało się ono na górnych poziomach bazy i pozwalało na obserwowanie przestrzeni. Dopiero po pewnym czasie, będąc już na lotniskowcu, Peter dowiedział się, że sala ceremonialna znajduje się fizycznie w środku bazy a na suficie zamontowano panele przekazujące rzeczywisty obraz z kamer będących na zewnątrz. Nie wydawało się to dla niego dziwne, wiedział dobrze, że każde okno znacząco osłabiało konstrukcję, a w placówkach militarnych, było to niedopuszczalne.
Gdy wszyscy zebrali się na miejscu, nastąpiło wyczytywanie nazwisk. Peter zrozumiał wtedy, że większość osób z którymi przyleciał do świeżo upieczeni piloci. Gdy rozejrzał się wzrokiem po całej grupie, zauważył, że zaledwie garstka osób zbliża się wiekiem do trzydziestu lat. Musiał zatem wyglądać dla nich niezwykle staro.
- Porucznik Peter Marcus West!
- Obecny!
- Zostałeś przydzielony do lotniskowca EAS Wrangell, eksadra Cobra. Udasz się do doku na poziomie D - siedem, wyjście numer cztery.
- Tak jest!
Zapamiętał swój przydział i to, gdzie ma się dalej udać, a gdy major skończył wyczytywać listę, ruszył wraz z resztą do wyznaczonego punktu. Widział jak młodzi żołnierze przyglądają mu się z zaciekawieniem, ale z nikim nie rozmawiał. Do promu doszedł już sam – nikt z reszty nowoprzybyłych nie został przydzielony tam gdzie on.
Śluza otworzyła się. Zanim wszedł do środka zauważył wielki ostrzegawczy znak – BRAK GRAWITACJI. Poziom na którym się znajdował służył do dokowania niewielkich jednostek, w których montowanie systemu sztucznej grawitacji było nieopłacalne. Mógł wejść normalnie, ale zrobił to widowiskowym stylu. Wybił się z progu i przeleciał przez całą śluzę oraz kilkumetrowy, elastyczny kołnierz, docierając do promu. Jego właz już był otwarty, ale w tylniej części nie było nikogo. Peter uderzył pięścią w korpus, aby nie wystraszyć pilota.
- Jest tu kto? – zauważył ruch cienia z przedniej części transportowca.
- Witam sir! – odpowiedział mu salutem młody mężczyzna w pełnym kombinezonie. – jestem sierżant Michael Berg, pański pilot. Należę do załogi lotniskowca EAS Wrangell, mam pana przetransportować na pokład.
- Zgadza się, sierżancie.
- Jeśli pan chce, może pan usiąść na fotelu drugiego pilota. Proszę jednak o uprzednie zabezpieczenie bagażu. Nie chcemy wszakże oberwać torbą przy hamowaniu.
- Oczywiście, sierżancie. – Peter zabezpieczył swoje prywatne rzeczy, przyczepiając je do pasów w tylniej części transportowca a potem skorzystał z zaproszenia i usiadł na przedzie.
- Gotowy sir?
- Tak. – odparł, zapinając bardzo mocno pasy.
- Centrala kontroli lotów, tutaj prom EAS Wangler sześć, proszę o zabezpieczenie śluzy i odłączenie kołnierza.
- Tutaj centrala, informacja przyjęta. Śluza zabezpieczona, kołnierz… odłączony. Następuje zwijanie. Prom EAS Wangler sześć, życzymy bezpiecznego lotu.
- Dziękuję wieża, EAS Wangler sześć, bez odbioru.
Ostatnio zmieniony sob 22 mar 2014, 20:23 przez mateusz9206, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, patrz pan, to nie Ameryka, przyjechał i się rządzi.

2
Spotkałem się z opinią, że wprowadzanie cudzysłowu i kursywy jest "uważaniem czytelnika za idiotę", ale z drugiej strony bardzo łatwe i nie powoduje nieporozumień.
Zbyt daleko idący wniosek, ale tego raczej rzadziej się stosuje. Napisałem niżej, jak bym to potraktował.
Zaledwie jedenaście godzin z systemu Platon… imponujący wynik – pomyślał.
Przed „Zaledwie” da myślnik (tak jak na końcu) i będzie dobrze.
Oprócz niego na pokładzie transportowca przymierza było jeszcze sto pięćdziesiąt innych osób
Wcześniej „przymierza” było dużą literą.
W nadprzestrzeni holotablet nie mógł korzystać z knetu,
Przydałyby się jakieś wyjaśnienia co to takiego...
dlatego większość podróży spędził na błogim śnie, pomimo niewygody, jakie oferowało jego łóżko.
Jeśli spał i to na dokładkę błogo, to nie czuł, że było niewygodne.
Było to niewielkie pomieszczenie z szczelnymi oknami rozstawionymi
„ze szczelnymi”. A poza ty trudno sobie wyobrazić, żeby był nieszczelne. Na statku kosmicznym? Podobnie jak właz.
przestrzeni wyglądało na tle czerni tylko jak kolejne gwiazdy,
„tylko” bym usunął
Odpowiednie podejście i kontrola prędkości było tutaj tak ważne, jak nigdzie indziej.
To znaczy gdzie? Na innych statkach też lądowali?
I ja mam być trybikiem tej wielkiej machiny? Pamiętam, jak zdarzało mi się zgubić na krążowniku, tutaj miną miesiące zanim zapoznam się z rozmieszczeniem pomieszczeń!
Napisz tak:
I ja mam być trybikiem tej wielkiej machiny? - Pamiętam, jak zdarzało mi się zgubić na krążowniku, tutaj miną miesiące zanim zapoznam się z rozmieszczeniem pomieszczeń! - pomyślał.
Peter dowiedział się, że sala ceremonialna znajduje się fizycznie w środku bazy a na suficie zamontowano panele przekazujące rzeczywisty obraz z kamer będących na zewnątrz.
Przecinek przed „a”.
Peter zrozumiał wtedy, że większość osób z którymi przyleciał do świeżo upieczeni piloci.
„do” - literówka; chyba miało być „to”.
Gdy rozejrzał się wzrokiem po całej grupie,
Zawsze do rozglądania się służy wzrok. Masło maślane.
nikt z reszty nowoprzybyłych nie został przydzielony tam gdzie on.
Wiesz, zdanie niby poprawne, ale to nie brzmi. Może lepiej by było: Nikt z nowo przybyłych nie otrzymał tego samego przydziału.”?
ale zrobił to widowiskowym stylu.
„w widowiskowym stylu.
w pełnym kombinezonie. – jestem sierżant Michael Berg,
Kropka do usunięcia, albo „Jestem” dużą literą.
- Tak. – odparł, zapinając bardzo mocno pasy.
Jak wyżej.

Tekst napisany w miarę poprawnie, ale... nieciekawie i bez polotu. Suche, jałowe zdania, brak charakterystyki bohatera, nie ma odpowiedniego nastroju, mało literacki styk. To krótki fragment, właściwie za krótki aby coś więcej powiedzieć, zwłaszcza, że nic specjalnego się w nim nie dzieje. Owszem, zawiera sporo niezbyt interesujących wydarzeń, które są zapewne niezbędne z punktu widzenia zamierzonej całości, ale wszystkie zostały opisane jak przymusowe sprawozdanie, a należałoby je przedstawić w jakiejś choć trochę pociągającej i bardziej rozbudowanej formie. Odnosi się wrażenie, ze dalej będzie również panować owa poprawna nuda.

3
Zastanawia mnie czemu ma ten fragment służyć. Bo tu się nic nie dzieje. Fabularnie wyrwane i nigdzie nie zawieszone. Opisy jak trociny. Postaci nie ma. Elementy naukowe i techniczne łopatologia. Ja przepraszam, ale na prawdę nie rozumiem. Może warto byłoby przyłożyć się, wymyślić fabułę a nie tylko scenę w której nawet nie wysiliłeś się, aby dać w miarę wiarygodny technicznie opis hamowania, dokowania, lotniskowca?, czegokolwiek. Nie wysiliłeś się aby opisać coś co jest wewnątrz twojego bohatera. Wiem, że potrafisz, bo wielbiciele s-f to mądre chłopaki (i dziewczyny), ale trzeba chcieć.
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal


Sky Is Over

4
Zastanawia mnie czemu ma ten fragment służyć.
Ćwiczę formę zapisu. Uwagi w stylu:
Cytat:
w pełnym kombinezonie. – jestem sierżant Michael Berg,

Kropka do usunięcia, albo „Jestem” dużą literą.
Czy też
Cytat:
I ja mam być trybikiem tej wielkiej machiny? Pamiętam, jak zdarzało mi się zgubić na krążowniku, tutaj miną miesiące zanim zapoznam się z rozmieszczeniem pomieszczeń!

Napisz tak:
I ja mam być trybikiem tej wielkiej machiny? - Pamiętam, jak zdarzało mi się zgubić na krążowniku, tutaj miną miesiące zanim zapoznam się z rozmieszczeniem pomieszczeń! - pomyślał.
Cytat:
Zaledwie jedenaście godzin z systemu Platon… imponujący wynik – pomyślał.

Przed „Zaledwie” da myślnik (tak jak na końcu) i będzie dobrze.
Są dla mnie tutaj najbardziej cenne. Moje pisanie skończyło się na gimbazjum, gdzie pisząc wszystko pierwszoosobowo, bez myślników i zbyt długich zdań złożonych wiodłem prym na lekcjach polskiego. Człowiek wydoroślał, poczytał trochę i doszedł do wniosku, że trzeba podszkolić warsztat i się rozwinąć twórczo.

Rzeczywiście, w scenie nie dzieje się wiele, a o bohaterze nie ma nic, bo się nie na nim tu skupiałem. Fragment poprzedza cały rozdział gdzie mamy jego wygląd, dane osobowe oraz jesteśmy w stanie poznać charakter. Dopiero sobie zdałem, że faktycznie tutaj to pada jedynie imię :)
Owszem, zawiera sporo niezbyt interesujących wydarzeń, które są zapewne niezbędne z punktu widzenia zamierzonej całości, ale wszystkie zostały opisane jak przymusowe sprawozdanie, a należałoby je przedstawić w jakiejś choć trochę pociągającej i bardziej rozbudowanej formie.
Co byś tutaj rozszerzył, dodał, ominął, uzupełnił?
Panie, patrz pan, to nie Ameryka, przyjechał i się rządzi.

5
mateusz9206 pisze:Co byś tutaj rozszerzył, dodał, ominął, uzupełnił?
To oczywiście zależy od Ciebie i może tu być wiele równych dróg i koncepcji.

No ale spróbujmy coś w skrócie zaproponować.

- Wstęp, rozmowa statku z bazą krótka i konkretna – OK.
- Między „Petera zdziwiło... „ a „...systemy Tegra” - rozwinąć. Nagromadzenie kilku suchych stwierdzeń, z których dalej nic nie wynika.
- „Do dokowania...” - „...rozmieszczeniem pomieszczeń.” - Można rozwinąć opis pomieszczenia, dodać refleksje narratora bo to dobre do tego miejsce, gdzie, po co i dlaczego leci, co z tego wynika etc.
- „Widok rozciągający...” - „...zarządzanie odpadami.” . Opis statków i tego lotniskowca niby jest. Nie podoba mi się jednak specjalnie. Zbyt sprawozdawczy, trochę ograniczony, można by pokusić się o wprowadzenie jakiś pomysłów technicznych, uzasadnień, dlaczego tak, a nie inaczej itp. Więcej inwencji i pomysłów (wszędzie zresztą).
- „Dokowanie...” - „...niedopuszczalne”. Nie wiadomo kiedy znalazł się na pokładzie. Rozwinąć, opisać, wprowadzić jakieś perypetie, niespodziewane wydarzenia, utrudnienia, kłopoty, konflikty, tajemnice etc. Żeby coś się działo, przez kilka stron co najmniej. Bo tak – kogo to wszystko może obchodzić?
- „Gdy wszyscy...” - „... gdzie on.” . Za krótkie jak wszędzie. Sprawozdanie z faktów, z których nic nie wynika. Dlaczego wszyscy są młodsi? Może jest jakiś powód?
Dalej – rozmowa jak rozmowa. Wygląda jak wstęp do czegoś, co ma dopiero nastąpić. Powinno być powiązane z wcześnie podanymi informacjami (np. z wiekiem przybyłych), aby poszczególne partie opowiadania wynikały z poprzedzających.

6
Cóż, według mnie sporo odpowiedzi jest w pierwszym rozdziale, którego tutaj nie udostępniłem. Poznajemy powód dla którego bohater dostaje przydział na tą jednostkę, wytłumaczenie jego wieku (on wraca po uprzednim wydaleniu - jest teraz potrzebny i goście z góry przymknęli oko na poprzednie, niechlubne działania).
Dalej – rozmowa jak rozmowa. Wygląda jak wstęp do czegoś, co ma dopiero nastąpić. Powinno być powiązane z wcześnie podanymi informacjami (np. z wiekiem przybyłych), aby poszczególne partie opowiadania wynikały z poprzedzających.
W czasie lotu bohater rozmawia z pilotem odnośnie jednostki i dowódcy okrętu. Tego fragmentu tu nie ma.

Tak jak napisałem wcześniej, chodziło mi raczej o sprawdzenie formy zapisu, jak wykorzystywać te myślniki i wplatać płynnie rozmyślenia bohatera.

Aha, czy rzeczywiście, każde rozważania muszę kończyć - "pomyślał?".
Bo np. takie teksty:

Kod: Zaznacz cały

A: Zgodzisz się ze mną?
B: Jasne, masz rację! - Co miałbym innego powiedzieć? W końcu masz mnie na muszce... - dodał B w myślach.
a tutaj

Kod: Zaznacz cały

A: Pomożesz mi z tym? Obiecuję, że to ostatnia moja prośba dzisiaj.
B: Dobrze, pomogę ci. - Jeśli jeszcze raz tu przyjdziesz, to wyrzucę cię za fraki. - Od czego mam zacząć?
Te zdania w 'kodach' dobrze są napisane?
Panie, patrz pan, to nie Ameryka, przyjechał i się rządzi.

7
mateusz9206 pisze:Aha, czy rzeczywiście, każde rozważania muszę kończyć - "pomyślał?".
Oczywiście, że nie. Ale jeśli chcesz napisać, że dana osoba to pomyślała, to musisz to jakoś zaznaczyć, czytelnik sam na to raczej nie wpadnie. Sposobów może być wiele, bezpośrednich (np. jak wyżej) i pośrednich (np. wynikających z sytuacji). Może być tak, jak to przedstawiłeś.

Wygląda na to, że dobrze.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”