Tytuły utworów

1
Witam. Chcę poruszyć temat nadawania tytułów opowiadaniom, książkom, czy też pojedynczym rozdziałom. Sama mam z tym problem, unikam zresztą tego jak ognia. Ale równie bezsilna się czuję, kiedy czytam tytuły co niektórych utworów na naszym forum. Tytuł jest równie ważny jak tekst, a czasami nawet najważniejszy, bo ON decyduje o tym, czy odbiorca sięgnie po nasz utwór, czy utwór kogoś innego.

Chodzi o to, by nie popadać w banał, ale też nadmiernie nie kombinować. Mieć koncept ale nie rzucający się w oczy, za to przemawiający do wyobraźni odbiorcy bez jego wiedzy.

Bo smutno, kiedy widzi się coś takiego:

Poszukiwnia sensu życia.

Początek końca...

Bóg szerokiego spojrzenia



Jak już napisałam - dobrych tytułów nie potrafię tworzyć, tekstom swym nadawać, ale cieszę się jak dziecko, kiedy takie czytam!!! A że i "zaciągnęłam się" na to forum, chcę, by wszystkim nam szło jak najlepiej pisanie! :)

Pozdrawiam!



abstrakcja

2
Z tytułami kłopotu nie mam - jak narazie ( przyczym nie jestem tego w 100% pewny)



Czasami lepiej nie tytułować rozdziałów...

Niech czytelnik sam wymyśli tytuł do swojego ulubionego fragmentu, a ty ponumeruj tylko rozdziały...



Natomiast co się tyczy tytułu książki (nie wiem jak z tobą) to warto najpierw napisać tekst, a później dopiero go zatytułować...
"Koniec wojny widzą tylko Ci, którzy polegli"

3
Alchemiku! Kropek mamy wiele, ale nie przesadzajmy :P



Ja zawsze staram się dobierać tytuły do opowiadań. Hmm... Od razu łatwiej buszuje się między plikami w komputerze ^^


Bóg szerokiego spojrzenia
A co w tym złego?



Rozdziałów najcżeściej nie robię, a jak już są, to bez tytułu.



radżę zobaczyć tytuły rozdziałów w "20000 mil podmorskiej żeglugi" - piękne i dopasowane!
Are you man enough to hold the gun?

4
Drogi Testudosu musicie wszyscy razem i każdy z osobna wybaczyć mi te częste wielokropki. Postaram się je ograniczyć, lecz cudów (jak nasz premier) nie obiecuje.
"Koniec wojny widzą tylko Ci, którzy polegli"

5
Bóg szerokiego spojrzenia? Jak to rozumiem, już piszę:

- przeczytawszy ten tytuł nie wydał mi się on do końca jasnym; to znaczy słowa są zrozumiałe, jak najbardziej ;) ale ich połączenie jest jakieś kłopotliwe, nadto - Bóg jest przecież wszechwiedzący, to również surowy ale sprawiedliwy ojciec, ma ogląd i wzgląd na wszystko. I te pe i te de. To "szerokie spojrzenie" jest więc niepotrzebne.

Nie podoba mi się ten tytuł. Według mnie nie należy do najlepszych.
"Amatorzy czekają na natchnienie; reszta z nas po prostu bierze się za robotę". Philip Roth

- te słowa przytoczył w swoim powitaniu Patren :)

6
Tylko, że słowo "Bóg" w tytule nie musi świadczyć o naszym katolickim Bogu...



Możliwe, że autor właśnie dlatego dał taki tytuł żeby troche nad nim pomyśleć...
"Koniec wojny widzą tylko Ci, którzy polegli"

7
Rozumiem i sądzę, że masz rację, ale mimo to samo słowo "BóG" najpierw przywołuje "obraz" Boga chrześcijan. O to mi chodzi.
"Amatorzy czekają na natchnienie; reszta z nas po prostu bierze się za robotę". Philip Roth

- te słowa przytoczył w swoim powitaniu Patren :)

8
Oczwiście przywołuje najpierw obraz chrześcijńskiego Boga, lecz tylko w krajach gdzie ta religia jest główną religią.



A poza tym czy po przeczytaniu tytułu i kiedy już nasunęła Ci się myśli Boga, to czy nie zastanawiałaś się dlaczego? Czy autor nie zrobił tego celowo? I jak wyglądał ten "Bóg"



To może być kluczem do dalszej treści tej książki...



[Zaznaczam, że w całym tekście zrobiłem tylko jeden wielokropek]
"Koniec wojny widzą tylko Ci, którzy polegli"

9
Co mogę jeszcze napisać.. Nie przekonasz mnie, tytuł nie jest jasny, moim zdaniem kiepski. I przy tej ocenie pozostanę.
"Amatorzy czekają na natchnienie; reszta z nas po prostu bierze się za robotę". Philip Roth

- te słowa przytoczył w swoim powitaniu Patren :)

10
Prawde mówiąc nie miałem zamiaru zmienić twojego zdania, nawet bym nie próbował. Bardziej interesują mnie twoje emocje związane z tym tytułem.



Dobra, lepiej już skończe.



Pozdrawiam
"Koniec wojny widzą tylko Ci, którzy polegli"

11
O swoich emocjach już przecież napisałam, nie lubię się powtarzać, chyba, że w tekstach, które pisałam. Nie wiem jak wypowiedź swą mogłabym bardziej rozwinąć. Dyskutowaliśmy o tytule, który został nadany przez konkretną osobę, w konkretnym czasie i miejscu. Tekst został stworzony przez obywatela narodowości polskiej w kraju Polska. Dlatego nie rozumiem dlaczego piszesz:



Oczwiście przywołuje najpierw obraz chrześcijńskiego Boga, lecz tylko w krajach gdzie ta religia jest główną religią.



Przecież Polska jest takim krajem.

Przed chwilką zapytałam kolegę z mieszkania, co sądzi o tym tytule. Nie zrozumiał go. Ale to taki przykład.

Zresztą - uczepiliśmy się jednego wątku. Może jeszcze ktoś inny tu "wskoczy" i coś napisze. Pozdrawiam również



abstrakcja
"Amatorzy czekają na natchnienie; reszta z nas po prostu bierze się za robotę". Philip Roth

- te słowa przytoczył w swoim powitaniu Patren :)

12
Co do tytułu książki to nic nie poradze, to trzeba po prostu czuć. Z rozdziałami jest troche trudniej, ale za to mam opracowana metodę. Stosuję góra trójwyrazowe hasła, staram sie by były "poetyckie" często to metafory. Ważne by zdanie z tymi wyrazami pojawiało sie w tekście rozdziału, najlepiej raz, bo inaczej czytelnik jeszcze pomyśli, że coś mu chcemy nadmiernie wyeksponować.



Jednego staram się uniknąć: gdy np. rozdział opisuje bitwę, za żadne skarby nie zatytułuję go po prostu "Bitwa".

13
Podziwiam, jeśli radzisz sobie - jak piszesz - z nadawaniem tytułow. A tym bardziej takich, które są metaforami. źle zbudowana metafora zakłóca odbiór. A jeśli chodzi o "eksponowanie czegoś czytelnikowi" - czy sam tytuł już nie ukierunkowywaniem go jakimś?
"Amatorzy czekają na natchnienie; reszta z nas po prostu bierze się za robotę". Philip Roth

- te słowa przytoczył w swoim powitaniu Patren :)

14
Ważne, żeby tytuł nie był przegadany, żeby nie zdradzał na przykład zakończenia utworu lub nie streszczał fabuły. I fajnie, gdy jest wieloznaczny, a czytelnik ma dowolność interpretacji. Bo chyba mało zachęca opowiadanie o wdzięcznym tytule "Historia Kasi" albo "Zakupy z mamą" :lol:

15
Tytuły są w gruncie rzeczy jedynie identyfikatorem, kodem odróżniającym jedną książkę od drugiej. Nabierają znaczenia dopiero po lekturze. Gdybym na przykład nic nie wiedział o Londonie, to tytuł "Martin Iden" w żaden sposób by nie zachęcił (ani zniechęcił) do lektury - nie mówi dosłownie nic. Gdyby zrobić ankietę wśród ludzi nieznających dramatu elżbietańskiego, czego mogą spodziewać się w "Makbecie", padłyby karkołomne przypuszczenia - kryminał, fantasy, sf., biografia, powieść historyczna...



Trochę inaczej wygląda to w literaturze gatunkowej. W fantastyce i sensacji tytuł może odegrać rolę sygnału dla czytelnika. Np. "Morderstwo w Orient Expressie". Nie jest to regułą, "Solaris" bardzo lekko sugeruje tematykę, a "Piknik na skraju drogi" wcale.



Z wymyśleniem tytułu nie warto się spieszyć. On się sam pojawi, w trakcie lub pod koniec pracy, i czasem samych nas zaskoczy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”