Uwaga, to będzie baaardzo długi komentarz
Koła terenowego BMW zatrzymały się na podjeździe.
Jednorodzinny dom nie wyróżniał się niczym szczególnym wśród zabudowań na tej ulicy.
Te dwa akapity (bo rozumiem, że pierwsze zdanie to osobny akapit) niewiele łączy. Przydałaby się tutaj jakaś płynność, a najlepiej gdyby pierwsze zdanie ładnie włączyć w ten następny akapit. Jednozdaniowe akapity (wybacz ciągłe powtórzenia, ale staram się ściśle opisać, co mam na myśli

) są fajną formą budowania napięcia, podkreślania pewnych rzeczy, ale tutaj zdanie o BMW nie jest chyba jakieś istotne. Rozumiem, że ma pokazać, iż bohaterka jest dobrze sytuowana, ale to i tak nie uzasadnia takiej formy.
Dalej: to zdanie o domu niby poprawne, ale jakieś siermiężne. I przeładowane (takich zdań masz dalej sporo). Wystarczyłoby napisać: "Dom niczym się nie wyróżniał, poza tym, że wyglądał na opuszczony. Toporne antywłamaniowe rolety całymi daniami zasłaniały okna. " Czy coś w tym stylu

Unikasz w ten sposób niepotrzebnego powtarzania tych samych informacji: rolety, których często nie unoszono nawet za dnia= budynek ponury i niedostępny= że wnętrze nie tętni życiem.A skoro już przy tym jesteśmy (tętnić życiem): unikaj używania oklepanych związków frazeologicznych; jeśli już to mogą pojawiać się w dialogach – to naturalne, ale jeśli aspirujesz do pisania czegoś więcej, niż poprawnych szkolnych wypracowań, nie używaj ich w prowadzonej narracji.
Dla Ewy dom był czymś więcej niż mieszkaniem. Był azylem, kiedy potrzebowała ciszy i oddechu. Miejscem, w którym opadała z niej służbowa maska.
Zgrzyt ryglowanego od wewnątrz zamka w drzwiach izolował od świata. Wywlekał z nierozumnej rzeczywistości.
Nie podoba mi się pierwsze zdanie - jest szkolne. Problem leży w definicji samego słowa "dom" - z jednej strony to budynek, z drugiej (i to chyba częstsze skojarzenie) to nasze miejsce na ziemi, schronienie etc. Jeśli kojarzę słowo dom w ten drugi sposób, zdanie staje się bez sensu, bo piszesz, że dom (czyli więcej niż mieszkanie) = więcej niż mieszkanie. Oczywiście możesz mi odpowiedzieć, że nie każdy kojarzy, jak ja. Prawda. Ale, aby uniknąć nieporozumień, unikałabym takich zdań

Co więcej, masz tutaj fajną możliwość poprawienia płynności tekstu. Tzn. piszesz, że dom był ponury, jak bunkier (parafrazując oczywiście

), więc aż się prosi ALE lub MIMO TEGO: np. ale dla Ewy był prawdziwym azylem, schronieniem, w którym mogła odpocząć od znienawidzonej pracy, bezmózgich kolegów i korporacyjnego światka, którym żądzą prymitywne instynkty (no dobra, trochę pojechałam

) - ale chyba rozumiesz, co mam na myśli. Takie połączenie uzasadnia taki a nie inny opis domu, mówi coś konkretnego o stanie ducha bohaterki i pozwala uniknąć niepotrzebnej górnolotności i egzaltacji.
Co do „wywlekania z nierozumnej rzeczywistości” – słowo „wywlekać” jest potoczne i nie pasuje po prostu do narracji, jaką prowadzisz. Gdybyś pisała w pierwszej osobie, ok – można, a czasem trzeba używać takiego języka (poczytaj ostatni tekst Smoke’a). W twoim wypadku nie pasuje. Unikaj oklepanych zwrotów i kolokwializmów. A „nierozumnej rzeczywistości” sama nie rozumiem
Zgrzyt ryglowanego od wewnątrz zamka w drzwiach izolował od świata. Wywlekał z nierozumnej rzeczywistości.
Trudno, żeby zgrzyt od czegoś izolował, a tym bardziej z czegoś wywlekał. W ogóle tłumaczysz czytelnikowi, jak krowie na granicy, że zamek jest w drzwiach i ona te drzwi zamyka, gdy wejdzie. Sądzę, że to zdanie wzięło się z chęci ponownego podkreślenia, że dla Ewy ten dom to schronienie. Nie jestem przekonana, co do konieczności takiego zabiegu. Większość ludzi zamyka drzwi od wewnątrz, po wejściu do domu. Poza tym tak podkreśliłaś owo ryglowanie i wywlekanie z rzeczywistości, że zaczęłam się zastanawiać, czy bohaterka nie ma jakichś symptomów schizofrenii.
Odłożyła kluczyki i torebkę na komodzie w korytarzu.
Kluczyki i torebkę odłożyła na komodę, lub położyła na komodzie. To „na korytarzu” nie jest potrzebne, może ewentualnie „przy wejściu”. Tym bardziej, że za chwilę jest, iż marynarkę zrzuciła w holu. No to hol czy korytarz? Bo nie wiem, jak mam sobie to wnętrze wyobrazić.
Zdjęła z siebie biżuterię. Zegarek, pierścionki, kolczyki. Pozostawiła tylko wisiorek z sową.
a) po co „z siebie”? – to oczywiste,
b) pierścionki i kolczyki to biżuteria – powtarzasz się,
c) jeśli zostawiła jakiś wisiorek, to nie pisz zdania „zdjęła biżuterię”. Napisz „zdjęła pierścionki (bo np. palce miała obrzmiałe od klawiatury) i kolczyki. Zostawiła tylko wisiorek. I moje pytanie – po co piszesz, że ten wisiorek zostawiła i jeszcze go opisujesz? Czy to jakaś istotna informacja? Ta sowa coś znaczy?
Szyta na miarę marynarka bezszelestnie opadła na podłogę w holu.
Bezszelestnie opada tylko jedwabna apaszka - marynarka (zwłaszcza szyta na miarę, czyli raczej z porządnego materiału z podszewką) wydałaby jakiś dźwięk. Wystarczyłoby: „Zdjęła marynarkę i przeszła do gabinetu”. Nie wiem, dlaczego miałaby rzucać marynarkę na podłogę. No można rzucić na krzesło, komodę, ale tak wchodzić do domu i zrzucać z siebie ciuchy?
Dotarła do swojego gabinetu i ściągnęła buty. Rozmasowała dłońmi obolałe stopy, podbicie i każdy z palców.
Słowo „dotarła” sugeruje, że przebyła długa drogę. Tzn. że ten dom był tak ogromny? Buty też raczej zdjęła, zwłaszcza, że prawdopodobnie były to szpilki. Ściągać można spodnie, coś co przylega większą powierzchnią do ciała, ewentualnie długie nierozsuwane kozaki.
Stopa to także podbicie i palce. Znów się powtarzasz. Ewentualnie: „rozmasowała obolałe (bo, że dłońmi to też dość oczywiste) stopy, bo np. tego dnia miała nowe szpilki (i sprawa butów z głowy).
Nacisnęła przycisk uruchamiania komputera i oczekując na start systemu, nalała sobie kieliszek brandy.
Włączyła komputer.
Na monitorze pojawiła się tapeta, której mroczność rozświetlała, biegnąca z górnego, lewego rogu błyskawica.
Zdanie jest zagmatwane i niejasne. Co do stylu zdania - jeśli koniecznie chcesz, żeby zostało, daruj sobie mroczność (bo to kojarzy się raczej z gotyckim horrorem): Na pulpicie [nie monitorze] wyświetliła się [nie pojawiła] czarna tapeta z wielką błyskawicą pośrodku. Tylko zastanów się, co chciałaś przez to powiedzieć? Co znaczy ta tapeta? Jeśli nic – wyrzuć. Każdy ma tapetę na ekranie. Jeśli była wyjątkowa i coś nam o bohaterce ma powiedzieć – wyjaśnij.
Jej uwagę przykuła tylko jedna wiadomość. Nie zaprzątając sobie głowy innymi, otworzyła tą z dobrze znanym tematem w tytule.
Skoro tylko jedna wiadomość przykuła jej uwagę, to oczywiste, że nie zaprzątała sobie głowy innymi.
Napisałaś, że otworzyła tę z dobrze znanym tematem, ale nie napisałaś, jakim, tylko od razu przeszłaś do treści.
"Dziś w Czarcim Jarze. Bądź przed północą."
Uwaga zupełnie subiektywna: ten Czarci Jar znów kojarzy mi się z gotyckim horrorem. To, jak rozumiem, to współczesna powieść kryminalna, czy sensacyjna – nazwij to miejsce jakoś bardziej współcześnie. Niech to będzie nawet zwykły park, skwer, może gdzieś pod pomnikiem jakimś, albo w opuszczonej fabryce, ale nie Czarci Jar. Samo spotkanie o północy wprowadza nutę sensacji i zagadkowości, nie musisz dodawać fantazji opisanemu wydarzeniu.
Poinstruowały lakoniczne słowa.
Słowo nie może być lakoniczne. Stwierdzenie, wypowiedź – tak. Ktoś może coś wyjaśnić lakonicznie.
Tak naprawdę nie musisz niczego dopisywać. Przedstawiłaś treść wiadomości. Wystarczy.Czytelnik zrozumie.
Pozbyła się reszty garderoby, pozostawiając ją w podobny sposób jak żakiet w miejscu, w którym stała. Pod prysznicem wystawiła twarz w kierunku kojącego ciepłem strumienia wody w oczekiwaniu, aż zmyje z niej zmęczenie.
Dlaczego ona rozrzuca ubrania na podłodze? Nie ma szafy? Zwykle kobiety nie zostawiają w ten sposób elementów garderoby – zwłaszcza te zadbane (to charakterystyczne raczej w innych sytuacjach

)
To zdanie jest fatalne konstrukcyjnie. Czemu „pozbyła się” a nie „zdjęła”; dlaczego „garderobę” napisz po prostu „resztę ubrań”, będzie prościej i mniej patetycznie. Zdanie w tej formie mówi, że zrzuciła garderobę (to oczywiście określenie ubrań, ale dotyczy ogółu posiadanych rzeczy, ostatecznie
zestawu) – nie zrzuca się garderoby; a określenie „pozbyć się garderoby” oznacza raczej "wyrzucić wszystkie swoje ubrania". Tutaj wrócę do tego naszyjnika, czy wisiorka z sową – po co go zostawiała, skoro i tak szła pod prysznic? I generalnie – idąc pod prysznic ludzie zwykle (sic!) się rozbierają.
Pod prysznicem wystawiła twarz w kierunku kojącego ciepłem strumienia wody w oczekiwaniu, aż zmyje z niej zmęczenie.
Wyrzuć „ciepłem” – wystarczy kojącego. I zamiast w oczekiwaniu – oczekując.
Pozwoliła, żeby spływał po ciele, zabierając ze sobą pył znienawidzonego świata obłudy, w którym przebywała przez pięć dni w tygodniu.
No, pojechałaś

ale to już inni wyłapali. W poprzednim zdaniu napisałaś, że woda miała zmyć z niej zmęczenie. Wystarczy. Pięć dni w tygodniu to też żadna istotna informacja. Zwykle ludzie w korporacjach tyle pracują.
Potok spłukiwał jej ciało od głowy poprzez twarz, ramiona i tułów, swobodnie oplatając całą resztę, aż po koniuszki stóp.
Jaki potok? Znów wysilasz się na niepotrzebny opis. Opisujesz jedno i to samo, rozwlekasz. Chcesz wydłużyć ten opis i szukasz na siłę kolejnych synonimów. Wychodzi niemal groteska.
Brała prysznic. Pomagał się jej odprężyć. Tyle. Rozbudowany opis kąpieli, czy prysznica, ze szczegółowym przedstawianiem odczuć, jakie spływająca woda wywołuje w myjącym się bohaterze, byłby sensowny w powieści przygodowej, gdzie dana postać po półrocznej wędrówce przez pustynię, wreszcie dociera do cywilizacji. Ale tutaj?
Szum zagłuszył skupienie świadomej analizy myśli, nie pozwalając rozterką na swawolną wędrówkę.
Zdanie jest złe. Jedno zdanie o tym, jak się odpręża pod tym prysznicem jest zasadne. Podkreśliłoby jej stan umysłu, zmęczenie życiem, pracą etc. Ale to zdanie trzeba napisać na nowo; „zagłuszył skupienie świadomej analizy myśli” to nonsens; rozterki też zwykle swawolnie nie wędrują – jak mamy rozterki, to konkretnie o nich myślimy. Wymyśl coś innego. I niech to nie będzie przeintelektualizowane. Napisz coś prostszego. Unikniesz braku sensu, błędów stylistycznych i logicznych.
Wymieniła perłową emalię na paznokciach na kolor nocy.
Wybacz, ale poczułam się, jakbym czytała opowiadanie gimnazjalistki. Przyznam, że nawet wyszukałam Cię i Twoje inne posty, ale nie znalazłam wieku

Za to odkryłam, że zajmujesz się też poezją i to nieco naświetliło mi sytuację. Pewnie stąd ta egzaltacja w tekstach. Umalowała paznokcie – taka inf. wystarczy czytelnikowi – powie mu, że się po prostu stroiła na to spotkanie.
Podkreśliła ciemne obramowanie oczu kredką, tuszem do rzęs nadała wyrazistość błękitnemu spojrzeniu. Usta przybrała w karminową czerwień.
Nie będę się czepiać, że niebieskookie kobiety nieczęsto mają ciemne obramowanie oczu. Natomiast znów mamy powtórzenie – skoro miała ciemne obramowanie i jeszcze podkreśliła je kredką, to spojrzenie było już wyraziste. Wystarczyło dopisać, że pomalowała rzęsy. Ust nie można w nic przybrać, tym bardziej w karminową czerwień.
Klasyczny kostium ustąpił miejsca skórzanym spodniom i hebanowej koszulce, odsłaniającej ramiona, spod której na prawej łopatce wyłaniał się skrawek tatuażu.
Zdanie sugeruje, że w tym momencie była ubrana w kostium. Zwrócenie uwagi na skórzane spodnie rozumiem, ale po co określenie koloru koszulki – i to jeszcze hebanowy?! Najważniejsze w zdaniu są spodnie i forma bluzki, bo odsłania tatuaż (a właśnie – skrawek to może być materiału, tatuażu najwyżej fragment). Fajnie byłoby napisać jaki. Kolor bluzki nie ma wielkiego znaczenia, a kolejny przymiotnik (szczególnie taki dziwaczny – wielu czytelników przystanie w tym miejscu, zastanawiając się co to za kolor) tylko zakłóca rytm zdania.
Wysokie obcasy zastąpiła solidna podeszwa i cholewa z garbowanego bydlęcia sięgającą łydek, której szerokość regulowały stalowe klamry.
Wysokie obcasy zastąpiła - i tu po prostu napisz, jakimi butami. Ja osobiście nie mam pojęcia jakimi, nawet nie potrafię opisać, jaki obraz powstał w mojej wyobraźni, gdy to czytałam
Na czubkach butów połyskiwały srebrne metalowe osłony. Zarysowania okuć zdradzały, że nie jest to obuwie wkładane od święta.
Nadal nie wiem, co ona miała na nogach, ale na pewno nie kojarzy mi się ze świątecznym obuwiem. I co Ty masz z tym metalem? Chciałaś podkreślić, że to jakieś ciężkie obuwie? Napisz mi proszę, co to były za buty – tylko po ludzku.
Wyjęła z szuflady karwasz i kilka bransoletek z koralowymi i kruczymi paciorkami, które plotła na zamówienie ludowa artystka.
Musiałam sprawdzić, co to karwasz (nikt nie wie wszystkiego

), jak już się dowiedziałam, zaczęłam się zastanawiać, jak mogła potem założyć bransoletki z koralikami!? No albo jest jak jakaś punkówa morderczyni, albo jak hipiska z różowymi bransoletkami.
Do złotego medalionu sowy dołączyła srebrny wisior na rzemieniu.
Z tego zdania wynika, że medalion należał do sowy

I wracamy do kwestii jej biżuterii. O co chodzi z tym medalionem, skoro tak często do niego wracasz?
Ze szklanej buteleczki wysypała na dłoń białe pigułki. Jedną z nich włożyła do ust i popiła zawartością kieliszka.
Może niech ten medalion będzie otwierany? – może z niego wyjąć owe pigułki.
Wyłączyła komputer. Włożyła kurtkę i wyszła tylnym wyjściem.
Dopisz może jakieś zdanie, że wróciła do tego pokoju z biurkiem, bo w tej chwili wygląda na to, że brała prysznic i przebierała się przy komputerze.
Światła bijące od ulicy rzucały cień domu na trawnik i delikatnie oświetlały wewnętrzną część posesji. Szelest jej kroków po usypanej drobnym kamieniem ścieżce wypłoszył z ozdobnych krzewów w niewielkim ogrodzie świerszcza i uciszył rechotanie żab.
Uliczne lampy oświetlały wewnętrzną część posesji. Bijące światła tzn. silne, a potem piszesz, że delikatnie oświetlały. Generalnie po przeczytaniu tego opisu nie wiem, jak mam sobie wyobrazić to miejsce. Sądzę, że należałoby wybrać inne określenie na dźwięk kroków, niż szelest. Szeleszczą liście, papier, tkaniny.
„…ozdobnych krzewów w niewielkim ogrodzie…” – używasz za dużo przymiotników. Użycie przymiotnika zwraca uwagę czytającego na określany rzeczownik – jeśli użyjesz zbyt wielu przymiotników, podkreślających rzeczy w danym momencie nieistotne – zdanie brzydko mówiąc „rozłazi się”.
Kilka minut później wieczorną ciszę osiedla przeszył ryk wysokich obrotów napędu maszyny, która z ogromną prędkościom zniknęła w mroku.
Ryk może być silnika, a nie obrotów; po co ta „cisza osiedla” – rozpraszasz czytelnika (zaczęłam sobie wyobrażać blokowisko

) ciszę "cośtam" przeszyło – i wystarczy. Napęd nie ma obrotów. Obroty ma silnik. Nie wiem, co to za wóz, ale chyba coś w rodzaju Batmobilu

Podsumowując – o różnych błędach – w tym ortograficznych już napisano. Ja tylko dodam kilka osobistych uwag, co do całości. Przesadzasz w opisach – to nie ma być poezja. Opisy i zdania są zbyt pogmatwane, bo zamiast skupić się na sednie, malujesz każdy szczegół dziesięć razy. To z kolei wymusza na Tobie konieczność używania wszelkiej maści synonimów, przy czym często używasz ich niewłaściwie.
Fakt, stosuję uproszczone zdania
Nie, nie stosujesz uproszczonych zdań. Gdybys takie stosowała, tekst by zyskał.
Staram się pokazywać, a nie opowiadać.
Ok. Tylko zachowaj równowagę. Po co czytelnik ma się nudzić czytając dwustronicowy opis, jeśli zamiast tego może przeczytać zdanie lub dwa i przejść dalej (zwłaszcza, że piszesz kryminał)?Nie zawsze te, jak piszesz „całe sceny” są potrzebne. Skup się na rzeczach istotnych.
Dlaczego? Tak właśnie piszę.
To taka odpowiedź na poziomie przedszkolaka. Tak, bo tak. Jeżeli piszesz dla siebie – w porządku. Jeśli jednak piszesz dla czytelnika – zastanów się, czy nie warto skłonić się nieco w jego stronę. Ci, którzy komentują, to też czytelnicy.
Tekst tak pisany jest męczący. Odwracasz uwagę od rzeczy najważniejszych, skłaniasz czytelnika, by zatrzymał się w połowie zdania i zastanawiał, o co w nim chodzi. Czytelnik nie może ciągle wpadać na rafy, choćby były nie wiem jak piękne

Czytelnik ma płynąć.
Myślę, że takie przesadne pisanie przychodzi Ci bez trudu. Gdybyś spróbowała zmusić się do większej prostoty, mógłby wyjść całkiem fajny tekst.
Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego „rozbioru na części pierwsze” . Wiem tez, że powtórzyłam niektóre uwagi z poprzednich komentarzy - ale w ten sposób łatwiej mi było przedstawić swój punkt widzenia. Jeśli kiedyś wstawisz coś mniej egzaltowanego, chętnie zerknę, bo masz potencjał. Jeśli zaś będziesz się upierać, że tak piszesz i koniec – to raczej nie znajdę się w gronie czytelników. Tak, czy owak – pozdrawiam i życzę Ci powodzenia
Zatwierdzona weryfikacja - Gorgiasz