Granica sensowności metafor

1
Czy istnieje kryterium oceny sensowności metafor, ujmując kwestię inaczej: czy istnieje granica, za którą znajduje się już bełkot literacki? A może zamiast o sensowności metafor (oraz bełkocie) lepiej mówić o czymś bardziej subiektywnym, np. ich akceptowalności (lub nieakceptowalności) przez czytelników?

Przykład: "miękki mrok" Dukaja (bardzo mi się podoba) po jednej stronie, a po drugiej - "asfalt powitał wędrowca" (kiedyś to sformułowanie pojawiło się na wery). Gdzie zatem przebiega granica?; czy jest ona szerokim pasmem czy dosyć precyzyjnie wyznaczoną linią?
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

2
Nie ma chyba granic - jak nie ma granic wyobraźnia.
Pewnie istnieje graniczne odczucie estetyczne i logiczne, ale to jest subiektywne, ewentualne związanie z odczuciem kulturowych mód (norm?)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Nataszo, nie wiem, czy masz rację, ale to nic dziwnego, przecież zapytałem o sprawę zasadniczą dla twórczości literackiej :)

Rozważę zdanie, która jest mi bliskie: "życie jest podobne do snu". To jedna z najstarszych sentencji.
Czy jest ona metaforą, czy twierdzeniem epistemologicznym (z konsekwencjami ontologicznymi)? Czy wyraża uczucia, czy wiedzę? Czy można zatem mówić o jej prawdziwości, czy jedynie o jej uroku?

Jeśli ta sentencja wyrażałaby wiedzę, można by ją próbować przedstawić w formie następującej proporcji: sen ma się do jawy podobnie jak jawa do ... właśnie, do czego? :) Jaki sens miałoby tu słowo "podobnie"? :)
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

4
Metafora będzie zależała od tekstu: jeśli widać, że autor radzi sobie z piórem i czytelnik nie przedziera się, lecz płynie przez tekst, to nawet mocno abstrakcyjna metafora nie będzie gryzła.
Co innego wciskanie wyszukanej bardziej lub mniej metafory do tekstu, w którym roi się od błędów, a czytelnik ma ochotę się oślepić, żeby nie czytać dalej:
trochę jak bogato zdobiona broszka - nie będzie przeszkadzać, jeśli cała kreacja jest wytworna, ale coś jest zdecydowanie nie tak, kiedy pojawi się w towarzystwie łachmanów.

5
Czy istnieje kryterium oceny sensowności metafor, ujmując kwestię inaczej: czy istnieje granica, za którą znajduje się już bełkot literacki? A może zamiast o sensowności metafor (oraz bełkocie) lepiej mówić o czymś bardziej subiektywnym, np. ich akceptowalności (lub nieakceptowalności) przez czytelników?

Przykład: "miękki mrok" Dukaja (bardzo mi się podoba) po jednej stronie, a po drugiej - "asfalt powitał wędrowca" (kiedyś to sformułowanie pojawiło się na wery). Gdzie zatem przebiega granica?; czy jest ona szerokim pasmem czy dosyć precyzyjnie wyznaczoną linią?

Metafora bez granic [w:] Okopień-Sławińska, Semantyka wypowiedzi poetyckiej, Universitas, Kraków 2005, str. 137.


Wbrew pozorom tytuł artykułu wcale nie sugeruje odpowiedzi na pytanie. ;)

[ Dodano: Śro 09 Kwi, 2014 ]
Generalnie rzecz ujmując, Marcinie, dotarłeś do tego miejsca w teorii literatury, gdzie kończą się odpowiedzi. :P
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

6
Wbrew pozorom tytuł artykułu wcale nie sugeruje odpowiedzi na pytanie.
W dodatku jej artykuły są niesamowicie nużące.

7
Sepryot pisze:eneralnie rzecz ujmując, Marcinie, dotarłeś do tego miejsca w teorii literatury, gdzie kończą się odpowiedzi.
a zaczyna się filozofia
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

8
Sepryot, właśnie dlatego ten problem od dawna mnie intryguje :)

Bywają sytuacje, gdy nie jest jasne, czy dany zwrot jest metaforą. Np. gdy ktoś wchodzi do pomieszczenia i widzi przedmiot, którego kolor określa jako złoty, chociaż jeszcze nie wie, czy ów przedmiot został wykonany ze złota (lub go zawiera). Jestem skłonny uznać, że jedynie substancja o symbolu Au ma kolor złoty, a kolory niektórych innych substancji mniej lub bardziej go przypominają i mogą być określane jako złote wyłącznie metaforycznie (podobnie jak w przypadku nazywania chmur ołowianymi).
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

9
No niestety, nad pojęciem metafory męczy się od kilkudziesięciu lat gremium literaturoznawców; gdyby w tej dziedzinie istniały Millenium Prize Problems, jednoznaczna definicja metafory byłaby na pierwszym miejscu. :P Osobiście po prostu staram się być na bieżąco z teoriami i tego nie drążyć, bo wychodzę z założenia, że nic nowego nie wymyślę. ;)
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

10
Nie można wyznaczyć granicy metafory... bo istnieje (metafora) tylko in statu nascendi

edyt: kurczę - ale granica tez :D
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

11
Niebieskie ciemności w odcieniu ognia patrzą na przestrzał we wsteczność wieczności aby zbadać miłości wnętrze.

Zgadnijcie, co miałam na myśli. i tak, to do tematu.
tl;dr

Kawa moim bogiem.

13
Nie! kombinujcie dalej, ale jeden wniosek możemy już wyciągnąć - trzeba metatworzyć tak, by przeciętny czytelnik wiedział, co autor miał na myśli.
tl;dr

Kawa moim bogiem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron