na półeczkę zerkałam wieczorem 
szerokie morza, każdego koloru 
nazywali mnie kapitan fenomen 
byłam już wszędzie po zmroku
mała biegam po kadłubie 
małe żagle wielkich wspomnień  
wielki zawód małych roszczeń 
wiele niosę, więcej pomszczę 
sól na twarzy zasycha 
konserwuje odpływy 
“gdzie płyniemy kapitanie” pytasz 
skoro wieje, dlaczego stoimy? 
nie zapomnę, mam mapę
skreśliłam już drogi 
wsłuchuje się w wiatr morski 
pierwszy raz wsłuchuje się w wiatr 
kurz ściągam z żagli 
nie będę w nie dmuchać przez chwile   
kurs zmieniam z tego w oddali 
zostawiam wiatr w tyle
					
															
																				
					
					
																													skąd wieje i dokąd płyniemy
2rytmika kuleje ale ok. Ragnar Nieustraszony  ładny wiersz
 ładny wiersz
					
															
															 ładny wiersz
 ładny wiersz... Była to jedna z tych jasnych nocy, w których firmament gwiezdny jest tak rozległy i rozgałęziony, jakby rozpadł się, rozłamał i podzielił na labirynt odrębnych niebios, wystarczających do obdzielenia całego miesiąca nocy zimowych i do nakrycia swymi srebrnymi i malowanymi kloszami wszystkich ich nocnych zjawisk, przygód, awantur i karnawałów.
Bruno Schulz
					
					
					
																																																			
					Bruno Schulz
