1
Moja siostra Olga i ja, zamiast broić w dużym pokoju jak dzieci z alterantywnego Bullerbyn w którym istnieje tylko przemoc
przecinek przed „w”; i alternatywnego
Teraz zamiast budować łagry (o których tyle się mówiło w szkole) dla ludzików lego, mogliśmy budować łagry Simsom.
Ciekawe spostrzeżenie. Nawet bardzo ciekawe.
pogrzebie przy sprzęcie".
Powinno być „pogrzebię”, chyba, że akurat tak mówił.
Matka miała szczerze dosyć ojcowskich dziwactw.
Lepiej by brzmiało „dość”.
Michał był gościem, od brudnej roboty.
Przecinek niepotrzebny.
jak gdyby robił to wszystko z woli serca, a nie woli 10 złotych.
dziesięciu - słownie
Nikt nie podzielał zresztą Korczaka obiekcji co do Michała.
Trochę bym zmienił:
Nikt nie podzielał zresztą obiekcji Korczaka względem Michała.
Michał był zadowolony, bo mógł kupić kolejnego Herkulesa,
Nie bardzo wiadomo, dlaczego kolejnego; czy Herkules to nazwa piwa? Jeśli tak, to ją zmień, bo wprowadza zamieszanie – kojarzy się z osiłkiem, którą to rolę miał właśnie wypełnić Michał.
więc szybko chwycił drukarkę i przechwalał się że w mig ją na to trzecie piętro wniesie
Przecinek przed „że”.
drukarka mu wypadła i spierdoliła się po schodach.
„się” do usunięcia
to ona nawet nie była tuszowa
Nie używa się określenia „tuszowa” do drukarek w formie przymiotnikowej.
Powiedziała łagodnym tonem: to jest dla was. (...)
– Prezent dla taty – uśmiechnęła
No to „dla was” czy „dla taty”?
Podszedł do sprawy z dużą dozą nieufność
„nieufności”
W języku starego mhy-my-my oznaczało dziękuję, chodź dla mnie to bez znaczenia, matka zwracała uwagę na kulturalne otwarcia i zamknięcia wypowiedzi.
W języku starego mhy-my-my oznaczało dziękuję, choć dla mnie było to bez znaczenia, ale matka zwracała uwagę na kulturalne otwarcia i zamknięcia wypowiedzi.
Co prawda ustęp „choć dla mnie było to bez znaczenia” wydaje mi się zbędny. Przylepiony taki.
Pierwszego dnia matka dała spokój z tzw. załącznikiem do garnituru
„matka” powtarza się zbyt często, tutaj można usunąć.
tzw – skrót nie przejdzie
Następnego dnia jednak zmuszona była ujawnić owy haczyk.
„ów haczyk”
Gdy tak czasem łaził po pokoju, nie wiedząc co ze sobą zrobić, snuł się z miejsca na miejsce jak postrzelony ptak, znikąd pomocy i wsparcia nie miał, pewnie myślał sobie.
Zakończenie zdania niezrozumiałe.
A tak w ogóle to przezwisko debil dla ojca, w żadnym razie nie jest stosowne i bardzo razi. Koniecznie zmień.
Nie to, że nienawidziliśmy ojca,
Ta nienawiść – to chyba jednak zbyt mocne określenie.
Mi trochę było nawet szkoda człowieka.
To nie jest dobre zdanie. I syn o ojcu, to „człowiek” raczej nie mowi.
Pod koniec podstawówki, gdy wracałem bardzo późno do domu, zastałem go w bardzo dziwnych stanie.
„gdy wróciłem”
Stary cofa dłonie i przez chwile przygląda się im.
„chwilę”
Ciekawa scena z ojcem i telewizorem.
Nie, ten pan doskonale tutaj pasuje, ponieważ jest doskonale przystojny.
To zdanie jest już zbędne.
Właściwie w te wakacje tylko graliśmy i słuchaliśmy płyt.
Właściwie podczas tych wakacji...
próżniowe z gołabkami,
„gołąbkami”
darł się jeszcze głośnie.
„głośniej”
Na ramionach połyskiwał złotem borkat.
„brokat”

W końcowej scenie trochę dziwne, że matka się nie obudziła; przecież poszedł spać do wspólnej sypialni (zajrzeli do sypialni rodziców).
Drugiego dnia
„Następnego dnia” albo „Rano”.
Puściliśmy to głośno. To była w końcu nowa fala łagodnej muzyki.
„To” w pierwszym zdaniu do usunięcia.

Muszę przyznać, że jestem zaskoczony. Olbrzymia różnica z poprzednią odsłoną. To niezły tekst. Zwarty, logiczny, poprawna kompozycja. Ciekawy, zindywidualizowany, lekko humorystyczny i nieco „zjadliwy” styl, sprawiający wrażenie, jakbyś pisał nim nie od dziś. Prosta, rodzinna historia, ale z wyczuciem, ciekawie opisana, zabarwiona nieco surrealistyczno – naturalistycznym akcentem piwnicy. Dobrze zarysowane tło akcji. Jest charakterystyka ojca, trochę brakuje matki i Olgi, byłoby bardziej rodzinnie, oraz opisu (krótkiego) relacji z matką i między rodzeństwem.
Na pewno idziesz w dobrym kierunku i to w szybkim tempie. Ale uważaj, żeby się nie pogubić. Musisz też staranniej sprawdzać tekst, wiele potknięć powinieneś sam zauważyć.

2
Wakacje 2000 roku
Wydaje mi się, że powinno być słownie.

Pierwszy akapit brzmi mi mocno wypracowaniowo. To moje osobiste odczucie, ale miałem wrażenie, jakbym czytał pracę domową i to mnie z początku zniechęciło.

W większości fajnie zarysowujesz postaci, ale np. matka prawie nie istnieje. To postać stworzona bardzo mocno jako echo tego, co robi ojciec. Moim zdaniem za mocno. Za mało w niej jej samej. Tym bardziej, że istotą opowieści jest swoisty konflikt tych dwóch postaci, no a przynajmniej oczekiwań jednej i działania drugiej. Gdybyś sprawił, ze matkę zobaczę i w nią uwierzę, może trochę więcej emocji wykrzesałbyś ze mnie w momencie, gdy ojciec wraca z burdelu. Poczułbym, że niszczy coś więcej niż słupek fabularny, który niewiele dla mnie znaczy.

Tekst jest sprawnie napisany. Nieźle operujesz słowem, masz całkiem ciekawe porównania. W zasadzie, to wszystko w nim gra. Nie potrafię porąbać go na kawałki i powiedzieć: tego powinno tu nie być, a to powinno być gdzie indziej. Rzecz jest spójna.

Tyle, że dla mnie za mało się tu dzieje. To jest dość prosta historia, której przewrotność za bardzo do mnie nie trafia. Bardzo długo, i trzeba przyznać zgrabnie, tworzysz podbudowę do czegoś, co mało mnie ruszyło. Może oczekuję za wiele, ale historia o tym, że facet wziął garnitur, który kupiła mu droga żona, żeby poszedł do roboty i poszedł w nim na dziwki, postępując zupełnie wbrew niej (świadomie czy nie) mało mi mówi. To by się nawet broniło jako wstęp do czegoś większego - nadawałoby wymiaru bohaterowi, bo to przecież rodzice nas kształtują, ale samodzielnie - uważam - nie wybrzmiewa. Tym bardziej, że - jak sądzę - pewnie nie mało małżeństwo funkcjonuje do dziś mimo znacznie gorszych "jazd" z przeszłości, tak więc groza wydarzenia jest niewielka, a wydźwięk opowieści idzie raczej w stronę swoistej parodii mężczyzny, który ocalił swoją godność.

Moje poczucie jest takie, ze tekst jest trochę za mało językowy na dziełko broniące się formą i stanowczo za mało fabularny, by to historia właśnie miała go budować.

Ach, i piszemy "oduRZone" ;)

Natomiast, co ważne, sam poziom zaskoczył mnie in plus. W myśl zasady - jak samemu nie idzie mi pisanie, to pouczę innych - postanowiłem zaatakować pierwszy tekst na forum i okazało się, że jest znacznie lepszy niż sądziłem. Tak naprawdę, to fakt, że mnie akurat nie podpadł to prawdopodobnie w dużej mierze wina tego, że akurat ja nie gustuję w takiej prozie, nie autora.

Edit: Nie czytałem pierwszej wersji, więc trudno mi się wypowiedzieć o różnicy w poziomie.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

3
Twój tekst to ewidentnie nie moje klimaty ale widać, że masz jakiś zamysł. Podoba mi się Twój styl - lubię czytać rzeczy, w których zdania nie ograniczają się jedynie do "był, zrobił, miał". To na plus.

Minusy?
- Dałam radę przeczytać jedynie do połowy. Wiem, że uczciwiej jest oceniać tekst, gdy przeczyta się całość, ale sądzę, że informacja o znużeniu czytelnika też jest jakąś formą oceny. Ja dobrnęłam jedynie do połowy, bo zabrakło mi akcji. Ale - jak wiadomo - są gusta i guściki. Znam jednego gościa, który lubi teksty w takim klimacie i pewnie spodobałoby mu się Twoje opowiadanko :).
- Styl momentami kuleje (choć jest fajny).
Ojciec z kolei miał wynurzyć się na powierzchnię życiową, „do ludzi”, bo siedział cały czas w piwnicy odkąd wlazł tam na początku lat 90-tych, od czasu do czasu szedł do piwnic kolegów lub na bankiet z Korczakiem, właściwie po tym jak wyrzucili go z restrukturyzowanej elektrowni, stał się jak mówiła matka "jakiś taki rozlazły i bezużyteczny"
No, kolego, 55 słów w jednym zdaniu. Tu pozmieniań, tam postaw kilka kropek i będzie git.

[ Dodano: Nie 30 Mar, 2014 ]
Twój tekst to ewidentnie nie moje klimaty ale widać, że masz jakiś zamysł. Podoba mi się Twój styl - lubię czytać rzeczy, w których zdania nie ograniczają się jedynie do "był, zrobił, miał". To na plus.

Minusy?
- Dałam radę przeczytać jedynie do połowy. Wiem, że uczciwiej jest oceniać tekst, gdy przeczyta się całość, ale sądzę, że informacja o znużeniu czytelnika też jest jakąś formą oceny. Ja dobrnęłam jedynie do połowy, bo zabrakło mi akcji. Ale - jak wiadomo - są gusta i guściki. Znam jednego gościa, który lubi teksty w takim klimacie i pewnie spodobałoby mu się Twoje opowiadanko :).
- Styl momentami kuleje (choć jest fajny).
Ojciec z kolei miał wynurzyć się na powierzchnię życiową, „do ludzi”, bo siedział cały czas w piwnicy odkąd wlazł tam na początku lat 90-tych, od czasu do czasu szedł do piwnic kolegów lub na bankiet z Korczakiem, właściwie po tym jak wyrzucili go z restrukturyzowanej elektrowni, stał się jak mówiła matka "jakiś taki rozlazły i bezużyteczny"
No, kolego, 55 słów w jednym zdaniu. Tu pozmieniań, tam postaw kilka kropek i będzie git.

[ Dodano: Nie 30 Mar, 2014 ]
Przepraszam :oops: Zdublowało mi się... To było niechcący.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”