Mężczyźni o tym nie mówią - fragment - poprawione

1
A więc wrzucam fragment napisany od nowa.
Jako, że czasu na pisanie mam jak na lekarstwo, na razie mam tylko tyle.

MĘŻCZYŹNI O TYM NIE MÓWIĄ




Próbując odgonić myśli o życiu, jakie teraz wiodę, z trudnością skupiam uwagę na drodze. Raz po raz naciskam pedał hamulca, aby opóźnić powrót do domu – nie jestem gotowy stanąć z nią twarzą w twarz, nie po tym co zrobiła. Docieram do rozwidlenia i przystaję, mam szczęście, że jestem na szosie sam. Czuję się jakbym dostał szansę na zmianę swojego losu i oto muszę dokonać wyboru. Patrzę w oba kierunki i choć mam wielką ochotę wrzucić pierwszy bieg i pojechać w przeciwnym, skręcam w lewo i jadę w stronę miejsca, które kiedyś nazwałem domem. Zdaję sobie sprawę, że na ucieczkę jest już za późno. Gdybym wcześniej wiedział, co mnie czeka… ale cóż, nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć przyszłości.
Docieram do końca wąskiej drogi i parkuję na żwirowym podjeździe. Chcąc opanować drżenie rąk, mocno zaciskam ręce na kierownicy. Patrzę w okna, w których czai się ciemność i zastanawiam się od czego to wszystko się zaczęło i czy zdołam jeszcze kiedykolwiek coś zmienić. Pierwsze krople zapowiadanej wcześniej ulewy, walą w przednią szybę, jakby kazały mi wysiadać, zniecierpliwione moim ociąganiem.
Dawniej, na dźwięk klucza przekręcanego w zamku wyszłaby mi naprzeciw, ale te czasy dawno minęły. Zamiast tego wita mnie cisza, która sprawia, że zaczynam dygotać. Stawiam ostrożnie kroki, czując się jak intruz we własnym domu. Krocząc wśród cieni rozglądam się za znajomą sylwetką, ale nigdzie nie mogę jej dostrzec, może śpi? Uznając, że sprzyja mi szczęście, postanawiam zaszyć się w gabinecie. Otwieram pracownię, a gdy światło rozjaśnia pokój mrugam parokrotnie oczami, nie wierząc w to co widzę. Walczę ze sobą, aby nie dać ponieść się emocjom, chociaż wiem, że nie będzie to możliwe. Na ścianach dostrzegam bure ślady i małe wgniecenia – miejsca o które nimi rzuciła. Podłogę i moje zabytkowe, mahoniowe biurko pokrywają setki, a może i nawet tysiące drobnych, czarnych, błyszczących kawałeczków. Jak ona mogła?- złoszczę się. Powietrze wokół mnie nagle gęstnieje, czuję napływającą falę furii. Zaciskam pięści tak mocno, że aż bieleją mi kostki i z gniewem walę ręką w futrynę.
Suka!- syczę z nienawiścią.
Wbiegam po schodach do sypialni, z impetem otwieram drzwi. Brak reakcji z jej strony sprawia, że wściekam się jeszcze bardziej. Gwałtownie ściągam z niej kołdrę i widzę jak leży skulona. W jednej chwili irytacja zamienia się w niepokój – dlaczego ona się nie rusza? Zapalam lampkę nocną i dopiero teraz dostrzegam na prześcieradle ślady krwi.
































1

5 lat wcześniej

Zbliżała się już prawie dwudziesta, gdy skończyłem rozpakowywać ostatni karton. Wprawdzie był kwiecień i dni zrobiły się dłuższe, ale ostatnie tygodnie poświecone na szpachlowaniu, tarciu, malowaniu i tym podobnych rzeczach wykonywanych przy remoncie, sprawiły, że straciłem rachubę czasu. Wyjąłem z lodówki Budweisera i klapnąłem w fotelu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i dumny z siebie, że większość prac wykonałem sam, pociągnąłem łyk z butelki. Pierwszy raz od długiego czasu poczułem się szczęśliwy. Udało mi się skończyć studia pedagogiczne, a od września miałem zacząć pracę w szkolę w Swaythling, która znajdowała się zaledwie piętnaście minut spacerem. Dlatego wybrałem to lokum, może nie było szczytem moich marzeń, ale spadek po ciotce Mary wystarczył na to dwupokojowe mieszkanie z aneksem kuchennym i łazienką. Dla samotnego dwudziestopięciolatka idealne. Ciekawe czy Emmie by się tu spodobało? Zastanowiłem się chwilę nad tym i stwierdziłem, że ona w życiu nie chciałaby tu zamieszkać. W myślach odtworzyłem jej niezadowoloną minę, którą z pewnością uraczyłaby mnie, gdyby ujrzała tę kraciastą sofę w salonie, identyczną jak ta z serialu Pełna Chata. Emmie wymarzyło się wygodne życie w luksusach, których nie byłem w stanie jej zapewnić. Ona potrzebowała rozrywek rodem z Las Vegas, a Swaythling było najnudniejsza dzielnicą Southampton, gdzie jedynymi atrakcjami był Mc Donald’s i Riverside Park.
W Emmie kochałem się już od pierwszej klasy liceum. Była dziewczyną, która wiedziała czego chce, a zawsze pragnęła mieć to co najlepsze. Nie byłem typem gwiazdora filmowego, ani nie miałem specjalnie grubego portfela, więc bezlitośnie odrzucała moje zaloty przez ponad rok. Wszystko zmieniło się na jednej z imprez, na której obydwoje wypiliśmy za dużo. Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście, gdy pozwoliła mi się objąć a później pocałować. Zawstydzony swoim wyczynem, unikałem Emmy przez kilka kolejnych dni i prawdopodobnie to moje milczenie sprawiło, że zatelefonowała do mnie pierwsza i zaproponowała wyjście do kina. Od tamtej pory byliśmy parą, ale związek z Emmą nie wyglądał tak sobie to wyobrażałem. Starałem się z całych sił ją zadowolić, przynosiłem prezenty, kwiaty, pisałem nawet listy miłosne, jednak ona cały czas była smutna, jakby czegoś jej brakowało. Przeczuwałem nadciągające rozstanie, ale mimo wszystko kochałem Emmę swoją młodzieńczą miłością. Przełomem był jej wyjazd na studia do Londynu, gdzie zaznała wielkomiejskiego życia, a mnie odstawiła na bok. Nasze weekendowe spotkania były coraz rzadsze, potem zostały już tylko telefony raz w tygodniu. Podczas jednej z rozmów wyznała, że wolałaby wrócić do przyjacielskich stosunków, bo ona właściwie się już z kimś spotyka. Z plotek dowiedziałem się, że nowym wybrankiem był czterdziestopięcioletni biznesmen z wielką willą, wypasionym Jaguarem i własnym jachtem. Dopiero rozstanie sprowadziło mnie na ziemię i zdałem sobie sprawę, że zbytnio idealizowałem swoja byłą dziewczynę, nawet jej nie znając. Związek z Emmą wrzuciłem więc w najdalszy zakamarek pamięci i zamknąłem wspomnienia o niej na klucz.
Z zamyślenia wyrywa mnie dźwięk dzwonka. W drodze do drzwi, omijając cała stertę pustych pudeł, których nie zdążyłem wyrzucić zastanawiam się kogo licho niesie.
- No stary, aleś się urządził! – Dylan wparowuje do środka dzierżąc butelkę whiskey w ręku.

Mężczyźni o tym nie mówią - fragment - poprawione

2
Nikt jeszcze nie wydał opinii na temat tego co napisałeś.

Ponieważ nikt nie lubi być niezauważony, nieoceniony - będę pierwszy.
mrs.durst1 pisze: Z plotek dowiedziałem się, że nowym wybrankiem był czterdziestopięcioletni biznesmen z wielką willą, wypasionym Jaguarem i własnym jachtem. Dopiero rozstanie sprowadziło mnie na ziemię i zdałem sobie sprawę, że zbytnio idealizowałem swoja byłą dziewczynę, nawet jej nie znając.
Ogólnie tekst jest napisany dość nieźle, natomiast ten fragment mnie bardzo razi. Jest to obraz do bólu stereotypowy, ten jaguar, willa i jacht - wybacz ja tego nie kupuje. Nie każdy bogacz ma jacht, jaguara i wille. Niektórzy mają np. wyspy ;) (żart oczywiście, nie mający żadnego związku z tym co napisałeś). To troszkę razi, mogłeś użyć tu mniej stereotypowego bogacza i mniej stereotypowej dziewczyny, lecącej na kasę.
mrs.durst1 pisze: Starałem się z całych sił ją zadowolić, przynosiłem prezenty, kwiaty, pisałem nawet listy miłosne, jednak ona cały czas była smutna, jakby czegoś jej brakowało
To wygląda na faceta, który całe życie podporządkował zaspokajaniu potrzeb swojej kobiety, tak by ona była szczęśliwa, przy tym bohater ów zapomniał o swoim szczęściu. Wybacz, ale pantoflarz - do tego listy miłosne...hmm, to chyba nie te czasy :)

Rozumiem, że była smutna bo brakowało jej pieniędzy i rozrywki?
mrs.durst1 pisze: Otwieram pracownię, a gdy światło rozjaśnia pokój mrugam parokrotnie oczami, nie wierząc w to co widzę. Walczę ze sobą, aby nie dać ponieść się emocjom, chociaż wiem, że nie będzie to możliwe. Na ścianach dostrzegam bure ślady i małe wgniecenia – miejsca o które nimi rzuciła. Podłogę i moje zabytkowe, mahoniowe biurko pokrywają setki, a może i nawet tysiące drobnych, czarnych, błyszczących kawałeczków. Jak ona mogła?- złoszczę się. Powietrze wokół mnie nagle gęstnieje, czuję napływającą falę furii. Zaciskam pięści tak mocno, że aż bieleją mi kostki i z gniewem walę ręką w futrynę.
Suka!- syczę z nienawiścią.
Żeby nie było, że jedynie krytykuję - ten fragment jest kapitalny! Czuć tutaj tą faktyczną złość bohatera, opis narastającej w nim furii jest bardzo plastyczny, doskonale buduje napięcie. To jest naprawdę dobrze napisany fragment.
mrs.durst1 pisze: Wbiegam po schodach do sypialni, z impetem otwieram drzwi. Brak reakcji z jej strony sprawia, że wściekam się jeszcze bardziej. Gwałtownie ściągam z niej kołdrę i widzę jak leży skulona. W jednej chwili irytacja zamienia się w niepokój – dlaczego ona się nie rusza? Zapalam lampkę nocną i dopiero teraz dostrzegam na prześcieradle ślady krwi.
Podobnie jest tutaj. Świetnie napisany fragment, końcówka oddaje bardzo dobrze emocje, które zmieniają się pod wpływem sytuacji. Niewiele słów, ale czuć tą zmianę z furii w zaskoczenie, przerażenie.

Ogółem tekst jest bardzo fajny, dobrze się go czyta - obstaje jednak przy pierwszym fragmencie, oraz połowie fragmentu drugiego. Druga połowa owego fragmentu numer dwa - to niestety, w moim odczuciu, obraz stereotypowej, młodzieńczej miłości, stereotypowego, nieśmiałego "pantofla" (wybacz, ale to naprawdę tak wygląda), do pustej, stereotypowej lali, która poleciała na stereotypowego bogacza. Kupuję pierwszy fragment, kupuje połowę drugiego, natomiast ta druga połowa, drugiego fragmentu ( jak to brzmi ;) ), niestety burzy obraz całego, bardzo dobrze napisanego tekstu.

Added in 58 minutes 47 seconds:
Nie wiem jak się edytuje posty (jeszcze :) ), ale ogółem tekst bardzo mi się podoba i jest super, poza wymienionymi wcześniej stereotypami. Świetnie oddane emocje, fajnie i plastyczny opis czynności bohatera, bez zbędnych opisów niczym u Orzeszkowej, które tutaj (z tego co zauważyłem) trafiają się często ;)

Mężczyźni o tym nie mówią - fragment - poprawione

3
Dziękuję za odzew.
Na początku zaznaczę, że jestem kobietą (nie wiem czemu, ale już trzeci raz na forum ktoś piszę do mnie w męskiej formie).
Trochę miało być stereotypowo z tą dziewczyną i bogaczem, aczkolwiek zastanowię się nad jakąś zmianą tego fragmentu. Co do strania się o miłość, też chciałam żeby to wychodziło tylko od mężczyzny, w sumie koniec końców ona go nie kochała.
Główny bohater ma poznać inna kobietę, która to będzie zabiegać o niego, co będzie odmianą do pierwszej partnerki, może dlatego tak napisałam.
Co do listów, to cóż... Mój mąż nadal mi coś czasami naskrobię, ale może rzeczywiście do czytelnika może to nie trafić.
Cieszę się, że udało mi się zbudować napięcie, niemałe wyzwanie to było. Celowo nie chciałam używać imienia kobiety i też zastanawiam się czy to dobrze wyszło.

Mężczyźni o tym nie mówią - fragment - poprawione

4
mrs.durst1 pisze: Dziękuję za odzew.
Na początku zaznaczę, że jestem kobietą (nie wiem czemu, ale już trzeci raz na forum ktoś piszę do mnie w męskiej formie).
Trochę miało być stereotypowo z tą dziewczyną i bogaczem, aczkolwiek zastanowię się nad jakąś zmianą tego fragmentu. Co do strania się o miłość, też chciałam żeby to wychodziło tylko od mężczyzny, w sumie koniec końców ona go nie kochała.
Główny bohater ma poznać inna kobietę, która to będzie zabiegać o niego, co będzie odmianą do pierwszej partnerki, może dlatego tak napisałam.
Co do listów, to cóż... Mój mąż nadal mi coś czasami naskrobię, ale może rzeczywiście do czytelnika może to nie trafić.
Cieszę się, że udało mi się zbudować napięcie, niemałe wyzwanie to było. Celowo nie chciałam używać imienia kobiety i też zastanawiam się czy to dobrze wyszło.
Ogółem dostępny fragment bardzo mi się podoba i jest fajnie napisany :) Razi jedynie ten, nieco oklepany stereotyp pustej dziewczyny, bogacza i chłopaka pantofla. Nie znam oczywiście całości - ale super byłoby gdyby w relacji z pustą kobietą, chłopak miał też charakter i był postacią wyrazistą i taką, z którą da się zidentyfikować (to jest dla mnie najważniejsze w każdej książce - czy identyfikuje się z bohaterem, z postaciami, nie ważne czy są złe czy dobre, natomiast lubię czuć z nimi jakąś więź). Czułem taką więź ze Staśkiem Wokulskim z Lalki. Pomimo iż był ślepo zakochanym bałwanem ( ;) ), miał także silny charakter, miał własne cele, moim zdaniem Wokulski to najbardziej pełnokrwista, wielowymiarowa i jedna z najciekawszych postaci w naszej literaturze. Wynika to właśnie z tego że Wokulski, pomimo swego szaleństwa, był kimś kto miał charakter. Bardzo silny charakter. Mam nadzieję iż Twój bohater jest podobny. W powyższym fragmencie - pantofel z niego, ale z pewnością jest bardziej rozbudowany w innych fragmentach. Z bohaterem z tego fragmentu..hmm...nie dał rady bym się zidentyfikować. Wiem, że tacy mężczyźni istnieją. Ale najczęściej wzbudzają raczej negatywne uczucia w innych mężczyznach.

Drugą postacią z Lalki jest Łęcka. I też - była to pusta kobieta, której głowę zaprzątały jedynie bale i stroje, ale jednak ona też miała charakter. Była pusta i zepsuta, ale była "krwista", bardzo realna. Coś nią kierowało i było to doskonale ukazane.

Wokulski i Łęcka mogą stanowić wzór zakochanego mężczyzny i pustej kobiety - dla osób, które tworzą takie postaci. Tak sądzę :)

Pozdrawiam,

Dobrej nocy :)

Mężczyźni o tym nie mówią - fragment - poprawione

5
Alex.Kowalczyk pisze:
mrs.durst1 pisze: Dziękuję za odzew.
Na początku zaznaczę, że jestem kobietą (nie wiem czemu, ale już trzeci raz na forum ktoś piszę do mnie w męskiej formie).
Trochę miało być stereotypowo z tą dziewczyną i bogaczem, aczkolwiek zastanowię się nad jakąś zmianą tego fragmentu. Co do strania się o miłość, też chciałam żeby to wychodziło tylko od mężczyzny, w sumie koniec końców ona go nie kochała.
Główny bohater ma poznać inna kobietę, która to będzie zabiegać o niego, co będzie odmianą do pierwszej partnerki, może dlatego tak napisałam.
Co do listów, to cóż... Mój mąż nadal mi coś czasami naskrobię, ale może rzeczywiście do czytelnika może to nie trafić.
Cieszę się, że udało mi się zbudować napięcie, niemałe wyzwanie to było. Celowo nie chciałam używać imienia kobiety i też zastanawiam się czy to dobrze wyszło.
Ogółem dostępny fragment bardzo mi się podoba i jest fajnie napisany :) Razi jedynie ten, nieco oklepany stereotyp pustej dziewczyny, bogacza i chłopaka pantofla. Nie znam oczywiście całości - ale super byłoby gdyby w relacji z pustą kobietą, chłopak miał też charakter i był postacią wyrazistą i taką, z którą da się zidentyfikować (to jest dla mnie najważniejsze w każdej książce - czy identyfikuje się z bohaterem, z postaciami, nie ważne czy są złe czy dobre, natomiast lubię czuć z nimi jakąś więź). Czułem taką więź ze Staśkiem Wokulskim z Lalki. Pomimo iż był ślepo zakochanym bałwanem ( ;) ), miał także silny charakter, miał własne cele, moim zdaniem Wokulski to najbardziej pełnokrwista, wielowymiarowa i jedna z najciekawszych postaci w naszej literaturze. Wynika to właśnie z tego że Wokulski, pomimo swego szaleństwa, był kimś kto miał charakter. Bardzo silny charakter. Mam nadzieję iż Twój bohater jest podobny. W powyższym fragmencie - pantofel z niego, ale z pewnością jest bardziej rozbudowany w innych fragmentach. Z bohaterem z tego fragmentu..hmm...nie dał rady bym się zidentyfikować. Wiem, że tacy mężczyźni istnieją. Ale najczęściej wzbudzają raczej negatywne uczucia w innych mężczyznach.

Drugą postacią z Lalki jest Łęcka. I też - była to pusta kobieta, której głowę zaprzątały jedynie bale i stroje, ale jednak ona też miała charakter. Była pusta i zepsuta, ale była "krwista", bardzo realna. Coś nią kierowało i było to doskonale ukazane.

Wokulski i Łęcka mogą stanowić wzór zakochanego mężczyzny i pustej kobiety - dla osób, które tworzą takie postaci. Tak sądzę :)

Pozdrawiam,

Dobrej nocy :)
Po związku z Emmą, mój bohater ma się zmienić i stać się mężczyzna o jakim mówisz, aczkolwiek cała historia będzie dość kontrowersyjna, szczególnie właśnie dla mężczyzn i nie ukrywam, że mam trochę dylemat jak to wszytsko rozegrać, aczkolwiek i tak dziękuję za odzew. Dobrze jest poczytać, co inni mają do powiedzenia.

Mężczyźni o tym nie mówią - fragment - poprawione

6
mrs.durst1, wiem, że obiecywałam zajrzeć. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ogromnie przepraszam za opóźnienie.

Pierwsza sprawa: IMHO jest lepiej. Przede wszystkim widać skok z poziomu informatywnego opisu na opis bardziej przemyślany, literacki. Są kiksy, uporam się z nimi poniżej, ale widać różnicę.
mrs.durst1 pisze: Raz po raz naciskam pedał hamulca, aby opóźnić powrót do domu
Jeśli samochód nie zjeżdża z naprawdę stromej góry, wystarczy zdjąć nogę z gazu. Hamulca używa się rzadko.
mrs.durst1 pisze: Patrzę w oba kierunki i choć mam wielką ochotę wrzucić pierwszy bieg i pojechać w przeciwnym, skręcam w lewo i jadę
raz - powtórzenia
dwa - dałabym "choć mam wielką ochotę pojechać w prawo, wybieram przeciwny kierunek". Teraz kolejność wymieniania kierunków sugeruje, że "przeciwny" dotyczy kierunku, z którego bohater nadjechał.
mrs.durst1 pisze: Chcąc opanować drżenie rąk, mocno zaciskam ręce
Rąk ręce
mrs.durst1 pisze: Pierwsze krople zapowiadanej wcześniej ulewy, walą w przednią szybę,
mrs.durst1 pisze: Dawniej, na dźwięk klucza
Przecinki.
mrs.durst1 pisze: Dawniej, na dźwięk klucza przekręcanego w zamku wyszłaby mi naprzeciw, ale te czasy dawno minęły. Zamiast tego wita mnie cisza, która sprawia, że zaczynam dygotać.
Po pierwsze: nie ładniej "zamiast niej wita mnie cisza"? Po drugie: ładna okazja do zróżnicowania długości zdań. Aż się prosi o "Dawniej na dźwięk klucza przekręcanego w zamku wyszłaby mi naprzeciw, ale te czasy dawno minęły. Zamiast niej wita mnie cisza. Zaczynam dygotać.
Polecam ten filmik:
zwłaszcza 2.55 do 3.35
"Lateralus" Toola został napisany w oparciu o ciąg Fibonacciego. Oczywiście nie zachęcam do opierania tekstu tak ściśle na ciągach liczbowych, ale tekst ilustruje, jakie fantastyczne efekty można osiągnąć odpowiednio różnicując długości zdań
mrs.durst1 pisze: Uznając, że sprzyja mi szczęście, postanawiam zaszyć się w gabinecie.
Uznawszy.
mrs.durst1 pisze: Otwieram pracownię, a gdy światło rozjaśnia pokój mrugam parokrotnie oczami, nie wierząc w to co widzę.
Wystarczy "mrugam"
mrs.durst1 pisze: Walczę ze sobą, aby nie dać ponieść się emocjom, chociaż wiem, że nie będzie to możliwe.
To bym całkiem wyrzuciła. Informowanie o emocjach rzadko pozwala je poczuć. Trzeba je opisać/opisać ich przyczynę.
mrs.durst1 pisze: Jak ona mogła?- złoszczę się.
Niepotrzebne. Przeca wiadomo, że się złości.
mrs.durst1 pisze: Zaciskam pięści tak mocno, że aż bieleją mi kostki i z gniewem walę ręką w futrynę.
Suka!- syczę z nienawiścią
Raz, że znowu za ładny ten opis jak na tak skrajne emocje, a dwa - wywalić atrybucję "myślową". Wystarczy dać te kwestie kursywą. Wiadomo, ze postać gada/myśli do siebie.
mrs.durst1 pisze: W jednej chwili irytacja zamienia się w niepokój
To też moim zdaniem niepotrzebne.
mrs.durst1 pisze: Wprawdzie był kwiecień i dni zrobiły się dłuższe, ale ostatnie tygodnie poświecone na szpachlowaniu, tarciu, malowaniu i tym podobnych rzeczach wykonywanych przy remoncie, sprawiły, że straciłem rachubę czasu.
Nie bardzo widzę związek między porą roku a utratą poczucia czasu. Chodzi o to, że zmrok zapada później i sądząc po oświetleniu można się nie zorientować, że już późno?
mrs.durst1 pisze: Zastanowiłem się chwilę nad tym i stwierdziłem,
niepotrzebne.
mrs.durst1 pisze: gdyby ujrzała kraciastą sofę w salonie, identyczną jak ta z serialu Pełna Chata.
mrs.durst1 pisze: W Emmie kochałem się już od pierwszej klasy liceum. Była dziewczyną, która wiedziała czego chce, a zawsze pragnęła mieć to co najlepsze. Nie byłem typem gwiazdora filmowego, ani nie miałem specjalnie grubego portfela, więc bezlitośnie odrzucała moje zaloty przez ponad rok. Wszystko zmieniło się na jednej z imprez, na której obydwoje wypiliśmy za dużo. Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście, gdy pozwoliła mi się objąć a później pocałować. Zawstydzony swoim wyczynem, unikałem Emmy przez kilka kolejnych dni i prawdopodobnie to moje milczenie sprawiło, że zatelefonowała do mnie pierwsza i zaproponowała wyjście do kina. Od tamtej pory byliśmy parą, ale związek z Emmą nie wyglądał tak sobie to wyobrażałem. Starałem się z całych sił ją zadowolić, przynosiłem prezenty, kwiaty, pisałem nawet listy miłosne, jednak ona cały czas była smutna, jakby czegoś jej brakowało. Przeczuwałem nadciągające rozstanie, ale mimo wszystko kochałem Emmę swoją młodzieńczą miłością. Przełomem był jej wyjazd na studia do Londynu, gdzie zaznała wielkomiejskiego życia, a mnie odstawiła na bok. Nasze weekendowe spotkania były coraz rzadsze, potem zostały już tylko telefony raz w tygodniu. Podczas jednej z rozmów wyznała, że wolałaby wrócić do przyjacielskich stosunków, bo ona właściwie się już z kimś spotyka. Z plotek dowiedziałem się, że nowym wybrankiem był czterdziestopięcioletni biznesmen z wielką willą, wypasionym Jaguarem i własnym jachtem. Dopiero rozstanie sprowadziło mnie na ziemię i zdałem sobie sprawę, że zbytnio idealizowałem swoja byłą dziewczynę, nawet jej nie znając. Związek z Emmą wrzuciłem więc w najdalszy zakamarek pamięci i zamknąłem wspomnienia o niej na klucz.
Kurczę, dalej za sucho, zwłaszcza takie wyrażenia, jak "idealizowałem była dziewczynę", "wiedziała, czego chce", "nie wierzyłem we własne szczęście" sprawiają, że fragment brzmi, jak streszczenie.
Na koniec niepotrzebny przeskok w czas teraźniejszy. Wszak siad na kanapie i otwarcie piwa dzieją się w tym samym momencie, co wejście Dylana, a są opisane w czasie przeszłym.

Mężczyźni o tym nie mówią - fragment - poprawione

7
MargotNoir pisze: mrs.durst1, wiem, że obiecywałam zajrzeć. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ogromnie przepraszam za opóźnienie.

Pierwsza sprawa: IMHO jest lepiej. Przede wszystkim widać skok z poziomu informatywnego opisu na opis bardziej przemyślany, literacki. Są kiksy, uporam się z nimi poniżej, ale widać różnicę.
mrs.durst1 pisze: Raz po raz naciskam pedał hamulca, aby opóźnić powrót do domu
Jeśli samochód nie zjeżdża z naprawdę stromej góry, wystarczy zdjąć nogę z gazu. Hamulca używa się rzadko.
mrs.durst1 pisze: Patrzę w oba kierunki i choć mam wielką ochotę wrzucić pierwszy bieg i pojechać w przeciwnym, skręcam w lewo i jadę
raz - powtórzenia
dwa - dałabym "choć mam wielką ochotę pojechać w prawo, wybieram przeciwny kierunek". Teraz kolejność wymieniania kierunków sugeruje, że "przeciwny" dotyczy kierunku, z którego bohater nadjechał.
mrs.durst1 pisze: Chcąc opanować drżenie rąk, mocno zaciskam ręce
Rąk ręce
mrs.durst1 pisze: Pierwsze krople zapowiadanej wcześniej ulewy, walą w przednią szybę,
mrs.durst1 pisze: Dawniej, na dźwięk klucza
Przecinki.
mrs.durst1 pisze: Dawniej, na dźwięk klucza przekręcanego w zamku wyszłaby mi naprzeciw, ale te czasy dawno minęły. Zamiast tego wita mnie cisza, która sprawia, że zaczynam dygotać.
Po pierwsze: nie ładniej "zamiast niej wita mnie cisza"? Po drugie: ładna okazja do zróżnicowania długości zdań. Aż się prosi o "Dawniej na dźwięk klucza przekręcanego w zamku wyszłaby mi naprzeciw, ale te czasy dawno minęły. Zamiast niej wita mnie cisza. Zaczynam dygotać.
Polecam ten filmik:
zwłaszcza 2.55 do 3.35
"Lateralus" Toola został napisany w oparciu o ciąg Fibonacciego. Oczywiście nie zachęcam do opierania tekstu tak ściśle na ciągach liczbowych, ale tekst ilustruje, jakie fantastyczne efekty można osiągnąć odpowiednio różnicując długości zdań
mrs.durst1 pisze: Uznając, że sprzyja mi szczęście, postanawiam zaszyć się w gabinecie.
Uznawszy.
mrs.durst1 pisze: Otwieram pracownię, a gdy światło rozjaśnia pokój mrugam parokrotnie oczami, nie wierząc w to co widzę.
Wystarczy "mrugam"
mrs.durst1 pisze: Walczę ze sobą, aby nie dać ponieść się emocjom, chociaż wiem, że nie będzie to możliwe.
To bym całkiem wyrzuciła. Informowanie o emocjach rzadko pozwala je poczuć. Trzeba je opisać/opisać ich przyczynę.
mrs.durst1 pisze: Jak ona mogła?- złoszczę się.
Niepotrzebne. Przeca wiadomo, że się złości.
mrs.durst1 pisze: Zaciskam pięści tak mocno, że aż bieleją mi kostki i z gniewem walę ręką w futrynę.
Suka!- syczę z nienawiścią
Raz, że znowu za ładny ten opis jak na tak skrajne emocje, a dwa - wywalić atrybucję "myślową". Wystarczy dać te kwestie kursywą. Wiadomo, ze postać gada/myśli do siebie.
mrs.durst1 pisze: W jednej chwili irytacja zamienia się w niepokój
To też moim zdaniem niepotrzebne.
mrs.durst1 pisze: Wprawdzie był kwiecień i dni zrobiły się dłuższe, ale ostatnie tygodnie poświecone na szpachlowaniu, tarciu, malowaniu i tym podobnych rzeczach wykonywanych przy remoncie, sprawiły, że straciłem rachubę czasu.
Nie bardzo widzę związek między porą roku a utratą poczucia czasu. Chodzi o to, że zmrok zapada później i sądząc po oświetleniu można się nie zorientować, że już późno?
mrs.durst1 pisze: Zastanowiłem się chwilę nad tym i stwierdziłem,
niepotrzebne.
mrs.durst1 pisze: gdyby ujrzała kraciastą sofę w salonie, identyczną jak ta z serialu Pełna Chata.
mrs.durst1 pisze: W Emmie kochałem się już od pierwszej klasy liceum. Była dziewczyną, która wiedziała czego chce, a zawsze pragnęła mieć to co najlepsze. Nie byłem typem gwiazdora filmowego, ani nie miałem specjalnie grubego portfela, więc bezlitośnie odrzucała moje zaloty przez ponad rok. Wszystko zmieniło się na jednej z imprez, na której obydwoje wypiliśmy za dużo. Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście, gdy pozwoliła mi się objąć a później pocałować. Zawstydzony swoim wyczynem, unikałem Emmy przez kilka kolejnych dni i prawdopodobnie to moje milczenie sprawiło, że zatelefonowała do mnie pierwsza i zaproponowała wyjście do kina. Od tamtej pory byliśmy parą, ale związek z Emmą nie wyglądał tak sobie to wyobrażałem. Starałem się z całych sił ją zadowolić, przynosiłem prezenty, kwiaty, pisałem nawet listy miłosne, jednak ona cały czas była smutna, jakby czegoś jej brakowało. Przeczuwałem nadciągające rozstanie, ale mimo wszystko kochałem Emmę swoją młodzieńczą miłością. Przełomem był jej wyjazd na studia do Londynu, gdzie zaznała wielkomiejskiego życia, a mnie odstawiła na bok. Nasze weekendowe spotkania były coraz rzadsze, potem zostały już tylko telefony raz w tygodniu. Podczas jednej z rozmów wyznała, że wolałaby wrócić do przyjacielskich stosunków, bo ona właściwie się już z kimś spotyka. Z plotek dowiedziałem się, że nowym wybrankiem był czterdziestopięcioletni biznesmen z wielką willą, wypasionym Jaguarem i własnym jachtem. Dopiero rozstanie sprowadziło mnie na ziemię i zdałem sobie sprawę, że zbytnio idealizowałem swoja byłą dziewczynę, nawet jej nie znając. Związek z Emmą wrzuciłem więc w najdalszy zakamarek pamięci i zamknąłem wspomnienia o niej na klucz.
Kurczę, dalej za sucho, zwłaszcza takie wyrażenia, jak "idealizowałem była dziewczynę", "wiedziała, czego chce", "nie wierzyłem we własne szczęście" sprawiają, że fragment brzmi, jak streszczenie.
Na koniec niepotrzebny przeskok w czas teraźniejszy. Wszak siad na kanapie i otwarcie piwa dzieją się w tym samym momencie, co wejście Dylana, a są opisane w czasie przeszłym.
Dziękuję Margot za wizytę,jak zwykle jesteś nieoceniona i w wielu kwestiach masz rację.

Co do tekstu, to zamierzam go przenieść do Polski, ponieważ nasze realia znam lepiej i będzie mi łatwiej pisać, zobaczymy jak to wyjdzie.
Kwestie byłej dziewczyny też muszę zmienić, ponieważ późniejsze losy bohatera będą tego wymagać.

Dziękuję jeszcze raz za uwagi.

Mężczyźni o tym nie mówią - fragment - poprawione

8
Jako że - bez przecinka :P

Cześć :) Przeczytałem, a jako że zacząłem od przecinka, wytknę jeszcze:
mrs.durst1 pisze: Pierwsze krople zapowiadanej wcześniej ulewy, walą w przednią szybę
Gdzie jest on również niepotrzebny. Zredukujmy to jak najbardziej, a wyjdzie nam "krople, walą w przednią szybę", a to przecież bez sensu. Gdyby uprzeć się na przecinek przed "zapowiadanej" (zdecydowanie niesłusznie) to wtedy okej, ale skoro go nie ma, lecimy bez przestanków.
mrs.durst1 pisze: Na ścianach dostrzegam bure ślady i małe wgniecenia – miejsca o które nimi rzuciła.
Nimi? Czym rzuciła? W poprzednim zdaniu stało "emocjom" (nie wspominając o "ślady" i "wgniecenia", wszystko również w liczbie mnogiej), "nimi" zatem odruchowo chciałoby się odczytać jako emocje. Pewnie chodzi o coś, o czym jeszcze nie wiemy, ale jeśli nie wyłoni się toto za chwileczkę, nie wolno tego tak zostawić. Należałoby to zmienić. To "nimi" będzie czytelnikowi solą w oku.

Przy narracji pierwszoosobowej uwaga o bielejących kostkach narratora jest trochę nie bardzo. Pasowałoby napomknąć o doznaniu w stylu ból, odciskane paznokcie, trzęsące się ramiona, temu podobne. To jest po prostu nie tylko oklepane (bielejące kostki) ale przede wszystkim jest widoczne, a z perspektywy tego, co te pięści zaciska, liczą się mocniejsze bodźce, niż te wzrokowe.

Zamiast wyliczanki, jakie czynności obejmował remont, znacznie lepszy efekt robi po prostu ogólne: remont pokoju/łazienki, samodzielny, w pojedynkę - i teraz to tylko ładnie złożyć w jak najkrótsze zdanie, okraszone czym tam potrzeba, zmęczeniem, zgubą rachuby czasu itp. Mówi ci to ktoś, kto wie dodatkowo, że "tarcie" nawet przy najszczerszych chęciach brzmi zaledwie śmiesznie ;)

"szkolę"??? nie w tym wypadku.

Wiesz, co jest nie tak w "znajdowała się 15 minut spacerem"? Brakuje odniesienia. Koniecznie.
mrs.durst1 pisze: wyglądał tak sobie to wyobrażałem.
Czegoś brakuje.

Gdyby Dylan dzierżył butelkę w zębach, wtedy zdecydowanie to zaznaczaj. Jeśli w rękach - nie.
Pod koniec pomieszał ci się też czas narracji. Był przeszły, a raptem pojawił się teraźniejszy.

Cóż, mało tego. Generalnie poprawne, ale (póki co!) o niczym szczególnym. Najpierw dziwna scena urwana w najważniejszym punkcie (okeeej, potrafię zrozumieć) a potem taki tam jeden akapit o bohaterze, dla którego dodatkowo ciężko mieć jakikolwiek szacunek. Informacje ważne bardzo oszczędnie podane, te mniej ważne w zasadzie je równoważą, a nie tego byśmy chcieli. Więcej konkretów, mniej anturażu. No dobra, może nie mniej tego drugiego, ale więcej pierwszego, poproszę :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”