Jak ma się dobre oko, to się je widzi wszędzie. Ja mam. Widzę. Siedzi sukinsyn na parapecie i rusza czółkami, szydząc ze mnie.
Z mojego lenistwa, że mi się ruszyć nie chce i rozciapać go na plamę posoki i chityny. Nie daruję mu tej pogardy.
Wstaję i rozglądam się za gazetą. Gdy odwracam się z mordem w oczach okazuje się, że znikną. Sprytny. Jeszcze cie dorwę kiedyś.
Kiedy siadłem wieczorem do stołu, wylazł inny z sałatki. Żuwaczkami żarł co moje. Stawonogami rozdeptał kolację.
Straciłem apetyt i wywaliłem wszystko od razu do zsypu. Później żałowałem. Przecież to było przyznanie się do porażki z mojej strony. Powinienem był wleźć widelcem w gąszcz liści i dorwać dziada. Nie żebym miał to zjeść, co to to nie. Ruszanego nie jem. Ale dla zasady.
Zasypiałem już. I oczywiście ten pisk nad przysypiającym uchem, jak paznokieć ostry gmera w odsłoniętym ciszą mózgu. Dajkrwidajkrwidajkrawi, kwili i zawodzi. Nie dam nic latającemu ścierwu. Wstaję, zapalam światło i poluję.
Długo i wytrwale, z mizernym skutkiem oczywiście. Rano budzę się ze swędzącym bąblem. Dałem.
W pracy można przynajmniej trochę odsapnąć od tych hord zajadłych. Piszę kolejnego maila do Zaopatrzenia. Przypominam, że mieli mi przysłać zaległe faktury. To nie mój problem, że pani Kasia jest na urlopie. Mają przysłać. Najlepiej jeszcze dziś. Góra jutro. ASAP. Nie odpowiadają, więc po kilku minutach dzwonię. Mówią, że oczywiście. Wiedzą, że to bardzo ważne. Pracują nad tym właśnie. Odkładam słuchawkę. Na wszelki wypadek wysyłam drugiego maila przypominającego. Pewnie potem trzeba będzie znów zadzwonić.
Przysiadam się na lunchu do Franka i tej jego nowej asystentki. Puszczam do niego oko. Widać, że nie tylko za dyplom ją zatrudnił.
Chyba raczej za dyplomy. Po minach widzę, że nie rozumieją dowcipu. Mają jakąś prezentację do przygotowania na wczoraj, więc zbierają się szybko od stołu. Kończę swoją kanapkę sam.
Punkt programu, rozmowa dyscyplinująca z Kwiatkowskim. Jak mam być szczery to za nic, ale zawsze mi humor poprawia zmycie mu głowy. Pewnie już się przyzwyczaił, a moje dobre samopoczucie rzecz ważna. On i tak jest jakiś dziwny, nie zdenerwuje się, nie broni, siedzi i bierze wszystko na klatę. A że za nic, to co? Na każdego coś się znajdzie. O, weźmy na przykład brak krawatu. Przecież w pracy jest, a nie w burdelu. Nic nie mówi jak zwykle, patrzy tylko na mnie tym swoim krowim wzrokiem. Gdy kończę po nim jechać, wychodzi mamrocząc przeprosiny pod nosem.
Mija jakieś pół godziny, gdy dzwoni pani Hela. Kwiatkowski ma sprawę. Dobra, niech wchodzi. Ciekawe czego chce.
***
Z podziękowaniem dla Franza K.
Robactwo [wulgaryzmy]
2Stawonogami rozdeptał kolację
Owad (czyli stawonóg) stawonogami rozdeptał kolację... Obraz w głowie po lekturze: stawonóg ma do dyspozycji całą hordę podporządkowanych sobie sług-stawonogów i to one na jego rozkaz pracowicie depczą.
Zderzenie między robactwem prawdziwym i robactwem mentalnym czytelne, choć to drugie dość subtelnie zarysowane. Fajne zawieszenie w epilogu: Kwiatkowski wrócił z gazetą, żeby zatłuc robala, czy jednak z inną sprawą?
Owad (czyli stawonóg) stawonogami rozdeptał kolację... Obraz w głowie po lekturze: stawonóg ma do dyspozycji całą hordę podporządkowanych sobie sług-stawonogów i to one na jego rozkaz pracowicie depczą.
Zderzenie między robactwem prawdziwym i robactwem mentalnym czytelne, choć to drugie dość subtelnie zarysowane. Fajne zawieszenie w epilogu: Kwiatkowski wrócił z gazetą, żeby zatłuc robala, czy jednak z inną sprawą?
Strach herbu Cztery Patyki, książę na Miedzy, Ugorze etc. do usług
Robactwo [wulgaryzmy]
3Na wstępie - jestem raczej zawiedziony i spodziewałbym się przynajmniej bardziej dopracowanego tekstu.
A teraz w czym rzecz:
Istotnie, z dobrym okiem widzi się "się" wsiędzie.
Z plamą posoki po owadzie bym nie szarżował. Więcej z nich zostaje... czegoś innego, co definitywnie narusza zasadę decorum.
Ani jednego "się". Błąd ortograficzny zaznaczam, ale pozostawiam bez komentarza.
Dwa - rozumiem, że asystentka ma pewne "walory", które znacząco wpłynęły na jej szanse podczas rozmowy kwalifikacyjnej, ale mówienie tego w jej obecności to nieco faux pas. Owszem, znam ludzi, którzy podczas spotkania towarzyskiego 70% czasu spędzają z nosem w dekolcie koleżanki, i wszystkie rzeczowniki w wypowiadanych przez nich zdaniach są pochodną słowa "cycki", ale... raczej nie pracują w korpo.
Chciałbym znać powód, dla którego to napisałeś, i po co wrzuciłeś. Tekst jak na Ciebie jest słaby.
A teraz w czym rzecz:
Pierwsze zdanie i bum!Iwar pisze:Jak ma się dobre oko, to się je widzi wszędzie
Istotnie, z dobrym okiem widzi się "się" wsiędzie.
To zdanie można przeredagować, napisać lepiej, bez zaimkozy, trochę ubarwić. Wiem, że potrafisz.Iwar pisze:Z mojego lenistwa, że mi się ruszyć nie chce i rozciapać go na plamę posoki i chityny
Z plamą posoki po owadzie bym nie szarżował. Więcej z nich zostaje... czegoś innego, co definitywnie narusza zasadę decorum.
Pa tera, Iwar: "Wstaję i szukam gazety. Gdy odwracam wypełnione żądzą mordu spojrzenie, widzę, że zniknął".Iwar pisze:Wstaję i rozglądam się za gazetą. Gdy odwracam się z mordem w oczach okazuje się, że znikną(!).
Ani jednego "się". Błąd ortograficzny zaznaczam, ale pozostawiam bez komentarza.
Mam wrażenie, że dywiz powinien załatwić sprawę. Stawo-nogami.Iwar pisze:Stawonogami rozdeptał kolację
No raczej, że z jego. Bo z czyjej? Zbędne słowa.Iwar pisze:Przecież to było przyznanie się do porażki z mojej strony.
"To zjeść" to mam nadzieję o liściach, a nie o dorwanym dziadzie.Iwar pisze:wleźć widelcem w gąszcz liści i dorwać dziada. Nie żebym miał to zjeść,
Zbędne.Iwar pisze:I oczywiście ten pisk nad przysypiającym uchem
Wiedzą, jak bardzo to ważne.Iwar pisze:Mówią, że oczywiście. Wiedzą, że to bardzo ważne
Ja też nie rozumiem dowcipu, ale to jedno.Iwar pisze:Chyba raczej za dyplomy. Po minach widzę, że nie rozumieją dowcipu
Dwa - rozumiem, że asystentka ma pewne "walory", które znacząco wpłynęły na jej szanse podczas rozmowy kwalifikacyjnej, ale mówienie tego w jej obecności to nieco faux pas. Owszem, znam ludzi, którzy podczas spotkania towarzyskiego 70% czasu spędzają z nosem w dekolcie koleżanki, i wszystkie rzeczowniki w wypowiadanych przez nich zdaniach są pochodną słowa "cycki", ale... raczej nie pracują w korpo.
Unikaj takich słów.Iwar pisze:Mają jakąś prezentację do przygotowania na wczoraj
Gdybyś wywalił ów paskudny wyraz, uniknąłbyś dziwnego brzmienia.Iwar pisze:Mijajakieś pół godziny
Chciałbym znać powód, dla którego to napisałeś, i po co wrzuciłeś. Tekst jak na Ciebie jest słaby.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.
https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.
https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
Robactwo [wulgaryzmy]
4Strach na wróble, dzięki za oglądnięcie.
Bartosh16 Co do błędów, mea culpa. Najczęściej się nimi nie przejmuję zbytnio, ale ostatnio zastanawiałem się nad tym i doszedłem do wniosku, że trzeba to nastawienie zmienić. Takie teksty wprost z kolana, zamiast pasji pisarskiej, przekazują raczej lekceważenie w stosunku do odbiorcy, co najczęściej nie jest moim zamiarem. Biję się w pierś i obiecuje poprawę.
A że tekst słaby, to nie poradzę, jak wrzucałem to myślałem, że może być
Całokształt mojej twórczości literackiej znajduje się na wery, więc nie mam na tyle wyrobionej introspekcji, by swoje miernoty odróżnić od dzieł wybitnych. Jak by miał, to bym nie wrzucał, ino od razu do Nike pisał, by dali.
Powód napisania i wrzucenia? Naszła mnie wena, więc napisałem. Wrzuciłem, żeby zobaczyć co sądzą inni. Przynajmniej intencje miałem dobre
Bartosh16 Co do błędów, mea culpa. Najczęściej się nimi nie przejmuję zbytnio, ale ostatnio zastanawiałem się nad tym i doszedłem do wniosku, że trzeba to nastawienie zmienić. Takie teksty wprost z kolana, zamiast pasji pisarskiej, przekazują raczej lekceważenie w stosunku do odbiorcy, co najczęściej nie jest moim zamiarem. Biję się w pierś i obiecuje poprawę.
A że tekst słaby, to nie poradzę, jak wrzucałem to myślałem, że może być

Całokształt mojej twórczości literackiej znajduje się na wery, więc nie mam na tyle wyrobionej introspekcji, by swoje miernoty odróżnić od dzieł wybitnych. Jak by miał, to bym nie wrzucał, ino od razu do Nike pisał, by dali.
Powód napisania i wrzucenia? Naszła mnie wena, więc napisałem. Wrzuciłem, żeby zobaczyć co sądzą inni. Przynajmniej intencje miałem dobre
