***
___Franz obudził się rano. Nie byłoby w tym nic dziwnego, taka natura poranka, że zazwyczaj tożsamy jest z pobudką. Tym razem, było inaczej. Franz stanął bowiem przed sytuacją zupełnie nową. Już w pierwszej chwili przytomności uświadomił sobie, że stał się wielkim kotletem.
___— Dlaczego? — zapytał z panierką wzniesioną ku betonowi sufitu, który tutaj pełnić musiał rolę przenośni dla samych niebios.
___— W imię zasad, skurwysynu — odpowiedziały, zostawiając Franza w stanie niepewności podwójnie egzystencjalnej. Przecież Franz dotychczas był ateistą.
Rozległo się pukanie do drzwi.
___— Wstałeś już, synku?
___To matka.
___Co robić, myślał Franz, przyznać się do zmiany w kotleta, czy do niespodziewanego nawrócenia?
3
Fajne
Beton sufitu - trochę ryzykowna metafora dopełniaczowa...ale...śmieszna, więc ok
Szczerze mówiąc, przy "powiedziały" zastanowiłam się "one - to znaczy kto" - i dopiero jak się ciut cofnęłam, to odkryłam że to niebiosa...
Ponieważ, jak i moją przedmówczynię, dopadło mnie lenistwo (i tylko dlatego) chciałam dopytać dlaczego (egzystencjalnej) podwójnie - czy chodzi o niewygodę bycia kotletem (którą to niewygodę chyba może zauważyć rzeczywiście tylko ktoś, kto wcześniej kotletem nie był...
)))) plus kwestię: "nawrócić się czy nie nawrócić - oto jest pytanie"...?
Nota bene - nawrócenie, prawdopodobnie najzgodniej z intencją autora, fajnie się kojarzy z przewróceniem na drugą stronę na patelni ...
Pewnie od tego skojarzenia "się wszystko zaczęło...? 
I jeszcze jedno: rozumiem (eee...czy nie rozumiem?) to tak: Franz został ukarany przez niebiosa za ateizm (??) poprzez zmianę w kotleta. I potem to już była kwestia sekund - budzi się jako kotlet - zapytuje sufitowe niebiosa dlaczego - i natychmiast, kiedy dostaje odpowiedź - nawraca się - czy tak? Ale gdyby matka zajrzała, to jednak zobaczyłaby jeszcze kotleta? (czyli jeszcze by się niebiosa nie zlitowały? ) ?
))
No przepraszam, że ten komentarz brzmi jak brzmi ...ale...w końcu dyskutujemy o gościu, który jest kotletem. A to nieczęsto się zdarza
)

Beton sufitu - trochę ryzykowna metafora dopełniaczowa...ale...śmieszna, więc ok

Szczerze mówiąc, przy "powiedziały" zastanowiłam się "one - to znaczy kto" - i dopiero jak się ciut cofnęłam, to odkryłam że to niebiosa...
Ponieważ, jak i moją przedmówczynię, dopadło mnie lenistwo (i tylko dlatego) chciałam dopytać dlaczego (egzystencjalnej) podwójnie - czy chodzi o niewygodę bycia kotletem (którą to niewygodę chyba może zauważyć rzeczywiście tylko ktoś, kto wcześniej kotletem nie był...

Nota bene - nawrócenie, prawdopodobnie najzgodniej z intencją autora, fajnie się kojarzy z przewróceniem na drugą stronę na patelni ...


I jeszcze jedno: rozumiem (eee...czy nie rozumiem?) to tak: Franz został ukarany przez niebiosa za ateizm (??) poprzez zmianę w kotleta. I potem to już była kwestia sekund - budzi się jako kotlet - zapytuje sufitowe niebiosa dlaczego - i natychmiast, kiedy dostaje odpowiedź - nawraca się - czy tak? Ale gdyby matka zajrzała, to jednak zobaczyłaby jeszcze kotleta? (czyli jeszcze by się niebiosa nie zlitowały? ) ?

No przepraszam, że ten komentarz brzmi jak brzmi ...ale...w końcu dyskutujemy o gościu, który jest kotletem. A to nieczęsto się zdarza
