Proces

1
WWW Oskarżone, korzystając z niewielkich, skompresowanych w przestrzeni rozmiarów, siedziały ściśnięte na jednym taborecie. Milczały od dłuższego czasu, gromione potężnym głosem prokuratora, pełnym gniewu i uniesień udekorowanych tonem przesączonym wzruszeniem i rzewnością, pierwszy chyba raz prawdziwym w dobie procesów opieczętowanych fałszywymi uczuciami.

WWW - Cóż więc takiego uczyniły, czyż nie jest to krzywda najgorsza, jaka może spotkać właściciela, tak wspaniale traktującego swych niewolników? Jak tak można uczynić, jak bardzo podłym być trzeba żeby do tego się posunąć, by w ogóle przeszło to przez etap między imaginacją a urzeczywistnieniem!

WWW Były blade, nie ze strachu jednak, a z natury. Cera, biała jak kartka papieru stanowiła o ich atrakcyjności, łącząc się doskonale z wyrazistą i przyciągającą oko budową. Z reguły czyste jak błękit, czasem tylko, w chwilach nagłych, powołanych do życia fanaberią właściciela, kończyły umorusane, nierzadko od ziemi po samą szyję. Teraz, wypucowane na glanc, urodziwe niewolnice prezentowały się godnie, pomimo dalece posuniętego wieku i niejednej zmarszczki.

WWW - Czyż nie tak trzeba się odpłacać za dobroć jak szacunkiem i równie nieskazitelną wolą? Cóż by świat uczynił pozbawiony tak prostej zależności? Jaki przykład dalibyśmy popuszczając to w niepamięć?

WWW Nie potrafiły wypowiedzieć słowa, wiedziały, że nie czas na to, że nigdy takiego nie było. Wywieszone języki suszyły się więc na powietrzu, głaskane podmuchami coraz gorętszej ekscytacji przemawiającego. Brak sprzeciwu wchodził w skład niewolniczego żywota.

WWW - Tak, to było niespodziewane – zaczął poproszony o zabranie głosu właściciel, z identyczną jak prokurator barwą głosu. - Tyle lat razem, zawsze zabierałem je ze sobą. Można powiedzieć, że byłem im wierny nie mniej niż one mi. Taka niezachwiana wiara skończyła się moim uszczerbkiem na zdrowiu, bólem, tyle fizycznym, co urągającym miłości jaką je obdarzyłem.

WWW Zegar tykał głośniej niż kiedykolwiek. Kolejny sługa, bardziej czasu niż człowieka, bezwolny zupełnie, wypełniający pomieszczenie brzmieniem niezależnym, a jednak intencjonalnie pożądanym przez posiadacza. Pomieszczenie zdawało się puste, choć w rzeczywistości wypełnione rzeszą podobnych oskarżonym, dla których, być może, zaaranżowano całe to przedstawienie i farsę.

WWW - Zatem postanowione! – zagrzmiał głos ostateczny, sędziowski, choć wciąż ten sam co poprzednie. - Nie ma potrzeby rozwlekać, sprawa jest prosta. Sam uszczerbek na zdrowiu pozostaje niczym wobec zaufania, które zostało złamane! Wszelkie przemowy umoralniające pozbawione są sensu wobec tak obojętnej postawy oskarżonych. Wyrok może być jeden. Wieczyste wygnanie!

WWW Bliższa przyszłość mignęła jak epileptyczny błysk. Niewolnice poczuły tylko ostre szarpnięcie - zaraz potem trafiły do ciemnego więzienia o zimnych ścianach, z małymi tylko dziurami, na oddech chyba, dla przedłużenia agonii - nagły błysk światła i dalej już tylko smród i coraz bliższa, gnijąca śmierć pośród innych odpadków dawnego życia.

WWW Dla białych trampek nie istniało miejsce gorsze od wysypiska, a wyrok okrutniejszy, niż ten ustanowiony przez oskarżającego, prokuratora i sędziego w jednej osobie. Pozostało im pluć we własne sznurówki za tę jedną noc, podczas której dopuściły odciski do zaistnienia.
Ostatnio zmieniony pt 10 paź 2014, 11:40 przez UnNorm, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Tekstów tego typu - oszukujących czytelnika przesadzonym tonem, by potem okazało się, ze chodzi o sprawę/rzecz błahą - trochę się już na tym forum naczytałam. Pozytywnie w pamięć zapadł mi jeden i tak chyba zostanie.

Miniaturka nie przekonała mnie. Scena jest przerysowana - od razu czuć, że w grę wchodzi jakiś "twist" na koniec. Nie domyśliłam się, że mowa o trampkach, ale też niespecjalnie chyba mnie interesowało drążenie. Gadanie o utracie zaufania i "uszczerbku na zdrowiu" z tytułu odcisków... Cóż... Jak dla mnie, tekst tego typu ma sens, gdy wykorzystujemy w sprytny sposób ton i słownictwo, które właśnie mogłoby paść w nerwach (albo nawet i nie) z powodu jakiejś sytuacji. Tutaj nic takiego nie ma miejsca, a nawet jeśli się upierać, że niektóre określenia są adekwatne, to i tak całość wychodzi, niestety, naciągana.

Technicznie jest nieźle, chociaż przez tę umyślną przesadę w tonie czytało mi się to trochę nużąco. Trudno mi jednak wskazać konkretnie, jak można by temu tekstowi dodać lekkości, bez zmiany koncepcji.
Kilka drobiazgów z innej bajki:
UnNorm pisze:Jaki przykład dalibyśmy popuszczając to w niepamięć?
Puszczając w niepamięć.
UnNorm pisze:zupełnie, wypełniający pomieszczenie brzmieniem niezależnym, a jednak intencjonalnie pożądanym przez posiadacza. Pomieszczenie zdawało się puste, choć w rzeczywistości wypełnione rzeszą podobnych oskarżonym, dla których, być może, zaaranżowano całe to przedstawienie i farsę.
Powtórzenie.
UnNorm pisze:dopuściły odciski do zaistnienia.
Wiem, że przesadna emfaza w tekście jest w większości zamierzona, ale to "dopuszczenie do zaistnienia", jak na moje, brzmi już po prostu nieskładnie.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

3
Aż mnie ukłuło kiedy zauważyłem, że nie odpowiedziałem wcale, a nawet tym jednym prostym słowem. Dziękuję.

Miniaturka niespecjalnie udana, ale wtedy rzeczywiście byłem na te tenisówki wściekły, stąd też, podobała mnie się.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron