Alicja z Krainy Sekretarek

1
Alicja z Krainy Sekretarek
---Alicja Więcek nie mogła wiedzieć, że jej nogi i elegancki węzeł jasnych włosów czarowały ochroniarza, była jednak pewna, że prezes przestał być nią zainteresowany bez względu na imponującą długość nóg. I bez względu na świetnie ukończoną komunikację społeczną, znajomość języków, kompetencje i pracowitość. Coś źle poszło?
---– Alicjo z Krainy Sekretarek, jest mój harmonogram? – zwrócił się do niej któregoś dnia Aleks i zapamiętała, że wtedy ją to wystraszyło. W żartobliwym przezwisku była protekcjonalna ironia dla czaru Krainy, którą zamieszkiwały inteligentne, długowłose i eleganckie elfy, odpowiedzialne w korporacjach za organizację służbowych lunchów, przyjęć i imprez. Z reguły, kiedy kończyły trzydziestki, awansowały do działów reklamy albo kontaktów społecznych, jakby dostawały funkcje kierownicze po drugiej stronie lustra. Nadzorowały pracę swoich asystentek – młodszych i debiutujących jako elfy.
---Niespodziewanie po ślubie prezesa zburzono porządek uniwersum i we wrześniu do ich działu na okres próbny przyjęto szczupłego, łysego trzydziestolatka po psychologii. Prezes zabrał go do Londynu na spotkanie z zarządem Deloitte, a że jasnowłosym elfem ten Zamojski nie był, Ala spodziewała się usłyszeć sugestie, że ścieżka kariery nie zaspokoi osoby o jej kompetencjach i ambicji. Dostanie więc odprawę, wysokiej klasy tablet i dobre referencje. Między tabletem a referencjami Alicja poczuje kopniaka w duszę, choć w mniemaniu takich Aleksów dusza asystentki była bardzo blisko zgrabnych ud.
---Ciekawe, gdzie mają dusze asystenci?
---Ala w drugim roku pracy miała z szefem romans – daleki od romantycznego związku dusz – ot, banalna biurowa opowieść bez puenty. Byłominęło, ale pozostali z Aleksem przyjaciółmi; nawet na służbowych wyjazdach sypiali czasami z kumplowskim resentymentem. Schodzili się w hotelowym hallu, prosił ją o odebranie z recepcji klucza, w komplemencie doceniał profesjonalną organizację spotkania i proponował rozluźniającego drinka. Samolot mieli rano, więc jadł w jej towarzystwie śniadanie i mówił „Jesteś czarodziejką” . Z lotniska podrzucał do domu.
---To była klisza, powtarzalny motyw, jakby Alicja, która tworzyła profesjonalnie scenariusze spotkań biznesowych szefa, kolacji i lunchów z klientami, scenariusz swojego życia też realizowała według utrwalonego schematu korporacyjnej baśni o Krainie Asystentek. Mogłaby przecież zakochać się w Aleksie albo mogłaby z szefem nie sypiać. Bo nikt tego od niej nie oczekiwał, nie zachowywał się dwuznacznie, nie szantażował. Sama w końcu inicjowała erotyczne relacje, dawała wyraźne sygnały przyzwolenia. Potem już tylko dyskretnie zaprosił ją na drinka w pokoju.
---Przyjrzała się konkluzji i uśmiechnęła z sarkazmem. Nie miała moralnego kaca. Pracowała w firmie od ośmiu lat, a podobno statystycznie w takim czasie człowiek całkowicie wymienił już komórki. Nie było żadnej, która pamiętałaby dzień, gdy szła na pierwszą, zwycięską rozmowę kwalifikacyjną. Planowała wtedy wielki skok na życie i asystentka to był pierwszy krok rozbiegu.
---Ruszyła, obserwowana z apetytem przez pracownika monitoringu.
---Z parkingu biurowca do wind szło się korytarzem, przypominającym tunel. Wznosił się łagodnym łukiem i kończył stalowymi drzwiami ewakuacyjnymi. Alicja nie lubiła takich i siłowania się ich z klamką jak sztanga. Miała wtedy irracjonalne wrażenie, że ją uwięziono, ona próbuje uciec, ale nie może otworzyć zbyt ciężkich drzwi. To znaczy – w tej metaforze nie opisałaby rodzącego się w niej lęku, ale podobny rodzaj wewnętrznego napięcia współodczuwała w takich scenach w thrillerach. Nie bała się dosłowności obrazów brutalnych, nawet perwersyjnie okrutnych – budziły w niej dreszcze nieudane ucieczki, kiedy bezbronna ofiara szarpie się z przeszkodą, a ruch kamery sygnalizuje zbliżanie się oprawcy.
---Drzwi do bocznego hallu biurowca, pomimo przeciwpożarowego ciężaru, klamki dla siłacza i psychologicznych skojarzeń Alicji, otworzyły się i wpuściły w tunel jaskrawsze, choć wciąż martwe światło przedsionka. Zasyczały szklane skrzydła wejścia służbowego i hall wypełnił się chłodem i stukotem kroków grupki młodych kobiet.
---Kiedy stanęły blisko Alicji, znalazła się w otaczającej je chmurze papierosowego smrodu. Mimowolnie cofnęła się, wydobyła się poza obłok zapachu i śledziła spojrzeniem linię połączeń piaskowych płyt posadzki, jakby rysowała granicę pomiędzy sobą a tymi kobietami. Niepotrzebnie – one miały identyfikatory na jaskrawych smyczkach, takich rozdawanych zwykle w kampaniach reklamowych firm telekomunikacyjnych czy banków.
---– Nazywam się Alicja Nowacka, kontaktuję się w imieniu wydawnictwa Wolters Kluwer w sprawie naszej najnowszej publikacji, zwierającej omówienie prawa spółek... – mówiła sztucznie podwyższonym głosem jedna z nich i potem skierowała pytający wzrok na koleżankę – tęgą, ubraną w bezkształtny, niebieski sweter. Na identyfikatorze, rozkołysanym na obfitych piersiach niczym tratwa wśród wzburzonych fal, miała opis Magdalena – menager kampanii. Madzia – tak zwróciła się do niej inna z kobiet, by dowiedzieć się o godzinę następnej przerwy.
---Odruchowo wszystkie kobiety w windzie spojrzały z jednakową ciekawską niedyskrecją na dziwny owal twarzy pytającej. Miała zbyt wysokie, trapezowate czoło i wypukłe, zbyt szeroko rozstawione żabie oczy.
--- Osiemnasta. Co godzinę pięć minut – informowała menager kampanii. Widocznie szkoliła po raz kolejny grupę nowicjuszek i wszystko już wiele razy mówiła. Nie zwracała uwagi, kto pyta.
---Alicja odwróciła wzrok, poprawiła klasyczne klapy markowej marynarki, przesunęła dłonią po gładko sczesanych z czoła włosach. Pomyślała nawet, że te gesty w mimowolnej mowie ciała, były obraźliwym komentarzem.
---– Bez nazywam się. I upewnij się, czy rozmawiasz z właściwą osobą. Nie przedstawiaj oferty sekretarkom, sprzątaczkom – wciąż łagodnie uśmiechnięta Madzia-menager instruowała praktykującą telefonistkę z call center.
---– Alicja Nowacka, reprezentuję wydaw...
---– Nie reprezentujesz! – powiedziała Magdalena. Potem bezbarwnie dodała” – Nic nie reprezentujesz. W imieniu Wolters Kluwer.
---Alicja Więcek, aplikująca na stanowisko asystenta biurowego w Kancelarii Prawnej Korbalewski&Partnerzy, wysiadła w ulgą, uwalniając zmysły od konglomeratu zapachów dezodorantów, nikotyny, wilgoci i ciepłych oddechów. I tego przerażającego szmeru głosu młodych kobiet.
---Pukając do drzwi eleganckich kancelarii uniosła ramiona, piersi jakoś rozpaczliwie czy desperacko, wyprostowała nogi w kolanach jak do tanga.
---– Nazywam się Alicja…
Ostatnio zmieniony śr 28 maja 2014, 19:49 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

2
Natasza pisze:Z parkingu biurowca do wind szło się korytarzem, przypominającym tunel. Wznosił się łagodnym łukiem i kończył stalowymi drzwiami ewakuacyjnymi. Alicja nie lubiła takich i siłowania się ich z klamką jak sztanga. Miała wtedy irracjonalne wrażenie, że ją uwięziono, ona próbuje uciec, ale nie może otworzyć zbyt ciężkich drzwi. To znaczy – w tej metaforze nie opisałaby rodzącego się w niej lęku, ale podobny rodzaj wewnętrznego napięcia współodczuwała w takich scenach w thrillerach. Nie bała się dosłowności obrazów brutalnych, nawet perwersyjnie okrutnych – budziły w niej dreszcze nieudane ucieczki, kiedy bezbronna ofiara szarpie się z przeszkodą, a ruch kamery sygnalizuje zbliżanie się oprawcy.
To szczególnie jest świetne. Jakbyś mi do głowy weszła.
Podoba mi się bardzo. Znaczy całość także. Ale lubię zatrzymać się nad ważnym dla mnie fragmentem.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

3
Ładne, eleganckie, nastrojowe. Trochę niedookreślone: brakuje mi postawienia kropki nad i, skąd ten lęk, pustka życiowa? Znaczy ogólnie - wiadomo: życie korporacyjne. Ale jednak...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

4
No to ja, nieśmiało...
Z reguły, kiedy kończyły trzydziestki(...)
Nat, to serio jest prawidłowa forma? Pewnie jest ale mi brzmi strasznie nienaturalnie.
Żołnierze po skończeniu służby - tak się mówi, prawda? A nie, żołnierze po skończeniu służb...
Proszę o "doedukowanie" mnie w temacie.
Alicja nie lubiła takich i siłowania się ich z klamką jak sztanga.
Jeśli się nie mylę pomieszał się bardzo delikatnie szyk.
ale podobny rodzaj wewnętrznego napięcia współodczuwała w takich scenach w thrillerach.
Jakby było oglądając thrillery to nie byłoby ciastka WW.
Na identyfikatorze, rozkołysanym na obfitych piersiach niczym tratwa wśród wzburzonych fal(...)
Mam, hmmm... panią kierownik i obfite piersi praktycznie uniemożliwiają kołysanie się identyfikatora. Przynajmniej u nas :)


Bardzo fajnie pokazany obraz kobiety na jakimś rozdrożu, gdzie praca, ambicje i emocje są na taśmie produkcyjnej i jadą nie wiadomo dokąd.
Ona trochę zagubiona, trochę dryfująca z prądem przemian. Praca splata się jej z życiem osobistym, potem rozplata, zostaje jakaś pustka, jakieś nic.
Jest klimat, jest pustka, jest automatyzm. Ale przecież nie jest jej źle bo może być gorzej.

Wszystko w tekście jest fajnie, zastrzeżenie mam jedno, osobiste - mało Nataszowa jest ta miniatura. I choć bardzo fajna, to jednak dla mnie za mało.
Nataszowe teksty uwielbiam bardziej.

Pozdrowienia,

G.

P.S.

Oczywiście i tak "lajkuję" :)
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

5
Czy tylko ja jestem tu zgryżliwą babą? Chyba tak = bo powiem otwarcie w przeciwieństwie do poprzedników mi się ta miniatura nie podoba. A co mi się nie podoba?
Natasza pisze:-Alicja Więcek nie mogła wiedzieć, że jej nogi i elegancki węzeł jasnych włosów czarowały ochroniarza, była jednak pewna, że prezes przestał być nią zainteresowany bez względu na imponującą długość nóg
Juz to zdanie mi się nie podoba, bo to pomieszanie z pomplątaniem. Na siłe to się domyśliłam jego sens, ale jaka to by była ulga dla mnie jako czytelnika gdyby to było napisane jasno i klarownie...
Natasza pisze:Alicja Więcek nie mogła wiedzieć, że jej nogi i elegancki węzeł jasnych włosów czarowały ochroniarza, była jednak pewna, że prezes przestał być nią zainteresowany bez względu na imponującą długość nóg.
no długie nogi oczarowały ochroniarza, ale włosy? od kiedy męski gatunek interesuje sie damskimi fryzurami?
Natasza pisze:-Alicja Więcek nie mogła wiedzieć, że jej nogi i elegancki węzeł jasnych włosów czarowały ochroniarza, była jednak pewna, że prezes przestał być nią zainteresowany bez względu na imponującą długość nóg.
No to jest ochroniarz, ale na boga co tam w tym samym zdaniu robi prezes?
Jak dla mnie brak tu finezyjnego połączenia obecności tych dwóch postaci...
A ponieważ zdań tego typu jest więcej, jest to dla mnie zgryżliwe narzekanie niedocenionej sekretarki - niż (Navajero wybacz, że zacytuje ciebie - ale podeszło mi to objaśnienie pod palce)
=ładne, eleganckie, nastrojowe
bowiem kolejne zdanie (któreś z kolei)
Natasza pisze:-Drzwi do bocznego hallu biurowca, pomimo przeciwpożarowego ciężaru, klamki dla siłacza i psychologicznych skojarzeń Alicji, otworzyły się i wpuściły w tunel jaskrawsze, choć wciąż martwe światło przedsionka. Zasyczały szklane skrzydła wejścia służbowego i hall wypełnił się chłodem i stukotem kroków grupki młodych kobiet.
powala i to naprawde nie w tym dobrym znaczeniu
Natasza litosci - nie uważasz, że za dużo grzybów w tym barszczu? I co chciałas tu powiedzieć? Bo jak dla mnie to za bardzo zagmatwane- może jestem mało inteligentna, ale to chyba nie jest tekst przeznaczony tylko i wyłącznie dla intelektualistów?
skrzydła wejściowe i do tego syczące...
i tak dalej i tak dalej...
Żeby nie było, że sie czepiam, na reszte spuszczę zasłone milczenia..
bo tekst dla mnie jest dziwaczny = i dlatego niezrozumiały :(
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

6
gebilis pisze: od kiedy męski gatunek interesuje sie damskimi fryzurami?
w kwestii formalnej - o, interesuje się i dostrzega!

[ Dodano: Śro 13 Sie, 2014 ]
gebilis pisze:Bo jak dla mnie to za bardzo zagmatwane- może jestem mało inteligentna, ale to chyba nie jest tekst przeznaczony tylko i wyłącznie dla intelektualistów?
skrzydła wejściowe i do tego syczące...
sorry, pewnie jest jesteś moim założonym targetem :)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

7
gebilis pisze:od kiedy męski gatunek interesuje sie damskimi fryzurami?
Od zawsze ;) I w każdej kulturze.
A tekst jest świetnie napisany. Natasz lubi się bawić metaforą :D

[ Dodano: Czw 11 Wrz, 2014 ]
Się nie mogę uwolnić od tego tekstu. ...hall wypełnił się chłodem i stukotem kroków grupki młodych kobiet. Korporacyjna bajka to moja bajka - zwłaszcza, gdy obok mnie wciąż przechodzą nowe Alicje. W tej windzie wciąż mieszają mnie się postaci -- ciągle się gubię, nie wiem, kto wypowiada słowa.
A to jest genialne: Alicja odwróciła wzrok, poprawiła klasyczne klapy markowej marynarki, przesunęła dłonią po gładko sczesanych z czoła włosach. Pomyślała nawet, że te gesty w mimowolnej mowie ciała, były obraźliwym komentarzem. Kapitalna obserwacja. Dziś widziałem podobną reakcję i pomyślałem o tekście Natasza. Dlatego wróciłem.

Ciekawe, czy sklei komentarze?
Skleiło :D
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

8
Filip pisze:W tej windzie wciąż mieszają mnie się postaci -- ciągle się gubię, nie wiem, kto wypowiada słowa.
Która Alicja co mówi? Wszystko jedno która. One są w jednej bajki :D
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

Re: Alicja z Krainy Sekretarek

9
Natasza pisze:Nazywam się Alicja…
I to jest fajne. Poza tym to zdanie mogło by pełnić funkcję klamry (gdyby autorka zechciała).
W sumie Alicja starzeje się i unieść coś trzeba, ale dostosować się, tak do końca, to nie w stylu Alicji ;) A może nawyk to druga natura?

Jest trochę przekombinowania np.:
Natasza pisze:Mimowolnie cofnęła się, wydobyła się poza obłok zapachu i śledziła spojrzeniem linię połączeń piaskowych płyt posadzki
wydobyła się – jakoś tak nie ten i się się powtarza
Natasza pisze:Miała zbyt wysokie, trapezowate czoło i wypukłe, zbyt szeroko rozstawione żabie oczy.
zbyt i zbyt

No i moim zdaniem czasem za dużo określeń, wolę skromniej.

Ale w sumie okej.
Obrazowo.

10
Mimowolnie cofnęła się, wydobyła się poza obłok zapachu i śledziła spojrzeniem linię połączeń piaskowych płyt posadzki
wydobyła się – jakoś tak nie ten i się się powtarza - słuszna racja! Poprawię!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

11
To teraz ja ponarzekam. Subiektywnie. Mniej, bardziej, w ogóle. Do wyboru do koloru. :)
Alicja Więcek nie mogła wiedzieć, że jej nogi i elegancki węzeł jasnych włosów czarowały ochroniarza, (czysto subiektywnie - tutaj dobra by była dłuższa przerwa intonacyjna) była jednak pewna, że prezes przestał być nią zainteresowany bez względu na imponującą długość nóg.
że ścieżka kariery
Ta/taka ścieżka. Myślę, że jakaś by ją zaspokoiła.
a że jasnowłosym elfem ten Zamojski nie był, Ala spodziewała się usłyszeć sugestie, że ścieżka kariery nie zaspokoi osoby o jej kompetencjach i ambicji.
To zdanie gryzie mi się logicznie. Jako, że Zamojski nie był ładny, to zwolnią Alę? Nie wiem czy prawidłowo, ale w końcu stwierdziłem nie jest ładną blondyną, ale go przyjęli, więc musi mieć kompetencje, które ją wygryzą ze stanowiska. Ale dalej zdanie gryzie.
Ala w drugim roku pracy miała z szefem romans
Podczas drugiego roku. W drugim roku jest okropnie urzędnicze.
Byłominęło
Literówka.
z kumplowskim resentymentem
Zdecydowanie nie z resentymentem. Chyba, że to było gniewne spanie.
Odruchowo wszystkie kobiety w windzie
Skąd tu nagle winda, kiedy to z potwornymi sztangodrzwiami się siłowała?

Sam strach przed siłowaniem się z drzwiami jest ciekawy, ale zaciemnia obraz i przez to nie wiadomo kiedy Alicja wchodzi do windy.
I jeszcze "zburzono porządek uniwersum" - to mi mocno zgrzytnęło w połączeniu z Krainą czy korporacją.

Mam mieszanie odczucia. Sam temat jest dobry, wykonanie też nie najgorsze (wiem, że potrafisz lepiej), ale mimo wszystko to tekst, po którym przechodzi się do porządku dziennego. Nie ma po nim głębokich refleksji, nie ma zatrzymania. Ot, tekst. Ładny. Ale tylko ładny.

12
Zaqr pisze:Cytat:
Byłominęło

Literówka.
to nie jest literówka
Zaqr pisze:Cytat:
z kumplowskim resentymentem

Zdecydowanie nie z resentymentem. Chyba, że to było gniewne spanie.
.
Tak ma być z dobrodziejstwem semantycznym!
Zaqr pisze:Skąd tu nagle winda, kiedy to z potwornymi sztangodrzwiami się siłowała?
Drzwi do bocznego hallu biurowca, pomimo przeciwpożarowego ciężaru, klamki dla siłacza i psychologicznych skojarzeń Alicji, otworzyły się i wpuściły w tunel jaskrawsze, choć wciąż martwe światło przedsionka. Zasyczały szklane skrzydła wejścia służbowego i hall wypełnił się chłodem i stukotem kroków grupki młodych kobiet.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

13
to nie jest literówka
A co to jest w takim razie?

Koleżeński resentyment dalej do mnie nie trafia.

Czyli, jeśli dobrze zrozumiałem, drzwi służbowe prowadzą do windy?

14
i hall wypełnił się chłodem i stukotem kroków grupki młodych kobiet.
---Kiedy stanęły blisko Alicji, znalazła się w otaczającej je chmurze papierosowego smrodu. Mimowolnie cofnęła się, wydobyła się poza obłok zapachu i śledziła spojrzeniem linię połączeń piaskowych płyt posadzki,
nie. najpierw był hall i czekanie na windę

[ Dodano: Pon 12 Sty, 2015 ]
Zaqr pisze:Koleżeński resentyment dalej do mnie nie trafia.
aha - to dobrze o tobie świadczy, bo Alicja po prostu... sypiała z szefem kiedy jest na to pozwalał i niekoniecznie była z tego zadowolona
Ostatnio zmieniony pn 12 sty 2015, 22:27 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

15
W takim razie dalej nie ma momentu przyjazdu windy i wsiadania do niej. Po prostu w pewnym momencie są w środku.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”