O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

1
Smoke mnie zainspirował :)
Dobieracie styl opowieści do pomysłu, posługujecie się wciąż swoim własnym stylem niezależnie od pomysłu, czy dobieracie pomysły do stylu? :)
To jest ciekawa kwestia, jak ten mgliście definiowalny styl wpływa na charakter opowieści :)
Jako że otwieram wątek, przyznam, że ja niemal zawsze szukam stylu, którym opowiem daną historię, chociaż często jest on dla danej grupy pomysłów podobny lub identyczny. Ale zdarza mi się bardzo zmieniać skórę :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

2
chyba sobie jasełka tu urządzasz, Romek :) O jakim stylu ma mówić aspirujący? Chyba o tym, którego nie ma. Może Galla ma ciekawy styl, plus osoby, które zadebiutowały.
A do dyskusji mogę się dołączyć o tyle, że trudno jest chyba zmieniać styl - bo to ponoć, tak jak z liniami papilarnymi u ludzi - są unikatowe.
Ale, że miałbym pisać kilkoma stylami?
Dobrze byłoby jednym - poprawnie :)
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

5
Gruszka pisze: @ slavec2723, a dobór odpowiedniej stylizacji, dajmy na to archaicznej, by lepiej oddać koloryt danej epoki, nie będzie już zmianą stylu ?
nie, bo to jest raczej podrabianie - archaizowanie, to przecież nie jest TWÓJ styl, tylko wzorowanie się, czerpanie ze stylu (imitowanie języka staropolskiego).
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

6
slavec2723 pisze:
Gruszka pisze: @ slavec2723, a dobór odpowiedniej stylizacji, dajmy na to archaicznej, by lepiej oddać koloryt danej epoki, nie będzie już zmianą stylu ?
nie, bo to jest raczej podrabianie - archaizowanie, to przecież nie jest TWÓJ styl, tylko wzorowanie się, czerpanie ze stylu (imitowanie języka staropolskiego).
Nie zgodzę się. Weźmy Lema - kiedy pisał swoim stylem, a kiedy podrabiał, archaizował? Bo przecież bajki robotów są pisane ewidentnie innym stylem niż Opowieści pilota Pirxa, a te z kolei inaczej niż Pokój na ziemi.

Chyba, że zdefiniujesz, co to oznacza w takim razie "styl" (własny, inny od podrabianego).

Ja zauważyłem, że nie potrafię za bardzo stylizować - piszę zawsze mniej więcej tak samo, mam, co gorsza, kilka gotowców - klisz językowych, które mi się regularnie narzucają przy pisaniu.
http://radomirdarmila.pl

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

7
szopen pisze: Romku, a czy amatorzy, którzy dopiero szukają własnego stylu mają prawo się wypowiadać ?
nie, nie mają. to przecież głupota gdy wypowiadają się poszukujący i zdeterminowani aspirujący pisarze, powinni wypowiadać się tylko zawodowcy mający setki tysięcy sprzedanych egzemplarzy, np. Eligiusz Gorontz czy Michalina Kisielak, którzy o stylu zapewne wiedzą wszystko, bo klep... bo piszą po osiem powieści rocznie
slavec2723 pisze: O jakim stylu ma mówić aspirujący? Chyba o tym, którego nie ma. Może Galla ma ciekawy styl, plus osoby, które zadebiutowały.
piguły weszły za mocno?

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

8
slavec2723 pisze:
Gruszka pisze: @ slavec2723, a dobór odpowiedniej stylizacji, dajmy na to archaicznej, by lepiej oddać koloryt danej epoki, nie będzie już zmianą stylu ?
nie, bo to jest raczej podrabianie - archaizowanie, to przecież nie jest TWÓJ styl, tylko wzorowanie się, czerpanie ze stylu (imitowanie języka staropolskiego).
Dobrze, przyjmijmy że dany autor, który posiada styl, zaczyna czerpać z innych wzorców, aby wprowadzić w utworze określony zabieg artystyczny. Czyli swój styl zmienia, jakkolwiek to nazwać. To też nazwiesz "wzorowaniem się" ?

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

9
szopen pisze: Nie zgodzę się. Weźmy Lema
akurat Lem, to najgorszy z możliwych przykładów, bo to chyba o nim pisał Philip K. Dick, w donosie do FBI, że to niemożliwe, aby jeden autor pisał tyloma stylami? Lem był geniusz, albo o geniusz się ocierał, wprowadzenie autora Solaris do dyskusji, to cios poniżej pasa :) Lem zwyczajnie był wielostylowy.

Smoke, ależ proszę Cię bardzo, możesz się wypowiedzieć, chętnie posłucham, iloma stylami w swojej twórczości się posługujesz, jak piszesz, na kim mimowolnie się wzorowałeś. Bo to, że aspirujący stylu nie posiadają kwitujesz dość często jednym słowem - paździerz. No, więc czekam, chętnie się od Ciebie czegoś nauczę :)

Added in 3 minutes 59 seconds:
Gruszka pisze: Dobrze, przyjmijmy że dany autor, który posiada styl, zaczyna czerpać z innych wzorców, aby wprowadzić w utworze określony zabieg artystyczny. Czyli swój styl zmienia, jakkolwiek to nazwać. To też nazwiesz "wzorowaniem się" ?
Tak, ja nazwę to (oczywiście w pewnym sensie) wzorowaniem się. Ale tu rzecz rozbija się o proporcje, doświadczone, wyrobione pióro, raczej zainspiruje się czyimś stylem, niż będzie, no mówiąc kolokwialnie zżynał. Nieraz się pisze, że ten lub tamten autor style przypomina, kogoś innego, noblistę, albo jakiegoś niezwykle popularnego pisarza.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

10
Romek Pawlak pisze: Dobieracie styl opowieści do pomysłu, posługujecie się wciąż swoim własnym stylem niezależnie od pomysłu, czy dobieracie pomysły do stylu?
Dla mnie to jeszcze tzw. "wyższa szkoła jazdy". Ale bardzo ciekawa wskazówka dotycząca pisania. W sumie to właśnie zwróciłam uwagę, że dobieram styl pisania pod postacie. Jesli jest to jakiś nieudacznik to serwuję monologi wewnętrzne, w któych bohater przeprowadza wiwisekcję swoich trosk i niedoli :)
Wydaje mi się też, że należy odróznić styl pisania od stylu opowieści, który w zasadzie można określić jako specyficzną "atmosferę" świata przedstawionego. Przyznam jednak, że błądzę po omacku :) W zasadzie dla nas, poczatkujących, świetnym ćwiczeniem byłoby podpatrywanie mistrzów pióra i pisanie próbek a la Sienkiewicz, a la Hemingway itd. Posiadam książkę na temat stylów wielkich mistrzów - po angielsku, gdzie są wręcz wskazówki, jak pisać, aby upodobnić się do tych niedoścignionych. Tytuł tej ksiązki to: "Fiction writing. Master class" W. Cane. Może póżniej zamieszczę małą notatkę o którymś z pisarskich, niedoścignionych stylów, na podstawie tej ksiązki.

Added in 34 minutes 7 seconds:
Według autora wspomnianej przeze mnie ksiązki, kluczowym powodem, przemiawiającym za lekturą powieści S. Kinga, nawet gdy ktoś nie lubi horrorów, jest opanowanie przez Kinga do mistrzostwa suspensu. Suspens jest integralną częścią każdej dobrze opowiedzianej historii. Najprościej zdefiniowany, suspens to czynienie czytelnika ciekawym przyszłych zdarzeń. King sprawia, że czytelnik martwi się tym, co może się wydarzyć. Suspens to zazwyczaj martwienie się o postacie, któym grozi jakieś niebezpieczenstwo. U Kinga tym niebezpieczenstwem może być utrata życia, w komediach - utrata ukochanej osoby, u Dickensa skutki wyjawienia sekretu. Jęsli nazwiesz i będziesz świadom niebezpieczeństwa, występującego w twojej włąsnej opowieści, możesz uatrakcyjnić odbiór tekstu, poprzez zastosowanie suspensu.
Suspens u Kinga:
1) Napomknięcie o czymś, co wzbudza ciekawośc albo niepokój
2) przypomnienie czytelnikowi kilkukrotnie o tej rzeczy - problemie
3) Zastosowanie suspensu w kulimnacyjnych momentach powieści, kiedy stawki są najwyższe.
- Moje notatki z rozdziału poświęconemu S. King'owi w książce "Fiction writing. Master class" W. Cane'a. Nie tłumaczę całości, bo rozdział zawiera kilkanaście stron.
https://pisarzdowynajecia.com

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

11
Zacznijmy od początku...
Romek Pawlak pisze: Dobieracie styl opowieści do pomysłu, posługujecie się wciąż swoim własnym stylem niezależnie od pomysłu, czy dobieracie pomysły do stylu?
Ja generalnie piszę mało, chociaż się przymierzam, żeby wreszcie zacząć co najmniej na pół etatu, więc z niedużego doświadczenia własnego i nieco większego dzięki przeczytanym tekstom odpowiem tak...

Ale co to właściwie jest "styl"? Czy chodzi o styl narracji, sposób prowadzenia fabuły, języki osobnicze w dialogach, czy raczej o styl indywidualny, właściwy danemu autorowi?

Bo jeśli to pierwsze - to raczej staram się przede wszystkim kierować gatunkiem (czy może inaczej - konwencją gatunkową) i albo ją naśladować, albo zmieniać (w ramach mojej własnej świadomości literackiej), dostosowywać styl także, a może przede wszystkim do charakteru utworu, do postaci w nim występujących i do klimatu, jaki zamierzam stworzyć.

Jeśli to drugie - to rzecz jest trudniejsza i wymaga wielu lat pracy, żeby można powiedzieć o stylu indywidualnym autora, który zresztą wraz z autorem ewoluuje, rozwija się, zmienia, udoskonala.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

12
Maćku, ale sprowadzasz rzecz do absurdu i akademickiej dysputy.
Jest różnica, czy opowieść o targu (Refluks raz się przyda) zechcę opowiedzieć z perspektywy dziecka i naśladując je, czy z perspektywy dorosłego. Czy pójdę w prostotę, czy przeciwnie. Tak jak w kryminale, czy cechą stylu uczynię skupienie na obyczaju i wymiarze ludzkich losów, czy na suspensie i aspekcie zbrodni.

Jeśli chcemy się przerzucać podręcznikami, udając, że i bez tego nie da się zauważyć różnic w tym, jak piszą różni autorzy, to lepiej od razu usunąć ten wątek :)

Nawiasem, mając świadomość nonsensowności rozważań akademickich, próbowałem skierować dyskusję na osobiste wybory :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

13
Jeśli chodzi o ten fragment:
Romek Pawlak pisze: ja niemal zawsze szukam stylu, którym opowiem daną historię, chociaż często jest on dla danej grupy pomysłów podobny lub identyczny
to ja akurat chyba najbardziej kieruję się postacią bohatera. Jeśli narracja jest pierwszoosobowa, wtedy oczywiście także styl narracji dopasowuję do takiego stylu wypowiedzi bohatera, jaki sobie dla niego wymyśliłem. Jeśli jest trzecioosobowa - wtedy też raczej staram się podporządkować styl narracji stylowi wypowiedzi głównego bohatera, żeby nie było dysonansu.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

14
Styl jest zapachem. Zapachem jaki roztacza się gdy pisarz zabiera nas jako czytelników na małą wycieczkę. Jeśli pisarz zabiera nas do lasu, to czujemy świeżość - styl jest dobry, ale jeśli zabiera nas do tramwaju, to czujemy zaduch - jego styl kuleje, ale krzywda nam się wielka nie dzieje, choć cieszymy się na każdym przystanku, gdyż przez drzwi wlatuje świeże powietrze, a na którymś przystanku mamy nadzieję wysiąść - przecież chyba nie będziemy jechać do pętli, czekać pół godziny i wracać tą samą trasą?
Dobry doświadczony pisarz zna wiele ścieżek, więc jest szansa, że będziemy szli czystą plażą wzdłuż morza i świeża bryza będzie nas rozpieszczać, ale bywa, że choć dziesięć razy szliśmy z nim tą plażą, to za jedenastym mówi on nam: dziś pójdziemy nad malownicze jeziorko. Nie wiesz o czym mówi, ale w połowie drogi przypominasz sobie, że już kiedyś z nim tam byłeś i cieszysz się, lecz po chwili docieracie na miejsce i jest problem, bo pisarz był tu ostatnio dwadzieścia lat temu i dziś zamiast malowniczego jeziorka jest cuchnące bajorko. Cóż wybaczasz mu, on trochę się kaja, ale ogólnie nie traci rezonu.
Z kolei młody pisarz musi karczować sobie ścieżki, więc często idąc za nim czujesz tylko zapach potu i krwi - własnej krwawicy - gdy przez cały czas smagają cię po twarzy kolce, a w pewnym momencie dostajesz grubym konarem przez łeb. Młody pisarz może też wejść na utarte przez mistrzów ścieżki, ale wtedy jest czytelnikowi to obojętne czy idzie z tym czy z tamtym, bo ścieżka pachnie tak samo. Czasem młody pisarz znajduje tajemny skrót w najdzikszym lesie i wszystkich kasuje, ale to rzadko a i ludzie boją się z nim iść.
Zdarza się, że pisarz jest już zmęczony i nie chce mu się łazić, jedziecie więc tym tramwajem. Pisarz ten lubi jeździć tramwajem, zwłaszcza, że ma wykupiony bilet miesięczny - zaliczkę. Ogólnie tragedii przecież nie ma i krzywda ci się nie dzieje jadąc z nim, zapach mało szałowy, trochę duszno, ale jego opowieść mknie nomen omen jak po szynach. Wtedy jednak do wagonu wtacza się żul. Żul z gatunku tych najgorszych, ostatnie stadium - gdy nie przestał jeszcze pić, ale już zaczął się rozkładać. Chce ci się rzygać. Kto mógł to uciekł lub przyssał się do okna, ty czujesz już ślinę w gardle, już żołądek beztrosko daje ci znać, że osiągnął właśnie ciśnienie umożliwiające pokonanie grawitacji i zwrot kolacji, kręci ci się w głowie. Patrzysz na swego przewodnika, lecz on zdaje się nie dostrzegać problemu, jest twardy i nic nie robi na nim wrażenia, wszak pieniądz nie śmierdzi.

Inna sprawa to taka, że większość czytelników nie lubi świeżości lasu. Lubią palić i nie przeszkadza im dym, nie przeszkadza im zapach zadymionej speluny w jakiej spędzają każdy wieczór. To proza gatunkowa, np. babskie czytadła czy menskie sensacyje. Tam próbując zrobić przeciąg zostaniesz szybko wykopany i albo się dostosujesz, albo będziesz się odbijał od drzwi. Tam świeży zapach mieszający się z zastanym zaduchem może stworzyć zupełnie odrażającą mieszankę - jeśli wejdziesz między wrony...

O stylu: co było pierwsze, kura czy jajko? :)

15
Ja dobieram styl do tekstu, który zamierzam napisać, dlatego też jedne moje opowiadania podobają się większej grupie osób, a inne mniejszej 8)
Niektórzy autorzy mają tak charakterystyczny styl, że ich powieści poznałabym nawet gdyby się nie podpisali, a inni mają bardziej ogólny, ale to wcale nie jest złe, bo gdy styl jest niezbyt charakterystyczny bardziej skupiam się na akcji.
Kto czyta książki - żyje podwójnie. Umberto Eco
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”