Niedziela dniem wolnym

1
Trzeba pracować. Trzeba mimo że
zrobiłeś wszystko. Doba płynie.
Godziny cięte piła mechaniczną
przemawiają do klawiatury.

Melisa podwinęła ogon, chociaż ściany
przesuwają się wzdłuż horyzontu.
W ziemię nadal wsiąka deszcz.

Zęby produkują prąd, bo myszy
zapomniały zejść z kołowrotka.
Siódmy dzień tygodnia krzyczy,
a rok i tak skończy się w grudniu.

Niedziela dniem wolnym

2
Ciekawe, brzmi jak napisane z frustracji pracą :P Po tym płynięciu poczułem się rozleniwiony i wyciszony, ale piła mechaniczna kojarzy mi się z hałasem, szybkością i szarpaniem. Jeśli to nie zamierzony zabieg, to mi by pasowała katana zamiast tego. Melisa to zgaduję imię zwierzęcia :P

Niedziela dniem wolnym

3
Ale o co Ci chodzi w tym tekście, o powtarzalność z pointy, czy maszynerię globalnej konsumpcji, intrygują mnie wersy, 3-4, 10-11, ja tu widzę potencjał, ale nie w tym temacie...
... Była to jedna z tych jasnych nocy, w których firmament gwiezdny jest tak rozległy i rozgałęziony, jakby rozpadł się, rozłamał i podzielił na labirynt odrębnych niebios, wystarczających do obdzielenia całego miesiąca nocy zimowych i do nakrycia swymi srebrnymi i malowanymi kloszami wszystkich ich nocnych zjawisk, przygód, awantur i karnawałów.

Bruno Schulz

Niedziela dniem wolnym

4
No tak... ;) Ten wiersz był inspirowany wierszami Karola Graczyka. Udało mi się zdobyć jego publikacje, ale to nie było łatwe... Urok starszej pani zadziałał :) Jego wiersze są mocne, może czasem i przesadzone, ale trafiają w punkt. To była tylko próbka ;) Nigdy nie dogonię wspominanego poety.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”