2
Gdyby spróbować dokładnie powtórzyć tę noc. Albo gdyby nie próbować niczego. Stanąć tylko na środku tej podłogi, tak jak wtedy stała i czekać. Nie, to też nie wchodzi w rachubę. Nie można pamiętać takich rzeczy, to jest jak sen. Albo jak opowieść kiedyś tam, gdzieś tam usłyszana.
Można natomiast wyrzucić wszystkie te stare zabawki, albo lepiej spalić je i nie przypominać sobie niczego i nigdy. Już nigdy.
Oni mieli głupią córkę. Tak nazywali ją wszyscy mieszkańcy kamienicy. Miała ponoć nie po kolei. Głupio się zachowywała, płakała wtedy, kiedy inni się śmiali i robiła rzeczy, których normalni ludzie nie robią. A czego normalni ludzie nie robią? Zapytała pewnego dnia mamy. Ta odpowiedziała, że normalni ludzie wiedzą co jest normalne, co trzeba robić a czego nie należy. I, że ci co zachowują się nienormalnie zawsze będą mylili dobro ze złem. Trzeba ich unikać i trzymać się od nich z daleka, nawet wtedy, kiedy będą wydawali się normalnymi, kiedy będą udawali takich. Co to znaczy, kiedy będą udawali normalnych? Jak to jest udawać normalnego? Czy można coś takiego zrobić? Pytań było sto, albo nawet i więcej, ale mama wróciła do codziennego gotowania i mówiła trzymaj się z daleka od niej. Nie wchodź jej w drogę, omijaj szerokim łukiem. Pamiętaj co ci mówiłam. Pamiętała, ale nie mogła, to było od niej silniejsze, ta, jak mówili, nienormalna robiła w sumie normalne rzeczy i nie wiedziała czemu inni tak ją ochrzcili. Była trochę nieśmiała, czasem spuszczała głowę, albo śpiewała pod nosem, ale niczego zdrożnego nie robiła. A przynajmniej na jej oczach. Więc w czym rzecz? Ma się trzymać od niej z daleka czy nie? A dlaczego miałaby to robić skoro w sumie ona - ta nienormalna - mówi rzeczy, które ją pociągają. Chodź - takie niby chodź do mnie pokaże ci coś - powiedziane tuż pod domem. Więc poszła. Trzymały się za ręce, patrzyły na siebie z ukosa, uśmiechały się kącikami ust. Prowadziły się. Albo to jedna drugą prowadziła. Szły po schodach na górę. A tam, pod ścianą, rysowały jakieś rysunki. Ona domek. Nienormalna jakieś bzdety, jak to by inni nazwali. Nienormalne ponoć. Ale te nienormalne rzeczy były ładne, tajemnicze, pociągające. Chciałby też tak rysować i szeptać czasem to, co ona, ta nienormalna, mówi pod nosem. Co znaczy to, co mówisz? To tajemnica - odpowiadała tamta. To coś ciekawego, tego była pewna. Chodziła wiec na te wspólne malowania, potem na leżenia na podłodze i słuchania ciszy, po to by dowiedzieć się czegoś sensownego. Niby sensownego.
Czego słuchamy? - Duchów. Czemu udajesz niemoralną? - Bo tak łatwiej.
Nocą nie spały w domu, mama nie wiedziała gdzie jest. Nienormalna wiedziała gdzie są i ona wiedziała, ale ponoć nie były tam gdzie myślały. Tak mówiła niemoralna. To tylko złudzenie - mówiła. Mama ci pewno nie mówiła o niczym, zresztą mama mało wie, jak i wszyscy. Wszyscy mało wiedzą, ale myślą, że wiedzą wszystko. Siedziały przy ścianie, tej samej magicznej ścianie otulone kocem ze wzrokiem wpatrzonym w plamy na podłodze.
Tu mnie zamordowali - mówiła niemoralna. - Widzisz te plamy, tu się to stało - powtarzała. Zamordowali mnie dwaj mężczyźni. śmierdzieli potem i wódką, mieli brzydkie oczy i zachłanne usta. Robili brzydkie rzeczy. Ale ja ponoć o tym nie wiem. Ja ponoć zapomniałam, bo ponoć tak łatwiej. Wiesz, jak to jest kiedy ktoś każe robić ci rzeczy których nie chcesz? Wiesz jak to jest?
Nie wiedziała kręciła tylko głową i słuchała tego co mówi nienormalna. Teraz wiedziała, że jest nienormalną i jakoś dziwnie zaczęła się jej bać. Tego, że ona mówi takie rzeczy, że to, co mówi jest niedorzeczne, że ona jest z nią sama i, że zaraz może wydarzyć się coś złego. Bo przecież…
Ty nie wiesz. Bo skąd możesz wiedzieć. Nikt ci nie powiedział, nikt nie pokazał, nikt nie rozmawia z tobą o takich rzeczach. Ale teraz wszystko się zmieniło, ja jestem z tobą i mówię ci o tym, ty mnie słuchasz, ale ty mi nie wierzysz, bo ty myślisz, że jestem nienormalna.
Pokręciła głową, ale nienormalna spojrzała na nią wymownie. Wiedziała, że kłamie.
Myślałam, że jesteś inna, myślałam o tobie jako o przyjaciółce.
Jestem twoją przyjaciółka, powtarzała, ale jakoś dziwnie brzmiał jej głos. Jestem.
Jesteś, jesteś, jesteś, zaczęła śpiewać tamta - to były słowa jakiejś znanej piosenki zaczynającej się na jesteś - a potem wstała i tańczyła.
Chodź! Chodź, zatańczymy po raz ostatni. Chodź do mnie, zatańczymy, mówiła, a ona nie chciała iść, ale poszła. Tańczyła dookoła, delikatnie stąpała, ruszyła rękami i całym ciałem.
Widzisz, to jest proste, wystarczy stać się tylko tańcem, myśl, że jesteś czystym tańcem i tańcz. I tańcz - mówiła z nią tańcząca.
Tańczyły obie, a tak jakby z osobna. Potem się zatrzymały, spojrzały sobie w oczy i odkryły, że są jedną i tą samą osobą. Jesteś mną, a ja tobą. Albo ty mną, a ja tobą. Czy coś ma takie znaczenie jak to, że kolejność nie ma znaczenia? Czy to, że ty myślisz o mnie jako o mnie tworzy mnie i ciebie? Czy ty jesteś mną a ja tobą? Pytały się nawzajem. Mówiły, że nie, a potem, że tak. Przedrzeźniały się a potem usiadły na zakurzonej podłodze i zaczęły bić w nią dłońmi. Stulały i stukały. Jakiś rytm, jakąś piosenkę, jakieś kroki. Stukały kroki. Ktoś szedł. Do góry skradał się schodami a one nadal stukały. A potem przestały stukać. Patrzyły jak ten ktoś zbliża się do nich, jak podchodzi, jak patrzy, a potem łapie za ręce. Obejmuje. ściska. Przyciska. Przygniata. Po cichu. łapczywie. Gwałci.
Wiesz ja to jest siedzieć tu, na tej podłodze i przypominać sobie wciąż i wciąż to samo? Wiesz jak to jest myśleć, że to jest tylko snem? Wiesz jak to jest patrzyć sobie w oczy i myśleć, że ty jesteś mną a ja tobą? Wie. Patrzy. Siedzi. Myśli, że rozmawia, a ona patrzy tak jak teraz właśnie; wymownie patrzy. Wie, że może otrzeć jej łzy brzegiem swojego rękawa i powiedzieć: to nic, to nic takiego, to jest w jakiś sposób normalne.
Albo gdyby nie próbować niczego. Stanąć tylko na środku tej podłogi, tak jak wtedy stała, i czekać.
Nie po kolei w głowie.Oni mieli głupią córkę. Tak nazywali ją wszyscy mieszkańcy kamienicy. Miała ponoć nie po kolei.
Ta odpowiedziała, że normalni ludzie wiedzą, co jest normalne, co trzeba robić, a czego nie należy.
Bez przecinka przed "albo".Pytań było sto, albo nawet i więcej, ale mama wróciła do codziennego gotowania i mówiła trzymaj się z daleka od niej.
Rysujące się rysunki? Powtórzenie.A tam, pod ścianą, rysowały jakieś rysunki.
Wiesz, jak to jest kiedy ktoś każe robić ci rzeczy, których nie chcesz?
się na "jesteś" - a potem wstała i tańczyła.
Czy ty jesteś mną, a ja tobą?
Nie za dużo stukania? ;FStulały i stukały. Jakiś rytm, jakąś piosenkę, jakieś kroki. Stukały kroki. Ktoś szedł. Do góry skradał się schodami, a one nadal stukały. A potem przestały stukać.
Opowiadanko... Uhm.
Dziwne?
Ale mi się podobało. Nie jest (według mnie) stereotypowe. Co to, to nie.
Styl... Za dużo nienormalna. Musze powiedzieć. W ostatnich fragmentach trudno było sie połapać o co chodzi.
Ale w pierwszych? Tam jest w porządku.
Błędów troszkę jest. Głównie powtórzenia i interpunkcyjne.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty 1970, 01:00 przez Testudos, łącznie zmieniany 1 raz.
Are you man enough to hold the gun?
3
Opowiadanie ma klimat, ale ten klimat jest niestety tłamszony przez udziwnione zdania, w których nie można się połapać, pokraczny styl gdzieniegdzie i przez powtórzenia. Tekst miło mnie zaskoczył, kiedy okazało się, że nienormalna i ta dziewczyna to jedna i ta sama osoba. Pomysł bardzo dobry, klimat jest, tylko styl pozostawia wiele do życzenia (dla mnie). Pisz dalej, masz potencjał.
4
jakWiesz ja to jest siedzieć tu
Zabrakło wielu przecinków, czy w ogóle jakichkolwiek znaków interpunkcyjnych, szczególnie w fragmentach z rozmowami. Wszystko jest w jednym ciągu, nawet nie rozdzielone przecinkiem, cudzysłowem, myślnikiem, czymkolwiek. Nie rozumiem, co to za nowa maniera. że tak niby oryginalnie czy co?
Zgadzam się z poprzednikami, opowiadanie mogłoby być naprawdę dobre, ale styl je psuje.
5
Sporo powtórzeń, które rozumiem, że miały być środkiem stylistycznym ("nienormalna" itd.) ale jak dla mnie nie zawsze spełniały swoje zadanie.
Opowiadanie w porządku, ale nie powiem, żeby jakoś szczególnie przypadło mi do gustu. Troszkę za krótkie chyba. Nie zdążyłem się zdziwić, że są tą samą osobą bo już był koniec zaraz.
Aha, moim zdaniem twój styl jest całkiem dobry. (Zresztą co ja mam do powiedzenia, skoro sam za dobrze nie piszę. I tak najważniejsze jest, żebyś lubiła pisać i pisała a wtedy reszta przyjdzie sama. Tak myślę.)
Opowiadanie w porządku, ale nie powiem, żeby jakoś szczególnie przypadło mi do gustu. Troszkę za krótkie chyba. Nie zdążyłem się zdziwić, że są tą samą osobą bo już był koniec zaraz.
Aha, moim zdaniem twój styl jest całkiem dobry. (Zresztą co ja mam do powiedzenia, skoro sam za dobrze nie piszę. I tak najważniejsze jest, żebyś lubiła pisać i pisała a wtedy reszta przyjdzie sama. Tak myślę.)
„Wszyscy siedzimy
w rynsztokach, ale niektórzy
z nas patrzą w gwiazdy.”
Oscar Wilde
w rynsztokach, ale niektórzy
z nas patrzą w gwiazdy.”
Oscar Wilde
7
Do połowy wszystko było nawet całkiem fajnie, a potem zaczęły się problemy ze zrozumieniem tego, co chesz przekazać. Musisz pamietać, że czytelnik nie wie, tego co ty. Nie widzi tego. TY jako autor, musisz to pokazać, rozumiesz?
Stylistycznie słabo, pomysł fajny - sporo jednak błędów i niejasnych zdań. Mogłoby mi się podobać, ale wykonanie jest za słabe
pozdrawiam
Stylistycznie słabo, pomysł fajny - sporo jednak błędów i niejasnych zdań. Mogłoby mi się podobać, ale wykonanie jest za słabe
pozdrawiam
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec