***

1
Wygrzebałam kilka wierszy jeszcze z czasów jeszcze przed wyrzuceniem tego wszystkiego... Prezentuję jeden z nich:



W ciasnym pudle samotności,

niczyn zwierzę złapane w płapkę,

niby ptak w złotej klatce,

siedzę.

Jastem słaba, boję się

ludzi, patrzących na mnie

jak na eksponat

w zoo.

Połamane skrzydła uczuć,

niewidzące oczy uśmiechu,

pusta skorupa.

Ja.

Ból bez końca.

Widzę twą twarz,

jest tak blisko,

za daleko.

Mijasz mnie obojętnie,

mina troja mówi:

"Nie znam Cię,

odejdź!"

Poddaję się, padam

na podłogę mego

więzienia. Pozwoliłam sobie

na zapomnienie.

I znów samotność, niczym

natrętny komar wraca,

mówiąc mi: "Jesteś

nikim"

Lata walki, zaciśniętych

pęści, warg przygryzionych

do krwi, poszły

na marne.

Zaczynam wierzyć w słowa,

które ranią bezlitośnie,

w spojrzenia przepełnione

pogardą.

A ja chciałam tylko żyć

szczęśliwie, bez bólu,

z uśmiechem na wargach.

Zasypiam.

Już nie potrzebuję

waszych spojżeń,

uśmiechów, ciepłych słów.

Dobranoc!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”

cron