Trudno mu było odejść od stołu. Wódka otwiera dotąd pozamykane drzwi, a w nich nie zgrzytają już żadne zawiasy. Klucze wchodzą miękko, zamki obracają się lekko, próg natychmiast obniża wysokość.
- Heniu, przecież jedziesz jutro rano- upomniała go ciotka. Miał trudne współżycie ze swoim imieniem. To nieodparte wrażenie, że już żaden trzydziestolatek poza tobą nie nosi takiego imienia. Stare, niemodne, wstydliwie niewygodne. Nalał ostatniego. Zerknął na czas w telefonie. Za piętnaście minut północ. Nie ma co szaleć, to już naprawdę musi być ostatni.
W tym samym czasie Robo wyszedł przez drzwi z dyskoteki. Jego próg był wysoki, a drzwi otwierały się pod akompaniament zgrzytu w duszy. Całowała się pod barem z innym. Szedł w kierunku oświetlonych jasno, ale już opustoszałych peronów. Cztery zegary pod zadaszeniami, zgodnie umawiały się na za piętnaście minut północ. Usiadł na ławce, gdzie powziął mocne postanowienie. Rzuci się pod koła porannego pociągu do Görlitz. Po krótkim rozbiegu, myśląc o Zbigniewie Cybulskim.
Heniu, rozpędzał Golfa. Poranny kac, a to utrudniał zmianę biegu, a to dawał dziwacznie spowolnione wspomaganie kierownicy. Gdzieś tam podniósł szlaban przejazdu kolejowego na przedmieściach. Żółto biała strzała pociągu ze Szklarskiej Poręby do Jeleniej Góry, zrobiła z Golfa kosmatkę postrzępionych blach.
- ... z powodów niezależnych od PKP, kurs do Görlitz odbędzie się autobusową komunikacją zastępczą- Robo ocknął się. Chwile myślał, czy nie zrealizować próby samobójczej pod innym pociągiem. Zrezygnował z tego. Postanowił iść leczyć kaca. Wykręcił numer do Henia. Heniu, nie odbierał. Trudno, poczekam, pomyślał. Heniu to rozważny człowiek, opanowany kierowca, z innej planety, niż moja. Przecież nie odbierze za kierownicą. Boże, ja się chciałem zabić... Dla takiej dziwki? Jak mogłem!
Powlókł się w stronę miasta. Telefon do przyjaciela odłożył na później.
Tory losu
3Wpadłem na ten pomysł spontanicznie. Zrobiłem obchód dworca, odbiłem punkty, dokonałem wpisu w raporcie służby i usłyszałem komunikat o wypadku.
Bywa, że brakuje mi dworca. Ma on swój urok. Dzięki za dobre słowo. O niechlujności tekstu, błędach, innych niewidocznych dla mnie rzeczach, pewnie jeszcze poczytam.
Bywa, że brakuje mi dworca. Ma on swój urok. Dzięki za dobre słowo. O niechlujności tekstu, błędach, innych niewidocznych dla mnie rzeczach, pewnie jeszcze poczytam.
Tory losu
6Tego nie rozumiem. Kto podniósł szlaban?JacekG pisze:. Gdzieś tam podniósł szlaban przejazdu kolejowego na przedmieściach.
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman
Neil R. Gaiman
Tory losu
7Bardzo celnie wykryty błąd, dziękuję. Winno być " Gdzieś tam podniósł się szlaban ". Dziękuję za spostrzegawczość. Mi jej k...a brak, ubolewam nad tym.AndrzejQ pisze:Tego nie rozumiem. Kto podniósł szlaban?JacekG pisze:. Gdzieś tam podniósł szlaban przejazdu kolejowego na przedmieściach.
Tory losu
11Ja tam jestem prostym czytelnikiem, który w dokładnej analizie tekstu ani się nie lubuje ani nie odnajduje. Nie zmienia to faktu że to co przeczytałem było fajne. Mimo że opowiadanie krótkie a moje skłonności samobójcze raczej liche, to z łatwością wczułem się w bohatera
Czekam na koleje opowiadanie.
