Migawki

1
Poniższy fragment to początek czegoś dłuższego. Ciekaw jestem Waszych opinii.

WWWKobieta podpierająca się na wysłużonej parasolce spojrzała na myślnik pomiędzy datami tysiąc dziewięćset czterdzieści trzy i dwa tysiące dziesięć. Pomyślała: czy to możliwe zawrzeć całe życie człowieka w jednej kresce?
WWWSpoglądało na nią dwoje smutnych oczu z jeszcze bardziej smutnego grobu zagubionego pomiędzy cmentarnymi alejkami. Imię na kamiennej płycie pokryły pożółkłe liście i ludzka niepamięć, a zielsko i bujna trawa zawłaszczyły sobie ziemię wokół mogiły i gdyby nie pewna staruszka, która z litości od czasu do czasu wyrywała panoszące się rośliny, uważając, że nikomu nie należy się taki los, z pewnością grób przestałby być widoczny dla świata. Ktoś przechodzący obok mógłby powiedzieć: współczuje panu, panie niewiemjakmasznaimię, zapomnienie to najgorsze, co może spotkać człowieka. Niestety nawet i tych słów zapuszczony grób nigdy nie usłyszał, przez cały czas mając za towarzyszy jedynie inne groby z ponuro celującymi w niebo krzyżami.
WWWW rogu płyty spostrzegła pęknięcie przecinające cały nagrobek, tworzące wzór przypominający błyskawicę. Patrząc w oczy młodzieńca zastygłego na fotografii tuż przed nią, pomyślała, że czas jest największym wrogiem pamięci. Ktoś spostrzegawczy mógłby domniemywać, że wyraz twarzy zmarłego zdawał się mówić: już jest mi wszystko obojętne, to tylko przeszłość, a ona nic nie znaczy.
WWWPatrząc z politowaniem na zmarłego, wcisnęła brodę w szalik i skrzyżowała ramiona, chcąc uchronić się od arktycznego powietrza wiejącego od miasta, które o tej porze roku przybierało wygląd bezludnego, zamrożonego pejzażu.
WWWWłaściwie był całkiem przystojny. Nie przypuszczała, że zaskoczy ją wygląd młodzieńca - myślała, że artyści zazwyczaj nie grzeszą urodą. Jak tylko przyłapała się na tym, że tonie w spojrzeniu mężczyzny, zganiła się: to nieprzyzwoicie mieć takie myśli na cmentarzu. Matka by ją skarciła. Ale jej matka nie żyła i kilkaset kilometrów dalej również spoglądała z nagrobkowej fotografii na zalaną błotem alejkę. Tylko że jej wyraz twarzy raczej mówił: jakie piękne kwiaty przynieśliście mi w moje urodziny.
WWW- Spójrz – wyszeptała. - Mam coś dla ciebie.
WWWSięgnąwszy do torebki, wyciągnęła gazetę zwiniętą w rulon. Kucnęła i przesunęła ręką po szorstkiej powierzchni płyty, jakby chciała usunąć choćby małą część piętna, jakie odcisnął na niej los. Otworzyła gazetę na drugiej stronie i wyjęła zapisany drobnymi literami arkusz. Westchnęła, spoglądając na dobrze sobie znany tytuł.
WWWKrótka historia młodości.
WWW- Wiesz, pewnie mi tego nie zaakceptują, bo stwierdzą, że brzmi jak recenzja dramatu obyczajowego jakiegoś pisarzyny.
WWWNagle ogarnęło ją ogromne uczucie pustki, jakby w tej chwili zdała sobie sprawę, że właśnie tak się kończy pewien etap jej życia. Pokręciła głową i powiedziała:
WWW- Dobrze, że już niedługo ta historia ujrzy światło dzienne.
WWWZ zaskoczeniem spostrzegła, że widok mąci jej łza. Wszystko się rozmazało, a wtedy pochyliła głowę i zapłakała, wyobrażając sobie, jak nawet po śmierci młodzieniec z portretu przeżywa wszystkie nieszczęścia świata, a ta krótka historia młodości to jedynie jedna z kropel w całym oceanie strapień.
WWW- Spisałam to dla ciebie. Widzisz, kiedy tylko poznałam twoja historię, pomyślałam, że to wstrząśnie wszystkimi. Napisanie tego było trudniejsze, niż myślałam – powiedziała przez łzy.
WWWWstała i rozprostowała kości. Chciałaby, żeby z fotografii spoglądał teraz ktoś zupełnie odmieniony. Żeby zamiast przykrego spojrzenia i wychudzonych policzków ujrzała mężczyznę w kwiecie wieku, którego śmierć pomyliła z kimś innym i zabrała przez przypadek. Pomyślała, że nigdy nie widziała tak smutnego człowieka od czasu, gdy jej ojciec wszedł do pokoju w klinice imienia Stephana Reicharta, podkręcił wąsa, zastanawiając się, co ma powiedzieć, a kiedy wreszcie usiadł na krześle naprzeciwko i zatopił dłoń we włosach, powiedział: nikt nie jest nieśmiertelny, córko, a ona wiedziała, że za drzwiami na końcu korytarza ktoś przykrywa stygnące ciało jej matki białą płachtą. Nie chciała więcej wracać myślami do tamtego dnia. Nie chciała znowu przeżywać miesięcy milczenia i niepokoju. Skupiła się na tym, że zwieńczyła sukcesem próby rozwikłania tajemnic mężczyzny spoczywającego w grobie przed nią. Już za kilka dni artykuł triumfalnie ujrzy światło dzienne, a wtedy wszyscy zwrócą oczy na nią, myśląc: o mój Boże, ta kobieta jest niesamowita, ciekawe, co powiedzą o tym krytycy.
WWWSpędziła kilka długich chwil na porządkowaniu grobu. Odgarnęła większość zeschłych liści i udeptała ziemię wokół. Raz po raz ścierała z policzków łzy. Zapaliła gliniany lampion i spojrzała w szare, zimowe niebo. W podszytej niepewnością chwili, która spadła na nią z impetem arktycznej zamieci, miała nieodparte wrażenie, że nie stanęła na wysokości zadania.

WWWZamknęła za sobą zardzewiałą furtkę cmentarza ze świadomością, że wszystko się skończyło, reszta to już tylko czas. Poczuła na sobie krople deszczu i otworzyła parasolkę. Uśmiechnęła się na myśl o czekających ją dniach. Obmyślała plan mowy na spotkanie z grupą redakcyjną mające zwieńczyć jej sukces. To już za tydzień, a ona nie ma ułożonego nawet pierwszego zdania. Powinna zabłysnąć humorem, a jednocześnie pokazać swoją pewność siebie... Być może powie coś o tym, że oczekuje wielkich osobistych zmian, przeprosi za to, że ostatnio była oschła, tłumacząc się dużą ilością pracy w domu, jak i w redakcji, a na koniec powie, że artykuł to hołd dla pewnego młodzieńca, którego życie postanowiła spisać. Być może jednak nie powinna nic mówić? Może powinna pozwolić żyć tej historii swoim życiem i nie wtrącać się ze swoimi nędznymi wynurzeniami?
WWWNagle stanęła jak wryta i przez chwilę otępiale słuchała uderzających o parasolkę kropli deszczu. Z jej myśli uleciały kolejne zdania wielkiej przemowy wschodzącej gwiazdy dziennikarstwa, a pojawiło się wspomnienie pewnej fotografii. Jedną ręką trzymając parasol, nieporadnie usiłowała wydostać z torebki zdjęcie. Wreszcie odnalazła je zgięte w mały kwadrat. Zrzuciła torebkę na ziemię i teraz trzęsącymi się dłońmi rozkładała kolejne warstwy fotografii, w myślach powtarzając: jak mogłam o tym zapomnieć, jak mogłam o tym zapomnieć.

WWWKierowca czarnego citroena mknął mokrą drogą, wyrzucając spod opon kaskady wody. Wściekle uderzające o szybę krople deszczu i płatki śniegu spowodowały, że z pewnym opóźnieniem ujrzał stojącą na jezdni wysoką kobietę z parasolką. Pomyślał: jasna cholera, po czym zacisnął szczękę i skręcił kierownicą w prawo. Kobietę wyrzuciło w powietrze. Chwilę później uderzyła w szybę samochodu, po czym runęła na asfalt. Resztki jej świadomości wypełnił ból i odgłos łamanych kości. Mężczyzna wybiegł z samochodu. Krzyczał: pomocy, pomocy, ludzie! Przebiegł obok leżącej na jezdni torebki, okularów, gazety, zmiętej fotografii, długopisu, paczki chusteczek higienicznych i średnich rozmiarów kartki, która od razu namokła w kałuży i spłynęła wraz z piachem, śmieciami, niedopałkami i ulotkami do studzienki.
Ostatnio zmieniony śr 16 wrz 2015, 08:32 przez Vanoge, łącznie zmieniany 1 raz.
"-(...)I dopiero, gdy wydasz śmiertelne tchnienie, pojmiesz, że żywot twój więcej nie znaczył niźli jedna kropla w nieskończonym oceanie!
Lecz czymże jest każdy ocean, jeśli nie morzem kropel?"

2
Vanoge, przykro mi, że z brutalnym realizmem wkraczam w wykreowany przez Ciebie świat, ale coś mi tu nie gra na poziomie faktów podstawowych.
Vanoge pisze:Kobieta podpierająca się na wysłużonej parasolce spojrzała na myślnik pomiędzy datami tysiąc dziewięćset czterdzieści trzy i dwa tysiące dziesięć. Pomyślała: czy to możliwe zawrzeć całe życie człowieka w jednej kresce?
Vanoge pisze:Imię na kamiennej płycie pokryły pożółkłe liście i ludzka niepamięć, a zielsko i bujna trawa zawłaszczyły sobie ziemię wokół mogiły i gdyby nie pewna staruszka, która z litości od czasu do czasu wyrywała panoszące się rośliny, uważając, że nikomu nie należy się taki los, z pewnością grób przestałby być widoczny dla świata.
Obecnie mamy rok dwa tysiące piętnasty. To znaczy, że mężczyzna został pochowany pięć lat temu. Nawet jeśli od chwili wykucia dat na płycie nikt tego grobu nie odwiedzał, to kamienny grobowiec w ciągu paru lat nie może przestać być "widoczny dla świata", gdyż sam jest solidny, a o utrzymanie porządku w alejkach musi dbać zarząd cmentarza. Zaniedbanie i opuszczenie to raczej jakieś wyblakłe strzępy sztucznych kwiatów, resztki konstrukcji wieńców, które dawno temu się rozsypały, brudne pojemniki po wypalonych zniczach.
I druga sprawa:
Vanoge pisze:Patrząc w oczy młodzieńca zastygłego na fotografii tuż przed nią, pomyślała, że czas jest największym wrogiem pamięci.
Jeśli fotografia i daty na nagrobku odnoszą się do tej samej osoby, to młodzieniec w chwili śmierci miał 67 lat. Oczywiście, do dekoracji płyty nagrobnej zawsze wybiera się zdjęcia, które przedstawiają delikwenta w jakiejś korzystnej fazie jego życia, ale raczej jednak nie sprzed 40-45 lat, gdyż to nasuwałoby wątpliwości, czy kamieniarz wykuł właściwe daty. Gdyby jednak, z niewiadomych na razie przyczyn, tak się zdarzyło, to Twoja bohaterka powinna zwrócić uwagę na tę różnicę, gdyż sytuacja jest mocno nietypowa.

C.d.n.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

3
Rubio, przede wszystkim dziękuję, że kolejny raz weryfikujesz mój tekst - masz cierpliwość! :wink:
A skoro "ciąg dalszy nastąpi" to na niego poczekam i ustosunkuję się do całości.
"-(...)I dopiero, gdy wydasz śmiertelne tchnienie, pojmiesz, że żywot twój więcej nie znaczył niźli jedna kropla w nieskończonym oceanie!
Lecz czymże jest każdy ocean, jeśli nie morzem kropel?"

4
O !
Vanoge pisze:chcąc uchronić się od arktycznego powietrza wiejącego od miasta, które o tej porze roku przybierało wygląd bezludnego, zamrożonego pejzażu.
arktyczne powietrze przybierało wygląd bezludnego, zamrożonego pejzażu?

W sumie - nie podoba mi się, bo wpadłaś w kicz i tam pogalopowałaś.
Patrz - bezludny, zamrożony pejzaż... brrrr ;)

[ Dodano: Śro 02 Wrz, 2015 ]
albo tu:
Vanoge pisze:nikt nie jest nieśmiertelny, córko, a ona wiedziała, że za drzwiami na końcu korytarza ktoś przykrywa stygnące ciało jej matki białą płachtą.
cdn...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Vanoge, lubię zaglądać do Twoich tekstów, gdyż wymyślasz niebanalne historie, lecz tym razem wszedłeś w stereotypy.Zaniedbany cmentarz, zaniedbany grób, staruszka wyrywająca chwasty, zardzewiała furtka - za dużo tego dobrego. Zaniedbany grób na całkiem dobrze utrzymanym cmentarzu też robi wrażenie, nawet większe, gdyż jaskrawo kontrastuje z otoczeniem.

Na poziomie realiów też mi to i owo nie pasuje:
Vanoge pisze:Właściwie był całkiem przystojny. Nie przypuszczała, że zaskoczy ją wygląd młodzieńca - myślała, że artyści zazwyczaj nie grzeszą urodą.
Mniejsza już o takie generalizowanie artystów, trochę zabawne. Ale z dalszego ciągu wynika, że kobieta opracowała biografię owego mężczyzny. Naprawdę nie widziała żadnej jego fotografii? A może tutaj wyglądał po prostu lepiej, niż na innych zdjęciach?
Vanoge pisze:Patrząc z politowaniem na zmarłego, wcisnęła brodę w szalik i skrzyżowała ramiona,
Politowanie to litość zabarwiona lekceważeniem, a Twoja bohaterka wydaje się jak najdalsza od tego drugiego uczucia. Więc może patrzyła po prostu ze współczuciem?
Vanoge pisze:Jedną ręką trzymając parasol, nieporadnie usiłowała wydostać z torebki zdjęcie. Wreszcie odnalazła je zgięte w mały kwadrat.
Auuu... Normalna odbitka na papierze fotograficznym, zgięta w mały kwadrat, ulega bezpowrotnemu zniszczeniu. Kobieta nie musi postępować racjonalnie, lecz ze wszystkiego, co napisałeś, wynika, że jest mocno zaangażowana w opracowanie biografii mężczyzny. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby tak traktowała jakiekolwiek zdjęcia, związane z tą historią. Chyba że jest to fotografia wycięta np. z prasy, wtedy po prostu to napisz.

Językowo i na poziomie obrazowania też rozmaite poprawki by się przydały.
Vanoge pisze:Spoglądało na nią dwoje smutnych oczu z jeszcze bardziej smutnego grobu zagubionego pomiędzy cmentarnymi alejkami.
Dwoje oczu spoglądających z grobu to obraz jak z thrillera, a tymczasem chodzi o zwykłą fotografię. Grób natomiast może być zagubiony pośród innych grobów, lecz nie "pomiędzy alejkami".
Vanoge pisze:Patrząc w oczy młodzieńca zastygłego na fotografii tuż przed nią
Podkreślone - zbędne. Nikogo innego tam nie ma, a rytmu zdań ta wstawka też nie wzbogaca.
Vanoge pisze:Z zaskoczeniem spostrzegła, że widok mąci jej łza.
Raczej: mącą jej łzy. Jedna łza w tym kontekście ma wydźwięk niepotrzebnie patetyczny. I chyba raczej uświadomiła sobie, nie spostrzegła.
Vanoge pisze:W podszytej niepewnością chwili, która spadła na nią z impetem arktycznej zamieci,
Impet arktycznej zamieci jest ostatnim zjawiskiem, które kojarzyłabym z chwilą podszytą niepewnością. Wahanie czy niepewność + chwila są delikatne i ulotne.
Vanoge pisze:skrzyżowała ramiona, chcąc uchronić się od arktycznego powietrza wiejącego od miasta, które o tej porze roku przybierało wygląd bezludnego, zamrożonego pejzażu.
Miasto nie może "przybierać wyglądu pejzażu". Samo (jako całość) jest pejzażem. Ale: pada deszcz, nie śnieg, więc temperatura jest plusowa. Skojarzenia z Arktyką i mrozem są zdecydowanie na wyrost.
Vanoge pisze:przez chwilę otępiale słuchała uderzających o parasolkę kropli deszczu.
Nie można słuchać "otępiale", raczej: w otępieniu. Nawiasem mówiąc, niesłychanie zmienne nastroje ma Twoja bohaterka w tak krótkim czasie.
Mam nadzieję, że jej nie uśmierciłeś, bo wydała mi się postacią intrygującą, choć trochę niespójną. Ale jedno nie wyklucza drugiego.

Pisz dalej.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

6
Hej,

masz bardzo fajny styl pisania, tylko jeszcze musisz zdecydowanie popracować nad precyzją: każde porównanie/zastosowany przymiotnik muszą bezpośrednio trafiać czytacza i być zgodne z opowieścią (Natasz ma całkowitą rację - "arktyczne powietrze" wyskakuje jak diabeł z pudełka, wytrąca z czytania).

Piszesz bardzo sprawnie, a takie szanowanie słów sprawiłoby, że tekst byłby jeszcze lepszy. Druga sprawa to miałkość fabularna, widoczna szczególnie w zakończeniu, które jest koszmarnie złe - wtórne, nietrafione (w sensie: obliczone na końcowe Bum!, a wyszło: pufff...), pozbawione sensu.

Mnie umknęły daty na początku tekstu i byłem zaskoczony pojawieniem się samochodu na końcu (nie samym zakończeniem, które było słabe) - jakoś tak sytuowałem całą historię w okolicy "Lalki" :D Może dlatego, że większość tekstu przeczytałem z przyjemnością, a niektóre fragmenty były po prostu świetne, szalenie klimatyczne i po prostu dobrze napisane (szczególnie te związane z historią matki)
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

7
Vanoge pisze:Kobieta podpierająca się na wysłużonej parasolce spojrzała na myślnik pomiędzy datami tysiąc dziewięćset czterdzieści trzy i dwa tysiące dziesięć. Pomyślała: czy to możliwe zawrzeć całe życie człowieka w jednej kresce?
Podoba mi się bardzo to pierwsze zdanie. Daje dobry grunt do poprowadzenia historii.
Trochę później robi się jednak pusto. Ładnie napisane, ale jakoś nie czuję smutku. Ot, stojąca nad grobem dziewczyna. Wiele tam grobów i historia każdego z tych nieboszczyków jest zapewne smutna. W końcu śmierć to smutna rzecz.

Ale końcówka zrobiła swoje i w sumie poczułam zaciekawienie, co to za historia. Mam wrażenie, że fabuła może się nieźle rozwinąć. Chętnie przeczytałabym więcej.

8
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i pochylenie się nad tym tekstem.
Mam nadzieję, że jej nie uśmierciłeś, bo wydała mi się postacią intrygującą, choć trochę niespójną. Ale jedno nie wyklucza drugiego.
Historia tej bohaterki miała stanowić jeden z dwóch głównych wątków. Drugim, naturalnie, miała być opowieść o mężczyźnie z nagrobkowej fotografii. Całość utrzymana z jednej strony w stylu dawnych imprez, zdjęć na kliszy i brukowanych ulic, a z drugiej w stylu samochodów, wybuchów i beznadziejnej muzyki :wink:
Mnie umknęły daty na początku tekstu i byłem zaskoczony pojawieniem się samochodu na końcu (nie samym zakończeniem, które było słabe) - jakoś tak sytuowałem całą historię w okolicy "Lalki" :D Może dlatego, że większość tekstu przeczytałem z przyjemnością, a niektóre fragmenty były po prostu świetne, szalenie klimatyczne i po prostu dobrze napisane (szczególnie te związane z historią matki)
Czyli co człowiek, to opinia, bo wygląda na to, że Natasza miała dokładnie przeciwne zdanie o fragmentach związanych z matką :)
Trochę później robi się jednak pusto. Ładnie napisane, ale jakoś nie czuję smutku. Ot, stojąca nad grobem dziewczyna. Wiele tam grobów i historia każdego z tych nieboszczyków jest zapewne smutna. W końcu śmierć to smutna rzecz.
Miałem powrócić do tej samej sceny w późniejszej części powieści. Już po zapoznaniu czytelnika z historiami dwójki bohaterów mogłaby ona lepiej wybrzmieć. Tak mi się wydaje.

Gdzieś zawsze rozjeżdżają mi się historie na poziomie realiów. Po prostu są to błędy, o których istnieniu nie mam pojęcia, a gdy ktoś mi je wytknie, to łapie się za głowę i dziwię, jak mogłem tego wcześniej nie zauważyć. Tekst długo leżał nietknięty i patrzyłem na niego kilka razy świeżym okiem, ale, jak widać, nie pomogło.
"-(...)I dopiero, gdy wydasz śmiertelne tchnienie, pojmiesz, że żywot twój więcej nie znaczył niźli jedna kropla w nieskończonym oceanie!
Lecz czymże jest każdy ocean, jeśli nie morzem kropel?"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”