Hymn o miłości

1
Jedyna, czuła i najmilsza ma, aniołku w nieskalanym kaftaniku, słoneczko, które mi przyświecasz, rybko, pluskająca się wesoło w odmętach mojego serca. Musimy pogadać. Czemu tak bacznie mi się przyglądasz? Temu potokowi bezkresnej miłości, który kieruję wprost ku Twej przemiłej osobie? No więc kotku, słodyczy nigdy dość, ale, jeśli pozwolisz, przejdę do rzeczy.

Pamiętasz, jak prosiłem Cię, żebyś kubek z herbatą kładła na podkładkę? Pierwszy raz na naszej pierwszej randce, ostatni chyba wczoraj wieczorem. Czy to jest naprawdę takie trudne do zapamiętania? Pomyśl, tak na spokojnie. Nie płacz, nie denerwuj się jeszcze, tylko tak racjonalnie. Ta głupia podkładka, taki detal, a ile problemów rozwiązuje. Nie byłoby teraz tej rozmowy. Przecież sama potem sprzątasz ten syf – nie widzisz, że swoją bezmyślnością dokładasz nam pracy i zmartwień? No weź, nie patrz na mnie sarną.
Pod podszewką nieba

Nie masz mi nic do powiedzenia? Może ta głupia podkładka wyparowała? A może to nie Twoja herbata, tylko moja? Wyjaśnij sytuację, tylko żadnych kłamstw, widzę, kiedy kłamiesz.
Tylko siedzisz i się gapisz sarenko, jeszcze się popłacz i zwal to na mnie. Noszę ten nasz krzyż, bo Tobie nie przyjdzie do głowy złapać za drugi koniec, szorujący po piasku. Co ja się Ciebie nawstydziłem, tylko ja wiem. Ale zapewniam Cię, że żaden by tygodnia nie wytrzymał. Ile razy chciałem Cię strzelić w pysk, ale nie uderzyłem. Bo Cię kocham. Wyrzeczenia są składnią miłości.
Całe królestwo, z przyległościami

Jeszcze mi może powiesz, że nie jesteś szczęśliwa? O Ty mała mendo, to ja tyle nerwów
w Ciebie włożyłem, frustracji i złości. Wiesz, jak mnie boli Twój upór? Jesteś jednym wielkim pasmem niepowodzeń, a ja wciąż przy Tobie trwam. Daruję, w imię miłości. Wybrałem Cię i wierzę w swój wybór. Nikt nigdy nie pokocha Cię tak jak ja, niewdzięczna sieroto. Jakiś desperat się obejrzy na ulicy, to od razu uważa się to to za bóstwo. Lustra w domu nie masz? Miłość nie unosi się pychą,
Ty nieuku. Przylecisz, jak tylko ktoś zagwiżdże. Powiedz, jak ja mam mieć do Ciebie szacunek?
Miłość nie unosi się gniewem

Dziękuję Ci sarenko, przy Tobie nauczyłem się wybaczać. Tobą się trzeba opiekować jak dzieckiem, staję się mistrzem cierpliwości. Nie martw się już, z czasem się wszystkiego nauczysz. Nie płacz, to nie Twoja wina. Zapomnę o tej podkładce, ale umówmy się, że to już ostatni raz. Nie wiem, może sobie kup te żółte karteczki i przyklejaj na lodówkę? Idź, zrób jakąś kolację,
ja w tym czasie ochłonę, a wieczorem pójdziemy do kina.

Hymn o miłości

2
motyw/puenta zgrane do bólu, ogólnie poprawnie poprowadzone, ale drewniane i przede wszystkim sztuczne - nie widzę tu autentycznego przekazu, a jedynie tandetną wzruszającą historyjkę jakich tysiące, tanie zobrazowanie falowania patologicznej emocji w relacji- to już było, a tu nie ma świeżości, a tylko odgrzewany kotlet pseudogłębi na modłę Koejło. ten obraz jest po prostu nieożywiony
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”