Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

1
Pies biegł ulicą, ciapiąc łapami po błocie. Biegł konwenansem bezpańskiego kundla, który niby gdzieś się spieszy, ale chętnie przystanie, by zmierzyć człowieka głodnym spojrzeniem. I przystanął oczywiście obok mnie, siedzącego na drewnianej ławeczce, bezpańskiego i głodnego jak on.
– Nic nie mam, barcie mniejszy.
Przekrzywił łeb, świetnie rozumiejąc, o co mi chodzi i szczeknął raz, podsumowując nasz wspólny los. Zaraz jednak ruszył dalej, poświęcając tylko chwilę nad kałużą, by pochłeptać wody.
Około południa trochę popadało, bębniąc w werbel blaszanego daszku.
Kombinat dudnił maszynowym sercem, a ja, zafascynowany monumentalnością, patrzyłem, jak się robi brudne chmury. Zawyła syrena i zmiana wyszła na ulice, aż się tłoczno zrobiło na moim przystanku. Zmęczonymi głosami gwarzyli między sobą o meczach, o żonach, o dzieciach, o co tam panie w polityce. Aż przyjechał charczący autobus i zabrał ich gdzieś indziej. Ktoś zostawił na drewnianej ławeczce kanapkę, zawiniętą w szary papier.
Powolny jęk sekcji dętej wprowadził człapiącą ciężko kobyłkę, zdobną wyleniałym kirem i czarnym piórem. Biadolił akordeon, zawodziły skrzypki, koń ciągnął trzeszczący karawan. Za karawanem wlókł się pochlipujący tu i ówdzie kondukt, za konduktem mój znajomy z rana. Wstałem z drewnianej ławeczki, mimo że stare kości skrzypnęły. Czapkę zdjąłem, wypadało przecież. Pies widać docenił dobrą manierę, bo przywarł obok mojej nogi. Doceniłem i ja psa, dzieląc kanapkę na pół. Starczyło. To był całkiem ładny pogrzeb.
Wieczór się zbliżał, gdy przyszli oni. Dziewczyna przykucnęła obok psa i podrapała go za uchem. Pies ziewnął całą paszczą. Chłopak trzasnął zapałką i zaciągnął się głęboko. Gdy ona podeszła do niego, zgasił papierosa i schował niedopałek do kieszeni. Zaczęli szeptać, intymnie, sekretnie. Szelest ich szeptu przypomniał mi o tym, co było kiedyś. Zamyśliłem się, zagubiony przez moment na drewnianej ławeczce. Aż przyjechał rzężący autobus i zabrał ich gdzieś indziej. Ona zostawiła za sobą zapach tanich perfum, on dymu.
Księżyc był już wysoko na niebie, gdy wstałem w końcu z drewnianej ławeczki i wróciłem do pustego domu, odprowadzony nocnym koncertem kosów.
W domu było cicho.
Strona autorska.

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

2
Fajne, choć błędy, literówki i przecinki. Coś takie do tekstu jednego w bitwach podobne, nastrojem. <Ciekawe dlaczego? ;> >
Wygląda, jakbyś wrzucił nie czytawszy. Prawda to? Albo emocje zasłoniły Ci litery. Ja to nawet rozumiem, serio. :) Popraw szybko, to nikt nie zauważy. Bo tak to liryczne bardzo. :)
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

3
Rozumiem zamysł, jest ciekawy i nieźle zrealizowany, ciekawie zestawiasz słowa oznaczające dźwięki ze wzmiankami o tym, co te dźwięki wydaje. Mimo wszystko może być lepiej.

Przede wszystkim rażą powtórzenia. Tutaj te, które (chyba) zostały użyte dla podkreślenia gubią się wśród tych nieumyślnych.

"Chłopak trzasnął zapałką i zaciągnął się głęboko." Rozumiem skrót, ale mimo to zdanie jest dość zabawne. Wrzuć gdzieś po drodze między zapałką a ustami tego papierosa, bo chłopak się poparzy.

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

4
jakie powtórzenia "rażą", mn?
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

5
Biegł - biegł, szeptać - szeptów, ciągle pies. Powtarzanie drewnianej ławeczki rozumiem, ale pies już trochę przeszkadza. Psa można by wyłączyć z tej mantrowej konstrukcji i sparafrazować, bo robi się tego za dużo. W tak krótkim tekście moim zdaniem jest miejsce tylko na jeden taki powtarzany element, będący gwoździem, o który co chwilę zawija się wątek.

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

7
ech, nie rozumiesz. bieg jest stwierdzeniem i opisem, ma rytm.
nie ma znaczenia objętośc, jeżeli powtórzenia uzyte sa celowo i sprawnie, jak tu.
pies jest bohaterem i jednoczesnie imieniem, które go dookresla, nazwą własną TEGO psa. i jest ważny dla fabuly i bohatera - sa tacy sami, az mnie zdumialo, że nie weszli razem.

to mi się nie podoba:
Zmęczonymi głosami gwarzyli między sobą o meczach, o żonach, o dzieciach, o co tam panie w polityce.

akurat tu można inaczej - 'Zmęczonymi głosami gwarzyli między sobą o meczach, żonach, dzieciach, i co tam panie w polityce.'
trochę mnie końcówki wybijają z rytmu monotonią, ale niech tam.

fajną melodykę ma ten kawałek, gra i szumi, grzechocze jak trzeba i ma własny rytm.
można poczyścić, pewnie, ale nawet surowy jest lepszy niż wiele z tw.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

8
Bieg i szeptanie jak dla mnie nie mają uzasadnienia. Nad psem można się zastanowić, ale bieg i szept zdecydowanie nie wyglądają dla mnie na celowy zabieg, a jeśli tak, to zastosowano te powtórzenia niezbyt, w moim odczuciu, sprawnie.
W każdym razie jest ktoś, kogo to razi. Autor zrobi z tą wiedzą, co zechce.

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

9
Masz dar malowania językiem obrazów i przedstawiania pozbawionego ckliwości liryzmu codzienności.
Zmęczonymi głosami gwarzyli między sobą o meczach, o żonach, o dzieciach, o co tam panie w polityce. Aż przyjechał charczący autobus i zabrał ich gdzieś indziej.
Jak tu na przykład. Kilka słów, ale mamy cały obraz i tych zmęczonych ludzi, i tych ich rozmów, toczących się wciąż na te same tematy.
Fragment nasycony smutkiem, ale mnie się podobał.
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

10
P.Yonk dzięki. Ja nie mam co się tłumaczyć emocjami, ja błędy popełniam z krwią zimną od absolutnej niewiedzy :P

MargotNoir dzięki. Do ścieżki dźwiękowej potrzebny mi był rytm, więc rytm pojawił się w powtórzeniach. Innych błędów nie bronię, ale powtórzeń użyłem by coś tu zagrać słowami. I, wybacz, ale nie zgodzę się z tym, że tekst powinien mieć jakiś limit powtarzalnych elementów (oczywiście o ile są użyte funkcyjnie, a nie tylko że autor gupi) . Weźmy choćby taki krótki fragmencik z pewnej dość popularnej książki: "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo." Mogę się nie zgadzać z obiektywnością tego przekazu, ale literacko robi (na mnie przynajmniej) pewne wrażenie. Dzięki powtórzeniom budującym rytm.

Romecki, dzięki. To ważna dla mnie opinia, bo wiesz gdzie moje słabizny się kryją. Odczyszczę i popielęgnuję.

ravva dzięki za interpretację - przeczytałaś to, co chciałem napisać :)
ravva pisze: to mi się nie podoba:
Zmęczonymi głosami gwarzyli między sobą o meczach, o żonach, o dzieciach, o co tam panie w polityce.
Myślałem właśnie nad tym przy pisaniu i zostawiłem, ale teraz widzę, że masz rację. Do wywalenia te o.

Kadah, dzięki. Chciałem właśnie coś narysować do posłuchania, bo ostatnio w mojej twórczości tylko zgiełk metafizyczny i porykiwania egzotyczne. Szukałem odskoczni w dźwiękach powszednich.
Strona autorska.

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

11
Iwar, Rozumiem. Po prostu te powtórzenia tak bardzo nie przypadły mi do gustu, że odebrałam je jako niezamierzone pomyłki. Ja uważam, że efekt rytmizacji zgrabnie dałoby się uzyskać poprzez zestawienie słów o podobnym brzmieniu, lecz innym znaczeniu, ale można i tak. Skoro zrobiłeś to świadomie, to widocznie mamy po prostu inny gust.

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

12
Iwar pisze: ravva dzięki za interpretację - przeczytałaś to, co chciałem napisać :)
ravva pisze: to mi się nie podoba:
Zmęczonymi głosami gwarzyli między sobą o meczach, o żonach, o dzieciach, o co tam panie w polityce.
Myślałem właśnie nad tym przy pisaniu i zostawiłem, ale teraz widzę, że masz rację. Do wywalenia te o.
wcale się nie dziwię, ze zostawiłeś, moglo grać podczas pisania.
ale - jak to iris mawia - kill all your fav pets ;-)
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

14
MargotNoir pisze: że efekt rytmizacji zgrabnie dałoby się uzyskać poprzez zestawienie słów o podobnym brzmieniu, lecz innym znaczeniu
Ja, jako stary wiking, aliteracje lubię, ale już mnie skrzyczeli na forum raz za ich nadmiar, więc pozwoliłem sobie tylko na jedną (koncert kosów). A co do różnic opinii to wiesz - vive la difference :)

Przemek, dzięki - szczególnie za to z klasą.
Ja, jako stary wiking, na posądzenie o klasę jestem łasy jak bezpański pies na pół kanapki.
Strona autorska.

Ścieżka dźwiękowa do nieistotnego dnia.

15
Cieszą mnie bracie_Iwarze Twoje publikacje udanych miniaków. Przeczytałem bez ziewu. Do dopracowania w kilku miejscach, ale jest ok.
Iwar pisze:Ja, jako stary wiking
A fiordy z ręki jedzo? :mrgreen:

(Wracam właśnie z Mo i Rana. 66.315780,14.125928 )
Iwar pisze:aliteracje lubię, ale już mnie skrzyczeli na forum raz za ich nadmiar
Mnie też, ale z przymrużeniem oka to bierz. Jak tekst gra (a gra) to zwykłe pianotrzepanie:)
ravva pisze:to mi się nie podoba:
Zmęczonymi głosami gwarzyli między sobą o meczach, o żonach, o dzieciach, o co tam panie w polityce.
A mi to:
Iwar pisze: – Nic nie mam, barcie mniejszy.
Przekrzywił łeb, świetnie rozumiejąc, o co mi chodzi i szczeknął raz, podsumowując nasz wspólny los.
S.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”