Cztery figurki (horror)

1
POCZąTEK

















Rozległ się dzwonek u drzwi, które wydawały się fortecą nie do przebicia przez największe siły stąpające po tej ziemi, jak wrota broniące grodu przed najazdem obcych wojsk. Ponowne bing, bing rozerwało ciszę. Dźwięk przeszywając głowy śpiących domowników ukradkiem zaczął kroić ich sen jak gdyby był tortem.

w obszernej sypialni, znajdującej się na pierwszym piętrze, zaczynały przemykać rozszalałe promyki słońca docierające do białych ścian, na których niebyło dosłownie nic oprócz farby. Raz po raz można było zauważyć cienie mknących jak strzały jaskółek, które potrafią latać w stylu najpiękniejszym jaki się zna u ptaków.

bezlitosny gong dzwonka nie przestawał swojego występu.

Uderzał wręcz łomocił ciszę w twarz jak kochanka swojego amanta.

Po kilku minutach dobijania się, udało się poruszyć śpiących jak kamienie domowników.

- cholera, kto się dobija o siódmej trzydzieści w sobotę, zapytał podniesionym głosem rob, przeciągając muskularne opalone ciało, przeczesując blond czuprynę i odwracając się w stronę pięknej żony, której skóra ud lśniąco prosiła się o delikatny dotyk palców. Przedzierające się ukradkiem przez zasłonę wiszącą ociężale, gorące powietrze dosłownie tak jakby zamarło w powietrzu, tłuste i zmącone wyziewem oddechów dostawało się do jej jędrnej piersi tak swobodnie jak i swobodnie się wydobyło. Spała nago bo to dawało poczucie wolności jej ciała i nie znosiła kiedy uwierało ją coś podczas spania. Długie czarne włosy miękko pływały na poduszce.

Pokręciła się jeszcze chwilkę i wpół ziewając z uśmieszkiem zwróciła się do roba.

- jasne, ty jak zwykle nie pamiętasz, misiu, że umówiłeś się na spotkanie z ludźmi od basenu, na dziś, a to było zaledwie tydzień temu, czy kiedykolwiek coś zapamiętasz na dłużej jak jedną godzinę, co?

- Kate możesz nie cwaniakować po prostu zapomniałem, już idę, idę do diabła, oczywiście ja musze ruszyć dupę a ty nie raczysz nawet kiwnąć palcem.

- spadaj otworzyć a nie marudź zapominalski łobuzie, nie trzeba było tyle wymyślać wieczorkiem tylko ładnie spać jak grzeczny chłopczyk hihihi - odpowiedziała trącając poduszkę w stronę Roba, posyłając mu przepiękny uśmiech i niesamowite spojrzenie..

krokami tak ociężałymi i ospałymi jak słoń, doczłapał do drzwi na końcu dość długiego zimnego hollu. Drzwi, które miały chyba ze sto zamków otwierały się mozolnie a może to rob był tak ślamazarny przy ich otwieraniu. Grzebał przy zamkach jakby to były drzwi do sejfu, do którego zapomniał szyfru.

Mniej więcej po upływie trzech minut udało mu się je otworzyć.

w progu ujrzał dwóch człowieczków ubranych w robocze ciuchy jakiejś firmy budowlanej o znajomo brzmiącej nazwie. Jeden z nich mały knypek z petem w ustach, trzymał jakąś kartkę, drugi dużo wyższy z przykrótkimi nogawkami u spodni, miał śmieszny wyraz twarzy nie mówiący o nim za wiele tak jakby się pod nim ukrywał i unikał kontaktu wzrokowego, co to za śmieszny człowiek, jakiś dziwak musi z niego być pomyślał, ale chyba lubił to, co robił przynajmniej na takiego wskazywały jego gumowce i chęć do rozpoczęcia pracy już, natychmiast. Ten z petem i wpatrzony w kartkę sapnął…

- dzień dobry, pan Robert Tront?… mmm chyba tak, odpowiedział wpatrując się w niego jak szpak w malowane wrota. Bo, bo my w sprawie tego basenu, o którym pan rozmawiał z szefem tak tu napisali o, i że pilne dodali, o proszę zobaczyć – podsunął pognieciony kawałek kartki prosto pod nos roba, który ledwo otworzonymi oczyma spojrzał na nią i twierdząco kiwnął głową.

- tak to ja. Właśnie wstaliśmy, kompletnie mi to wypadło z głowy, przepraszam, po prostu to spotkanie myślałem, że je przeniosłem na inny dzień. Nie ważne proszę wejść i dać mi dwie minuty muszę wskoczyć do łazienki ok. - wskazał robotnikom sofę, na której mogą usiąść i poczekać na niego.

- aa, w ogóle może coś do picia widzę, że panowie raczej wczorajsi troszeczkę - śmignął im tekstem z uśmiechem na twarzy.

- w sumie, czemu nie, ale jak już to browara na szybko może co, warknął ten mniejszy, odpowiedz była szybka i ze spojrzeniem na kompana, który najwidoczniej obligował na jak najszybsze podanie browarka.

rob wskoczył do łazienki niczym przeciąg, odpalił prysznic i przekrzykując dźwięk wody zaczął sobie śpiewać. Rozległ się szelest otwieranej kotary prysznica i cichy śpiew albo raczej coś, co przypominało śpiew.



owinięty białym ręcznikiem w pasie wyszedł do czekających robotników, przecierając jeszcze zmoczone włosy.

- a tak w ogóle to ile czasu zajmie robienie takiego basenu, bo zależy mi na czasie panowie! Kate wstałaś już?! Podaj jeszcze coś do picia dla panów ok.





Kate wstała szybkim zwinnym ruchem zarzuciła na siebie szlafroczek bardzo skąpo wyglądającą, szmatkę co miało chyba imitować coś, co nazywamy szlafrokiem. Otworzyła drzwi od gościnnego pokoju panowie jak za pociągnięciem magicznego sznurka wstali i chórkiem powiedzieli

- dzień dobry pani mmm

- Kate Tront żona tego śpiewaka pod prysznicem zresztą sama nie wiem, dlaczego żona, ale cóż nieważne. Wiec podać jeszcze cos do picia? Zapytała z kocim spojrzeniem zadrapajuąc męskie zapędy na maxa, panowie od basenu byli na tak oczywiście.

- bardzo prosimy o jeszcze raz to samo, czyli piwko, uśmiech towarzyszył w odpowiedzi jak i spojrzenie prowadziło Kate do samej lodówki

- proszę bardzo ja zmykam do łazienki proszę się rozgościć za moment wyjdzie rob to się dogadacie i zobaczycie gdzie to mam być ok.

- Ok niema sprawy poczekamy z miłą chęcią. Kate zniknęła w łazience.

Kilka minut później wyszedł rob włosy miał mokre i ręcznik przewieszony w stylu normalno po kąpielowym, czyli przewieszony na pasie.

- ok. Jestem wyjdźmy na zewnątrz pokarze panom, co jak i gdzie a w ogóle macie plany ze sobą, bo ja zostawiłem w biurze moją kopie a nie chce mi się jechać, więc jeśli nie to przekładamy to na przyszły tydzień…

Przerwał mu typek z petem w ustach

- panie my się nie ruszamy bez planów, bez nerwów ok. Pokaż pan gdzie, co i jak ma się to ugryźć, i gra gitara, jeśli będzie wszystko w porządku zaczynamy w poniedziałek. Zakończył głębokim wdechem i splunięciem w krzaczki obok płotka.

-ale niezłe poletko to pana wszystko? Zapytał drugi robotnik trzymając ręce w kieszeni i szukał czegoś błądząc oczyma po trawie raczej nie spodziewając się odpowiedzi

- tak to moja ziemia i dom również został po ojcu, który zginął pięć lat temu w dziwnych okolicznościach, jeśli panowie są stąd to na pewno słyszeliście o tym. Wyjechał z biura wieczorem poczym nad ranem patrol policyjny znalazł tylko jego pusty samochód nic nie zginęło, samochód nie był uszkodzony brakowało tylko jego i do cholery do dziś się nie odnalazł szukałem gdzie mogłem i robiłem wszystko, co w mojej mocy i niestety nie odnalazł się do dziś dnia, ale cóż wszystko śmiga do przodu. No dobra nie zanudzam, do rzeczy, mają panowie te plany. To więc tak… o przepraszam, powiedział Rob, zauważył, że Kate woła go do domu krzycząc i wymachując ręką na znak, że ma podejść do telefonu

- przepraszam zaraz wracam, i skierował się w stronę patio. Kiedy znikł w drzwiach na taras mniejszy robotnik podrapał się po głowie

- kurcze przykre jak tak ktoś z rodziny znika nie? Zapytał błąkając oczyma w trawie swego kompana nadal trzymając, ręce w kieszeni

- faktycznie dziwne to musi być, bo jak, se, kto umrze normalnie to pal licho, ale jak znika to jest to niedobre dla otoczenia no i samych bliskich no, ale cóż mamy robotę stary dawaj na lewo jedziemy z mierzeniem ok., bo nas zima zastanie, dodał z ironicznym uśmiechem typek z papierosem w ustach i zabrali się do pomiarów oraz zaznaczania terenu pod wykop basenu.

Kate podała słuchawkę Robowi pokazując przy tym gest ściętej głowy oraz podarowała go spojrzeniem mordercy

- co? - zapytał zdziwiony i wyciągnął rękę po słuchawkę telefonu

- jasne ty jak zwykle swoje do diabła - obracając się na pięcie wyszła z sypialni trzaskając drzwiami

- jasne jeszcze tego mi brakuje kłótni z Kate pomyślał

-halo Rob Tront przy telefonie słucham, o co chodzi, bo?

Trzasnęło coś w słuchawce poczym odezwał się głos znajomego brzmienia

- dzień dobry panie Tront dzwonie w sprawie wycieczki, którą państwo zabukowali miesiąc temu, ale do dziś nie wpłynęły pieniążki, więc proponowałbym wpłacić je dziś u nas w biurze inaczej zaliczka i wycieczka przepadnie, bo nie będziemy mogli zarezerwować miejsca w hotelu bez wpłaty chyba pan rozumie nie możemy się narażać na straty a to jest kilka dolarów panie Tront.

- oczywiście - przewracając oczyma sapnął z przeniesamowitą rezygnacją-Boże znów zapomniałem nie wiem, co się dzieje ostatnio ze mną. Do, której godziny jest możliwość wpłacenia tych pieniążków?

- ja jestem do trzynastej, ale mój asystent zostanie dokończyć kilka papierkowych spraw, więc proszę u niego wpłacić gdyby mnie już niebyło ok. - skwitował gość z biura podróży z jakąś niechęcią w głosie

- dziękuję bardzo za telefon szkoda żeby nam przepadła ta wycieczka zjawię się tam ja bądź moja żona do usłyszenia i życzę miłego dnia oraz weekendu

- do usłyszenia panie Tront i proponowałbym sobie zapisywać ważniejsze sprawy, bo można coś przegapić szczególnego bez obrazy oczywiście, jeszcze raz do usłyszenia.

Rozległ się trzask odkładanej słuchawki oraz skowyt łóżka na, którym usiadł z wielką złością jak po walce w klatce gladiatorów.

- kur….,zaklął, co się dzieje ze mną za dużo myślę ostatnio - Kate! Czy możesz podjechać do biura podróży wpłacić te zaległe pieniążki na tą wycieczkę proszę ja muszę zostać i dokończyć to z basenem - spojrzał na nią błagalnie i skruszoną miną – no, już się nie denerwuj kurcze wypadło mi z głowy ok.

- dobrze do, której jest otwarte - zapytała ze złością, jak zwykle ja muszę sprzątać po zapominalskim!

- do trzynastej, ale możesz pojechać troszkę później, bo zostanie jego asystent.

- ok. - odpowiedziała trzaskając drzwiami od sypialni

- kobiety!! Tylko potrafią brać kasę na duperele dziesięć orgazmów a jak się o coś prosi to wychodzi, co siedzi w nich.

Dobra dość pierniczenia do pracy trzeba się wziąć.









Wyszedł na patio spoglądając w niebo, które było nieskazitelnie czyste, słońce przypiekało wszystko dokoła, był na prawdę piękny dzień, który nie zwiastował niczego oprócz diabelnego upału.

- halo panowie już jestem przepraszam, ze to tyle trwało, ale myślę, że nic mi nieciekło. Widzę, że teren zaznaczony pod wykop?

Panowie spojrzeli po sobie i na niego jakby się urwał z choinki.

- tak zrobiliśmy kilka pomiarów zaznaczyliśmy, co gdzie ma być. Ziemia jest bardzo miękka, więc nie powinno być problemów zaczynamy w poniedziałek o ósmej będziemy proszę nie zapomnieć . Jeszcze pytanko, a co z tą starą drewnianą altanką, która stoi na linii wykopu? – zapytał wskazując linie wykopu oraz ściankę altanki nachodzącej jakieś dwadzieścia centymetrów za granice wykopu.

- niech to szlag, pomyślę przez weekend, co z tym fantem zrobić dobrze. Mam tam parę gratów, które będę musiał gdzieś przenieść.

- jasne bez problemu panie Tront.

- chyba nie zapomnę nastawić zegarka - przymrużył oko i uśmiechnął się do robotników.

- aha a ilu panów będzie?

- tylko my, ale przywieziemy troszkę sprzętu małą koparkę kilka łopat i takie tam pierdołki, potrzebowalibyśmy klucz do piwnicy żebyśmy mogli to tam zostawiać oczywiście koparka zostanie na zewnątrz chacha.

- dobrze w poniedziałek dam panom klucz od piwnicy. To na dziś wszystko tak?

- tak, tak dziś już fajrant do zobaczenia w poniedziałek o ósmej, odpowiedzieli panowie uścisnęli dłoń roba żegnając się, zerknęli jeszcze w jego stronę siedząc już w białym wanie podnosząc rękę i odjechali.





















Cholera jasna wycieczka mu w głowie a ci od basenu to, co koza, kto to organizuje normalnie kiedyś go uduszę a w ogóle ile ta wycieczka kosztuje przecież nie powiedział mi ile mam dopłacić szlag by to trafił, zdenerwowana sięgnęła do torebki po telefon, ale nie mogąc go wydostać puściła kierownice odwracając się w jej stronę jednocześnie nietrwało to pięć sekund, kiedy w stronę kierowcy wyrżnął z impetem ciężarówki jakiś samochód wgniatając drzwi do środka. Kate została odepchnięta siłą uderzenia na siedzenie pasażera. Jej dłonie zwisały z siedzenia z nosa toczyła się krew z ust zaczynał wypływać czerwony stróżek. Połową ciała w pozycji leżącej przypominała manekina rzuconego na podłogę. Bez wyrazu, ruchu jakichkolwiek oznak życia. Nogi zostały poważnie poturbowane. Z jej prawej nogi zwisała skóra zdarta od kolana po środek uda prawie odsłaniając kość. Miała złamane żebra oraz poważny uraz głowy, z której strugą płynęła krew zalewając jej twarz, włosy posklejały się od krwi. Prawe oko w jednym momencie zaszło opuchlizną a krew podeszła pod powiekę. Czuła ogromne ciepło oraz kłucie w plecach, które nie pozwalało się jej ruszyć jak tylko próbowała wykonać jakikolwiek ruch czuła ogromny ból i palące uczucie przenikające całe ciało. Pomyślała jeszcze tylko o robie i wybełkotała plując krwią

- Boże to jeszcze nie mój czas proszę, spojrzała w przednią szybę i

Ujrzała osobę podobną do ojca roba kiwającą głową na znak – nie.

W lewym oku pojawiła się łza poczym zemdlała.



Piętnaście minut później



- proszę mnie przepuścić, puść mnie człowieku to moja żona - krzyczał próbując przedrzeć się do lóżka Kate, na którym sanitariusze tuż po wyciągnięciu jej z wraku samochodu nieśli do karetki.

- boże mój, co się stało, co się stało proszę mi powiedzieć - kierując pytanie do policjanta stojącego tuż obok jej samochodu bądź tego, co z niego zostało a wyglądał jakby stoczył się ze stumetrowego urwiska i jeszcze na dole eksplodował.

Policjant kiwnął znacząco głową dał mu znak żeby podszedł bliżej, bo był ogromny gwar gapie byli wstrząśnięci tym, co ujrzeli powtarzali – straszny wypadek, straszny wypadek.

- jak się pan nazywa panie..? Wyciągając notatnik i ołówek zapytał

- Robert Tront, mieszkam tuż za rogiem miała tylko dopłacić do wycieczki o Boże.

- zna ją pan? Tą kobietę z wraku?

- tak to moja żona Kate Tront, boże, co się wydarzyło do diabła powie mi ktoś w końcu?!

- proszę się uspokoić, powiedział policjant przytrzymując roba za ramie, nerwy nic niedomogą. Pańska żona wymusiła na światłach, nie zatrzymała się na czerwonym i została uderzona z boku od strony kierowcy z tego, co wiem jest w stanie krytycznym proszę jechać do szpitala miejskiego na bulwar avenue tam ją zawieźli.

- cholera, co się mogło stać, dobrze już tam jadę.









Wskoczył do czerwonego forda mustanga i grzał tak szybko jak tylko mógł do szpitala miejskiego na Bulwar Avenue. Wpadł do środka jak burza rozglądając się czy gdzieś nie ma jego żony. Szpital, jak to szpital wypełniony interesantami oczekującymi na pomoc lekarską, klikadziesiąt ludzi wyjących z bulu bądź wpatrzonych w podłogę. Nagle za jego plecami otworzyły się cięzkie drzwi, za których wyjechały nosze z kilkoma pielęgniarkami i lekarzem obok, krzyczącym - miejsce na holu, miejsce szybko kroplówka i tlen, na stół z nią, erka na maxa ma być przygotowana do operacji w trzy minuty. Rob podbiegł do noszy przepraszam, co z nią? A ktoś pan zapytała prostacko pielęgniarka, przytrzymując go za ramię

- to moja żona miała wypadek kilka minut temu

- nie wygląda za dobrze, ale mamy bardzo dobrych lekarzy proszę być dobrej myśli a teraz proszę nie przeszkadzać, jeśli mamy jej pomóc, odepchnęła lekko Roba na bok, poczym nosze ruszyły do miejsca gdzie może wchodzić tylko personel i gdzie przyjmowane są nagłe i drastyczne przypadki.



Dziewięć godzin później

2

Rozległ się dzwonek u drzwi, które wydawały się fortecą nie do przebicia przez największe siły stąpające po tej ziemi, jak wrota broniące grodu przed najazdem obcych wojsk.
Największe siły stąpające po tej ziemi, jak wrota broniące grodu?

Największe siły jak wrota... Ciekawe, ciekawe.


Dźwięk przeszywając głowy śpiących domowników ukradkiem zaczął kroić ich sen jak gdyby był tortem.
Zdanie sugeruje, że dźwięk jest tortem, który kroi sen domowników.

Poważnie!

w obszernej sypialni, znajdującej się na pierwszym piętrze, zaczynały przemykać rozszalałe promyki słońca docierające do białych ścian, na których niebyło dosłownie nic oprócz farby.
Tynk...?

Nie było osobno.

i "w" wielką literą.


Uderzał wręcz łomocił ciszę w twarz jak kochanka swojego amanta.
Na ogół to kochanki nie biją swoich amantów - bo i po co? I zabrakło tam kilku przecinków ;)


- cholera, kto się dobija o siódmej trzydzieści w sobotę, zapytał podniesionym głosem rob, przeciągając muskularne opalone ciało, przeczesując blond czuprynę i odwracając się w stronę pięknej żony, której skóra ud lśniąco prosiła się o delikatny dotyk palców.
Zły zapis dialogów. Rob wielką literą. Początki dialogów także.


Długie czarne włosy miękko pływały na poduszce.
Pływały, pływały, nadszedł sztorm i zatonęły.


- jasne, ty jak zwykle nie pamiętasz, misiu, że umówiłeś się na spotkanie z ludźmi od basenu, na dziś, a to było zaledwie tydzień temu, czy kiedykolwiek coś zapamiętasz na dłużej jak jedną godzinę, co?
Nic nie zrozumiałem.

Dialogi można dzielić na różne zdania. Naprawdę! To nie musi być na jednym wdechu...



- Kate możesz nie cwaniakować po prostu zapomniałem, już idę, idę do diabła, oczywiście ja musze ruszyć dupę a ty nie raczysz nawet kiwnąć palcem.
Cwaniakować? Oo

Idzie do diabła? Oho, nieźle. Naprawdę. Tak iść do diabła od razu jak się zrywa z łóżka.

Ech... Widzisz co źle ustawione przecinki lub ich braki potrafią robić ze zdaniami? ;)



- spadaj otworzyć a nie marudź zapominalski łobuzie, nie trzeba było tyle wymyślać wieczorkiem tylko ładnie spać jak grzeczny chłopczyk hihihi - odpowiedziała trącając poduszkę w stronę Roba, posyłając mu przepiękny uśmiech i niesamowite spojrzenie..
O.o

"hihihi"? Co to, cholera, jest?

I brak masy przecinków...


hollu. Drzwi, które miały chyba ze sto zamków otwierały się mozolnie a może to rob był tak
Nie sadzę, żeby w drzwiach zmieściło się nawet piętnaście zamków.



Ja przepraszam, ale tego się nie da czytać. Brakujące wielkie litery - to jeden.

Zły zapis dialogów - to dwa.

Interpunkcja - to trzy.

Numer trzy jest najgorszy. Hej! W pierwszym fragmencie brakuje ze sto tych znaczków.

Nie przesadzam.

Brakuje ci najzwyklejszej wiedzy dot. stawiania przecinków. Nie stawiasz ich przed "bo", "a" i innymi, najzwyklejszymi spójnikami, przed którymi powinno się je postawić.

Więc tak...

Zanim zabierzesz się za pisanie - załatw jakąś książeczkę o interpunkcji, bo na razie się tego nie da czytać.



Czekaj, spróbuję odgadnąć resztę opowiadania. Czyżby...

W basenie odnajdą jakieś okropieństwo?

Zgadnę, że to pewnie będą trupy po starym cmentarzu...

Jeśli nie - chociaż tyle dobrego.
Are you man enough to hold the gun?

3
Rzecz niezwykła, wręcz - jak przystało na horror - wstrząsająca! Niestety, moje przerażenie wzbudził warsztat. Próbowałem, a należę do ludzi upartych, znaleźć choćby jedno całkowicie poprawnie napisane zdanie... Ale chyba mam coś z oczami, bo nie udało się.



Czyżby autor postanowił zabawić się naszym kosztem? :?



Dawid, czy Ty cokolwiek czytasz? :evil: Wystarczy otworzyć dowolną książkę i konstrukcję dialogów masz podaną na półmisku!

Stawianie przecinków jest trudne, ale można się nauczyć - moim zdaniem, nawet nie próbowałeś!

Tekst warto sobie wydrukować i spokojnie przeczytać, można na głos. Widać wtedy, które zdania są pogmatwane, jak wypowiedzi polityków, gdzie brakuje kropek i wielkich liter.



Praca nad opowiadaniem jest żmudna, wymaga wysiłku, czasem wielokrotnego sprawdzania, wnoszenia poprawek, przyjrzenia się każdej literce. Tak postępują uznani autorzy, nawet ci, których czyta się lekko, jak saldo własnego rachunku bankowego. Hemingway mówił, że to, co najłatwiej się czyta, najtrudniej się pisze.



Fabuła dość oklepana, mam nadzieję, że planujesz zaskoczyć czymś więcej, niż trupem zakopanym w ogrodzie.



Koniecznie przeczytaj "Galerię złamanych piór" Feliksa W. Kresa. :!:

Na razie.

4
:shock: .... o_O



Czy ja przed chwilą przeczytałem tekst, w którym nieład i niechlujstwo raziło w oczy?

Tak, tak mi się wydaje. Chwila sprawdzę.

Dobrze mi sie wydaje. Szok.



Nie mogę tego ocenić, pomysł zagubił się gdzieś poprzez wykonanie, które swoją drogą woła o pomstę do nieba. Niebo jest zajęte, więc musimy Ci wystarczyć my. Właściwie minus ja, czyli oni, rachunek jest prosty.



Wybacz, ale ja nie potrafię się ustosunkować do tego tekstu. Wszystko przez błędy, które jeśli ktoś chciałby poprawić, musiałby napisać cały tekst od nowa. Ja się tego trudu nie podejmę, mam własne opowiadania na głowie.



Reasumując - jest źle, musisz poświęcić dużo więcej czasu temu co robisz, jeśli myślisz o pisaniu jako czymś więcej niż tylko zapychaczu czasu. Przede wszystkim, czytaj to co napiszesz. Czytaj inne książki, z nich dowiesz się jak zapisywać dialogi i kilku innych ciekawych rzeczy. Popracuj nad interpunkcją, bo to ważne.

Nie wysyłaj kolejnego tekstu, który będzie tak wyglądał, bo to oznaka braku szacunku dla czytelnika.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

5
Oczywiście nie przeczytałam całości, bo się po prostu nie da.



Pozwól, że powiem Ci teraz coś, co już na zawsze zmieni Twoje życie...

KAżDE NOWE ZDANIE ZACZYNAMY WIELKą LITERą

Pewnie jesteś w niezłym szoku, co? Jeśli jeszcze stoisz, to powiem coś, co się już na amen zbije z nóg:

IMIONA TEż PISZEMY WIELKą LITERą



Przeczytaj to powyżej kilka razy i wbij sobie do głowy.




na których niebyło dosłownie nic oprócz farby
Poszukaj sobie w słowniku, jak się pisze "nie" z czasownikami.


bezlitosny gong dzwonka nie przestawał swojego występu.
Przestawać występ? Aleś frazeologizm wymyślił O_O


Drzwi, które miały chyba ze sto zamków otwierały się mozolnie a może to rob był tak ślamazarny przy ich otwieraniu. Grzebał przy zamkach jakby to były drzwi do sejfu, do którego zapomniał szyfru.
Taki krotki fragmencik, a tyle powtórzeń.


Drzwi, które miały chyba ze sto zamków
No co to jest? Brzmi jak relacja przedszkolaka (Mamo, mamo, widziałem żyrafę! Miała chyba ze sto metrów!).

Ta hiperbola brzmi po prostu niepoważnie.


w progu ujrzał dwóch człowieczków
Nie no, BłAGAM! Co to jest?!

Gdyby to były jakieś karły - ok. Ale to dwóch normalnych ludzi, jeden z nich jest nawet wysoki, jak stwierdziłeś. Kolejne jakieś niepoważne, dziecinne słowa.


Jeden z nich mały knypek z petem w ustach, trzymał jakąś kartkę, drugi dużo wyższy z przykrótkimi nogawkami u spodni, miał śmieszny wyraz twarzy nie mówiący o nim za wiele tak jakby się pod nim ukrywał i unikał kontaktu wzrokowego, co to za śmieszny człowiek, jakiś dziwak musi z niego być pomyślał, ale chyba lubił to, co robił przynajmniej na takiego wskazywały jego gumowce i chęć do rozpoczęcia pracy już, natychmiast.
Ale słowotok. Jeszcze gdzieś tam w środku upchnąłeś myśli bohatera, no super. Stawiać kropek i cudzysłowów nie łaska?





Na tym fragmencie skończyłam, jeśli przeczytałabym choć zdanie więcej, załamałabym się nerwowo. Próbujesz wymyślać jakieś piękne metafory i długaśne zdania, a brak Ci nawet podstaw warsztatowych, przez co choćby nie wiem jak te Twoje jaskółki za oknem pięknie latały, brzmi to beznadziejnie. Naucz się najpierw klecić poprawne gramatycznie zdania.



Jeśli chodzi o treść - ciężko mi się było w ogóle na niej skupić. Skojarzyłam jedynie tyle, że mało mnie obchodzi to, że cud umięśniony facet i jego cud cytata żona mieszkający w swojej cud ogromnej willi zamówili facetów do zbudowania basenu.





A to jeszcze takie kwiatuszki, które sprawiły, że umarłam ze śmiechu:


gorące powietrze dosłownie tak jakby zamarło w powietrzu
No co Ty nie powiesz? :lol: :lol:


wpatrując się w niego jak szpak w malowane wrota.
To już było mniej śmieszne, raczej tragiczne. Nie wiem skądś Ty tego szpaka wytrzasnął, ale dla Twojej wiadomości ten związek frazeologiczny brzmi inaczej. W ramach zabawy możesz poszukać sobie, jakie zwierzątko wpatruje się w malowane wrota ^^

6
Ja końcowe fragmenty sa koszmarne, jeśli chodzi o dialogi.
Nagle za jego plecami otworzyły się cięzkie drzwi, za których wyjechały nosze z kilkoma pielęgniarkami i lekarzem obok, krzyczącym - miejsce na holu, miejsce szybko kroplówka i tlen, na stół z nią, erka na maxa ma być przygotowana do operacji w trzy minuty. Rob podbiegł do noszy przepraszam, co z nią? A ktoś pan zapytała prostacko pielęgniarka, przytrzymując go za ramię

- to moja żona miała wypadek kilka minut temu

- nie wygląda za dobrze, ale mamy bardzo dobrych lekarzy proszę być dobrej myśli a teraz proszę nie przeszkadzać, jeśli mamy jej pomóc, odepchnęła lekko Roba na bok, poczym nosze ruszyły do miejsca gdzie może wchodzić tylko personel i gdzie przyjmowane są nagłe i drastyczne przypadki.
Znajdź wypowiedzi bohaterów i postaci.

No, śmiało!

Tak, są. I to nawet dużo.

Maskują się razem z opisami. Pamiętajcie. Dialog to chytre stworzenie. Ukrywa się w gąszczu i atakuje z ukrycia! Uważaj na niego!




No co Ty nie powiesz? Laughing Laughing
Obywatelko... Już powietrzu w powietrzu umrzeć nie można? XD


Nie wiem skądś Ty tego szpaka wytrzasnął, ale dla Twojej wiadomości ten związek frazeologiczny brzmi inaczej.
Niedźwiedź? Sójka? Sroka? Krecik? Muł? Bizon? Edward?



XD



Hmm, Winky, pobawisz się w... Analizę tego tekstu? XD
Are you man enough to hold the gun?

7
Testudos pisze:Hmm, Winky, pobawisz się w... Analizę tego tekstu? XD
(Widzisz to, Kozica? Widzisz? Sami mnie kreują na jędzę, a potem mówią, że robię z anali... ocen prywatną Lochę Snejpa! Co za bucyzm! Ale i tak ocenisz ten tekst, obiecaaałaaaś... <tarmosi rękaw> Ano. Obiecałam. Tylko jak teraz pomyślę o czasie i jego marnowaniu... <wzdycha ciężko> No dobra, lecim.)






Dźwięk przeszywając głowy śpiących domowników ukradkiem zaczął kroić ich sen jak gdyby był tortem.
Dźwięk krojący głowy ludzi niczem ciasto. Makabra. To już nie horror, tylko gore. (łee tam, ,,Piła" była lepsza.)
Raz po raz można było zauważyć cienie mknących jak strzały jaskółek, które potrafią latać w stylu najpiękniejszym jaki się zna u ptaków.
Ja się nie znam na lataniu. Poproszę tak: ładny opis + ładne porównanie. (Najlepiej homeryckie. I nie chodzi o Homera Simpsona.)
promyki słońca docierające do białych ścian, na których niebyło dosłownie nic oprócz farby
Yay! To mnie zaskoczyłeś. (Tego niebyło w planach.)
Uderzał wręcz łomocił ciszę w twarz jak kochanka swojego amanta.
Tutaj fikłam z krzesła aż trzy razy!

1) łomocił...

2) ...ciszę w twarz...

3) ...łomocił w twarz jak kochanka swego amanta. (Masochyści! XD)
zapytał podniesionym głosem rob, przeciągając muskularne opalone ciało
...tego skurczysyna, co się dobierał kiedyś do jego małżonki.
przeciągając muskularne opalone ciało, przeczesując blond czuprynę
(Ken.)
i odwracając się w stronę pięknej żony
(I jego Barbie.)
żony, której skóra ud lśniąco prosiła się o delikatny dotyk palców
Rogówka moich oczu błyszcząco daje mi do zrozumienia intensywnym, pulsującym bólem, że już najwyższy czas oderwać się od komputera. (Jeszcze nie! Obiecałaś! Oj, dobra, dobra...)
Przedzierające się ukradkiem przez zasłonę wiszącą ociężale, gorące powietrze dosłownie tak jakby zamarło w powietrzu, tłuste i zmącone wyziewem oddechów dostawało się do jej jędrnej piersi tak swobodnie jak i swobodnie się wydobyło.
Ciężarna zasłona?

Powietrze tłuste i zmącone wyziewem oddechów, cokolwiek to znaczy?

I na koniec najlepsze, lepsiejsze od tekstów z zeszytów szkolnych: kobiety oddychają cyckami. Tyle przynajmniej wynika z tego, co napisałeś.
wpół ziewając z uśmieszkiem zwróciła się do roba
RobaKA. A nie, wróć, to imię było, no nie? (Chyba tak, ale wiesz, pewności nie mam...) I jak można ,,ziewać wpół"?
- spadaj otworzyć a nie marudź zapominalski łobuzie, nie trzeba było tyle wymyślać wieczorkiem tylko ładnie spać jak grzeczny chłopczyk hihihi - odpowiedziała trącając poduszkę w stronę Roba, posyłając mu przepiękny uśmiech i niesamowite spojrzenie..
Ahihihi, ti bjutalu, ti.
krokami tak ociężałymi i ospałymi jak słoń
A wiesz, że słoń zapiernicza z szybkością 35 km/h (podczas gdy przeciętny Kowalski z trudem wyciągnąłby 20-30 km/h) i potrafi poruszać się niemal bezszelestnie?
Drzwi, które miały chyba ze sto zamków otwierały się mozolnie
Mówię ci, stary, taaaaaaaaaaaaka ryba! I sama się złowiła!

Taki jest mniej więcej sens zacytowanego zdania.
Grzebał przy zamkach jakby to były drzwi do sejfu, do którego zapomniał szyfru.

Mniej więcej po upływie trzech minut udało mu się je otworzyć.
To ich chyba rzeczywiście było sto...
w progu ujrzał dwóch człowieczków
Człowieczków. (Są ludzie i ludziska.)
Jeden z nich mały knypek z petem w ustach, trzymał jakąś kartkę, drugi dużo wyższy z przykrótkimi nogawkami u spodni, miał śmieszny wyraz twarzy
Obrazek...?
- aa, w ogóle może coś do picia widzę, że panowie raczej wczorajsi troszeczkę - śmignął im tekstem z uśmiechem na twarzy.
Kh! Litości, to miał być horror. XD (W porywach nawet gore. Na razie mi to przypomina ,,Straszny film"...)
owinięty białym ręcznikiem w pasie wyszedł do czekających robotników
Odwinął ręcznik, który seksownie opadł na podłogę, niczym płatki chryzantem w japońskich scenach walki. ,,Jestem wasz..." (winky... Co? Kończ, waść... schizów dostajesz. No to co?!)
Kate wstała szybkim zwinnym ruchem zarzuciła na siebie szlafroczek bardzo skąpo wyglądającą, szmatkę co miało chyba imitować coś, co nazywamy szlafrokiem.
(Według mnie cała ta Kejt to jedna wielka szma... Ej. Też tak myślę, ale nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.)
Otworzyła drzwi od gościnnego pokoju panowie jak za pociągnięciem magicznego sznurka wstali i chórkiem powiedzieli

- dzień dobry pani mmm
To chyba raczej zaśpiewali. Jak w takich musicalach z lat 60. czy coś...
Kate Tront żona tego śpiewaka pod prysznicem zresztą sama nie wiem, dlaczego żona, ale cóż nieważne.
SEKS! Chodzi o seks! I pieniądze. (A poza tym to dość oczywiste, że żoną umięśnionego, opalonego blondyna będzie piękna, kruczowłosa dziw... dziewka.)
Wiec podać jeszcze cos do picia? Zapytała z kocim spojrzeniem zadrapajuąc męskie zapędy na maxa
Wszyscy naraz doznali erekcji.
panowie od basenu byli na tak oczywiście
Dziwni jacyś. Ja jestem na NIE. I na tym skończę, bo zaczyna mi coraz bardziej odwalać. Powiedz mi, czy ty chociaż przeczytałeś to, cożeś popełnił? Tak jak powiedział weber: gdyby miało się poprawić wszystkie błędy, trzeba by napisać całość od nowa. A na to zwyczajnie szkoda mi czasu i nerwów.
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”