Franuś

1
Szary

Mały, szarobury miś Franuś. Dziewczynka nie pamiętała, jak wyglądał w owym dniu, gdy wpadł w jej łapki. Ba, nie pamiętała nawet tego dnia. Jak daleko sięgała jej pamięć, zawsze był mały (tylko gdy była malutka wydawał jej się taki duży), szarobury, z czasem stał się brudnoszary. Dziewczynka nie pamiętała nawet, czy kiedykolwiek się kąpał. Patrząc na jego sfilcowane futerko, pewnie tak, ale nie wyszło mu to na dobre. Jedno uszko miał naderwane, oczka gdzieś dawno wypadły, pogubiły się. Ale najśmieszniejszy był nosek, którego... nie miał. W miejscu, gdzie pluszowe misie mają nosek, u Franusia rzucała się w oczy olbrzymia plama.
Miś Franuś, ostoja bezpieczeństwa, w jego futerko wsiąkało morze dziecięcych łez. Dziewczynka płakała, bo widziała płaczącą mamusię, pijanego, awanturującego się tatusia. Drżała na dźwięk wybijanych szyb.
Wielkie dramaty dzieciństwa - ileż musiało cierpliwie wysłuchać to naderwane i nigdy nie zszyte uszko.
To jego mordkę całowała na dobranoc sprawiając, że stawała się coraz bardziej mokra, zaśliniona.
***
Dziewczynka dorosła. Stary, brzydki Franuś jeszcze długo leżał upchnięty w kącie. Któregoś dnia dziewczynka usłyszała.
- Zdecyduj się, jesteś już duża. Nie mamy miejsca w domu na trzymanie wszystkich zabawek. Wyrzuciła brzydactwo na śmietnik. Już nie dziewczynka, ale nastolatka, płakała, gdy Franuś znikał w czeluściach śmietnika. W tym momencie definitywnie skończyło się jej dzieciństwo. Miłość odeszła.
***
- Cześć, jestem Franek - tak wkroczył w życie dziewczyny zarośnięty lump w drucianych okularkach. Brzydki jak noc.
Misiowaty.
Czemu właśnie jego pokochała? Miłością pierwszą, niezapomnianą, skłonną do poświęceń i cierpienia. Miłością budzącej się kobiecości.
Wmawiała sobie, że za dowcip, inteligencję. Nigdy w życiu nie przyznałaby się, że powodem było imię.
To była miłość w oparach alkoholu i dymie papierosowym. W głębi serca dziewczyna czuła, że nie ma przyszłości. Kompletnie do siebie nie pasowali, nie rozumieli się. Pewnego dnia Franek zniknął z jej życia a ona już wiedziała, że nigdy nikogo tak nie pokocha.

***
Dworzec kolejowy w małym miasteczku. Z pociągu wysypują się zmęczeni długą drogą podróżni. Między nimi jest kobieta objuczona bagażami. Ciągnie za rączki dwójkę małych dzieci.
Urocze, uśmiechnięte maluchy dumnie dźwigają na plecach wypchane plecaczki. Do każdego z nich przywiązany jest na sznurku pluszowy misiek, kołysząc się wesoło.
Brązowy Bebiś z aksamitną wstążeczką na szyi (miś Kamilka) i ubrany w spodenki ogrodniczki oraz kraciastą koszulkę i berecik na jednym uszku, zawadiacki Miluś (miś Michałka).
Najwierniejsi przyjaciele. Towarzyszyły im na wakacjach u babci. Zasypiali, tuląc je w ramionach.
Jakie skrywają tajemnice dziecięcych serduszek? Matka nigdy się nie dowie.

***
- Przecież nie pojadę z misiem na zieloną szkołę! Jestem już duży! - oburza się „dorosły” dziesięciolatek.
Bebiś i Miluś smutno tkwią w kąciku łóżek. Samotnie.

***
Dzieci dorosły. Pluszowy Bebiś i Miluś trafiły do pudełek. Już nie takie śliczne. Bebiś zgubił gdzieś aksamitną wstążeczkę, Miluś nieraz trafiał na reanimację, gdy pruł się w szwach.
Teraz trwają zamknięte w kartonach razem z Małgosią i Anią – lalkami z dzieciństwa kobiety.
Ania i Małgosia miały szczęście. Nie trafiły na śmietnik bo, w przeciwieństwie do Franusia, były śliczne. Miały prawdziwe włoski i ruchome oczka. Wszystko na swoim miejscu.

***
Kiedyś mała dziewczynka, dziś dojrzała kobieta, wie jedno. Nigdy nie wyrzuci na śmietnik postrzępionych, ukochanych zabawek swoich dzieci.
Nie wyrzuci, bo obraz szaroburego brzydala ciągle nie zatarł się w jej pamięci. Im jest starsza, tym bardziej staje się wyraźniejszy. Wyłania się z niebytu i nie znika, bo był jej najpierwszą i najprawdziwszą miłością.
***
Kobieta czeka na wnuki. Na ich pierwsze urodziny kupi im… pluszowe misie. I tak odrodzi się miłość. Bo prawdziwa miłość nigdy nie umiera.
Ostatnio zmieniony pt 06 lis 2015, 08:12 przez ZONa, łącznie zmieniany 1 raz.
“ Nie ganiaj za ludźmi, bądź sobą, rób swoje i pracuj ciężko. Odpowiedni ludzie - ci, którzy pasują do Twojego życia pojawią się sami i zostaną ”

— Will Smith

2
Widać pewne braki warsztatowe, ale historia ok. Duszoszczypatielnaja :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

3
Podpisuję się pod tym. Ostra redakcja jest potrzebna, ale to w zamyśle i (w sumie) w realizacji dobry pomysł, dobry tekst.
Za takie fragmenty:
ileż musiało cierpliwie wysłuchać to naderwane i nigdy nie zszyte uszko.
To jego mordkę całowała na dobranoc sprawiając, że stawała się coraz bardziej mokra, zaśliniona.
należy się niewątpliwy plus.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

4
tak na razie:
Płacze dziewczynka, balon uciekł jej.
Ludzie mówią: nie płacz, a świat pędzi hen.

Płacze dziewczyna, chłopca trzeba jej.
Ludzie mówią: nie płacz, a świat pędzi hen.

Płacze kobieta, mąż opuścił ją.
Ludzie mówią: nie płacz, a świat pędzi hen.

Płacze staruszka, życia szkoda, cóż...
A świat się zakręcił i niebieski tuż.

tłumacz: P. Orkisz

ale do testu wrócę
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
Oj tak, tak. To skojarzenie z ulatującym balonikiem ma sens. A Okudżawę i Wysockiego uiwielbiam. Oni też byli "duszoszczypatielni"
Dziękuje za odwiedziny i liczę na jeszcze ;D
“ Nie ganiaj za ludźmi, bądź sobą, rób swoje i pracuj ciężko. Odpowiedni ludzie - ci, którzy pasują do Twojego życia pojawią się sami i zostaną ”

— Will Smith

7
W oryginale to jednak lepiej brzmi.

Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

8
Jasne, że lepiej,Navajero

A do tekstu:
Miś Franuś, ostoja bezpieczeństwa, w jego futerko wsiąkało morze dziecięcych łez. Dziewczynka płakała, bo widziała płaczącą mamusię, pijanego, awanturującego się tatusia. Drżała na dźwięk wybijanych szyb.
to mi fałszuje. Bardzo.
Bo historia jest budowana na Franusiu i mamusia i tatuś się tu niefajnie rozpychają, zabierają przestrzeń
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

10
Nataszo, może i masz rację, że się rozpychają, ale tylko w jednej migawce. A ona jest bardzo ważna i na pewno nic nie fałszuje. Kto wie, może pojawią się jeszcze w innych miniaturach z cyklu Kolory dzieciństwa ;D
“ Nie ganiaj za ludźmi, bądź sobą, rób swoje i pracuj ciężko. Odpowiedni ludzie - ci, którzy pasują do Twojego życia pojawią się sami i zostaną ”

— Will Smith

11
Mnie to też nie zgrzytnęło. Dla mnie to próba zbudowania obyczajowego tła dla całej historii (wykraczającej poza dziecięcy świat), choć może szukałbym mniej ogranych określeń dla powiedzenia tej samej treści.
Skoro to jest historia o tym, że bohaterka chce się wyrwać z zaklętego kręgu, jakoś trzeba pokazać, od czego ucieka :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

12
Romek Pawlak pisze:Mnie to też nie zgrzytnęło. Dla mnie to próba zbudowania obyczajowego tła dla całej historii (wykraczającej poza dziecięcy świat), choć może szukałbym mniej ogranych określeń dla powiedzenia tej samej treści.
Patrz:
Nie trafiły na śmietnik bo, w przeciwieństwie do Franusia, były śliczne. Miały prawdziwe włoski i ruchome oczka. Wszystko na swoim miejscu.
To jest niekonsekwentne - w domu, w którym wybijane są szyby nie ma ładnych zabawek. Alkoholizm w domu z "ładnymi zabawkami" ma inną postać.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

13
Kiedy właśnie nie. To jest stereotyp, pokutujący mit, że jak to kitu, to na 100%.
Ja zwróciłem na to uwagę, dlatego od początku piszę, że tekst wymaga ostrej redakcji, ale dla mnie nie jest niewiarygodne pojawienie się ładnych rzeczy w tym domu i zostawienie ich przez matkę, podczas kiedy brzydki miś ląduje na śmietniku. Ja znam takie historie z terazniejszości, kiedy brzydkie miesza się z ładnym - powiedzmy, że w podobnych domach. Bieda aż piszczy, i w miarę nowoczesna komórka. Bieda, alkoholizm, nie ma na dziecko, ale 42 cale być muszą.... i tak dalej.
Ja jedynie dodałbym ćwierć zdania wyjaśniającego pochodzenie, ale dla mnie to akurat zupełnie nie jest psychologicznie i społecznie niewiarygodne.

Swoją drogą, podoba mi się taka egzegeza :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

14
Romek Pawlak, ja rozumiem, ale IMO w tekście jest to słabo osadzone albo, jak powiedziałeś, zbyt kliszowo, stąd groźna, bo łatwa klisza interpretacyjna
Ostatnio zmieniony śr 04 lis 2015, 08:27 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

15
Nie, nie, nie - kliszowo to by było właśnie wtedy, gdyby były tylko brzydkie zabawki, tylko źli ludzie, tylko brudni, etc.
Tu nie ma kliszy w tym względzie, są dobre zabawki i złe, choć te dobre mimo wszystko nie tak dobre, jak niedobry (bo brzydki) miś. Tylko ja lubię, jak konsekwentnie jest dopowiedziany taki istotny element, czyli - gdyby to był mój tekst - wrzuciłbym informację, że to prezent albo coś w tym duchu :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron