Babette pisze: - Będę karmić ptaszki! Będę karmić ptaszki! - Lilka biegła wzdłuż plaży, na złamanie karku. Stópki obute w różowe kaloszki grzęzły w mokrym piasku, a z zaciśniętej w piąstkę rączki wypadały płatki owsiane. Cel był jeden - niewielkie stadko mew, drepczące po plaży
Ptaszki stópki kaloszki piąska rączki stadko.
Zdecydowanie za dużo. Taka nawałnica zdrobnień nie buduje obrazu uroczego dziecka ani sielskiej scenki, tylko po prostu kłuje w oczy.
Babette pisze:
Ada patrzyła z lękiem, czy dziewczynka w zabawie nie obróci się nagle w prawo i nie zacznie biec w stronę morza. Była taka nieprzewidywalna, taka malutka. Nie mogła stracić jej z oka nawet na sekundę.
Kto kogo nie mógł stracić z oczu? Bo wychodzi na to, że dziewczynka nie mogła, ewnetualnie Ada (czyli matka, jak mniemam) była nieprzewidywalna i malutka.
Babette pisze:
Martwego kormorana zobaczyła dopiero, jak Lilka wbiegła w sam środek stada mew. Wiatr od strony morza poruszał jego piórami - to w tę, to w tamtą stronę. Główka leżała złożona na piasku jakby do snu.
- Córuś nie podchodź! - podbiegła do córki
Główka podbiegła do córki. To rzeczywiście niezła makabreska.
Babette pisze:
- Co za dziadostwo! Nikt nawet tego nie posprząta! - mruknęła do siebie z obrzydzeniem - Chodź Liluś, pojedziemy do domku, mamusia włączy ci bajeczkę.
- Chcę karmić ptaszki!
- Nie skarbie, ptaszki są fuj.
Mimo wszystko historia budzi emocje. Gdyby popracować nad formą, dałoby się z tego zrobić niezłą, choć gorzką miniaturę o tym, jak głupota matki zabija w dziecku wrażliwość, chęć obcowania z naturą. Tak, jak wspominała
Gelsomina, matka nie ryzykowała ataku histerii czy traumy u dziecka, bo dziewczynka jest chyba za mała na to, by mocno przeżyć widok martwego ptaka (takie stężenie zdrobnień rysuje obraz dziecka w wieku 2-3 lat).
Matka to typowa Karen, co zaraz będzie chciała rozmawiać z kierownikiem plaży/morza i zażąda przeprosin na Facebooku oraz zniżki za to, że musiała oglądać ścierwo. Nakazuje córce ignorować naturalny element świata, wypycha go ze świadomości z bezmyślnym i pełnym pogardy "fuj", zachęca do oglądnięcia bajeczki, do zamknięcia się w uproszczonym, zafałszowanym świecie, zabija naturalną skłonność dziecka do eksploracji i pragnienie zrozumienia. Prosty obraz, ale wywołuje wściekłość i smutek. Brawo za to, bo trudno jest tak krótkim tekstem wywołać emocjonalną reakcję u czytelnika.