"tajemnica ewy" - odsłona pierwsza

1
"tajemnica ewy" - fragment...
Czyli co?
Fragment powieści obyczajowej o wątkach kryminalno-sensacyjnych. Ewa, bohaterka zamieszczonego tekstu, jest postacią drugoplanową, lecz przewijającą się przez całość utworu.
"Kawałek" wybrany nie bez powodu, bo naprowadza czytelnika na cechy charakteru i zadań postaci, pozwalając równocześnie na próbną publikację bez potrzeby wyjaśniania całego wątku.
(Przynajmniej tak mi się zdaje;)
(Liczę na obiektywną i surową ocenę, bo urywek nie jest zabawą, a tym bardziej wprawką;)

Ale dość gadania!
Fragment!
Naprawdę jest krótki, więc macie pole do popisu. Ale nie katujcie mnie za bardzo, bo pisać zaniecham :wink:


"wołanie zmroku"
(opcjonalnie) "zmrok"

tajemnica ewy

Koła terenowego BMW zatrzymały się na podjeździe.

Jednorodzinny dom nie wyróżniał się niczym szczególnym wśród zabudowań na tej ulicy. Jedynie zewnętrzne, antywłamaniowe rolety, których często nie unoszono nawet za dnia, czyniły budynek dla oka przechodniów ponurym i niedostępnym. Sugerowały, że wnętrze nie tętni życiem.

Dla Ewy dom był czymś więcej niż mieszkaniem. Był azylem, kiedy potrzebowała ciszy i oddechu. Miejscem, w którym opadała z niej służbowa maska.
Zgrzyt ryglowanego od wewnątrz zamka w drzwiach izolował od świata. Wywlekał z nierozumnej rzeczywistości.

Odłożyła kluczyki i torebkę na komodzie w korytarzu. Zdjęła z siebie biżuterię. Zegarek, pierścionki, kolczyki. Pozostawiła tylko wisiorek z sową. Szyta na miarę marynarka bezszelestnie opadła na podłogę w holu. Dotarła do swojego gabinetu i ściągnęła buty. Rozmasowała dłońmi obolałe stopy, podbicie i każdy z palców. Nacisnęła przycisk uruchamiania komputera i oczekując na start systemu, nalała sobie kieliszek brandy. Na monitorze pojawiła się tapeta, której mroczność rozświetlała, biegnąca z górnego, lewego rogu błyskawica. Sprawdziła pocztę.
Jej uwagę przykuła tylko jedna wiadomość. Nie zaprzątając sobie głowy innymi, otworzyła tą z dobrze znanym tematem w tytule.

"Dziś w Czarcim Jarze. Bądź przed północą."

Poinstruowały lakoniczne słowa.

Pozbyła się reszty garderoby, pozostawiając ją w podobny sposób jak żakiet w miejscu, w którym stała. Pod prysznicem wystawiła twarz w kierunku kojącego ciepłem strumienia wody w oczekiwaniu, aż zmyje z niej zmęczenie. Pozwoliła, żeby spływał po ciele, zabierając ze sobą pył znienawidzonego świata obłudy, w którym przebywała przez pięć dni w tygodniu. Potok spłukiwał jej ciało od głowy poprzez twarz, ramiona i tułów, swobodnie oplatając całą resztę, aż po koniuszki stóp. Szum zagłuszył skupienie świadomej analizy myśli, nie pozwalając rozterką na swawolną wędrówkę.

Wymieniła perłową emalię na paznokciach na kolor nocy. Podkreśliła ciemne obramowanie oczu kredką, tuszem do rzęs nadała wyrazistość błękitnemu spojrzeniu. Usta przybrała w karminową czerwień. Klasyczny kostium ustąpił miejsca skórzanym spodniom i hebanowej koszulce, odsłaniającej ramiona, spod której na prawej łopatce wyłaniał się skrawek tatuażu. Wysokie obcasy zastąpiła solidna podeszwa i cholewa z garbowanego bydlęcia sięgającą łydek, której szerokość regulowały stalowe klamry. Na czubkach butów połyskiwały srebrne metalowe osłony. Zarysowania okuć zdradzały, że nie jest to obuwie wkładane od święta. Wyjęła z szuflady karwasz i kilka bransoletek z koralowymi i kruczymi paciorkami, które plotła na zamówienie ludowa artystka. Do złotego medalionu sowy dołączyła srebrny wisior na rzemieniu. Ze szklanej buteleczki wysypała na dłoń białe pigułki. Jedną z nich włożyła do ust i popiła zawartością kieliszka. Wyłączyła komputer. Włożyła kurtkę i wyszła tylnym wyjściem.

Światła bijące od ulicy rzucały cień domu na trawnik i delikatnie oświetlały wewnętrzną część posesji. Szelest jej kroków po usypanej drobnym kamieniem ścieżce wypłoszył z ozdobnych krzewów w niewielkim ogrodzie świerszcza i uciszył rechotanie żab.
Kilka minut później wieczorną ciszę osiedla przeszył ryk wysokich obrotów napędu maszyny, która z ogromną prędkościom zniknęła w mroku.

Małe litery w tytułach i nazwach nie są błędem, lecz planem.

Dziękuję za poświęcony na czytanie czas.
Ostatnio zmieniony sob 19 mar 2016, 09:15 przez valenta, łącznie zmieniany 1 raz.

2
valenta pisze:Szyta na miarę marynarka bezszelestnie opadła na podłogę w holu. Dotarła do swojego gabinetu i ściągnęła buty.
Błąd następstwa podmiotu? (sprostujcie, jeśli źle nazwałam).
Z tekstu wynika, że szyta na miarę marynarka dotarła do swojego gabinetu i ściągnęła buty.
Po co "swojego"? Wiadomo, że do swojego, skoro w jej domu.
valenta pisze:Kilka minut później wieczorną ciszę osiedla przeszył ryk wysokich obrotów napędu maszyny, która z ogromną prędkościom zniknęła w mroku.
BTW - ładniej: zzuła buty, zrzuciła buty etc.

Obroty nie ryczą.
Ryk silnika/ryk wydechu/ryk pięciu cylindrów/etc... Nie obrotów.
Prędkością jeśli już (ort.).
valenta pisze:Poinstruowały lakoniczne słowa.
Lakoniczne słowa?
Chyba lakoniczna wypowiedź/lakoniczna informacja etc.
valenta pisze:pozostawiając ją w podobny sposób jak żakiet w miejscu, w którym stała
To jest bardzo źle skonstruowane zdanie.
valenta pisze:Koła terenowego BMW zatrzymały się na podjeździe.
IMO - koła terenowego bmw czy BMW ?(Niech ktoś jeszcze zerknie, bo o ile z nazwami marek typu fanta, fiat, jaguar - wiem jak jest, o tyle ze skrótowcami nie). Fachowiec pilnie proszony :)
valenta pisze:Jedynie zewnętrzne, antywłamaniowe rolety
Antywłamaniowe rolety z zasady są zewnętrzne, bo chronią przed włamaniem z zewnątrz ;) (słówko: zewnętrzne - zbędne)
valenta pisze:Odłożyła kluczyki i torebkę na komodzie w korytarzu.
Na komodę. Lub na blat komody.
valenta pisze:Jej uwagę przykuła tylko jedna wiadomość. Nie zaprzątając sobie głowy innymi
Skoro jej uwagę przykuła jedna, po co wspominać, że inne nie?
valenta pisze:wyszła tylnym wyjściem
opuściła dom tylnym wyjściem - ładniej - nie ma zbiegu słów: wyszła wyjściem
valenta pisze:Szelest jej kroków po usypanej drobnym kamieniem ścieżce wypłoszył z ozdobnych krzewów w niewielkim ogrodzie świerszcza
Szelest kroków w takim obuwiu? Z bydlęcia i okutym? Raczej chrzęst? I to głośny?
Pytanie do znawców: świerszcze (polskie) - są aktywne w nocy?
valenta pisze:hebanowej koszulce
Wiem, że chodzi Ci o czarną, ale jakoś mi to nie pasuje. Jednak heban to gatunek drewna i od razu zobaczyłam drewnianą koszulkę ;) Owszem, są włosy o barwie hebanu etc... ale czy bluzka hebanowa?
valenta pisze:Sugerowały, że wnętrze nie tętni życiem.
Większość agencji towarzyskich ma stale zaciągnięte rolety ;)
Zmieniłabym.
valenta pisze:Dla Ewy dom był czymś więcej niż mieszkaniem. Był azylem, kiedy potrzebowała ciszy i oddechu.
Jak dla 99% ludzi? Mój dom = moja twierdza ;)
valenta pisze:Wywlekał z nierozumnej rzeczywistości.
Nie rozumiem.
valenta pisze:Nacisnęła przycisk uruchamiania komputera
Włączyła komputer? Odpaliła komputer?
valenta pisze:Na monitorze pojawiła się tapeta, której mroczność rozświetlała, biegnąca z górnego, lewego rogu błyskawica
Przecinek między rozświetlała a biegnąca - chyba zbędny?
Zdanie mi się kojarzy (nieodparcie) z osławioną pomrocznością jasną ;)
valenta pisze:Pod prysznicem wystawiła twarz w kierunku kojącego ciepłem strumienia wody w oczekiwaniu, aż zmyje z niej zmęczenie. Pozwoliła, żeby spływał po ciele, zabierając ze sobą pył znienawidzonego świata obłudy, w którym przebywała przez pięć dni w tygodniu. Potok spłukiwał jej ciało od głowy poprzez twarz, ramiona i tułów, swobodnie oplatając całą resztę, aż po koniuszki stóp. Szum zagłuszył skupienie świadomej analizy myśli, nie pozwalając rozterką na swawolną wędrówkę.
Rozterkom? (ort.)

Nie wiem, czy sensownym jest aż takie filozoficzne opisywanie tego procesu higienicznego. Jedno zdanie - jeszcze uchodzi, ale cztery? Moim zdaniem strasznie to egzaltowane: pył znienawidzonego świata obłudy?

To nie wszystkie zastrzeżenia, które mogłabym tu wymienić, raczej te główne.
Powodzenia w zmaganiach z piórem :)
I nie trać wiary.

Zatwierdzona weryfikacja - Gorgiasz
Ostatnio zmieniony sob 19 mar 2016, 09:13 przez Augusta, łącznie zmieniany 1 raz.

3
Zgadzam się z uwagą Augusty odnośnie przesadnej egzaltacji. Od siebie dodałbym jeszcze, że budowanie postaci opierając się na samych kliszach, to nie jest najlepszy pomysł. BMW oczywiście terenowe, kieliszek oczywiście brandy, dom to oczywiście azyl, zmęczona oczywiście obłudą w robocie - ok, są tacy ludzie, ale trzeba włożyć nieco więcej wysiłku, by w tekście nie wypadali, tak jak Ewa, papierowo. Być może jest to kwestia złego doboru fragmentu, nie wiem.

Druga rzecz, to nieco siermiężny sposób, w jaki próbujesz unikać powtórzeń. W korytarzu/w holu, marynarka/żakiet - używasz tych słów zamiennie, choć nie znaczą dokładnie tego samego.

Do tego dochodzi nadmiar słów, np. tu:
Szelest jej kroków po usypanej drobnym kamieniem ścieżce wypłoszył z ozdobnych krzewów w niewielkim ogrodzie świerszcza i uciszył rechotanie żab.
Zbyt wiele chcesz powiedzieć w tym jednym zdaniu, do tego niepotrzebnie rzucasz przymiotnikami na prawo i lewo. No i nie wiem, ten świerszcz to jeszcze może ujdzie, ale żaby do tego?
Pod prysznicem wystawiła twarz w kierunku kojącego ciepłem strumienia wody w oczekiwaniu, aż zmyje z niej zmęczenie. Pozwoliła, żeby spływał po ciele, zabierając ze sobą pył znienawidzonego świata obłudy, w którym przebywała przez pięć dni w tygodniu.
Pal już licho ten cały pył, ale czy ona kąpie się tylko w piątki? ;)

Chcesz oceny zarówno surowej, jak i takiej, która nie zniechęci. Powiem więc w ten sposób: IMO to jest wprawka :)

4
Bardzo dziękuję za uwagi.
Augusta pisze:
valenta pisze:Koła terenowego BMW zatrzymały się na podjeździe.
IMO - koła terenowego bmw czy BMW ?(Niech ktoś jeszcze zerknie, bo o ile z nazwami marek typu fanta, fiat, jaguar - wiem jak jest, o tyle ze skrótowcami nie). Fachowiec pilnie proszony :)
Zarówno bmw, jak i BMW jest poprawnym określeniem marki samochodów. Zasada jest taka, że nazwę koncernu piszemy z wielkiej litery, a samochód przez koncern wyprodukowany/sygnowany, z małej. W przypadku skrótów obie formy są poprawne, przy czym producenci skłaniają się ku wielkim literą ze względu na prestiż i prawdopodobnie w przyszłości właśnie ten zapis się przyjmie.
Augusta pisze:
valenta pisze:Szelest jej kroków po usypanej drobnym kamieniem ścieżce wypłoszył z ozdobnych krzewów w niewielkim ogrodzie świerszcza
Szelest kroków w takim obuwiu? Z bydlęcia i okutym? Raczej chrzęst? I to głośny?
Pytanie do znawców: świerszcze (polskie) - są aktywne w nocy?
Świerszcze są aktywne całą dobę, a nocą nawet bardziej.

Zastanawia mnie, dlaczego masz do mnie tak duży deficyt zaufania w kwestiach informacyjnych? Rozumiem, że tekst nie jest najlepszy, ale wzywanie ekspertów, to lekka przesada ;)

Jeszcze raz dziękuję za sugestie. Postaram się do nich ustosunkować.
łapserdak pisze:Być może jest to kwestia złego doboru fragmentu, nie wiem.
Chyba rzeczywiście wybrałam mało trafny fragment ;)
łapserdak pisze:Pal już licho ten cały pył, ale czy ona kąpie się tylko w piątki? ;)

Chcesz oceny zarówno surowej, jak i takiej, która nie zniechęci. Powiem więc w ten sposób: IMO to jest wprawka :)
Być może czyta się jak wprawka, ale zamiar był inny. Fakt, stosuję uproszczone zdania, jednak przeważnie nie mam miejsca na literacką rozciągłość, choćby przez przydługie opisy kąpieli.
Kąpiel zostaje! ;)
Staram się pokazywać, a nie opowiadać. Unikam bezpośredniego opisywania odczuć bohaterów. Podczas, gdy inni jednym zdaniem (no może z tym jednym zdaniem lekko przesadziłam) opiszą charakter postaci, ja oddaję go poprzez całe sceny.
Dlaczego? Tak właśnie piszę.

Oczywiście uwagi przeanalizuję. Dziękuję.

5
Augusta pisze:valenta napisał/a:
Szelest jej kroków po usypanej drobnym kamieniem ścieżce wypłoszył z ozdobnych krzewów w niewielkim ogrodzie świerszcza


Szelest kroków w takim obuwiu? Z bydlęcia i okutym? Raczej chrzęst? I to głośny?
Pytanie do znawców: świerszcze (polskie) - są aktywne w nocy?
Tak, świerszcze są aktywne do około pierwszej w nocy. Wiem, bo latem często zdarza mi się słyszeć.
Pisać może każdy, ale nie każdy może być pisarzem
Katarzyna Bonda

6
valenta pisze:Zarówno bmw, jak i BMW jest poprawnym określeniem marki samochodów. Zasada jest taka, że nazwę koncernu piszemy z wielkiej litery, a samochód przez koncern wyprodukowany/sygnowany, z małej. W przypadku skrótów obie formy są poprawne, przy czym producenci skłaniają się ku wielkim literą ze względu na prestiż i prawdopodobnie w przyszłości właśnie ten zapis się przyjmie.
No właśnie nie wiem jak to jest z BMW, bo o ile w sytuacji Fiata - piszemy - samochód marki Fiat, ale jechałam fiatem, o tyle nie nie wiem, czy można jechać bmw? Czy jednak jechałam BMW?

Co do braku zaufania - nie jestem redaktorem, w związku z tym nie posiadam odpowiednio umocowanej wiedzy, żebym mogła jednoznacznie określić, czy bmw czy BMW - a tu na wery są osoby, które takową posiadają :)

W kwestii świerszczy podobnie. ;) (te nasze wiejskie najbardziej hałasują w środku słonecznego dnia, szorują aż miło).

Powodzenia :)

7
Uwaga, to będzie baaardzo długi komentarz :)
Koła terenowego BMW zatrzymały się na podjeździe.

Jednorodzinny dom nie wyróżniał się niczym szczególnym wśród zabudowań na tej ulicy.
Te dwa akapity (bo rozumiem, że pierwsze zdanie to osobny akapit) niewiele łączy. Przydałaby się tutaj jakaś płynność, a najlepiej gdyby pierwsze zdanie ładnie włączyć w ten następny akapit. Jednozdaniowe akapity (wybacz ciągłe powtórzenia, ale staram się ściśle opisać, co mam na myśli :) ) są fajną formą budowania napięcia, podkreślania pewnych rzeczy, ale tutaj zdanie o BMW nie jest chyba jakieś istotne. Rozumiem, że ma pokazać, iż bohaterka jest dobrze sytuowana, ale to i tak nie uzasadnia takiej formy.
Dalej: to zdanie o domu niby poprawne, ale jakieś siermiężne. I przeładowane (takich zdań masz dalej sporo). Wystarczyłoby napisać: "Dom niczym się nie wyróżniał, poza tym, że wyglądał na opuszczony. Toporne antywłamaniowe rolety całymi daniami zasłaniały okna. " Czy coś w tym stylu :) Unikasz w ten sposób niepotrzebnego powtarzania tych samych informacji: rolety, których często nie unoszono nawet za dnia= budynek ponury i niedostępny= że wnętrze nie tętni życiem.A skoro już przy tym jesteśmy (tętnić życiem): unikaj używania oklepanych związków frazeologicznych; jeśli już to mogą pojawiać się w dialogach – to naturalne, ale jeśli aspirujesz do pisania czegoś więcej, niż poprawnych szkolnych wypracowań, nie używaj ich w prowadzonej narracji.
Dla Ewy dom był czymś więcej niż mieszkaniem. Był azylem, kiedy potrzebowała ciszy i oddechu. Miejscem, w którym opadała z niej służbowa maska.
Zgrzyt ryglowanego od wewnątrz zamka w drzwiach izolował od świata. Wywlekał z nierozumnej rzeczywistości.
Nie podoba mi się pierwsze zdanie - jest szkolne. Problem leży w definicji samego słowa "dom" - z jednej strony to budynek, z drugiej (i to chyba częstsze skojarzenie) to nasze miejsce na ziemi, schronienie etc. Jeśli kojarzę słowo dom w ten drugi sposób, zdanie staje się bez sensu, bo piszesz, że dom (czyli więcej niż mieszkanie) = więcej niż mieszkanie. Oczywiście możesz mi odpowiedzieć, że nie każdy kojarzy, jak ja. Prawda. Ale, aby uniknąć nieporozumień, unikałabym takich zdań :) Co więcej, masz tutaj fajną możliwość poprawienia płynności tekstu. Tzn. piszesz, że dom był ponury, jak bunkier (parafrazując oczywiście ;) ), więc aż się prosi ALE lub MIMO TEGO: np. ale dla Ewy był prawdziwym azylem, schronieniem, w którym mogła odpocząć od znienawidzonej pracy, bezmózgich kolegów i korporacyjnego światka, którym żądzą prymitywne instynkty (no dobra, trochę pojechałam ;) ) - ale chyba rozumiesz, co mam na myśli. Takie połączenie uzasadnia taki a nie inny opis domu, mówi coś konkretnego o stanie ducha bohaterki i pozwala uniknąć niepotrzebnej górnolotności i egzaltacji.
Co do „wywlekania z nierozumnej rzeczywistości” – słowo „wywlekać” jest potoczne i nie pasuje po prostu do narracji, jaką prowadzisz. Gdybyś pisała w pierwszej osobie, ok – można, a czasem trzeba używać takiego języka (poczytaj ostatni tekst Smoke’a). W twoim wypadku nie pasuje. Unikaj oklepanych zwrotów i kolokwializmów. A „nierozumnej rzeczywistości” sama nie rozumiem 
Zgrzyt ryglowanego od wewnątrz zamka w drzwiach izolował od świata. Wywlekał z nierozumnej rzeczywistości.
Trudno, żeby zgrzyt od czegoś izolował, a tym bardziej z czegoś wywlekał. W ogóle tłumaczysz czytelnikowi, jak krowie na granicy, że zamek jest w drzwiach i ona te drzwi zamyka, gdy wejdzie. Sądzę, że to zdanie wzięło się z chęci ponownego podkreślenia, że dla Ewy ten dom to schronienie. Nie jestem przekonana, co do konieczności takiego zabiegu. Większość ludzi zamyka drzwi od wewnątrz, po wejściu do domu. Poza tym tak podkreśliłaś owo ryglowanie i wywlekanie z rzeczywistości, że zaczęłam się zastanawiać, czy bohaterka nie ma jakichś symptomów schizofrenii.
Odłożyła kluczyki i torebkę na komodzie w korytarzu.
Kluczyki i torebkę odłożyła na komodę, lub położyła na komodzie. To „na korytarzu” nie jest potrzebne, może ewentualnie „przy wejściu”. Tym bardziej, że za chwilę jest, iż marynarkę zrzuciła w holu. No to hol czy korytarz? Bo nie wiem, jak mam sobie to wnętrze wyobrazić.
Zdjęła z siebie biżuterię. Zegarek, pierścionki, kolczyki. Pozostawiła tylko wisiorek z sową.
a) po co „z siebie”? – to oczywiste,
b) pierścionki i kolczyki to biżuteria – powtarzasz się,
c) jeśli zostawiła jakiś wisiorek, to nie pisz zdania „zdjęła biżuterię”. Napisz „zdjęła pierścionki (bo np. palce miała obrzmiałe od klawiatury) i kolczyki. Zostawiła tylko wisiorek. I moje pytanie – po co piszesz, że ten wisiorek zostawiła i jeszcze go opisujesz? Czy to jakaś istotna informacja? Ta sowa coś znaczy?
Szyta na miarę marynarka bezszelestnie opadła na podłogę w holu.
Bezszelestnie opada tylko jedwabna apaszka - marynarka (zwłaszcza szyta na miarę, czyli raczej z porządnego materiału z podszewką) wydałaby jakiś dźwięk. Wystarczyłoby: „Zdjęła marynarkę i przeszła do gabinetu”. Nie wiem, dlaczego miałaby rzucać marynarkę na podłogę. No można rzucić na krzesło, komodę, ale tak wchodzić do domu i zrzucać z siebie ciuchy?
Dotarła do swojego gabinetu i ściągnęła buty. Rozmasowała dłońmi obolałe stopy, podbicie i każdy z palców.
Słowo „dotarła” sugeruje, że przebyła długa drogę. Tzn. że ten dom był tak ogromny? Buty też raczej zdjęła, zwłaszcza, że prawdopodobnie były to szpilki. Ściągać można spodnie, coś co przylega większą powierzchnią do ciała, ewentualnie długie nierozsuwane kozaki.
Stopa to także podbicie i palce. Znów się powtarzasz. Ewentualnie: „rozmasowała obolałe (bo, że dłońmi to też dość oczywiste) stopy, bo np. tego dnia miała nowe szpilki (i sprawa butów z głowy).
Nacisnęła przycisk uruchamiania komputera i oczekując na start systemu, nalała sobie kieliszek brandy.
Włączyła komputer.
Na monitorze pojawiła się tapeta, której mroczność rozświetlała, biegnąca z górnego, lewego rogu błyskawica.

Zdanie jest zagmatwane i niejasne. Co do stylu zdania - jeśli koniecznie chcesz, żeby zostało, daruj sobie mroczność (bo to kojarzy się raczej z gotyckim horrorem): Na pulpicie [nie monitorze] wyświetliła się [nie pojawiła] czarna tapeta z wielką błyskawicą pośrodku. Tylko zastanów się, co chciałaś przez to powiedzieć? Co znaczy ta tapeta? Jeśli nic – wyrzuć. Każdy ma tapetę na ekranie. Jeśli była wyjątkowa i coś nam o bohaterce ma powiedzieć – wyjaśnij.
Jej uwagę przykuła tylko jedna wiadomość. Nie zaprzątając sobie głowy innymi, otworzyła tą z dobrze znanym tematem w tytule.
Skoro tylko jedna wiadomość przykuła jej uwagę, to oczywiste, że nie zaprzątała sobie głowy innymi.
Napisałaś, że otworzyła tę z dobrze znanym tematem, ale nie napisałaś, jakim, tylko od razu przeszłaś do treści.
"Dziś w Czarcim Jarze. Bądź przed północą."
Uwaga zupełnie subiektywna: ten Czarci Jar znów kojarzy mi się z gotyckim horrorem. To, jak rozumiem, to współczesna powieść kryminalna, czy sensacyjna – nazwij to miejsce jakoś bardziej współcześnie. Niech to będzie nawet zwykły park, skwer, może gdzieś pod pomnikiem jakimś, albo w opuszczonej fabryce, ale nie Czarci Jar. Samo spotkanie o północy wprowadza nutę sensacji i zagadkowości, nie musisz dodawać fantazji opisanemu wydarzeniu.
Poinstruowały lakoniczne słowa.
Słowo nie może być lakoniczne. Stwierdzenie, wypowiedź – tak. Ktoś może coś wyjaśnić lakonicznie.
Tak naprawdę nie musisz niczego dopisywać. Przedstawiłaś treść wiadomości. Wystarczy.Czytelnik zrozumie.
Pozbyła się reszty garderoby, pozostawiając ją w podobny sposób jak żakiet w miejscu, w którym stała. Pod prysznicem wystawiła twarz w kierunku kojącego ciepłem strumienia wody w oczekiwaniu, aż zmyje z niej zmęczenie.
Dlaczego ona rozrzuca ubrania na podłodze? Nie ma szafy? Zwykle kobiety nie zostawiają w ten sposób elementów garderoby – zwłaszcza te zadbane (to charakterystyczne raczej w innych sytuacjach ;) )
To zdanie jest fatalne konstrukcyjnie. Czemu „pozbyła się” a nie „zdjęła”; dlaczego „garderobę” napisz po prostu „resztę ubrań”, będzie prościej i mniej patetycznie. Zdanie w tej formie mówi, że zrzuciła garderobę (to oczywiście określenie ubrań, ale dotyczy ogółu posiadanych rzeczy, ostatecznie
zestawu) – nie zrzuca się garderoby; a określenie „pozbyć się garderoby” oznacza raczej "wyrzucić wszystkie swoje ubrania". Tutaj wrócę do tego naszyjnika, czy wisiorka z sową – po co go zostawiała, skoro i tak szła pod prysznic? I generalnie – idąc pod prysznic ludzie zwykle (sic!) się rozbierają.
Pod prysznicem wystawiła twarz w kierunku kojącego ciepłem strumienia wody w oczekiwaniu, aż zmyje z niej zmęczenie.
Wyrzuć „ciepłem” – wystarczy kojącego. I zamiast w oczekiwaniu – oczekując.
Pozwoliła, żeby spływał po ciele, zabierając ze sobą pył znienawidzonego świata obłudy, w którym przebywała przez pięć dni w tygodniu.
No, pojechałaś :) ale to już inni wyłapali. W poprzednim zdaniu napisałaś, że woda miała zmyć z niej zmęczenie. Wystarczy. Pięć dni w tygodniu to też żadna istotna informacja. Zwykle ludzie w korporacjach tyle pracują.
Potok spłukiwał jej ciało od głowy poprzez twarz, ramiona i tułów, swobodnie oplatając całą resztę, aż po koniuszki stóp.
Jaki potok? Znów wysilasz się na niepotrzebny opis. Opisujesz jedno i to samo, rozwlekasz. Chcesz wydłużyć ten opis i szukasz na siłę kolejnych synonimów. Wychodzi niemal groteska.
Brała prysznic. Pomagał się jej odprężyć. Tyle. Rozbudowany opis kąpieli, czy prysznica, ze szczegółowym przedstawianiem odczuć, jakie spływająca woda wywołuje w myjącym się bohaterze, byłby sensowny w powieści przygodowej, gdzie dana postać po półrocznej wędrówce przez pustynię, wreszcie dociera do cywilizacji. Ale tutaj?
Szum zagłuszył skupienie świadomej analizy myśli, nie pozwalając rozterką na swawolną wędrówkę.
Zdanie jest złe. Jedno zdanie o tym, jak się odpręża pod tym prysznicem jest zasadne. Podkreśliłoby jej stan umysłu, zmęczenie życiem, pracą etc. Ale to zdanie trzeba napisać na nowo; „zagłuszył skupienie świadomej analizy myśli” to nonsens; rozterki też zwykle swawolnie nie wędrują – jak mamy rozterki, to konkretnie o nich myślimy. Wymyśl coś innego. I niech to nie będzie przeintelektualizowane. Napisz coś prostszego. Unikniesz braku sensu, błędów stylistycznych i logicznych.
Wymieniła perłową emalię na paznokciach na kolor nocy.
Wybacz, ale poczułam się, jakbym czytała opowiadanie gimnazjalistki. Przyznam, że nawet wyszukałam Cię i Twoje inne posty, ale nie znalazłam wieku :) Za to odkryłam, że zajmujesz się też poezją i to nieco naświetliło mi sytuację. Pewnie stąd ta egzaltacja w tekstach. Umalowała paznokcie – taka inf. wystarczy czytelnikowi – powie mu, że się po prostu stroiła na to spotkanie.
Podkreśliła ciemne obramowanie oczu kredką, tuszem do rzęs nadała wyrazistość błękitnemu spojrzeniu. Usta przybrała w karminową czerwień.
Nie będę się czepiać, że niebieskookie kobiety nieczęsto mają ciemne obramowanie oczu. Natomiast znów mamy powtórzenie – skoro miała ciemne obramowanie i jeszcze podkreśliła je kredką, to spojrzenie było już wyraziste. Wystarczyło dopisać, że pomalowała rzęsy. Ust nie można w nic przybrać, tym bardziej w karminową czerwień.
Klasyczny kostium ustąpił miejsca skórzanym spodniom i hebanowej koszulce, odsłaniającej ramiona, spod której na prawej łopatce wyłaniał się skrawek tatuażu.
Zdanie sugeruje, że w tym momencie była ubrana w kostium. Zwrócenie uwagi na skórzane spodnie rozumiem, ale po co określenie koloru koszulki – i to jeszcze hebanowy?! Najważniejsze w zdaniu są spodnie i forma bluzki, bo odsłania tatuaż (a właśnie – skrawek to może być materiału, tatuażu najwyżej fragment). Fajnie byłoby napisać jaki. Kolor bluzki nie ma wielkiego znaczenia, a kolejny przymiotnik (szczególnie taki dziwaczny – wielu czytelników przystanie w tym miejscu, zastanawiając się co to za kolor) tylko zakłóca rytm zdania.
Wysokie obcasy zastąpiła solidna podeszwa i cholewa z garbowanego bydlęcia sięgającą łydek, której szerokość regulowały stalowe klamry.
Wysokie obcasy zastąpiła - i tu po prostu napisz, jakimi butami. Ja osobiście nie mam pojęcia jakimi, nawet nie potrafię opisać, jaki obraz powstał w mojej wyobraźni, gdy to czytałam :)
Na czubkach butów połyskiwały srebrne metalowe osłony. Zarysowania okuć zdradzały, że nie jest to obuwie wkładane od święta.
Nadal nie wiem, co ona miała na nogach, ale na pewno nie kojarzy mi się ze świątecznym obuwiem. I co Ty masz z tym metalem? Chciałaś podkreślić, że to jakieś ciężkie obuwie? Napisz mi proszę, co to były za buty – tylko po ludzku.
Wyjęła z szuflady karwasz i kilka bransoletek z koralowymi i kruczymi paciorkami, które plotła na zamówienie ludowa artystka.
Musiałam sprawdzić, co to karwasz (nikt nie wie wszystkiego :) ), jak już się dowiedziałam, zaczęłam się zastanawiać, jak mogła potem założyć bransoletki z koralikami!? No albo jest jak jakaś punkówa morderczyni, albo jak hipiska z różowymi bransoletkami.
Do złotego medalionu sowy dołączyła srebrny wisior na rzemieniu.
Z tego zdania wynika, że medalion należał do sowy :) I wracamy do kwestii jej biżuterii. O co chodzi z tym medalionem, skoro tak często do niego wracasz?
Ze szklanej buteleczki wysypała na dłoń białe pigułki. Jedną z nich włożyła do ust i popiła zawartością kieliszka.

Może niech ten medalion będzie otwierany? – może z niego wyjąć owe pigułki.
Wyłączyła komputer. Włożyła kurtkę i wyszła tylnym wyjściem.

Dopisz może jakieś zdanie, że wróciła do tego pokoju z biurkiem, bo w tej chwili wygląda na to, że brała prysznic i przebierała się przy komputerze.
Światła bijące od ulicy rzucały cień domu na trawnik i delikatnie oświetlały wewnętrzną część posesji. Szelest jej kroków po usypanej drobnym kamieniem ścieżce wypłoszył z ozdobnych krzewów w niewielkim ogrodzie świerszcza i uciszył rechotanie żab.
Uliczne lampy oświetlały wewnętrzną część posesji. Bijące światła tzn. silne, a potem piszesz, że delikatnie oświetlały. Generalnie po przeczytaniu tego opisu nie wiem, jak mam sobie wyobrazić to miejsce. Sądzę, że należałoby wybrać inne określenie na dźwięk kroków, niż szelest. Szeleszczą liście, papier, tkaniny.
„…ozdobnych krzewów w niewielkim ogrodzie…” – używasz za dużo przymiotników. Użycie przymiotnika zwraca uwagę czytającego na określany rzeczownik – jeśli użyjesz zbyt wielu przymiotników, podkreślających rzeczy w danym momencie nieistotne – zdanie brzydko mówiąc „rozłazi się”.
Kilka minut później wieczorną ciszę osiedla przeszył ryk wysokich obrotów napędu maszyny, która z ogromną prędkościom zniknęła w mroku.
Ryk może być silnika, a nie obrotów; po co ta „cisza osiedla” – rozpraszasz czytelnika (zaczęłam sobie wyobrażać blokowisko :/) ciszę "cośtam" przeszyło – i wystarczy. Napęd nie ma obrotów. Obroty ma silnik. Nie wiem, co to za wóz, ale chyba coś w rodzaju Batmobilu :)
Podsumowując – o różnych błędach – w tym ortograficznych już napisano. Ja tylko dodam kilka osobistych uwag, co do całości. Przesadzasz w opisach – to nie ma być poezja. Opisy i zdania są zbyt pogmatwane, bo zamiast skupić się na sednie, malujesz każdy szczegół dziesięć razy. To z kolei wymusza na Tobie konieczność używania wszelkiej maści synonimów, przy czym często używasz ich niewłaściwie.
Fakt, stosuję uproszczone zdania

Nie, nie stosujesz uproszczonych zdań. Gdybys takie stosowała, tekst by zyskał.
Staram się pokazywać, a nie opowiadać.
Ok. Tylko zachowaj równowagę. Po co czytelnik ma się nudzić czytając dwustronicowy opis, jeśli zamiast tego może przeczytać zdanie lub dwa i przejść dalej (zwłaszcza, że piszesz kryminał)?Nie zawsze te, jak piszesz „całe sceny” są potrzebne. Skup się na rzeczach istotnych.
Dlaczego? Tak właśnie piszę.

To taka odpowiedź na poziomie przedszkolaka. Tak, bo tak. Jeżeli piszesz dla siebie – w porządku. Jeśli jednak piszesz dla czytelnika – zastanów się, czy nie warto skłonić się nieco w jego stronę. Ci, którzy komentują, to też czytelnicy.
Tekst tak pisany jest męczący. Odwracasz uwagę od rzeczy najważniejszych, skłaniasz czytelnika, by zatrzymał się w połowie zdania i zastanawiał, o co w nim chodzi. Czytelnik nie może ciągle wpadać na rafy, choćby były nie wiem jak piękne :) Czytelnik ma płynąć.
Myślę, że takie przesadne pisanie przychodzi Ci bez trudu. Gdybyś spróbowała zmusić się do większej prostoty, mógłby wyjść całkiem fajny tekst.
Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego „rozbioru na części pierwsze” . Wiem tez, że powtórzyłam niektóre uwagi z poprzednich komentarzy - ale w ten sposób łatwiej mi było przedstawić swój punkt widzenia. Jeśli kiedyś wstawisz coś mniej egzaltowanego, chętnie zerknę, bo masz potencjał. Jeśli zaś będziesz się upierać, że tak piszesz i koniec – to raczej nie znajdę się w gronie czytelników. Tak, czy owak – pozdrawiam i życzę Ci powodzenia 

Zatwierdzona weryfikacja - Gorgiasz
Ostatnio zmieniony sob 19 mar 2016, 09:14 przez iris, łącznie zmieniany 1 raz.

8
Jeszcze raz dziękuję Wszystkim za pomoc.

Iris , przepraszam, że tak późno się odzywam, ale nie podejrzewałam, że tekst jeszcze ktoś skomentuje. Bardzo mi pomogłaś uzasadnieniami swoich wątpliwości i kierunkiem odbioru.
Cieszę się, że Twoje skojarzenia idą w kierunku "gotyckiego horroru", ale inne, np. że Ewa pracuje w korporacji, jest zmęczona pracą podpowiadają mi, że źle spisałam tę scenę.
Nie chcę wszystkiego wyjaśniać, bo fragment jest wyrwany z szerszej całości i czytelnik już na tym etapie ma pewien obraz bohaterki. Napiszę tylko, że scena miała być opisem przechodzenia z jednego życia w drugie i odzwierciedlać pewien rytuał.
Popracuję jeszcze nad tym.
Dziękuję Wszystkim za pomoc.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”