Wizyta

1
Takie małe nic z powodu słońca, za oknem :(
--------------------------------------------------------------------------

Niedawno miałam gościa w moim ogrodzie. A był to czarny ptak – kos, i to nie byle jaki – tylko nasz, a dokładniej, naszych ogrodów, bo właśnie tu jest jego terytorium. Przez całą wiosnę można usłyszeć jego śpiew, gdy przelatuje z jednego krańca działek na drugi.
I tak na marginesie, moim skromnym zdaniem, kosy śpiewają o wiele piękniej niż słowiki, które może i są wyjątkowe – zarośla, pełnia księżyca i takie tam, ale słowiki śpiewają tylko jedną, i zawsze tę samą pieśń, podczas gdy każdy kos ma swój własny, indywidualny repertuar. I też właśnie po tym można go odróżnić, tego naszego, ogrodowego.

A dziś pojawił się właśnie u mnie, sfrunął sobie na ziemię, porozrzucał dziobkiem trochę trawy, niby szukając robaków, choć wydawało się, jakby robił to na pokaz, a potem, bez pośpiechu wskoczył do małej sadzawki dla ptaków i zaczął kąpiel.

Gdy już dość natrzepotał skrzydełkami w wodzie, wyskoczył z pojemnika i zajął się swoją toaletą: otrząsał się, przeczesywał piórka, rozciągał skrzydła. I robił to wszystko zupełnie spokojnie i bez strachu, choć tuż za płotem siedzieli ludzie i głośno rozmawiali, ale jemu to najwidoczniej w ogóle nie przeszkadzało. Podobnie jak i moja obecność.

Był tylko jakieś trzy metry ode mnie i cieszyłam się, że mogłam obserwować go z tak bliska. Wydawało mi się nawet, że on wiedział, że tam jestem, przecież chwilę wcześniej chodziłam z konewką, podlewając grządki, i nie przestałam tego robić nawet po tym, gdy go już zauważyłam. Więc na pewno mnie widział, ale czy „wiedział”, że tam byłam?

Żywe stworzenie w moim ogrodzie, jakże miła wizyta.
Tylko, kto tak naprawdę był tu gościem?
Te ogrody to jego królestwo, a ja pojawiam się tu zaledwie raz czy dwa razy w tygodniu na parę godzin.

Może więc tak naprawdę, to nie on był u mnie gościem, tylko ja u niego?
Dream dancer

Wizyta

2
Raczej nie było to jego królestwo, jeśli zapewne niedługo później sobie stamtąd poleciał.

Poza tym tekst ciekawy i napisany dobrym językiem.
Przeciwności losu uczą mądrości, powodzenie ją odbiera.
- Seneka Młodszy

Wizyta

3
Znak zapytania na końcu zupełnie niepotrzebny :)
Dobra i ładna alegoria tego co się teraz dzieje i co się z ludzkością stanie w niedalekiej przyszłości. Niszczymy, dewastujemy i mordujemy naturę, ale człowiek, pretendujący do nazywania siebie władcą tej planety, wkrótce znajdzie się tam gdzie powienien.
Mądre przesłanie i brawa dla pani autorki za temat i wykonanie :)

Wizyta

4
Lekko napisane, jak kartka z pamiętnika, ale czuję niedosyt. Wszystko zdaje się prowadzić do tego kulminacyjnego pytania:

Więc na pewno mnie widział, ale czy „wiedział”, że tam byłam?

I tutaj jest głębia, która, odnoszę wrażenie, nie została do końca wydobyta. To pytanie sugeruje, ze Kosik jest w stanie rozumieć świat podobnie do człowieka i nie jest jedynie zwierzątkiem pożerającym robale.

Na to liczyłam w tekście, kiedy doszłam do tego momentu. Troszkę więcej perspektywy na świadomość kosa i jak on może postrzegać obecność człowieka w ptasim królestwie.

Uszanowanko!
sapere aude

Wizyta

5
xbc pisze: Więc na pewno mnie widział, ale czy „wiedział”, że tam byłam?

I tutaj jest głębia, która, odnoszę wrażenie, nie została do końca wydobyta. To pytanie sugeruje, ze Kosik jest w stanie rozumieć świat podobnie do człowieka i nie jest jedynie zwierzątkiem pożerającym robale.
O, to to! Podpisuję się, poczułam identycznie.
Medea33 pisze: I tak na marginesie, moim skromnym zdaniem, kosy śpiewają o wiele piękniej niż słowiki, które może i są wyjątkowe – zarośla, pełnia księżyca i takie tam, ale słowiki śpiewają tylko jedną, i zawsze tę samą pieśń, podczas gdy każdy kos ma swój własny, indywidualny repertuar.
Zrezygnowałabym z takich "gawędziarskich" wstawek (podkreślone). Cała uwaga odbiorcy pozostanie wtedy skupiona na ptaku, a opis jest ładny. Nie trzeba od niego odciągać. No i żeby potem było jeszcze trochę tej głębi, o której wspomina wyżej xbc... :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”