Cześć!

1
Cześć! Mam na imię... och, nie lubię go. Jestem Unholy Fairy. Trzydziestka stuknęła mi parę tygodni temu. Odkąd pamiętam interesował mnie świat fantastyki, ale ogromne ŁAŁ poczułam czytając Harrego Pottera. Dowiedziawszy się, że jego autorka, jak i sam Harry mają urodziny w ten sam dzień co ja – dziwacznie stwierdziłam, że to znak, abym się nie poddawała i pisała dalej.

W pracy jestem otwarta, radosna i rozmowna – ale to moja jedna strona – taka zewnętrzna :D Ta prawdziwa najczęściej nie odpowiada na zaproszenia znajomych, jest cicha i aspołeczna. Woli zagłębić się w lekturze w domowym zaciszu, bądź(biada wszystkim i wszystkiemu) w grze. Jestem byłym nolifem i teraz staram się ograniczać granie na rzecz pisania, oraz mojej córeczki. Jedynie czasem zerkam zazdrośnie na ekran komputera męża(grającego w Wowa) jak alkoholik na butelkę piwa. Poza tym uwielbiam muzykę – metal, rock, muzykę filmową(uważam, że nie ma jak pisanie przy kawałkach Two Steps From Hell). Uwielbiam też mangę i anime. Teraz jestem na etapie oglądania Sword Art Online.
Moją ogromną pasją jest oczywiście czytanie książek: ulubieni autorzy m.in. to Sarah J. Maas, Jacqueline Carey, Cassandra Clare, Trudi Canavan, Licia Troisi i wielu innych.

Piszę od dawna. Fantastykę. Napisałam parę książek do szuflady, których nie pokażę nikomu – oczywiście są nieskończone i o beznadziejnej jakości :D Pisywałam niegdyś opowiadania do mangowej strony, brałam udział w paru nic nieznaczacych konkursach. Potem trafiłam na forum Fahrenheita, gdzie mnie zrównali z ziemią i jeszcze dobili tak leżącą :D To znaczy moje teksty. Dzięki temu nauczyłam się bardzo dużo i ulepszyłam pisarski warsztat. Wydałam małą legendę dla muzeum w pewnym mieście, czego nie uważam za jakiś szczególny debiut.

Na maturze dostałam 2 z polskiego, ponieważ mój „kochany” nauczyciel stwierdził, że musiałam ściągać od starszej siostry – korepetytorki polskiego(nie wiem – jak? Ale miałam całą pracę podkreśloną linijką na czerwono). Przez moje oceny nie mogłam dostać się na Polonistykę – choć był to mój wymarzony kierunek. Nie udało się w Polsce, to spróbowałam dziwnym trafem we Francji. Ukończyłam Polonistykę na paryskiej Sorbonie z licencjatem. Chciałabym zdobyć mastera, jednak życie mnie spieszyło i zdecydowałam się porzucić studia i zmienić miejsce zamieszkania. Paryż nie wpływał dobrze na moją artystyczną duszę. Potrzebowałam mgły, tajemnicy i magii. I znalazłam to wszystko! Mieszkam teraz w Somerset(niedaleko Terrego Pratchetta, yuppi!), gdzie urodziła się moja córeczka oraz moja powieść. Tak, nie bijcie, powieść, z gatunku high fantasy(ale nie ma w niej elfów, orków, krasnolodów ani wampirów). Marzę o tym, by ją opublikować, bo historia w niej zawarta nie daje mi żyć, w tym sensie, że nawet jeśli o niej zapomnę, za kilka dni budzę się i znów zapisuję telefon, bądź lapka nowymi pomysłami i dalszymi losami bohaterów. To jest tak, jakby oni żyli w mojej głowie, a ja nie wymyślam ich przygód, a jedynie spisuję po kolei, w miarę jak pozwalają mi siebie odkryć. Pragnę się podzielić ich historią ze światem. Jeżeli nie uda mi się w wydawnictwach, puszczę wszystko w internet :)

Moim słabym punktem(według amatorskiej opinii własnej) są opisy miejsc i wyglądu postaci, mały zasób słów oraz sposób wysławiania się na żywo. Opuściłam Polskę dziesięć lat temu i prócz rozmowy ze znajomymi Polakami i rodziną nie mam kontaktu z mową ojczystą. W takim sensie, że gdybym w pracy i przy załatwianiu spraw nie musiała uczyć się francuskiego, a teraz angielskiego, mój osobisty słownik oraz poziom posługiwania się językiem polskim byłby o niebo lepszy. Nie chcę tu wypaść na jakiegoś głupka, który zapomniał ojczystej mowy – po prostu widzę własne braki, gdy chcę porozmawiać na wyższych lotach, a ułomny umysł ciśnie mi na usta francuskie bądź angielskie słowa, bo nie może odnaleźć polskich – bądź, o zgrozo, ich nie zna!

Zapisałam się na forum, aby ulepszać warsztat oraz z czystej pisarskiej samotności. Jejku, to tyle. Wybaczcie za tak długie przedstawienie się. Czytałam parę innych powitań i zauważyłam, że każdy pisze coś o sobie. To i ja napisałam :)

2
I super, że napisałaś. Witamy serdecznie. Oczywiście ciekawość mnie zjada jaka to legenda ;)
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

3
Dzięki! Och, taka, że nawet boję się do niej zajrzeć. Choć ostały mi się jeszcze trzy egzemplarze. Pewnie znalazłabym nowe błędy i spaliła się ze wstydu, że to już poszło w świat. Ale wydane pod starym nazwiskiem, więc cicho tam :D Tytuł "Zionący Strachem", pewnie gdzieś lata po internetach zupełnie zapomniana. :oops:

4
Witamy ciepło i serdecznie!
Unholy Fairy pisze:ulubieni autorzy m.in. to Sarah J. Maas, Jacqueline Carey, Cassandra Clare, Trudi Canavan, Licia Troisi i wielu innych.
Wymienienie Cassandry Clare obok Trudi Canavan... no nie wiem. :twisted:
Wszystkie pytania bez odpowiedzi znam
I wszystkie pytania te, na które każda odpowiedź jest zła

5
O, a dlaczego nie? :mrgreen: Nawet na półce obok siebie stoją, w sensie ich dzieła :D Zaraz przy książkach Josepha Delaneya, M.L. Kossakowskiej i C.S. Friedman. Czytuję różnorakie pozycje, po prostu takie, gdzie zdnajduję coś dla siebie. :oops:

6
Unholy Fairy pisze:Nawet na półce obok siebie stoją, w sensie ich dzieła
Cassandra Clare - cóż, nie przedstawia szczególnej wartości intelektualnej ani stylem, ani treścią. Poczytać można, aczkolwiek przynajmniej dla mnie to troszkę tania literaturka młodzieżowa z nieszczególnie ambitną fabułą. A Trudi Canavan to jednak inna klasa literatury. :wink:
Wszystkie pytania bez odpowiedzi znam
I wszystkie pytania te, na które każda odpowiedź jest zła

7
Oj tam, oj tam. Gdyby Cassandra była aż taka zła, jak napisałaś, nie byłoby tego szału wokół jej książek. Fakt, jej twórczość przeznaczona jest raczej dla nastolatek, ale co nie oznacza, że jej pozycje są bez wartości. Dla mnie mają to „coś”. Sprzedają się – a ja je kupuję. Mam jej wszystkie książki i pochłaniam w parę wieczorów. A styl Cassandry bardzo mi się podoba – całkowicie przyzwoicie pisze, nie mogę się przyczepić. Może dlatego, że lubię lekkie lektury z przygodą, emocjami, gdzie mogę się rozerwać i przede wszystkim nie zanudzę na śmierć. A jaki tytuł fantasy byś mi poleciła, ambitny, choć dalej skierowany do kobiet? Chętnie poczytam, poszerzę horyzonty :)

9
Unholy Fairy pisze:Gdyby Cassandra była aż taka zła, jak napisałaś, nie byłoby tego szału wokół jej książek.
Zmierzch też się srzedawał... :>

Brak jest konsekwencji w tworzeniu postaci, ma boleśnie powtarzalny i zużyty do cna trójkąt miłosny oraz fabułę z elementami krzyczącymi "Harry Potter". Dobrze, że można wymawiać imię Sebastiana. ;D

Nie czytuję wiele fantastyki, w gruncie rzeczy, raczej coś polskiego - aktualnie to właśnie mam Miasto Niebiańskiego Ognia (7 rozdział) i czuję się rozśmieszona jednym wydarzeniem. A miało być tragiczne. ;D
Wszystkie pytania bez odpowiedzi znam
I wszystkie pytania te, na które każda odpowiedź jest zła

10
Zazdroszczę! Jeszcze nie mam 6 części, ale niebawem zamówię. Właśnie słyszałam, że jest najsłabszym tomem serii! Sama jestem ciekawa, chcę sprawdzić to na własnej skórze(umyśle?) ;). Tak, zauważyłam podobieństwo fabuły do „Harrego Pottera”, choć nie przeszkadza mi to aż tak, bo „Harrego...” uwielbiam :D Jakby było tego więcej, to być może bym się czepiała. Główny wątek o Sebastianie i o nowych nocnych łowcach, rzeczywiście jest skopiowany od Rowling i jakby stworzony jedynie po to, aby autorka miała gdzie umieścić romans i rozterki bohaterów. Co nie zmienia faktu, że i tak mi się to wszystko podoba. :D
A „Zmierzch” – nie... Nie przebrnęłam przez pierwsze strony książki(nuda), jedynie oglądałam filmy, które mi się podobały. Nic na to nie poradzę, że lubię romanse. :D
A co polskiego polecasz? :)

11
Unholy Fairy pisze:A co polskiego polecasz?
Pilipiuk ;D Zdecydowanie. Poza tym to raczej łapię to co jest w bibliotece, więc nie mogę polecić nic konkretnego, chociaż dobrej fantastyki trzeba szukać głównie z wydawnictwa Fabryka Słów.

Ogólnie rzecz biorąc, ja staram się w jednym typie literatury nie zamykać, więc przemykam przez wszystko, zaczynając od Lema, kończąc na romansach z rudowłosymi paniami na okładce (zupełnie jakby wszystkie bohaterki koniecznie musiały być rude :shock:). Więc mogę po prostu polecac to co się dobrze czyta.
Wszystkie pytania bez odpowiedzi znam
I wszystkie pytania te, na które każda odpowiedź jest zła

12
Jeśli chodzi o polską fantastykę, to bardzo Ci polecam "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" Roberta Wegnera. Całkiem coś innego od HP, ale naprawdę warto przeczytać :)

13
Zrobiłam krótki rekonesans i już wiem, że przy następnym zamówieniu zaopatrzę się w "Kuzynki" i "Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza" :D Oba tytuły zapowiadają się niezwykle interesująco ;D dzięki :)

14
Witam gorąco w imieniu raczkującej części Forum (: Myślę, że nie tylko mnie wydałaś się bardzo interesującą osobą (;

15
gebilis, zgadza się. Zrezygnowałam z elfów, krasnoludów i orków na rzecz nowych, innych ras, nic wyszukanego, ale jednak odmiennego. Kiedyś pisałam powieść do szuflady i dałam komuś do przeczytania, zjechał mnie strasznie i powiedział, że to jest tysiące razy odgrzewany kotlet – bo miałam tam głównie elfy i wampiry :D Przebolałam jego słowa i wzięłam sobie do serca. Co nie znaczy, że nie lubię czytać o „tolkienowskich” rasach. To zależy przede wszystkim jak autor je przedstawi. Niektóre pozycje z elfami i krasnoludami są naprawdę zacne.

Weneda, dziękuję za bardzo miłe słowa i za gorące powitanie ;D :oops:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”