W zwiazku z tym, ze jest w stanie SUROWYM, to znaczy przed obrobka (a mnie skreca z ciekawosci zeby sie dowiedziec co o tym sadzicie) prosze o konstruktywna ocene. Mozecie jechac ze mna ostro, byle kulturalnie

chce to naprawde wydac, tak wiec.. obiektywnie poprosze.
Aha, powiesc nie ma jeszcze tytulu, dlatego w temacie nie podalem go. I jeszcze jedno, PRZEPRASZAM za brak polskich znakow, sa tylko czesciowo, bo tak jak wspominalem tekstu jeszcze nie formatowalem.. ale to juz wiecie..

autor: Arkadiusz Siedlecki.
***
Dopijał espresso, które swoja mocą dodawało mu animuszu. Zaaplikowana kofeina podniosła mu ciśnienie – paliły go uszy. Wyraźnie czuł serce, które waliło jakby miało za chwile wyskoczyć z jego młodej piersi. Właściwie nie słuchał tego co monologowała Edyta. Znowu wpadł w wir filozofowania. Tylko chwilami miał przebłyski i jako osoba nienagannie wychowana wtrącał stanowcze „tak” albo „nie” ot tak, dla podtrzymania rozmowy.
- I tak o to spędziłam ostatnie kilka lat, nic specjalnego.
- Wiesz, nie wszystko co wydaje nam się niczym rzeczywiście nim jest. Uważam, ze całkiem ci się powiodło w życiu. Gratuluje.
- A ty piszesz książki? Tez ci się ułożyło, wspaniale. Osiągnięcia życiowe? Zona, dzieci?
Tu go zaskoczyła. Nie spodziewał się takiego pytania. Miał się czym pochwalić, tylko.. Właśnie, przez ostatnie kilka dobrych minut widział ich w swojej wyobraźni nagich. Leżących w łóżku. Ocierających się o siebie. Jej rude włosy dotykały jego piersi a jej dorodne uda, wilgotne od potu dotykały jego kolan. Jej biust..
- Błażej? – Przerwała - Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Uśmiechnęła się jakby nie dowierzając ze została właśnie zlekceważona.
- Przepraszam. Zamyśliłem się. O co mnie pytałaś?
- Często tak masz?
- Ale co? Co mam często?
- To, ze podczas rozmowy odlatujesz? Nie kumasz, nie wiesz co się do ciebie mówi.
- Wiesz, nie sypiam ostatnio najlepiej. Wszystko przez tą najnowsza powieść. Mam za dużo pomysłów. – Jakoś z tego wybrnął. Ta odpowiedz wyraźnie ja zadowoliła.
- OK. Wróćmy do tematu. Zona, dzieci?
- Tak, jestem żonaty od sześciu lat a nasza córka niedawno skończyła cztery. To moje oczko w głowie. Kochane maleństwo.
- Nie wątpię. Jak ma na imię?
- Ale kto? Zona czy córa?
- Jedna i druga gluptasie.
- Zona Anna, a córeczka Julka.
- No, pięknie, pięknie.. Ja jestem w trakcie rozwodu. Moje małżeństwo było totalna porażką już od samego początku. Niezgodność charakterów.
On – cham, ja – uprzejma. On – tępy, ja – bystra. On – leniwy, ja – zarobiona. Drań!
- On – próżny, ty – skromna – pomyślał, ale nie odważył się tego powiedzieć głośno, po chwili powiedział
– życie. Nigdy nie wia-domo co nam zgotuje los.
Nie odpowiedziała. Patrzyła prosto w jego brązowe oczy, głęboko patrzyła. Speszył się. Opuścił wzrok.
- Jeszcze kawy? Naprawdę była świetna, miałaś racje.
- Nie, dziękuje. – Odpowiedziała krotko i nawet na moment nie przestała gwałcić go wzrokiem.
Zapadła cisza która, nie wiedzieć czemu, nie była niezręczna. Błażej już śmielej odpowiedział na jej zaproszenie i po chwili łapczywie wpatrywali się w siebie.
Dwoje spotkanych oczu, w zależności od relacji potrafi wiele. Potrafi tulić, pieścić, nienawidzić, czarować, gwałcić, szydzić, czerpać, wyolbrzymiać, potrafi naprawdę bardzo dużo. Kiedy do tego dochodzi nuta melodyjna, i narządzie słuchu zostaje uruchomione, cos pęka. Nić, która można określić jako kontrola samego siebie. Zmysły połączone ze sobą nawzajem potrafią rozbudzić ekstazę. Przywołać do orgazmu. Orgazmu konstruktywnego lub destrukcyjnego, w zależności od czynników zewnętrznych.
- Wiesz – podjęła rozmowę – mieszkam niedaleko. Nie masz ochoty..?
- Tak – przerwał jej – Mam.
***