Jenerał chwiejnym krokiem pomaszerował ku salonikowi.
- Melduję się na rozkaz!
- Jesteście wreszcie - Powiedział pryncypał wyciągając zawiniątko z kieszeni - macie tu kanapkę, żona zapakowała na podróż.
- A z czym?
- Z salami, masz tu, popij wódką i do kabiny zajrzyj, bo ja nie wiem czy oni lecą czy nie, a nie chcę się spóźnić, bo mi brat kazał.
- Wedle rozkazu... ej tam! Warchoły!
- Na rozkaz panie jenerale!
- No jak, lecicie czy nie lecicie?
- Lecimy, jesteśmy w powietrzu.
- Nie o to pytam! My się spieszymy, lądować by trzeba.
- Ale panie jenerale, mgłę ktoś rozpylił, nie wolno.
- To ty szelmo się za latanie bierzesz, a rozkazu prostego nie rozumiesz? Wara od aparatury! - jenerał, wymachując szabelką, dobył steru.
Wtem wehikułem tąpnęło.
- Panie jenerale, wybuch jeden za drugim!
- Trinitrotoluen! - krzyknął jenerał - ląduję w lesie!
- Panie jenerale, przed nami brzoza!
- Osioł! Nic nam nie będzie, brzozy nie są z pance...
2
To zdecydowanie najgorszy tekst w tym dziale i jednocześnie idealny przykład pokpienia sprawy i/lub niedostatku mocy obliczeniowej w stosunku do podjętego tematu. To tak jakbyś w rozmowie z literatami czy filozofami o Nietzchem nagle wyskoczył z kalamburem:
- o czym?
- o niczem hłehłehłe.
Każdy, kto zna temat Nietzchego zna też ten kalambur odkąd zna Nietzchego, więc jedyną na niego odpowiedzią może być litościwe udanie, że się nie słyszało. Dlatego też na tym tylko poprzestanę.
- o czym?
- o niczem hłehłehłe.
Każdy, kto zna temat Nietzchego zna też ten kalambur odkąd zna Nietzchego, więc jedyną na niego odpowiedzią może być litościwe udanie, że się nie słyszało. Dlatego też na tym tylko poprzestanę.