Przygotowania do wesela

1
„Okruchy weselnego tortu” to jedna z moich ulubionych książek. I Wojciecha Żukrowskiego bardzo cenię. A teraz moje wspomnienia związane z tortem weselnym i nie tylko.

Ostatnio mało zleceń na tłumaczenia. Brakuje mi pieniędzy. Dzwoni koleżanka z pytaniem, czy bym nie pomogła przy przygotowaniach do wesela. Pewnie, że pomogę. Dwieście złotych można zarobić.
Schodzimy się o szesnastej w piątek. Obieramy warzywa, potem kroimy, skrobiemy, trzemy. Makaron zagniatamy, wałkujemy. Przeschną placki, to się pokroi cienko. Do rosołu. Pieczarki Magdalenka obiera. Lewą rękę ma w gipsie, konkubent ją połamał, ale może robić. Wszystkie słuchamy, jakie cuda z pieczarek można wyczarować. Magdalenka zna się na wszystkich grzybach. Nawet pani Wiesia, stara kuchara, dopytuje się na przepis na maślaki.
Przychodzi pani Wańdzia. Wczoraj upiekła biszkopty. Dziś torty będzie robić.
Miesza w misach składniki na krem. Pierwszy mąż dwa dni po ich weselu uderzył ją pięścią w twarz. W szpitalu drutowali jej szczękę. Swojej matce, która w odwiedziny przyszła powiedziała, że ząb mądrości muszą jej usunąć. Matka pani Wańdzi nie uwierzyła, sama przednich zębów nie miała, tak udowadniał mąż zazdrość o nią. Pani Wańdzia przekłada biszkopt kremem. Drugi mąż tak jej kiedyś przyłożył, że złamane żebro wątrobę przebiło. W szpitalu powiedziała, że się na płot przewróciła. Mąż przynosił do szpitala rosół i buraczki, a gdy pani Wańdzia do domu wróciła, to ją już tylko po nogach kopał. Córka pani Wańdzi, Kasia, bardzo dobra uczennica liceum ogólnokształcącego zakochała się w Jacku i poszła nim na zabawę. Mąż Wańdzi zbił i córkę i żonę. A jego zbił Jacek i ożenił się z Kasią. Kasi nos już nie wygląda tak, jak przed ślubem. Pociąga nim co rusz, gdy kręci maszynką ser i mak do ciast.
Mięso trzeba zamarynować. Nikt tego lepiej od Iwony nie umie. Męża ma myśliwego, na każdym mięsie się zna i nie raz lufę w ustach miała, a kolbą w głowę dostała. Włosy z boków na twarz zarzuca, żeby blizn nie było widać. Modli się, żeby mąż z polowania wrócił i nie wrócił.
W sobotę z rana rosół trzeba nastawić. To Elwirki zadanie. Wszystko na oko wkłada i sypie. Zawsze pyszne. Gdyby drugie oko miała, to wybite przez męża, to i w warszawskich najlepszych restauracjach mogłaby zupy gotować.
Surówki to Marioli specjalność. Mariolka to w ogóle specjalistka, pracuje w restauracji hotelowej i jako pokojówka. Potrafi wszystko, a przede wszystkim łączyć warzywa w proporcjach odpowiednich podsypanych przyprawami i podlanymi śmietaną albo nie, ale tak, że palce lizać. Tylko nie można do Marioli podejść z tyłu, bo histerii dostaje. Jej mąż ją z tyłu zachodził, łapał za gardło i dusił. Omdloną na podłogę rzucał i na nią sikał.
Wszystko gotowe i goście przyszli. Pani młoda pięknie wygląda. Nakładają kobiety jedzenie na talerze i wzdychają pod nosem.

Przygotowania do wesela

4
Pierwsza uwaga: styl. Niedawno był tutaj inny autor, który pisał bardzo podobnie - wydaje mi się, że ta próba jest lepsza technicznie i stylistycznie, i chociaż niezbyt lubię czasu teraźniejszego do opisywania przeszłości, i chociaż zwykle wychodzi z tego - mówiąc brzydko - szajs... to tutaj styl się broni. To duży plus - tym bardziej, że stosujesz też szyk przestawny (moim zdaniem niepotrzebnie). Zwykle tego typu teksty (a czytałem ich na pęczki) przestaję czytać po pierwszym akapicie, tu dotrwałem do końca.

Drobiazgi: dopytuje się "o", a nie "na".
Baśka pisze: Pierwszy mąż dwa dni po ich weselu uderzył ją pięścią w twarz.
Ich moim zdaniem zbędne w tym kontekście, ale nie upieram się.
Baśka pisze: Gdyby drugie oko miała, to wybite przez męża, to i w warszawskich najlepszych restauracjach mogłaby zupy gotować
Nie podoba mi się tutaj "to" powtórzone dwa razy w innym znaczeniu, troszeczkę mnie to z rytmu wybiło.

A na minus - to brzmi jak feministyczna propagandówka. Socrealistyczna agitka. Zgadzam się tutaj z kamienną. Agitki też trzeba umieć pisać, a tutaj po pewnym czasie czuć tylko irytację. W takie nagromadzenie patologii po prostu nie wierzę - i to "moje wspomnienia" na początku brzmią jak standardowa wstawka z wczesnych powieści fantastycznych ("odnaleźliśmy pamiętnik doktora i chociaż zawiera on opis zdarzeń trudnych do uwierzenia, postanowiliśmy je opublikować...").
http://radomirdarmila.pl

Przygotowania do wesela

5
Podoba mi się. To wspólne kucharzenie kobiet na weselu ma w sobie coś magicznego, skojarzyło mi się z sabatem czarownic. Kobiety, połączone nieszczęściem, skupione są na tradycyjnym kobiecym zadaniu, jakim jest przygotowywanie posiłku i to jeszcze w warunkach ślubu, czyli rytuału przejścia. Uderza kontrast ich wspólnego doświadczenia z samym słowem "wesele", które nakazuje cieszyć się, a tymczasem wszystkie nie mają złudzeń, bo przeszły podobną drogę. A mimo to dzielnie przyszły, by sprostać swojej roli i przyłączyć kolejną pannę młodą do swojego grona.
Opisy kolejnych kobiet następują jeden po drugim jak w dziecięcej wyliczance. Znamy takie: "Pani Zosia męża ma, a ten mąż, mąż, mąż, pije wciąż, wciąż, wciąż...". Albo jak w dawnym zaklęciu :)
Słowem, imo naprawdę dobry kawałek, z klimatem i drugim dnem, zagranym na archetypach. Chcę więcej.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

Przygotowania do wesela

6
Bardzo podoba mi się konstrukcja - to przejście od czynności przy przygotowywaniu jedzenia do wspomnień poszczególnych kobiet.
Styl można (zawsze można) wygładzić, myślę, że to samo przyjdzie wraz z kolejnymi znakami.
Podoba mi się też, że wiesz co chcesz przekazać i umiesz to zrobić.
Całość bardzo ponura i niestety mam świadomość, że prawdziwa.

Added in 1 minute 10 seconds:
kamienna pisze: Teraz na każde dziecko otrzymuje się 500 zł miesięcznie, do tego dochodzi dodatek rodzinny
To nie jest temat na Tuwrzucia, przenieść gdzie indziej?
A 500+ dostaje ten rodzic, który pierwszy złoży podanie.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Przygotowania do wesela

8
Litania wszystkich bólów. Można by tak wymieniać i wymieniać te wszystkie udręki, ale poza tym ostatnim westchnieniem nie wiem jaki cel ma to osiągnąć. Takie porno przemocy rodzinnej ukrywające się pod przaśnością wesela. Mnie nie przekonało.

Od strony technicznej natomiast jest ok - kontrast jest wyraźny i widać, co chciałaś przekazać.
Strona autorska.

Przygotowania do wesela

9
Z tekstu pomimo prostoty przebija cudowna magia takich kobiecych spotkań, ale to już świetnie opisała Wolha.Redna, więc tylko z entuzjazmem pokiwam głową zgadzając się z jej słowami.

Tekst ma bardzo monotonną formę, jednak emocje pojawiające się przy czytaniu zdecydowanie monotonne nie są. Więcej - jednostajny styl sprawiał, że kilka razy czułam się mocno zaskoczona wydźwiękiem niektórych zdań. Nie chodzi nawet o opisy okrutnego traktowania, a to co przychodziło po nich. Nieme przyzwolenie na takie traktowanie, wplecione w codzienność.

Lubię takie klimaty, czekam na kolejne teksty!
Sometimes you win. Sometimes you learn.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”