Piąty artykuł

1
Po raz kolejny proszę o objechanie ;) Nie okazujcie litości ;) Z góry dzięki za krytykę :D



***



- Sprzeciw!

- Oddalony. Proszę kontynuować.

- Tak jak mówiłem, zaszedł mnie od tyłu, w ostatniej chwili go usłyszałem i zdążyłem się obrócić, ale on mnie ogłuszył. Upadłem wtedy koło kuchenki gazowej, bo akurat pichciłem mi i żonce obiad. Dalej oczywiście nic nie pamiętam, no ale dom się spalił, a wraz z nim cały mój dobytek. Z czystym sumieniem mogę wskazać jego – pokazał palcem, – jako winowajcę. Nie dość, że mnie okradł, to jeszcze spalił mi willę!

- Sprzeciw Wysoki Sądzie! – adwokat zabrał głos. – To pomówienie. Biegli ustalili, że dom spłonął, bo nastąpił niewielki wybuch gazu, od którego zajęły się zasłony w kuchni, a mój klient nie miał z tym nic wspólnego.

- Podtrzymany. Panie Burst, sam pan wcześniej przyznał, że odkręcił kurek gazu, bo szykował posiłek.

- Tak, ale nie mogłem go zakręcić, bo zostałem przez niego ogłuszony.

- Proszę nie pokazywać oskarżonego palcem, a nazywać go po nazwisku lub po prostu oskarżonym. A sprawę pożaru już zakończyliśmy 3 lata temu – Sędzia zmarszczył gniewnie czoło, lecz po chwili się wypogodził. Było w nim coś wyjątkowego do tego stopnia, że zachwycał swoją postacią. – Dobrze, czy adwokat chciałby zadać jakieś pytanie?

- Tak, Wysoki Sądzie – niski, chudy mężczyzna w białym jak śnieg garniturze wstał, wyszedł zza swojego stołu i mijając oskarżonego skierował się w pobliże świadka. – Twierdzi pan, że mój klient ukradł kilka rzeczy z pańskiego domu. Skąd pewność, że nie spłonęły?

- Wiedziałbym, gdyby ich nie wyniósł.

- Wiedziałby pan… Tylko, czy nie leżał pan wtedy ogłuszony? A przedmioty mogły spłonąć doszczętnie i nawet mógł się pan nie zorientować, że nie zostały nawet tknięte.

- Proszę pana, niech mi pan powie, jaki jest sens włamywać się do kogoś tylko po to, żeby go ogłuszyć? Zresztą, czy Wysoki Sąd nic nie widział?

- Miałem inną rozprawę – spokojnie odpowiedział Sędzia. – A właściwie to kilka.

- Boże święty, przecież ta rozprawa jest kompletnie bez sensu! – oburzył się zeznający mężczyzna.

- Panie Burst, proszę nie mówić do Wysokiego Sądu po imieniu. Drugie przykazanie, drugie przykazanie, proszę pamiętać. To jest poważna rozprawa, a nie zabawa.

- W takim razie, co z piątym i siódmym?! Przecież on jest winny! – świadek impulsywnie wstał i ze złością rzucił wzrokiem na oskarżonego.

Oskarżony, niewysoki człowiek siedział ze stoickim spokojem na swoim miejscu, łypiąc niepewnie to na świadka, to na Sędziego.

- I dziewiątym! – krzyknęła jakaś kobieta z głębi sali. Wszyscy się odwrócili, by spojrzeć na ponętną blondynkę o niebieskich oczach.

- Kochanie, czy to znaczy, że on cię…? – świadkowi załamał się głos. – Nigdy nic mi nie wspominałaś… Czemu? Ale kiedy to…?

- Małżeńskie rozmowy proszę zostawić na potem. Zresztą panią za szóste przykazanie sądzić będziemy później.

świadek zbladł i ciężko opadł na krzesło.

- Czy adwokat ma dalsze pytania?

- Myślę, że oczywistym jest, że mój klient nie wkradł się do domu świadka, by go obrabować, więc sądzę, że ten rozdział historii możemy zamknąć. Nie mam więcej pytań.

- Czy prokurator chce mieć świadka do swojej dyspozycji?

Wysoki, dobrze zbudowany brunet o przerażającym wyrazie twarzy wstał powoli i dumnie. Jego czarna jak smoła marynarka kontrastowała ze strojem adwokata. Nie wychodząc zza stołu zapytał:

- Czy to prawda, że policja znalazła w domu oskarżonego, należący do pana Bursta neseser z dokumentami dotyczącymi firmy, w tym tajemnice warte kilka milionów dolarów? – zamiast na świadka, patrzył prosto w oczy Boga. – Wysoki Sądzie? – dwa ostatnie słowa wymówił z niebywałą pogardą.

- Proszę zadawać pytania świadkowi, a nie mnie.

- Więc nie mam żadnych.

- świadek jest wolny. Zarządzam pól dekady przerwy, proszę o opuszczenie sali.



***



- Powiem ci coś, Hornett – oznajmił cicho prokurator, jakby jego płuca pełne były smoły, palił papierosa. – Twój adwokat jest do dupy – uśmiechnął się ironicznie, zaciągając tryumfalnie dymem.

- Skąd ty to, kurwa, możesz wiedzieć, co?

- Bo to jego pierwsza rozprawa.

Oskarżony zbladł momentalnie.

- Jak to? Modliłem się o kogoś doświadczonego!

- Możesz wysłać zażalenie do Sędziego, ale wątpię, żeby rozpatrzył pozytywnie – zaśmiał się złowieszczo. – Nawet nie wiesz jakim on jest gburem.

- Hej! Nie wolno ci go wyzywać! Wniosę skargę.

- To wnoś. Nie wolno? A coś ty się taki religijny zrobił nagle? Ciesz się, że nie zostałeś oskarżony o artykuły trzeci, czwarty, ósmy i dziesiąty, bo na pewno by się coś na ciebie znalazło. Nie patrz na mnie, jakbym ci zabił rodzinę – spauzował i zamyślił się chwilę. – No, może i miałem z tym coś wspólnego, ale nie ja wysadziłem ten samochód w powietrze.

- Co? O czym ty mówisz do cholery?

- Eh… Nieważne. W każdym razie i tak jesteś mój. Nikt się jeszcze nie wybronił z piątego.

- Jak twój? Co ty, kurwa, bredzisz? Przecież jesteś tylko prokuratorem!

- Tak jak on jest tylko Sędzią, co?

- Chodź Mark – wtrącił adwokat, którego przed chwilą nie było nawet śladu.

- Pieprzone anioły stróże. Czy wy nie wiecie, że niekulturalnie jest pojawiać się ot tak i przerywać rozmowę?

- Zamknij się, Tyfon.

- Czy ty musisz do mnie, kurwa, po grecku mówić? Tyfon brzmi jak syfon. Przestańcie mnie tak nazywać, kurwiszony jedne – złościł się prokurator.

- Sczeźnij, Bafomecie! Nie dostaniesz mojego klienta!

- Idź do diabła – powiedział Lucyfer próbując opanować śmiech.



***



- Proszę wstać, Sąd idzie – wykrzyknął święty Piotr tak, żeby cała sala dobrze go słyszała. Bóg wszedł i zajął miejsce. – Proszę siadać.

- Pół dekady temu próbowaliśmy ustalić – powiedział donośnie Sędzia, – czy oskarżony tutaj Mark Hornett winny jest siódmego przykazania. Wszyscy dostępni świadkowie zostali już przesłuchani w tej sprawie, więc przejdziemy do piątego artykułu. Czy prokurator chce wezwać jakiegoś świadka?

- Tak, Wysoki Sądzie. Wzywam na świadka Jessicę Radinski.

Niska, gruba kobieta przecisnęła się między rzędami dusz i weszła na podwyższenie, gdzie czekało na nią krzesło. Zanim jednak usiadła, podszedł do niej święty Piotr i kazał jej podnieść prawą dłoń.

- Czy przysięgasz mówić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę?

- Tak – oznajmiła, lecz po chwili dodała: - tak mi dopomóż Bóg.

- Takie zwroty są zbędne, pani Radinski – upomniał ją Sędzia.

- Przepraszam. Po prostu za życia często gadałam te słowa.

- Proszę prokuratora o zadawanie pytań.

Lucyfer ponownie nie kwapił się, żeby wyjść zza stołu. Stanął, podparł się rękoma o brzeg blatu, zamyślił chwilę, patrząc na drugi koniec swojej podpory.

- Podobno widziała pani, jak oskarżony mordował poszkodowanego? – powiedział nagle, podnosząc wzrok.

- Ano, widziałam.

- Może pani opisać, jak do tego doszło?

- No, obserwowałam wszystko na hotelowej kamerze. Bo ja w monitoringu pracowałam, wie pan, patrzy się na telewizory jak głupek i zwraca uwagę tylko, jeśli ktoś demoluje swój pokój.

- Sprzeciw Wysoki Sądzie! – odezwał się anioł stróż. – W hotelach na Ziemi monitoring pokojów jest niedorzecznością.

- Może i jest niedorzecznością – ozwał się Lucyfer, - ale niektóre hotele go prowadzą, informując o tym klientów. Poza tym, czy wszystkie ludzkie poczynania nie są bez sensu?

- Sprzeciw oddalony. Pani stwierdziła fakt. Proszę mówić, jak doszło do tragedii, nie przedłużać.

- No więc patrzyłam sobie po monitorach, no i spojrzałam na ten, co pokazuje obraz z osiemdziesiątki jedynki. Znaczy się pokoju numer osiemdziesiąt jeden. No i widzę, że ten cały Hornett jest sam na sam ze swoją ofiarą. Nie myślałam, że tam się coś wydarzy, ale coś mnie w tej scenie zaciekawiło, więc gapiłam się jak głupia w ekran i czekałam, aż coś się stanie. W sumie to nawet nie musiałam długo, bo zaraz wbił mu nóż prosto w serce.

- A co stało się później?

- Później to nie wiem, bo już nie patrzyłam. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam po gliny i karetkę, a potem to już wyszłam z pokoju monitoringowego, żeby poinformować szefa, bo do niego jak zwykle nie dało się dodzwonić. Pieprzony zboczeniec ciągle swoją sekretarkę obracał.

- Proszę nie wplatać w historię niepotrzebnych wątków – upomniał Sędzia po raz kolejny.

- Co się wydarzyło, kiedy policja dotarła na miejsce?

- A co się miało wydarzyć? Zastali tylko trupa w pokoju. Zamiast po karetkę, mogłam po grabarzy zadzwonić, byłoby taniej dla państwa, niż wzywać i tych, i tych.

- Czy wszystko zostało nagrane?

- Tak, przekazałam przecież panu wszystko.

- Wiem, ale chciałem, żeby pani to potwierdziła przy wszystkich. Nie mam więcej pytań, Wysoki Sądzie.

- świadek jest do dyspozycji obrońcy oskarżonego.

- Pani Radyński… - zaczął adwokat.

- Radinski – porprawiła go kobieta.

- Przepraszam. Pani Radinski, do tragedii doszło pierwszego września 2007 roku o godzinie dziewiętnastej pięćdziesiąt sześć, prawda?

- Prawda.

- Pani grafik wyraźnie mówi, że w tym dniu pracowała pani tylko do szesnastej. Jak to możliwe, że widziała pani całe zajście? – z uśmiechem zwycięzcy spytał adwokat.

- No normalnie, zamieniłam się z Nickiem zmianami – oznajmiła ze zdziwieniem kobieta, jakby było to coś, za co można otrzymać grzywnę, - bo on coś tam z dzieciakami miał, że niby miał je do lekarza wziąć, czy jaka cholera? – kontynuowała.

- Czy ktoś może to potwierdzić?

- Ano, szef może, no w końcu do niego zawsze po pozwolenie na takie roszady chodzimy.

- Jak się nazywa?

- John Fitzerberger.

- Wysoki Sądzie, czy wymieniony przez panią Fitzerberger jest dostępny i można go wezwać na świadka?

- Z tego co mi wiadomo, to trzyma się nieźle i nie wybiera się na ten świat.

Anioł stróż zaklął pod nosem.

- Nie mam pytań.

- świadek może odejść.

Następną osobą, która miała zeznawać, był sam poszkodowany. Człowiek do złudzenia przypominający oskarżonego zajął miejsce Jessiki Radinski, po tym jak święty Piotr przyjął od niego przysięgę, jednak na potwierdzenie zaprzysiężenia kiwnął tylko nieznacznie głową.

- Panie prokuratorze – zachęcił Lucyfera Sędzia.

- Tak, oczywiście – Bafomet wstał z niesamowicie cynicznym uśmiechem, wiedział, że poszkodowany jest ostatecznym argumentem w tej rozprawie i dusza Hornetta zaraz będzie należeć do piekielnego królestwa. – Czy może pan potwierdzić – zwrócił się do zeznającego, - że to właśnie obecny tutaj Mark Hornett pana zamordował?

Poszkodowany nie odezwał się, ale jego oczy mówiły za niego. To samo zresztą wyrażała pokaźnych rozmiarów dziura, przez którą można było dostrzec przegniłe już serce.

- Tak… Nie mam więcej pytań – oznajmił zadowolony Diabeł.

- Czy strona broniąca ma jakieś pytania?

Anioł stróż Marka Hornetta siedział i wpatrywał się w otwór w klatce piersiowej człowieka zamordowanego przez jego klienta. Zaprzeczył smutno głową. Wiedział, że to jego porażka. Pierwsza rozprawa, pierwsza klęska. Była to też ostatnia rozprawa i ostatnia klęska.

- Sąd uda się na naradę ze swoimi pozostałymi dwoma postaciami.



***



Hornett siedział przed salą Sądu Ostatecznego i załamywał ręce.

- Już niedługo – szepnął mu do ucha Szatan.

Oskarżony nawet na niego nie spojrzał. Bał się Piekła. Bał jak ognia. To zresztą ironiczne, ale prawdziwe. Klął swojego anioła stróża, że ten nie umiał go obronić.

- Dlaczego to zrobiłem? – mówił do siebie stłumionym głosem.

Podniósł głowę, albowiem Bóg wzywał go do sali sądowej na odsłuchanie wyroku.



***



- Ja, Sędzia wszystkich sędziów, Sędzia najwyższy, Sędzia ostateczny we wszystkich trzech swoich postaciach uznaję ciebie, Markusie Hornecie Duszo, winnym siódmego i piątego przykazania. Karą za artykuł siódmy będzie dla ciebie piętnaście dekad w Piekle. Za artykuł piąty rozwinięty o podpunkt drugi, a zatem za zabójstwo Markusa Hornetta Ciała lub, mówiąc bardziej przyziemnym językiem, za samobójstwo, skazuję cię na wieczność w czeluściach królestwa Lucyfera.

Skazany załamanym wzrokiem spojrzał na Szatana, który uśmiechnął się do niego szeroko, a jego oczy cieszyły się z kolejnej pozyskanej duszy.
Yet another mind of the Devil's design....

2
chciałabym zaznaczyć na poczatku, że adwokat to zarówno oskarżyciel jak i obrońca, więc czasami nie wiadomo kogo masz na myśli pisząc adwokat



co do samego tekstu, cóż sam pomysł ciekawy - sąd ostateczny jako rozprawa w sądzie. czegoś jednak brakuje mi w tym tekście pewnej autentyczności. po co świadkowie, skoro ofiara może powiedzieć jak było, a Bóg jest wszechwiedzący...



poza tym, mam pewne trudności z połapaniem się jak związek jest między początkiem (pan Burst i spalona willa)

a sprawą Hornetta - wydaje mi się, że Hornett był oskarżonym na początku, tak? Brak mi czytelnej wskazówki, że tak jest, ponieważ na początku odnosi się wrażenie, że to Burst jest bohaterem tekstu



Pomysł: 4-

Styl: 3+

Schematyczność: 3

Błędy: 3+

Ogólnie 3
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

3
Hm, opowiadanie przewidywalne. Od momentu, w którym się pojawił mężczyzna w białym garniturze, wiedziałem już wszystko, nawet nie musiałem czytać do końca.



Nie zdziwią nikogo moje słowa: znów brak naszych rodzimych imion! To znaczy są, np Piotr, ale reszta jest albo angielska albo np po grecku - Tyfon.

Grekę mogę przeboleć, bo to dodaje smaczku, ale mieszanie polskich i angielskich imion jest nie na miejscu. Bądź konsekwentny, albo to albo to.


- Proszę wstać, Sąd idzie – wykrzyknął święty Piotr
W tej roli widziałbym kogoś innego, bo z tego co pamiętam z filmów - w sądzie nigdy nie byłem - to strażnik wymawia te słowa. Piotr raczej pełni rolę klucznika.


Zresztą, czy Wysoki Sąd nic nie widział?

- Miałem inną rozprawę – spokojnie odpowiedział Sędzia. – A właściwie to kilka.
Tutaj z lekka łamiesz zasadę o wszechwiedzy. Mogłeś inaczej wybrnąć z tej sytuacji.



Jest kilka literówek, powtórzeń.



Ogólnie lepiej od ostatniego tekstu, ale wciąż nie dość dobrze.



Pomysł:3+

Styl:3

Schematyczność:3

Błędy:3

Ocena ogólna:3
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

4
Lan pisze:adwokat to zarówno oskarżyciel jak i obrońca, więc czasami nie wiadomo kogo masz na myśli pisząc adwokat
No popatrz, a ja myślałem, że to prokurator jest oskarżycielem i jak rozróżnie i adwokata i prokuratora w tekście, to nie będzie problemu -_-'


po co świadkowie, skoro ofiara może powiedzieć jak było, a Bóg jest wszechwiedzący...
Markus Hornett Ciało jest pustym tworem, który nawet myśleć prawie nie potrafi. To praktycznie tylko powłoka. To Markus Hornett Dusza jest tym, kto odpowiada za działanie Ciała, również za mowę. Zauważ, że Ciało nawet nic nie powiedziało, kiedy przyszło do złożenia przysięgi, a później nie odpowiedziało na pytanie Lucyfera.


poza tym, mam pewne trudności z połapaniem się jak związek jest między początkiem (pan Burst i spalona willa)

a sprawą Hornetta - wydaje mi się, że Hornett był oskarżonym na początku, tak? Brak mi czytelnej wskazówki, że tak jest, ponieważ na początku odnosi się wrażenie, że to Burst jest bohaterem tekstu
Hornett od początku jest oskarżonym, a Burst tylko poszkodowanym/świadkiem.


weber pisze:To znaczy są, np Piotr, ale reszta jest albo angielska albo np po grecku - Tyfon.

Grekę mogę przeboleć, bo to dodaje smaczku, ale mieszanie polskich i angielskich imion jest nie na miejscu. Bądź konsekwentny, albo to albo to.
a wiesz, że nawet nie zwróciłem uwagi, że św. Piotra napisałem po polsku? Znaczy w sensie, że reszta jest po angielsku, a tylko on w naszym języku. No cóż, św. Peter raczej niefajnie brzmi xD


Tutaj z lekka łamiesz zasadę o wszechwiedzy.
Rozumiem, że rozmawiałeś już osobiście z Bogiem i on ci powiedział, że jest wszechwiedzący? Bo jeśli nie, to to nie jest żaden argument. Wszechwiedza Boga jest wymysłem ludzi i, jak każdy ludzki wymysł, można ją przyjąć, zmodyfikować lub odrzucić.
Yet another mind of the Devil's design....

5
eerieoz pisze:
Rozumiem, że rozmawiałeś już osobiście z Bogiem i on ci powiedział, że jest wszechwiedzący? Bo jeśli nie, to to nie jest żaden argument. Wszechwiedza Boga jest wymysłem ludzi i, jak każdy ludzki wymysł, można ją przyjąć, zmodyfikować lub odrzucić.
Wiesz można powiedzieć, że rozmawiałem - poprzez modlitwę. Jak każdy wierzący człowiek.

Nie o tym jednak chciałem. Spójrz tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/B%C3%B3g

Odejmując jeden atrybut Boga, powodujesz załamanie jego boskości. Rozumiesz o co mi chodzi?
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

6
weber pisze:
eerieoz pisze:
Rozumiem, że rozmawiałeś już osobiście z Bogiem i on ci powiedział, że jest wszechwiedzący? Bo jeśli nie, to to nie jest żaden argument. Wszechwiedza Boga jest wymysłem ludzi i, jak każdy ludzki wymysł, można ją przyjąć, zmodyfikować lub odrzucić.
Wiesz można powiedzieć, że rozmawiałem - poprzez modlitwę. Jak każdy wierzący człowiek.

Nie o tym jednak chciałem. Spójrz tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/B%C3%B3g

Odejmując jeden atrybut Boga, powodujesz załamanie jego boskości. Rozumiesz o co mi chodzi?
Wiem o co ci chodzi, ale mógłbym jeszcze się trochę pokłócić ;P Tyle, że nie bardzo mam ochotę, bo, jako ateista, nie lubię rozmawiać na tematy wiary. Nie pytaj, czemu piszę opka o Bogu ;P
Yet another mind of the Devil's design....

7
Hymmm, popieram webera. Dla mnie opowiadanie jest chaotyczne, zbyt chaotyczne, styl miejscami mocno kuleje, powinienes przeczytac najpierw troszkę ksiązek o Bogu i sądzie, jesli zabierasz sie za opowiadanie o takiej tematyce.



Pomysł: 4

Styl: 3

Schematycznosc: 4

Bledy: 3

Literówki, których juz nie powinno być, sprawdzaj tekst w jakims programie chociaz to wylapie literowi np. word.

Ogolnie: 4-



Mimo mowich uwag, jestem na male tak.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

8
Hansu pisze:
Literówki, których juz nie powinno być, sprawdzaj tekst w jakims programie chociaz to wylapie literowi np. word.
eeeee? To podajcie mi przykład którejś literówki, bo ja ślepy jestem. Word najwidoczniej też, bo zawsze w nim piszę :P
Yet another mind of the Devil's design....

9
Najwyrazniej sie pomylilem, przeczytalem tekst 2 razy w poszukiwaniu literowki, ktora wpadla mi w oko. Przepraszam, moj blad.



Ale skoro juz pisze ten post, to chcialbym zwrocic uwage na zageszczenie slow "prokurator, oskarżony, rozprawa".



Edit by Weber - Masz tutaj przykład: "Radinski – porprawiła go kobieta."
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

10
Weber pisze:Masz tutaj przykład: "Radinski – porprawiła go kobieta."
Faktycznie, ale Word podkreślił mi ten wyraz dopiero, jak na niego kliknąłem... dziwne o_O
Yet another mind of the Devil's design....
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”