Gdy po mnie przyszedłeś.

1
List, którego do ciebie nie wyślę.



Gdy przyszedłeś po mnie na dworzec w Krakowie z jedną, najdłuższą różą na świecie w ręku, zaczęłam żyć. Na mnie do tej pory nikt nie czekał na dworcach. Musiałam gdzieś dojechać i tyle. Ja zawsze byłam tą mniej ważną osobą w związku. Tą która kochała bardziej. Takich kobiet się nie zaskakuje, bo i po co.

Pózniej staliśmy w holu hotelowym. Kolejnym na naszej drodze. Mieszkaliśmy dokładnie na dwóch końcach Polski. Dużo więc było tych miast i hoteli. Recepcjonista zwykle prosił też o drugi dowód osobisty. A ty pytałeś zirytowany po co mu to i czy to jest konieczne. Zawsze bałeś się, że ktoś przez pomyłkę wyśle fakturę na twój adres, z moim nazwiskiem gdzieś na niej. Twojemu koledze skończyło się małżeństwo przez taki szczegół. W nieodpowiednim momencie, bo i tak by się skończyło.



Pojawiłeś się w moim życiu w taką ciemną noc. Niektórym ludzim po takich nocach nie świeci już słońce. Siedziałam przy ledwie oświetlonym barze. Była może 4.00 nad ranem. Już znikał dym papierosowy ostatnich zabłąkanych. Muzyka Ryśka Rydla w tle. Nie wiedziałam dokąd iść. Już od dawna nie wiedziałam. I wszedłeś ty.

Od tej pory organizowałeś moje życie i miałam tyle siły i odwagi. Tą swoją energią zarażałeś wszystkich. Potrafiłeś przyjechać przez całą Polskę, żeby zjeść ze mną kolację i żebym nie była sama. Kiedyś w grudniu w moim mieszkaniu wydawało się, że mieliśmy cały weekend dla siebie. Zadomowiłeś się nawet. Wróciłeś z długiego biegu po parku. Płonęła mi krew. Zadzwonił natarczywie twój telefon. To była ona, twoja żona. Coś podejrzewała. I żeby jej udowodnić coś, co nie było prawdą już od dawna i nie komplikować sytuacji, chciałeś za jakieś siedem godzin być w domu. To była czasowa odległość ode mnie i od miejsca, w którym miałeś być rzekomo na imprezie pożegnalnej Wojtka, który wyjeżdżał na dłużej. Poszłam z tobą w środku nocy na róg Konopnickiej i Reymonta szukać taksówki.

Ten suchy od mrozu, skrzypiący śnieg, po którym szliśmy nie mówiąc do siebie nic, śni mi się od tej pory wtedy, gdy wszystko wskazuje na to, że należy zrezygnować z jeszcze nie rozpoczętego.

Byliśmy tacy żałosni w tej naszej miłości.

Czy ty wiesz, że zaklinałam wszystkie złe i dobre anioły, żeby taksówkarz nie zgodził się na kurs przez pół Polski, wśród śniegu. Ale anioły były po twojej stronie. Chyba śnieżne anioły.

I nie wiem, czy było moim marzeniem, aby twoja żona dowiedziała się o nas. Raczej marzyłam o tym, żeby to ona postanowiła odejść od ciebie do kogoś innego. Taka dziecinna ułuda.



Wzięliście ślub, bo przeraziłeś się jej ciąży. Nie planowaliście tego dziecka. A pózniej okazało się, że to ukartowała ze swoimi koleżankami ze szpitala. Prawie się wsciekłeś, ale nie całkiem, bo jak to wszystko wyszło na jaw, to była już rzeczywiście w ciąży. Często mówiłeś, że wasz już żaden erotyzm nie łączy. Od dawna. Twoja córka zdobyła znowu mistrzostwa juniorów w tańcu i jest aniołem i wszystkim dla ciebie. Widziałam jej zdjęcia. Jest piękna.



Czy wiesz, że zakochałam się w tym, że nie osądzałeś, nie krytykowałeś nikogo i nie dawałeś rad? Ty zawsze broniłeś. Byłam dumna z ciebie nie dlatego, że zrobiłeś kilka dobrych programów, ale dlatego że mi o tym nie wspomniałeś w czasie naszych spotkań. Dowiadywałam się o twoich osiągnięciach od twoich znajomych albo od mojej siostry. Ty w tamtych czasach nie paradowałeś z obowiazkową komórką w ręce i modnych wtedy butach od Lloyda. O buty nie dbałeś, po prostu miałeś jakieś nie rzucające sie w oczy, a kupione gdzieś daleko, gdzie Polacy wtedy jeszcze masowo nie docierali. Byłeś taki inny, wyjątkowy z tą twoja skromnością. I jednocześnie tak bardzo się wyróżniałeś. Trudno było cię nie zauważyć. Nie mieliśmy przez to łatwego życia.Wtedy jeszcze oboje wierzyliśmy, że coś się zdarzy. Coś, co nas ocali.

Wiesz, że ja nie pojmowałam dlaczego ty mnie kochałeś? Pracowałeś ze znanymi i pięknymi kobietami. Z takimi, które miały więcej do opowiedzenia niż ja. Byłeś w zakątkach świata, które zwykli ludzie oglądają tylko na zdjęciach w National Geographic Magazine. Twoi koledzy mieli życiorysy ciekawsze niż moje wszystkie książki. Bałam się, że cierpię na syndrom Cl?
Jolantatrz

3
z jedną, najdłuższą różą na świecie
Myślę, że lepiej zabrzmi "najdłuższą na świecie różą" ale to może tylko moje widzimisię ;)


Twojemu koledze skończyło się małżeństwo przez taki szczegół. W nieodpowiednim momencie, bo i tak by się skończyło.
Powtórzenie, można któreś skończyło zastąpić np.rozpadło.


Muzyka Ryśka Rydla




Riedla


Ten suchy od mrozu, skrzypiący śnieg, po którym szliśmy nie mówiąc do siebie nic, śni mi się od tej pory wtedy, gdy wszystko wskazuje na to, że należy zrezygnować z jeszcze nie rozpoczętego.


Trochę zagmatwane to zdanie.




hotelem Gołębiowski




Jeśli to ten znany, o którym myślę to Gołębiewski.




jakiś ludzi


Jakichś.




Ranić nie każdy potrafi. Ty nie umialeś ani jej, ani mnie zranić. No może zraniłeś siebie samego.


3 razy ranić, coś trzeba zmienić, wczesniej jest zdanie, że nie każdy potrafi odchodzić, może "Ty nie potrafiłeś?"




sprawdziłaś się. To ja się nie sprawdziłem, bo cały czas nie wiem, czy podjęta decyzja, taka a nie inna, była właściwa. Własciwie to nie podjąłem żadnej decyzji. Moim błędem było przeczekanie i brak decyzji


Powtórzenia.



Jeszcze kilka powtórzeń mi mignęło, ale to list, taka stylizacja artystyczna przemyśleń, więc rozumiem, wymieniłam chyba te, które łatwo przerobić.

Podoba mi się, niby temat banalny - list byłej kochanki do żonatego faceta - ale coś mnie w nim urzekło, nie umiem powiedzieć, może przebija dojrzałość? Fakt, że nie pisze tego nastoletnia siksa, tylko dojrzała kobieta, z dystansem? Nie wiem, chętnie przeczytam coś wiecej.

Pozdrawiam.



[/quote]

4
Odblokowałem i zabieram się za komentowanie.


Gdy przyszedłeś po mnie na dworzec w Krakowie z jedną, najdłuższą różą na świecie w ręku, zaczęłam żyć. Na mnie do tej pory nikt nie czekał na dworcach. Musiałam gdzieś dojechać, i tyle. Ja zawsze byłam tą mniej ważną osobą w związku. Tą, która kochała bardziej. Takich kobiet się nie zaskakuje, bo i po co.
Powtórzenie: dworzec.

I zamiast kropeczki na samym końcu wrzuć pytajnik.


Ten suchy od mrozu, skrzypiący śnieg, po którym szliśmy nie mówiąc do siebie nic, śni mi się od tej pory wtedy, gdy wszystko wskazuje na to, że należy zrezygnować z jeszcze nie rozpoczętego.

Byliśmy tacy żałosni w tej naszej miłości.
Pokręcone zdanie, to pierwsze.

Powtórzenie: tej.


z obowiazkową komórką w ręce i modnych wtedy butach od Lloyda. O buty nie dbałeś, po prostu
Powtórzenie: buty.


Czułam się jak dziecko, które znalazło bardzo duży prezent pod choinką po raz pierwszy w swoim dzieciństwie. A ja byłam już kobietą. Nie umiałam się bawić namiastkami tego, czego szuka większość kobiet. Chciałam żebyś był również wtedy, gdy z choinki spadną już wszystkie igiełki.
dziecko, dzieciństwie, kobietą, kobieta, choinką, choinki. Brr...!


No, może zraniłeś siebie samego.




Hmm... Ciekawe, choć momentami się ciągnęło. Styl w porządku, błędów jednak trochę jest. Puenta była dobra, choć słabo zarysowana.



Pomysł: 4



Styl: 4+



Schematyczność: 4-



Błędy: 3



Ogólnie: 4-
Are you man enough to hold the gun?

5
Przeczytałem jakiś czas temu... - lubię tym zwrotem zaczynać weryfikację. Zawsze po przeczytaniu pozostawiam czas na spokojne przetrawienie się go. O tym niestety zapomniałem.



Wiesz co mi się w nim podobało? Dojrzałość i ocieranie się o rzeczywistość. Zupełnie jakbyś opisywała swoje losy, swoją historię. Jednak nie wnikajmy w to. Nie moja sprawa, a list mi się podoba.

Nie był jakiś super zaskakujący, ale ciekawy. Przez jakiś czas po przeczytaniu go siedziałem wpatrzony w okno popijając kubek gorącej herbaty i poświęcając się refleksją.

Jednak czyńmy swą powinność. Oceńmy.

Pomysł:3

Jak napisała Lau, temat banalny.

Styl:4

Schematyczność:3

Błędy:3

Ocena ogólna:4-




Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron