Kanashar - fragment

1
Tak, jest to początek czegoś większego, więc może na początek wypadałoby dać kilka słów wyjaśnienia.



Część powieści jest utrzymana w charakterze opowiadania. Czasami główną część narracji stanowi opowieść krasnoluda. Te fragmenty zaznaczone są cudzysłowami. Może narazie tyle, czekam na maksymalne zjechanie tego fragmentu ;]



„ Na dziwnych fundamentach budowane są wszystkie światy. Nie wiem, czy to wina ich bogów, czy może samych tworów. Jedno jest pewne, źle postawione fundamenty odcisną kiedyś piętno na misternie budowanej budowli.

Nie pamiętam zbyt wiele, tylko strzępki z dawnych czasów, młody już nie jestem, pamięć już nie ta, jednak wspomnienia pozostają te same. Te same, niezmienione przez wieki, jednak skutecznie podcinane przez czas. Pomimo to, są one silne, odrastają na nowo jak gałęzie starego i niechcianego przez świat drzewa. Chciałbym sięgnąć wspomnieniami głęboko, w środek umysłu, jednak coś mi przeszkadza. Może jeśli Tobie opowiem tę historię, przypomnę sobie fakty, które wydarzyły się dawno temu, kiedy Kanhar zasiadał na boskim tronie jedynego władcy.”

***

„Jak to wszystko się zaczęło, nie potrafię opisać. Nie wiem odkąd miałbym zacząć tę historię i na czym ją zakończyć, pod warunkiem, że ona jest zakończona. Jednak pewien dzień zapamiętałem dość dobrze. Tego dnia pogoda była w sam raz, nie za ciepło i nie za zimno, dzieci bawiły się w „Podejdź i zabierz” co doprowadzało starsze krasnolud do wściekłości. Osobiście rozśmieszały mnie miny zbulwersowanych krasnoludów, przecież oni też kiedyś narybkiem zwykli być. Ja jednak zajęty byłem swoją pracą i nie w głowie mi wtedy były zabawy i żarty. Pracowałem w swojej chacie, w samym centrum osady, powiedziałbym więcej, uprzywilejowanym centrum osady. Był to okrągły plac o sporej powierzchni, gdzie „kia onva”, znaczy się, po krasnoludzku - po środku – stało wielkie, zbudowane ze złota, piękne kowadło. Tak, niesamowita to budowla była. Dostojna, aż biła dumą i siłą wszystkich krasnoludów. Chluba naszej rasy. Na około owego kowadła zbudowane zostały „Poling Gurat”, to jest chaty kowali. Pamiętam te śmieszne piosenki „Kowalem dobrze być” czy „Jak bogato jest być kowalem”. Prawda, świetny biznes. Zapotrzebowanie na broń, nie tylko w celach militarnych było duże. Rzekłbym, bardzo duże. Kiedyś jeden z moich bliskich przyjaciół ugościł u siebie znajomego elfa i z takim podnieceniem opowiadał o zazdrości w oczach spiczastouchego, opisywał bardzo dokładnie każde spojrzenie bezbrodego na krasnoludzkie dzieła. W końcu elfowie mają nam czego zazdrościć. Tak starannie wykonywanych tarcz nie sposób zdobyć gdzie indziej. A nasza wioska słynie obecnie w Olkingarze z przepięknych herbów i wzorów. A jak złoto się przelewa w sakiewkach. Jednak chyba trochę zboczyłem z tematu. O czym to ja?... Ah, tak. Praca...”

- Aexalven! – drzwi od chaty otworzyły się z hukiem a w progu stanął odziany w długą, złotą szatę krasnolud o bujnej, rudej brodzie. Na jego twarzy zapanował nieprzyjemny grymas, a oczy chciały wyskoczyć z już i tak głębokich oczodołów.

- Czego chcesz? – zapytał Aexalven ze spokojem w głosie. Odwrócił się powoli na pięcie i spojrzał na gościa przyjaźnie. Aexalven zawsze obdarzał innych ciepłym, pełnym radości spojrzeniem i uśmiechem. Jego głębokie oczy o szarym kolorze przeszywały rozmówcę przyjemnym dreszczykiem.

- Jak w ogóle śmiesz pracować w takim stroju?! Gdzie twój gynular?

Gynular był służbowym strojem kowali, składał on się z długiego, czarnego, skórzanego fartucha i kilku kieszonek do niego przyszytych. Oprócz tego gynular zawierał w sobie rękawice o złotym herbie oraz buty ze skóry torliga. Aexalven nie przepadał za tym strojem. Wolał ubierać swoją ulubioną kolczugę, a na nią zwykła, lnianą koszulę barwioną na czarny kolor.

- Napijesz się czegoś? – zaproponował Aexalven.

- I stoisz z robotą już od... – przerwał.

- Niech będzie herbata – uśmiechnął się.

- Co z twoją brodą?! Ogarnij się!



„ Nigdy nie wiedziałem, o co czepiał się Atral. Zawsze miał coś do powiedzenia na temat mojej brody. Nie podobało mu się to, że miała kolor czarny, ba pewnego razu nawet kazał mi się przefarbować, albo to, że nosiłem ją sobie wygodnie rozpuszczoną. Wtedy mogłem ją swobodnie zatknąć za pasem, a nie wiązać bolesne warkocze i torturować się kokardami.”

2
czekam na maksymalne zjechanie tego fragmentu ;]


Nie ma sprawy, masochisto. :P



Pomysł: ?



Nie mogę nic rzec, bo nic nie zostało ujawnione. Narazie widać, że kompletnie nie wybijasz się ponad tysiące (miliony!) innych tekstów fantasy. Ni krztyny oryginalności.

Bo - rozumiesz - fantasy stało sie takim gatunkiem, że jeśli naprawdę chce się w nim obracać z powodzeniem, to trzeba pokusić się o innowacyjność. świeżość. Bo na brak tychże składników całe fantasy aktualnie cierpi. Wcale nie poprawiasz sytuacji.

Sama opowieść krasnoluda wydaje się cholernie nieskładna. Poza tym widać próby nadania Aexalvenowi ciekawego charakteru. Wg mnie znacznie lepiej byś zrobił, nadając mu specyficzny język. Jakąś gwarę, żeby było czuć tą krasnoludzkość. Te kwestie, które wypowiada z równym powiedzeniem mógłby wygłosić typowy człowiek, elf, mastodont, twilekanka i srający (za przeproszeniem) kot na pustyni. Brak jakiejś specyfiki.



Styl: 3



Na minus zaliczyłbym to upospolicenie języka, jakim mówi bohater. Nie da się w to wczuć. Poza tym zdarza Ci się trochę koślawe zdania tworzyć, widać, że brakuje wprawy, powinieneś ćwiczyć i starać się zainteresować czytelnika. Wprowadzić specyficzny język, ciekawie wszystko opisać. Nazywanie rzeczy gynularami, Olkingarami i innymi torlingami nie swtorzy klimatu i ciekawiej historii. Zły trop.



Schematyczność: ?



Skoro w pomyśle dałem "?", to i tu tak postąpię, chociaż najchętniej dałbym jakąś dwójkę. Mówiłem już - nie widać nic, co wyróżniłboy tekst spośród miliona innych. Najważniejsza jest oryginalność! świeżość! Ciekawy język!



Błędy: 2



Sporo powtórzeniówek. Może niektóre były zamierzone, ale część np. nie:


Gdzie twój gynular?

Gynular był służbowym strojem kowali, składał on się z długiego, czarnego, skórzanego fartucha i kilku kieszonek do niego przyszytych. Oprócz tego gynular zawierał w sobie rękawice o złotym herbie oraz buty ze skóry torliga.

Zawsze miał coś do powiedzenia na temat mojej brody. Nie podobało mu się to, że miała kolor czarny,

młody już nie jestem, pamięć już nie ta

zacząć tę historię i na czym ją zakończyć, pod warunkiem, że ona jest zakończona.
'ona' można spokojnie wywalić


Pomimo to, są one silne,
nie lepiej po prostu 'mimo to'?


A nasza wioska słynie obecnie w Olkingarze z przepięknych herbów i wzorów. A jak złoto się przelewa w sakiewkach.
przynajmniej jedno 'A' można sobie darować


drzwi od chaty otworzyły się z hukiem a w progu stanął odziany w długą, złotą szatę krasnolud o bujnej, rudej brodzie.


hukiem przecinek ; poza tym spore nagromadzenie przymiotników, możnaby o innych cechach wspomnieć w dalszych zdaniach


składał on się z długiego, czarnego, skórzanego fartucha
A oprócz tego poplamionego, brzydkawego, wielkiego, nieprzyjemnego, gorącego, bogatego...


- Napijesz się czegoś? – zaproponował Aexalven.

- I stoisz z robotą już od... – przerwał.

- Niech będzie herbata – uśmiechnął się.


Rozumiem o co Ci chodziło, ale to wygląda tak jakby wszystkie te czynności wykonał Aexalven. Dodaj, że przerwał Atral.


,ba pewnego razu nawet kazał mi się przefarbować, albo to, że nosiłem sobie wygodnie rozpuszczoną. Wtedy mogłem swobodnie zatknąć
ba przecinek ; poza tym powtórzeniówka


dzieci bawiły się w „Podejdź i zabierz” co doprowadzało starsze krasnolud do wściekłości.
zabierz przecinek


Ja jednak zajęty byłem
po co te 'ja'? I tak wiadomo o co chodzi.



Podsumowując, jak na tak krótki tekst, zdecydowanie za dużo tego.





Ocena ogólna: 3=



Ni krztyny oryginalności, styl kiepski, musisz ćwiczyć i pracować nad warsztatem. Spora ilość błędów. Uruchom wyobraźnię, nie powielaj utartych schematów! Póki co, jestem na nie.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

3
W końcu znalazłem odpowiednie forum :D Mam nadzieję, że za mały sabotażyk nie zostanę ukarany, gdyż wrzuciłem tu taki fragmencik, specjalnie "złamagowany" i sparwdzałem reakcje ludzi na innych forach. Do tej pory słyszałem same pochwały, aż się za głowę złapałem O.O. W najblioższym czasie wrzucę coś "prawdziwego", bo wiem, że tu dostanę już fachową opinię :)

4
Nie lubię takich "sabotażyków". Więcej nie mam czasu napisać, gdyż właśnie wyjeżdżam. Chciałem tylko to oznajmić.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

5
Skoro to "sabotażyk" to nie warto dalej oceniać gdyż jest to zupełnie zbędne w tym przypadku.



Dodam tylko, że naprawdę kiepskie to to. Rzucę moje oceny żeby nie było.



Pomysł: ?

Styl:2

Schematyczność: ?

Błędy:1

Ocena ogólna:1+


Pomysł i schematyczność nie ocenione z powodu wymienionego przez Patrena.

Powtórzeń jest nazbyt dużo jak na tak krótki tekst.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

6
Jak zauważyłam to już drugi z kolei sabotażyk. Tylko pomyśl, ile nasz biedny Patren poświęcił czasu na zweryfikowanie tego tekstu.

Całe szczęście, ze zazwyczaj czytam komentarze, później tekst. Nie chodzi o sugerowanie się cudzym zdaniem, to zwyczajna babska ciekawość. Poza tym weryfikatorem nie jestem, ja tu niczego nie muszę pisać ani czytać. Oni robią to, bo taka jest ich rola na tym forum.

Ja bym się wkurzyła.

Człowiek naklepał się w klawiaturę, zeby dać dobre rady, a tu ZONK! "żartowałem, sprawdzałem was".

Z resztą, genialna wymówka... Następnym razem już nie sprawdzaj poziomu forum, tylko daj coś do poczytania.



Zbulwersowana łasic.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron