Dwa światy

1
Przedstawiam tekst z kategorii short, pisany pod wymogi pewnego konkursu. Stąd też krótka forma ograniczona limitem słów (który wykorzystałam maksymalnie). Będę wdzięczna za wszystkie rady :)

Wszedł do kolejnego odrapanego bloku. Na klatce, jak wszędzie, porozrzucane były śmieci, ani żywej duszy. Nasłuchiwał. Wolał być przezorny. Raz natknął się na kilkuosobową bandę i tylko cudem uszedł z życiem. Cisza.
Na półpiętrze spojrzał pośpiesznie przez coś, co musiało być kiedyś oknem. Widok nie zmieniał się od lat – zrujnowane miasto na wpół spalone, składające się teraz wyłącznie z walących się budynków i zieleni, która zajęła miejsce ludzi. I słońce, jakby nic się nie stało, nadal raziło w oczy.
Kroki stawiał ostrożnie, aby zdradliwy stopień nie osunął się mu spod nóg. Szabla, którą znalazł rok temu, obijała się lekko w skórzanej pochwie o cholewkę buta. Nie lubił używać broni, ale kiedy był do tego zmuszony, szabla najlepiej leżała mu w dłoni.
Drzwi pierwszego mieszkania były przymknięte. Pchnął je lekko. W środku sofa i stół. Małe, brudne okno wpuszczało do środka nikłe promienie, przez co pokój tonął w półmroku.
Postąpił krok do przodu, aby lepiej widzieć i od razu wiedział, że popełnił błąd. Na stole leżały otwarte konserwy i nigdzie nie było śladu wszechobecnego kurzu.
Zwinnie obrócił się na pięcie, równocześnie wyciągając szablę. Ukryty wcześniej za drzwiami, mierzył z glocka w jego stronę młody chłopak. Wychudzony, opierał się plecami o ścianę z zaciętością w oczach. Kilka sekund stali w milczeniu, taksując się nawzajem wzrokiem. Oceniwszy beznadziejną sytuację, opuścił szablę. Tamten warknął:
– Czego chcesz?! Wynoś się stąd!
– Szukam kilku rzeczy.
– Odwal się od mojego domu i zbieraj się stąd. Nie chcę tutaj obcych.
– Nie masz jakichś leków, potrzebuję dla kilku chorych.
– A więc jest was więcej?! – przerwał mu drżącym głosem, po którym poznać można było nutkę żalu i powątpiewania. – Teraz na pewno będę musiał się stąd wyprowadzić. A było to takie dobre miejsce.
– Masz, czy nie? Odpowiedz i już się wynoszę.
– Skąd miałbym mieć? Wszystkiego teraz brakuje. A nawet gdybym miał nie dałbym. Wy, szabrownicy… – ostatnie słowo wymówił ze wstrętem. – Nie macie za grosz szacunku dla tych, którzy kiedyś tu mieszkali. Nic tylko brać.
– Przecież większość tych ludzi nie żyje. Czy pozostali mają umierać ze względu na pamięć o nich?
Lufa glocka opadła nieco celując teraz w podłogę koło jego prawej stopy a nie w serce.
– Gdzie żyjecie? – zapytał, jakby nie usłyszał odpowiedzi.
– Kilkanaście kilometrów za miastem. – Nerwowo przeczesał dłonią kędzierzawe, splątane włosy. Jego wydatne rysy i ogorzała cera naznaczone były zmęczeniem.
– Ilu?
– Jest nas szesnaścioro – dodał niechętnie. – Puść mnie, a nigdy więcej się tu nie pokażę.
– Jaką mogę mieć pewność… – nie dokończył bo obaj usłyszeli łomot na parterze. – Zwabiłeś ich tu! Szli za tobą!
– Niemożliwe! – Szabla znów była gotowa do ataku.
Ucieczka przez ciasne okno na czwartym piętrze odpadała. Obaj doskoczyli do drzwi, ale nie było już czasu ich barykadować. Przyparli do muru po obu stronach futryny. Nie pozostało nic, tylko czekać.
Ciężki stukot kilku par buciorów rozlegał się już na pierwszym piętrze. Naraz do pokoju wtoczył się barczysty drab. Zbyt dużo ignorancji i zbyt dużo pewności siebie. Nie zdążył unieść trzymanej maczety, bo naraz dosięgły go kula i szabla.
Odgłos wystrzału zaalarmował pozostałych napastników, którzy zaczęli zbiegać się z całego budynku w kierunku hałasu.
Przed mieszkaniem pojawiło się trzech mężczyzn uzbrojonych w noże i kij baseballowy. W trakcie gdy nieznajomy przymierzał się do strzału, on wyskoczył na schody i wziął zamach z lewej zmuszając najbliżej stojącego do cofnięcia się. Korzystając z tego, że taki atak wymagał siły i rozpędu, jeden z osiłków przemknął pod jego ramieniem i już miał zatopić nóż w żywym ciele, gdy zatoczył się trafiony kulą od tyłu.
Strzelec wybiegł na klatkę, ale nie było kogo atakować. Pozostali leżeli już w powiększającej błyskawicznie kałuży krwi, a właściciel szabli ocierał ją o znaleziony strzęp materiału.
– Szybko na górę! – rzucił nieznajomy zabierając w pędzie z mieszkania pokaźne zawiniątko. „Dlaczego ja go słucham?” – przemknęło mu przez myśl gdy wbiegał na dach budynku. Nim wyszedł na zewnątrz zatrzymał się instynktownie i dopiero, gdy upewnił się, że strzelec jest w zasięgu wzroku zbliżył się do krawędzi. Stali tak oboje przez chwilę poddając się sile wiatru igrającego z resztką cywilizacji.
– Jak się nazywasz? – zapytał strzelec nie patrząc w jego stronę. Odłożył zawiniątko i wyciągnął zeń lornetkę.
– Cyprian – mruknął.
Nie uważał za stosowne chować jeszcze szabli, choć wydawało się, iż niebezpieczeństwo, również w postaci glocka, zostało zażegnane.
– Jestem Michał. Patrz, czy nikt nie idzie od południa. I miej na oku drzwi. – Przyłożył lornetkę do oczu, skierował wzrok na zachód, gdzie rozciągała się pusta przestrzeń będąca niegdyś boiskiem. Teraz zdawała się polaną w gąszczu miejskiej dżungli z betonu, zieleni i ciemności.
– Po co tu lazłeś?
– Już ci mówiłem.
– A nie kłamałeś? Nikomu nie można ufać.
– Jednak zaufałeś i nie strzeliłeś. – Cyprian przenikliwie spojrzał na niego, Michał nie odwracał wzroku od boiska.
– Dawno z nikim nie gadałem. Zwariować można – powiedział zamyślony. – Nawet nieźle machasz tą szabelką. – dodał po chwili zamyślony. Spojrzał na błyszczące w promieniach ostrze. – Może nie powinienem zwać cię szabrownikiem, tylko szablownikiem. Brzmi lepiej.
Nie odpowiedział. Cały czas kołatała mu w głowie tylko jedna myśl – wrócić, ale nie z pustymi rękami.
– Świat jest dziwny, potrafi się zmienić w mgnieniu oka. – Michał znowu gapił się w horyzont. – Ale tak musiało być, świat musi się oczyścić, żeby wejść w nowy cykl…
– Co ty pieprzysz?! – Cyprian nie wytrzymał – Jeżeli uważasz, że taka jest kolej rzeczy, to czemu tak kurczowo trzymasz się życia? Chowasz się, zbierasz jedzenie i czatujesz? Dlaczego nie pozwolisz tego skończyć i po prostu dasz sobie z tym wszystkim spokój? – wyrwał Michałowi lornetkę i cisnął mu ją pod nogi. – Ja ci powiem dlaczego – bo chcesz żyć, tak jak te miliony, które ginęły w męczarniach i których trupy leżą wszędzie dookoła!
Trząsł się cały i dyszał z gniewu. – Sorry stary, ale ja spadam – wydusił z siebie odwracając się w stronę zejścia.
– Stój. – Na dźwięk tego słowa nie wiedzieć czemu zatrzymał się. Przeklinał sam siebie za to że lazł tu do góry zamiast uciekać z tego cholernego bloku. Nie spojrzał za siebie. – Pójdę z Tobą.
– Nie ma mowy. Idę sam.
– Będę cię śledził – Michał stał trzy kroki od niego. – Mam broń palną, co jest rzadkością – dodał.
Zapadła cisza.
– Rób co chcesz – powiedział obojętnie Cyprian i ruszył na dół.
Michał podążył niepewnie za nim.
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.


W. Szymborska

Dwa światy

2
PannaLawenda pisze: Wszedł do kolejnego odrapanego bloku. Na klatce, jak wszędzie, porozrzucane były śmieci, ani żywej duszy.
"kolejnego - to w ilu blokach już był? to słówko bym wyrzuciła
jak wszędzie... - tzn. gdzie? też do wyrzucenia; były też zbędne
PannaLawenda pisze: Na półpiętrze spojrzał pośpiesznie przez coś, co musiało być kiedyś oknem.
spojrzał w otwór, który niegdyś był oknem

Cóż, czasami się gubiłam przy dialogach co kto mów. Ale ogólnie dobry fragment, jednak to nie jest pełen skończony obraz.
PannaLawenda pisze: – Świat jest dziwny, potrafi się zmienić w mgnieniu oka.
To zdanie do mnie nie przemawia- takie szukanie sentencji na siłę.

Początkowo zdziwiła mnie ta szabla - jednak później ten rekwizyt idealnie się wpasował w treść. Ale to odejście na zakończenie- takie powtarzalne ;( , poszukałabym ciekawszego zakończenia. Jednak nie powiem, ciekawie się czytało :D
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

Dwa światy

3
Dzięki :) Byłam ogromnie ciekawa opinii, bo tekstu od momentu wysłania kilka lat temu prawie nie zmieniałam. Przy dialogach faktycznie mogłabym popracować. Zamysł był taki, żeby zbyt szybko nie wprowadzać imion, ale teraz widzę, że wypowiedzi mogłyby być bardziej spersonalizowane.
Jeszcze raz dzięki za opinię :D
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.


W. Szymborska

Dwa światy

4
Mała uwaga, ten brak imion w początkowych dialogach jest ok, tylko trzeba spersonalizować osoby innymi epitetami.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

Dwa światy

6
W scenie walki jest 3 przeciwników. Wiadomo o nich, że jeden się cofa przed szablą, drugi zostaje zabity strzałem w głowę. W następnym akapicie jest już 3 zabitych. Ile czasu minęło między strzałem a wybiegnięciem na klatkę?

To, co się jednak z mojego zmęczenia nie bierze, to to:
PannaLawenda pisze: Trząsł się cały i dyszał z gniewu.
Nie ma powodu, dla którego Michał miałby taką myśl poruszyć, ale mniejsza, na potrzeby fabuły można robić głupie rzeczy. Reakcja Cypriana jest porównywalna z SJW, to znaczy mała, abstrakcyjna uwaga poruszyła go tak, jakby obrażono jego zabitą w wojnie rodzinę. Owszem, mógłby czuć złość, zażenowanie, pogardę, ale szał w czystej formie wydaje mi się być tu nienaturalny. Zwłaszcza, że mówimy o człowieku, który każdego dnia walczy o życie i niejednego zabił.

W którymś komentarzu napisałaś, że to dosyć stare dzieło. Dobrze by było zobaczyć któryś z Twoich nowszych, jak już powiedziało parę osób pod Twoim powitaniem. Sam interesuję się fantastyką, więc z chęcią zobaczę :)
Wybaczam i proszę o wybaczenie

Dwa światy

8
Tematyka jest mi raczej obca, ale stylistycznie napisane dobrze :) Powiem ci takie... męskie klimaty z tego wyzierają.

Dostałaś moją wiadomość prywatną na temat literatury francuskiej?
Kto czyta książki - żyje podwójnie. Umberto Eco

Dwa światy

10
Choć nie przepadam bardzo za samym postapo sam tekst jest dobry i leci w jego kierunku props z mojej strony. Mimo wszystko mam jednak dwa niewiele znaczące zastrzeżenia:
1. Cyprian robi wrażenie doświadczonego w przetrwaniu zakapiora (podoba mi się ten gość), a jednak w ciasnym, blokowym mieszkaniu instynktownie chwyta za szablę (trochę ciężko byłoby mu nią wywijać).
2. Tak jak napisano wyżej - przesadzona reakcja na dachu.
Oprócz tego props i dawaj coś nowego.
Gdzie dwóch się bije tam pod wozem kózka dołki kopie, a kto ślimakiem wojuje ten od sera ginie.

Dwa światy

11
Johny, Dzięki za uwagi :)
Johny pisze: w ciasnym, blokowym mieszkaniu instynktownie chwyta za szablę (trochę ciężko byłoby mu nią wywijać)
Może to był taki nieprzemyślany odruch ;)
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.


W. Szymborska

Dwa światy

12
Cześć,

Jedyne moje spostrzeżenie to słabo rozbudowane opisy miejsc. Narracja jest całkiem płynna i dynamiczna, co jest dużą zaletą Twojego tekstu. W drugiej jego części (akcja) oczywiście nic bym nie zmieniła, bo bardzo przyjemnie się czyta, taka sytuacja nie wymaga według mnie szczegółowych opisów, trochę by to zaburzyło wcześniej przeze mnie wspomnianą dynamikę.
Bywa tak, że autor/autorka wolą się skupić na przeżyciach bohaterów, ich nastawieniu na cel, którym w tym przypadku jest przetrwanie, znalezienie środków przeżycia, więc rozumiesz, moja uwaga dotycząca faktu, że nie jestem w stanie spojrzeć oczami bohatera na miejsce, w którym się znalazł (przynajmniej ująć kształt, zarys) jest wyłącznie subiektywna. Osobiście lubię, kiedy autor tworzy przestrzenie zrodzone w wyobraźni, dzięki czemu mogę je odkrywać, ale tak, jak zostały skonstruowane przez niego, nie muszę silić się na wymyślanie od A do Z (tutaj z uwzględnieniem obecności kilku obiektów: otwarte konserwy, małe, brudne okno, sofa, stół) własnych.
Reasumując, proponuję rozwijać opisy, rzecz jasna, kiedy inne wydarzenia nie są ważniejsze (czyli w momencie braku dynamicznej akcji).
Poza tym bardzo mi się podoba, pisz dalej, gdyby udało Ci się napisać książkę, to daj znać tu na forum, lubię post-apokaliptyczne klimaty, a szabla Cypriana wzbudziła mój zachwyt (ją też mogłabyś w którymś momencie dokładnie opisać, rozumiem, że to jest tylko fragment jakiejś całości, którą tworzysz lub której jeszcze nie stworzyłaś, nieistotne, po prostu jestem ciekawa Twojej wizji tej szabli. To w końcu nietuzinkowa broń.).

Powodzenia, jeśli zamierzasz kontynuować. :wink:

Added in 7 minutes 36 seconds:
Johny pisze:
1. Cyprian robi wrażenie doświadczonego w przetrwaniu zakapiora (podoba mi się ten gość), a jednak w ciasnym, blokowym mieszkaniu instynktownie chwyta za szablę (trochę ciężko byłoby mu nią wywijać).
Odsyłam do mojej poprzedniej wypowiedzi, można się tylko domyślać czy było ciasne, przecież nie zostało to w konkretny sposób opisane. Ponadto nie każde blokowe mieszkanie jest tak ciasne, by wywijanie szablą (zwłaszcza dla, jak to ująłeś, "doświadczonego w przetrwaniu zakapiora") stanowiło jakąś niewygodę lub trudność.

Dwa światy

13
The Dreamer, Dziękuję za uwagi :) Zdaję sobie sprawę, że skąpe opisy mogą pozostawiać pewien niedosyt, ale musiałam tak skomponować tekst, żeby wstrzelić się w limit słów, jaki dopuszczalny był w konkursie, na który go pisałam.
Czy będzie z tego coś więcej - zobaczymy ;)
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.


W. Szymborska

Dwa światy

14
Wizja post apokaliptycznego świata, jak w każdej innej książce. Niestety sporo tego mamy na rynku: cykle, powieści, gry, seriale...
Napisana świetnie! Serio stary, szacun. Chociaż z całego fragmentu nic nie wynika, brak jakiegoś morału albo rozwinięcia, to i tak czyta się to świetnie.
Polecam.

Dwa światy

15
Fedojo pisze: Serio stary
- jak już to "stara" xD

A tak w ogóle to dzięki :). Nie siliłam się na coś nowego odnośnie świata przedstawionego - potrzebowałam raczej tła dla takiej rozmowy. Cieszę się, że czytało się dobrze :)
Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej.


W. Szymborska
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”