Fragment

1
Napisalam w środku nocy i od kilku dni nie mam czasu w to zajrzeć, wiec skoro tu tylu literatow i fachowców wykorzystam was do korekty (Romek mówił, że wszyscy chętnie... ;-) ).

Pomożecie?




Michał poprosił o kolejnego drinka. Stewardesa Aeroflotu uśmiechnęła się wdzięcznie i skinęła głową.

- Podwójny Walker z lodem, jak poprzednio?

Przytaknął nieartykułowanym pomrukiem. „Poprzednich” drinków nie mógł się już doliczyć, zgubił rachubę i nie była mu potrzebna, bo podczas przesiadki w Mińsku wypił prawie pół litra Daniels’a i miał nadzieję, że alkohol w końcu pozwoli mu wyrwać się z tępego, dusznego frustracją bólu. Dawno zamknął laptopa – teraz używał go jako podkładki pod szklankę – gdy wylatywał z Moskwy miał jeszcze nadzieję, że towarzystwo Rafała i praca oderwą go od wspomnienia o pogrzebie, ale nie potrafił skupić się na czymkolwiek. Nie wiedział nawet, co czyta, myśli rwały się jak pajęcze sieci, plątały i raz za razem ściągały go w tamtą sobotę.

- Pana drink. – Miękki jak kocie futro głos stewardesy wyrwał go z ponurych rozważań. Skinął głową w podziękowaniu, zgarnął szklankę z tacy. Miał cichą nadzieję, że alkohol w końcu go odetnie, chociaż od operacji minęło kilka dni i właściwie nie powinien jeszcze pić – lekarze ze szpitala MSWiA, którzy się nim zajęli po wybuchu w Galerii Północnej powiedzieli, że miał więcej szczęścia jak rozumu, bo metalowy pręt ominął narządy wewnętrzne. Następnego ranka Rafał zabrał go do Alan-Medu. Ugrzązł tam na kolejne 3 dni. W czwartek dostał wiadomość, krótką i lakoniczną informację o pogrzebie podpisaną jedna literą. Nie odpisał, nie było po co. Ani on, ani Shkuro nie mieli o czym rozmawiać, chociaż najwyraźniej ochroniarz Masyaginów doszedł do wniosku, że Michał powinien być w Moskwie podczas ostatniej drogi jasnowłosego chłopca.

Rimski-Korsakow, wbrew opinii Tarnowskiego, zabukował bilety – termin był tak krótki, że musiał lecieć klasa ekonomiczną, bo biznes i pierwsza dawno były zajęte, w dodatku czekała go przesiadka w Mińsku. Rafał wściekł się, bezsilny wobec uporu pracodawcy, zdecydował, że leci z nim, na wszelki wypadek, gdyby potrzebował lekarza. Michałowi było wszystko jedno. Bez sprzeciwu dokupił bilety i zarezerwował lekarzowi pokój w Russo-Balt Hotel na Arbacie. Chirurg, gdy o tym usłyszał, dostał szału, pewny, że szef planuje się wykończyć – do cmentarza Trojekurowskiego było stamtąd niemal pół godziny drogi samochodem, a w moskiewskich korkach nawet dłużej – i zagroził, że poinformuje o tym rodzinę. Rimski-Korsakow uśmiechnął się łagodnie. I godzinę później wrócił do domu.

Pokłócili się koszmarnie.

- Żeby jeszcze pociągiem, ale samolotem? Ledwo cię pozszywali, chcesz zdechnąć tej Moskwie, proszę bardzo, ale mnie w to nie mieszaj! – warczał, niespokojnie krążąc po salonie.

Kasia milczała. Wtulona w róg kanapy przyglądała się Michałowi, jakby widziała go pierwszy raz, a kiedy zasnął, długo leżała obracając w głowie wszystko co o nim wiedziała i układała w nowych miejscach, jakby znane puzzle zmieniły kształt i nagle ożywiły nieruchomy obraz.

W piątek rano Rafał stawił się o czwartej nad ranem w drzwiach – wkurzony i niewyspany, bo urwał się z nocnego dyżuru, ale zdecydowany towarzyszyć Michałowi, czy tego chce czy nie. Od zamachu łaziły za nim wszystkie Wrony, dopytując o zdrowie dowódcy - gdy dowidzieli się o pogrzebie, zdecydowali, że nie puszczą Pierwszego bez opieki. Chcieli jechać wszyscy. Rimski-Korsakow tylko wzruszył ramionami, ale Tarnowski, chociaż zwykle nie czuł się dobrze w towarzystwie tych ludzi, teraz - zaniepokojony stanem psychicznym kumpla - wybił im ten pomysł z głów, mimo lodowatego ostrzeżenia Kiryłowa, że jak Michałowi coś się stanie, wypruje mu flaki. W efekcie bagaż podręczny lekarza balansował na granicy dopuszczalności, nie tylko ze względu na wagę, ale ilość medykamentów.

- Sam nie pojedziesz – powiedział chłodno, patrząc w ciemne oczy gospodarza, gdy otworzył drzwi. – Twoja matka by mi łeb urwała.

Michał uśmiechnął się leciutko, przyjął wyjaśnienie, gdzieś w głębi duszy zadowolony z towarzystwa, bo nawet przekraczając bramę nekropolii Trojekurowo nie był przekonany, czy powinien uczestniczyć w pogrzebie. Podczas nabożeństwa stali z tyłu, w cieniu chóru, potem podążyli za konduktem, obaj pogrążeni we własnych demonach – Michał blady, na lekach przeciwbólowych, zgaszony i cichy, Rafał klnący cicho po polsku, zmartwiony stanem towarzysza, niepewny, jak w razie potrzeby zdoła wezwać pomoc na tym cmentarzu na krańcu świata. Zanim dotarli do grobu, Rimski-Korsakow niemal stracił przytomność. Lekarz podtrzymał go, klnąc wulgarnie, wystraszony jak matka chorym dzieckiem, kazał mu usiąść i odpocząć, i całkiem serio zabronił dalszej wędrówki.

- Powinienem tam być – powiedział Michał obronnym tonem, ale nie próbował wstawać, bo sam wiedział, że jest słaby jak dwudniowe szczenię.

- Powinieneś leżeć w łóżku! – odparował wściekle Tarnowski, z nerwów trzy razy podpalając papierosa. – Jesteś cztery dni po operacji, a wałęsasz się po cmentarzach. Chcesz zdechnąć, zrób to u nas, zakopię cię pod płotem, będę miał bliżej na Dzień Zaduszny!
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Fragment

2
ravva pisze:
„Poprzednich” drinków nie mógł się już doliczyć,
Czy cudzysłowia tutaj potrzebne?
dusznego frustracją bólu
Nie podoba mi się to określenie. Czy ból może być duszny?.
- Żeby jeszcze pociągiem, ale samolotem? Ledwo cię pozszywali, chcesz zdechnąć tej Moskwie,
W Moskwie.
gdy dowiEdzieli się o pogrzebie
Michałowi coś się stanie, wypruje mu flaki.
Michałowi wypruje?

Strasznie chaotyczny ten tekst. Muszę powiedzieć, że się w nim zgubiłem. Czy MIchał i Rymski-Korsakow to ta sama osoba, czy dwie różne? Tarnowski i Rafał to dwie różne osoby? Bo do takiego wniosku doszedłem dopiero na samym końcu. Kim jest jasnowłosy chłopiec?
http://radomirdarmila.pl

Fragment

3
ravva pisze: wiec skoro tu tylu literatow i fachowców
I przypadkowych maruderów:)
ravva pisze: i miał nadzieję, że alkohol w końcu pozwoli mu wyrwać się
ravva pisze:Miał cichą nadzieję, że alkohol w końcu go odetnie
ravva pisze: Nie wiedział nawet, co czyta, myśli rwały się jak pajęcze sieci, plątały i raz za razem ściągały go w tamtą sobotę.
łyłyły
ravva pisze:Pokłócili się koszmarnie.
Babskie.

Fragment

4
Ale czekaj, on pije na tych środkach przeciwbólowych? To mu jakichś dodatkowych odlotów nie funduje? Lekarz leciał z nim - spokojnie patrzy na to jak pacjent mu dryni?

aa nie, to o pogrzebie to są wspomnienia po jakimś czasie? Za gładkie przejście jest w takim razie bo się zgubiłam :(
ravva pisze: i miał nadzieję, że alkohol w końcu pozwoli mu
ravva pisze: Miał cichą nadzieję, że alkohol w końcu go odetnie,
powtórzenie informacji
ravva pisze: Pokłócili się koszmarnie.
Hm, raczej lekarz się kłócił, a Michał milczał. I robił swoje.
ravva pisze: Kasia milczała. Wtulona w róg kanapy przyglądała się Michałowi, jakby widziała go pierwszy raz, a kiedy zasnął, długo leżała obracając w głowie wszystko co o nim wiedziała i układała w nowych miejscach, jakby znane puzzle zmieniły kształt i nagle ożywiły nieruchomy obraz.
ła się powtarza. A poza tym ładny obrazek.
ravva pisze: W piątek rano Rafał stawił się o czwartej nad ranem w drzwiach
ravva pisze:
Rimski-Korsakow tylko wzruszył ramionami, ale Tarnowski, chociaż zwykle nie czuł się dobrze w towarzystwie tych ludzi, teraz - zaniepokojony stanem psychicznym kumpla - wybił im ten pomysł z głów
Jak zwykle nie czuł się dobrze, to czemu to ma być "nowość", że ich spławił?
ravva pisze: klnąc wulgarnie, wystraszony jak matka chorym dzieckiem
tu mi jedno do drugiego nie pasuje
ravva pisze: Michał powinien być w Moskwie podczas ostatniej drogi jasnowłosego chłopca.
Bardzo ładne.

A poza tym to wiesz, że uwielbiam jak piszesz? :*
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Fragment

5
ravva pisze: Rimski-Korsakow tylko wzruszył ramionami, ale Tarnowski, chociaż zwykle nie czuł się dobrze w towarzystwie tych ludzi, teraz - zaniepokojony stanem psychicznym kumpla - wybił im ten pomysł z głów, mimo lodowatego ostrzeżenia Kiryłowa, że jak Michałowi coś się stanie, wypruje mu flaki.
IMO, ciut za długie te zdania. Na dodatek zawierasz w nich wszystko: zachowanie Rimskiego (wzrusza ramionami), upodobania Tarnowskiego (nie lubił tych ludzi), coś co niepokoiło Tarnowskiego (stan psychiczny kumpla), jego zachowanie (wybija im z głowy), zachowanie Kiryłowa (lodowato ostrzega), troskę o Michała etc... W jednym zdaniu cztery nazwiska/imiona. Za dużo. Czytelnik się zgubi.

I jeszcze taka uwaga, IMO (podkreślam, że to moja b.subiektywna opinia) - niektóre fragmenty są zbyt pobieżnie opisane (sytuacje i zdarzenia), na zasadzie rach ciach, ktoś zasłabł, ktoś się wkurzył, a za chwilę poświęcasz dialogówkę na przynoszenie drinka przez stewardessę. Pytanie, co jest istotniejsze, czy jej miękki głos etc. czy zdarzenia na cmentarzu/w kościele. Mimo wszystko chyba więcej emocji niosą sceny z pogrzebu aniżeli z podawania drinka w samolocie. Rozbudowałabym te sceny (chyba, że już wcześniej są opisane). To daje okazję do wzbudzenia w czytelniku (na zasadzie empatii) emocji. A jakie emocje wzbudza głos stewardessy?

Reasumując: rozważyłabym proporcję narracji do dialogów, zastanowiła się nad hierarchią ważności wydarzeń, tym istotnym poświęcając więcej uwagi. I koniecznie zadbałbym o bardziej wyraziste ukazanie emocji bohaterów, bo we fragmentach narracyjnych przeważa raportowanie (kto, co, gdzie i kiedy).

A na koniec, proszę patrzeć przez palce ;) (jaka ładna aliteracja) bom początkujący autor. Buźka.

Fragment

6
szopen pisze:Strasznie chaotyczny ten tekst. Muszę powiedzieć, że się w nim zgubiłem. Czy MIchał i Rymski-Korsakow to ta sama osoba, czy dwie różne? Tarnowski i Rafał to dwie różne osoby? Bo do takiego wniosku doszedłem dopiero na samym końcu. Kim jest jasnowłosy chłopiec?
mozesz się trochę gubić, to kawałek wyrwany ze środka ;-)

bardziej mnie martwi ilośc danych - chcialam przeskoczyć pewne rzeczy, ale widzę, że nie ma tak dobrze.
mr r. pisze:
ravva pisze: Pokłócili się koszmarnie.
Babskie.
a ja jestem co? ;>
ithi pisze:Ale czekaj, on pije na tych środkach przeciwbólowych? To mu jakichś dodatkowych odlotów nie funduje? Lekarz leciał z nim - spokojnie patrzy na to jak pacjent mu dryni?
jak to paweł - ratownik medyczny - mi klarował: zalezy co pije i zalezy na jakich lekach :-P
ithi pisze:Hm, raczej lekarz się kłócił, a Michał milczał. I robił swoje.
raczej :-)
augusta pisze:IMO, ciut za długie te zdania. Na dodatek zawierasz w nich wszystko: zachowanie Rimskiego (wzrusza ramionami), upodobania Tarnowskiego (nie lubił tych ludzi), coś co niepokoiło Tarnowskiego (stan psychiczny kumpla), jego zachowanie (wybija im z głowy), zachowanie Kiryłowa (lodowato ostrzega), troskę o Michała etc... W jednym zdaniu cztery nazwiska/imiona. Za dużo. Czytelnik się zgubi.
jw - chcialam przeskoczyć, ale ewidentnie kawalek jest nieprzeskakiwalny i trzeba wyłuszczyć.
augusta pisze:I koniecznie zadbałbym o bardziej wyraziste ukazanie emocji bohaterów, bo we fragmentach narracyjnych przeważa raportowanie (kto, co, gdzie i kiedy)
też mi się tak wydawalo, że za bardzo podawcze to jest. w punkt.

dzieki serdeczne dziewczyny i chłopaki :hug:
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Fragment

7
Nie jest jasne dla mnie, czy scena w samolocie dzieje się, kiedy leci na pogrzeb, czy kiedy już z niego wraca i wtedy zarówno sam pogrzeb oraz reszta są wspomnieniami Rimskiego?
Mam też problem z narratorem, bo czasem wydaje się, że PW jest Rimskiego, a czasem, że to jednak wszechwiedzący, jest również wstawka z Kasią, gdzie dostajemy migawkę jej emocji (i chociaż to ładne, uważam że dla całości niepotrzebne). Słowem, można się pogubić w natłoku informacji.
Co do opisu samych emocji, widać, że tekst ma być taki twardy, „męski”, natomiast w szczegółach to umyka. Za dużo dopowiedzeń, przez co emocje tracą na sile i wszystko robi się miękkie jak kocie futro ;), np.:
Pokłócili się koszmarnie.
IMO do usunięcia.
warczał, niespokojnie krążąc po salonie.
Jak wyżej.
uśmiechnął się leciutko,
Niepotrzebne zdrobnienie.
pogrążeni we własnych demonach
Górnolotne
klnąc wulgarnie
A można kląć niewulgarnie? Szpetnie, paskudnie, to będzie wzmocnienie, choć ja bym nie odbierała siły samemu słowu kląć.
odparował wściekle Tarnowski, z nerwów trzy razy podpalając papierosa.
Pozostałabym przy odparował i trzykrotnym zapalaniu papierosa, bo to ładny, sugestywny obrazek jest.
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

Fragment

9
Romek Pawlak pisze:
Aktegev pisze:A można kląć niewulgarnie? Szpetnie, paskudnie, to będzie wzmocnienie, choć ja bym nie odbierała siły samemu słowu kląć.
OT: można. "A niech mnie dunder świśnie!" :)
Ok, to tę uwagę wycofuję :)
(Ale nadal uważam, że samo kląć jest silniejsze niż kląć jakkolwiek)
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

Fragment

10
Piszesz świetnie, wiesz na czym polega Twój problem, zrób z tym coś.

Added in 7 minutes 2 seconds:
A teraz przeczytałam komentarze i ja nie wierzyć...."chaotyczny","za długie zdania"...et, dla mnie tekst jest z polotem, napisany świetnie i wszystko jasne i klarowne, niezły humor. Kurka wodna, ja rozumiem, że tekst jest bez wprowadzenia, jest po prostu wyrwany z kontekstu całości, ale i tak czyta się świetnie, płynnie i naprawdę wciąga.

Fragment

11
Aktegev pisze: Nie jest jasne dla mnie, czy scena w samolocie dzieje się, kiedy leci na pogrzeb, czy kiedy już z niego wraca i wtedy zarówno sam pogrzeb oraz reszta są wspomnieniami Rimskiego?
no pierdolnik jest ;-) poprawione już.
Co do opisu samych emocji, widać, że tekst ma być taki twardy, „męski”, natomiast w szczegółach to umyka. Za dużo dopowiedzeń, przez co emocje tracą na sile i wszystko robi się miękkie jak kocie futro ;)
hmm, dużo zalezy od fazy księzyca, niektóre kawałki są stabilnijesze, inne faktycznie pisane mną ;-)

dzięki, że przeczytałeś i za komentarz.
Anna Nazabi pisze:Piszesz świetnie, wiesz na czym polega Twój problem, zrób z tym coś.
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
oj nazabi, żeby to takie proste było.

dzięki za komentarz i za wiarę w ufo - w tym kawałku było sporo do korekty.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Fragment

12
ravva pisze:
> Daniels’a
Nie używamy APOSTROFÓW W TAKIM MIEJSCU !!

ravva pisze:
> którzy się nim zajęli po wybuchu w Galerii Północnej powiedzieli
poprawnie : którzy się nim zajęli po wybuchu w Galerii Północnej, powiedzieli,
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”